Skocz do zawartości

[Sesja] Poznać samego siebie - Jacob.zvierz


Spoiler Cat

Recommended Posts

Jednorożec upewnił się, że drzwi za nimi są zamknięte i gestem zaprosił cię do tego, byś usiadł. Sam sięgnął za pomocą magii po jedną z obecnych w pomieszczeniu książek i zaczął ją niedbale przeglądać.

- Cóż... Tak i nie. Przypuszczam, że już od początku podróży jest zirytowana, w końcu nie będzie to żaden popołudniowy spacerek i czeka ja sporo nieciekawej roboty... Sądzę jednak, że moje pojawienie się tutaj przepełniło czarę goryczy - Urwał i spojrzał na ciebie uważnie - Chodzi o to, że jestem tu też po to, by was pilnować. Oczywiście nie mam zamiaru rozkazywać czcigodnym alicornom, to zdecydowanie nie zadanie dla kogoś takiego jak ja. Wszystko, co muszę zrobić, to chronić wasze życie za cenę swojego - Sound na dłużej zatrzymał wzrok na jednej ze stron książki, jak gdyby zbierając sił do kontynuowania wypowiedzi - Myślę, że księżniczkę boli to, iż ktoś uważa, że może sobie nie poradzić i że potrzebna jej ochrona. Jest pewna siebie... A to nie zawsze dobra rzecz. Myśleliśmy, że uda ją się nieco oszukać mówiąc, że jestem odpowiedzialny za transport, ale najwyraźniej mnie przejrzała... - Znów zamilknął i z zamyśleniem przewrócił stronę książki - Jak na razie masz jakieś pytania?

Link do komentarza

Jednorożec prychnął z wyraźną dezaprobatą i przekrzywiając głowę rzucił ci długie, uważne spojrzenie znad przeglądanej właśnie księgi.

- Widzisz, pierwszym, czego uczymy się na studiach magicznych jest zasada mówiąca, że potęga częściej wpędza w kłopoty niż rozwiązuje problemy... - Zamilkł na chwilę i zmarszczył czoło najwyraźniej się nad czymś zastanawiając - Jeśli uważasz, że moc Luny jest w stanie zapewnić jej całkowite bezpieczeństwo, to najwyraźniej masz bardzo podobny sposób myślenia, co ona... A to nie wróży najlepiej całej wyprawie - Mruknął przygryzając wargi, lecz chwilę potem nieco się rozpogodził i posłał ci kwaśny uśmiech.

- Pytasz, czy cię znam? A czy można zapytać, czy ty znasz samego siebie... Wasza wysokość? - Ostatnie słowa dodał nieco pospiesznie, starając się najwyraźniej złagodzić obcesowość pytania - Wydaje mi się, że wiem wszystko, co zostało dotąd uzyskane...

Link do komentarza

- Amh... - Sound odłożył swoją książkę na miejsce i wyraźnie zmieszany potarł się kopytem o czoło - Gdyby to tylko było takie proste... Zgodnie z tym, co udało się niedawno ustalić, alicorny nigdy nie są, jak to ująłeś "prostymi kucykami". Nigdy nie został udokumentowany przypadek naturalnych narodzin któregoś z nich, zaś księżniczka Celestia twierdzi, że przynależność do tej wywyższonej rasy wiąże się z koniecznością wykorzystania potężnych sił magicznych - Tu canterlocki mag zawiesił na chwilę głos i odchrząknął, wyraźnie nie wiedząc co począć z podenerwowaniem swojego rozmówcy - Oczywiście, jeśli temat jest drażniący dla Wasz... Dla ciebie... Mogę go zakończyć. Moim celem było jedynie ostrzeżenie, gdyż nie chcę ukrywać, że wyprawa na którą wybiera się wraz z tobą Luna najprawdopodobniej wiele wyjaśni na temat pegazorożców i ich przeszłości... - Po twarzy Sounda przebiegł krótki, niepewny pocieszający uśmiech. Jednorożec, najwyraźniej nie potrafiąc znieść panującego w pokoju napięcia chwycił kolejną, pierwszą z brzegu książkę i otworzył ją na byle jakiej stronie.

Link do komentarza

Widząc zdziwienie Jacoba, High Sound chrząknął tłumiąc śmiech.

- Tak... Najwidoczniej kiedyś mieli zupełnie inne podejście do nazewnictwa niż teraz. Pozostaje nam tylko cieszyć się z tego, że język naukowy w kluczowych kwestiach wyparł ten potoczny i nasze czcigodne księżniczki oraz ty nie jesteście nazywani zgodnie z przestarzałymi formami... - jednorożec znów uśmiechnął się, jednak natychmiast spoważniał i poprawił okalającą jego głowę obręcz. Wszystko wskazywało na to, że był raczej gadatliwym typem i miał ochotę dorzucić coś jeszcze, jednak twoje słowa sprawiły, że tylko skinął głową i ruszył ku wyjściu z biblioteki.

Na zewnątrz zebrał się już spory tłumek ciekawskich i gapiów, którzy z mieszanką podziwu i bojaźni spoglądali na Księżniczkę Nocy. Gwiaździstogrzywa zaś nie zwracając najmniejszej uwagi na zebrane wokół kuce z wyraźnym poirytowaniem stała wraz z Trixie w samym centrum ogromnego, wyrysowanego na ziemi magicznego kręgu. Sound stanąwszy przed kręgiem uważnie prześledził wszystkie jego linie, tworzące fantazyjne, geometryczne wzory i gestem wskazał ci, byś stanął obok Luny, sam zaś sięgnął po leżącą niedaleko wejścia do biblioteki torbę. Wyciągnął z niej kilka błękitnych kryształów.

- Dobrze, zaraz ruszamy, wszyscy wszystko zabrali? - Zapytał rozpoczynając wbijanie klejnotów w miejsca, w których przecinały się poszczególne wyrysowane linie.

Link do komentarza

Sound otworzył usta, by ci odpowiedzieć, lecz nim zdążył, ty zniknąłeś mu już z oczu we wnętrzu z biblioteki. Skonsternowany jednorożec lekko wzruszył ramionami i wrócił do układania elementów kręgu. Gdy wróciłeś, dokonywał właśnie ostatnich poprawek.

- Zdaje się, że też już jestem gotowy - Kiwnął głową słysząc twoje słowa i spojrzał na Lunę. Księżniczka bez słowa dała kopytem znak, że także nie ma już żadnych uwag i oczekuje na rozpoczęcie podróży. Canterlocki mag potarł o siebie kopytami i ze skupieniem wbił wzrok w kryształ umieszczony tuż przy centrum kręgu, w którym staliście. Nagle róg Sounda rozbłysnął błękitnym kolorem. Blask szybko przybierał na sile i stawał się oślepiający, zdążyłeś jednak zauważyć, że magia zamiast wystrzelić w kierunku run, zaczęła być delikatnie zasysana przez znajdującą się na głowie jednorożca obręcz. Wprawione w nią klejnoty świeciły teraz niczym bagienne błędne ogniki, roztaczając wokół aurę narastającej mocy. Na pewno nie spodziewałeś się czegoś takiego, niemal niemożliwe, by tak wielką moc mógł uzyskać nie-alicorn! Zanim jednak zdążyłeś poczynić dalsze obserwacje dał się słyszeć dźwięk do złudzenia przypominający uderzenie pioruna i wszystkie kryształy wokół was natychmiast zaczęły jarzyć się, zachłannie kumulując otaczającą je zewsząd energię. Kątem oka dostrzegłeś, że tłum, który już na początku odsunął się spory kawałek od kręgu, teraz całkowicie zniknął z pola widzenia. Wszyscy pobiegli szukać jakiejś dobrej kryjówki...

Nagle ziemia na której staliście pękła wzdłuż wyrysowanych wcześniej linii. Ze szczelin wydobywał się fosforyzujący, niebieskawy dym, zamazujący kompletnie wszystko wokół i zniekształcając stojącą obok ciebie księżniczkę nocy. Wkrótce opary całkowicie przesłoniły twój wzrok. A wtedy, po zaledwie kilku sekundach niemal natychmiast zniknęły. Rozejrzałeś się wokół...

Wasza czwórka stała na niedużej łące. Zaledwie parę metrów dalej ujrzałeś porządną, utwardzaną drogę, prowadzącą do widocznego wyraźnie, dużego miasta, które nie mogło się znajdować dalej niż 1,5 kilometra od was. Luna rozejrzała się wokół z lekkim zainteresowaniem.

- A wiec tak to wygląda...?

- Tak. Koleją by było około 3 dni drogi... - Odpowiedział Sound z wyraźną dumą pobrzmiewającą w głosie. Pokręcił głową rozluźniając kark i zaczął grzebać kopytem w trawie w poszukiwaniu kryształów, które, jak okazało się, zostały przeteleportowane wraz z nimi.

- Ah... - Tym razem głos zabrała Trixie, która za wszelką cenę starała się utrzymywać beznamiętny wyraz twarzy, jednak z wyraźnym niezdrowym zainteresowaniem spoglądała na obręcz Sounda - A gdzie my w ogóle jesteśmy?

- Baltimare. Zatoka podkowy, mówiąc dokładniej... - Odparła Księżniczka spoglądając na miasto - Tu czeka na nas statek...

Link do komentarza

- W sumie możecie już iść - High Sound wzruszył ramionami i wrócił do grzebania kopytem w trawie - Ja tu jeszcze zostanę i wszystko dokładnie posprzątam i pozbieram. Rada magów by mnie przerobiła na kupkę żwiru, gdyby się dowiedziała, że zgubiłem nowiutkie, świeżo wytworzone w pocie czoła runy - Uśmiechnął się przepraszająco do Luny. Trixie otworzyła usta najwyraźniej pragnąć coś zaproponować, jednak księżniczka nie dała jej dojść do słowa.

- Wypływamy w południe, "Dumą Canterlot". Dok 5 - Rzuciła krótko i ruszyła drogą w kierunku miasta, nie oglądając się za siebie. Na jej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech i po chwili odwróciła się do ciebie z błyskiem w oku - A, skoro jesteś głodny... To co powiesz na posiłek w jednej z tych portowych knajpek? Byłeś kiedyś już w jakiejś? - W jej głosie słychać było cień ekscytacji.

Idąca kawałek z tyłu Trixie westchnęła z dezaprobatą.

Link do komentarza

Szybko dotarliście do bram miasta i wkroczyliście pomiędzy jego kolorowe, ciasne uliczki. Wokół was przewijały się tłumy kuców, jednorożców i pegazów, nie mieliście jednak najmniejszych kłopotów z przejściem, gdyż na widok księżniczki wszyscy wokół z szokiem przerywali rozmowy i odsuwali się w pełnym szacunku myśleniu. Idąca tuż za tobą i Luną Trixie czerpiąc wyraźną satysfakcję z wrażenia, jakie robiliście kroczyła dumna niczym paw.

Gwiaździstogrzywa jednak chrząkała z coraz większą irytacją, najwyraźniej niezadowolona z zamieszania, jakie podążało za wami. W końcu odwróciła sie do ciebie gwałtownie i konspiracyjnie szepnęła:

- Rozdzielamy się, znajdujemy jakieś płaszczyki czy inne przebrania i spotykamy z powrotem pod bramą przez którą wchodziliśmy do miasta. Nie będzie żadnej zabawy jeśli nie posiedzimy w knajpce incognito... - Ruchem głowy wskazała na otaczający was tłum i nie czekając na twoją odpowiedź przyspieszyła kroku, by po chwili skręcić w najbliższy zaułek.

Link do komentarza

Trixie, wyraźnie zaaferowana uwagą, jaką dotąd poświęcał wam tłum zamierzała najwyraźniej ruszyc za Luną, jednak twoje pytanie sprawiło, że sie zatrzymała i przywołując na usta przekonująco miły uśmiech z zastanowieniem przyłożyła kopyto do ust.

- Mmmmm... - Mruknęła cicho - Znam tu dwa dość eleganckie butiki, ale szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia, czy mają tam garnitury, czy jedynie damskie kreacje... A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko wolałabym pójść z... - Klacz urwała, zauważając, że w czasie, gdy myślała nad odpowiedzia dla ciebie spory tłum wraz z uciekającą przed nim księżniczką zniknął gdzieś za rogiem. Błękitna jednorożec spuściła głowę, z dostrzegalnym smutkiem.

- Chodź, pokażę ci gdzie są, nawet jeśli nie będzie nic dla ciebie, to może chociaż ja coś kupię - Posłała ci cień uśmiechu i ruszyła przodem - To niedaleko stąd, jakieś 10 minut spacerkiem.

  • +1 1
Link do komentarza
  • 4 weeks later...

Trixie milczała spoglądając na ciebie. Jej twarz przybrała nieodgadniony wyraz - jeśli targały nią jakiekolwiek emocje bardzo dobrze je ukrywała, dostrzegłeś jednak, że rozluźniła zaciśnięte szczęki i nieco się rozluźniła.

- Czekaj - Krzyknęła niemal natychmiast, gdy się obróciłeś i podbiegła, nieco cie wyprzedzając. Wypięła dumnie pierś, najwyraźniej znów powróciła jej pewność siebie.

- To oczywiste, że nie poradzisz sobie bez Wielkiej i Wspa... Bez Trixie! Znam to miasto niemal jak własna kieszeń... I na pewno mogę się przydać! Na pewno! Za mną! - Błękitna klacz ruszyła przed siebie z niespodziewanym wigorem przedzierając sie przez tłum. Już po kilku minutach kluczenia wśród urokliwych uliczek dotarliście do niedużego sklepu na którego wystawie były wystawione garnitury. Twoja przewodniczka z uśmiechem uchyliła drzwi i gestem zaprosiła do środka.

Link do komentarza

Sklep nie był zbyt wielki - małe, ciemne i mające kształt kwadratu pomieszczenie ledwo mieściło solidną dębową ladę za którą stał z wyraźnie znudzoną miną starannie ubrany i uczesany kuc o szarej sierści. Fakt, że pod każdą ścianą umieszczono wieszaki na których wisiały w rzędach dziesiątki najróżniejszych garniturów sprawiał, że wchodzący do środka klient niemal nie miał jak się obrócić, niemniej asortyment jaki był tu oferowany przekraczał najśmielsze oczekiwania. Obok tradycyjnych i szykownych smokingów wisiały skrojone nieco bardziej swobodnie i nieformalnie garnitury, wszędzie dało się dojrzeć najróżniejsze odcienie zarówno połyskliwej, jak i matowej czerni i szarości. 

Gdy Trixie usłyszała twoją prośbę, jej oczy rozbłysły z radości.

- Oczywiście, że Wiel... Że Trix... Że klacze mają dobry gust. Powiedz tylko, co byś wolał? Chcesz wyglądać oficjalnie, czy nonszalancko? Preferujesz jasne, czy ciemne kolory? Jaki wolisz materiał? - Klacz zasypała cię gradem pytań, podsuwając ci co chwila kolejne garnitury. Sprzedawca obserwował was beznamiętnie.

- Pamiętaj, że jeszcze musimy dobrać koszulę i krawat! - Uśmiechnęła się do ciebie przymilnie błękitna jednorożec i znów zatonęła wśród wieszaków w poszukiwaniu kolejnych propozycji ubioru.

Link do komentarza

Sprzedawca spojrzał na ciebie z wyraźną aprobatą w oczach i delikatnie odchrząknął, wskazując kopytem zawieszone niemalże pod samym sufitem garnitury.

- Te od Cloppiniego osiągają ceny od pięciu do ośmiu tysięcy bitów. Dzięki dorobnym zaklęciom zawsze doskonale dopasowują się do wzrostu i postury noszącej jej osoby, są więc niejako szyte na miarę. Dostępne są zarówno wyjściowe, jak i wizytowe, dostępne kolory to szary, srebrny, stalowy, marengo, grafitowy i antracytowy - wyrecytował posyłając wam uprzejmy uśmiech.

Błękitna klacz spojrzała na ciebie, przekręcając głowę i przymrużając delikatnie jedno oko.

- Proponowałabym ci marengo albo grafitowy - zmarszczyła brwi zauważając, że dziwnie jej się przyglądasz - Co się stało, mam coś na pyszczku?

Link do komentarza

Klacz z uwagą przyjrzała się wskazywanym przez ciebie garniturom, po czym energicznie pokiwała głową, wyraźnie usatysfakcjonowana twoim wyborem.

- Weźmiemy ten pierwszy z lewej - uśmiechnęła się. Sprzedawca, wyraźnie zadowolony z faktu, że trafili mu się klienci którzy potrafią docenić jego produkty natychmiast schylił się i wyciągnął spod lady długi drąg, za pomocą którego ściągnął odpowiedni wieszak z góry. Ubiór został ułożony na blacie kontuaru, abyś mógł dokładnie ocenić materiał i sposób wykonania, lecz nim zdążyłeś cokolwiek zrobić wyprzedziła cię Trixie, która stanęła obok ciebie i mruknęła z wyraźną aprobatą.

- Nom myślę, że w czymś takim będziesz wyglądać godnie nawet przy księżniczce Lunie i Wielkie... No... Przy Lunie - Zająknęła się, lecz by zatrzeć swoje zmieszanie obróciła się gwałtownie w twoim kierunku i spojrzała ci prosto w twarz.

- Jaki ty w ogóle masz kolor oczu? Jaki krawat będzie pasować? - Zmarszczyła brwi przekręcając delikatnie głowę.

Link do komentarza

Szary kuc podrapał się po podbródku przymrużając jedno oko i przekręcił deliktanie głowę, oceniając najwyraźniej wartość sztaby. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jej krytycznie, w końcu jednak mruknął z aprobatą i skinąwszy głową ostrożnie chwycił ją w kopyta i zniknął na zapleczu.

- Do tego jeszcze krawat! - Krzyknęła w ślad za nim Trixie, po czym znów przeniosła spojrzenie na ciebie - Hm, jak sądzisz, też powinnam kupić sobie coś bardziej eleganckiego? Och, oczywiście zapłacę za swoje zakupy... Chodzi mi o to, że przy tobie i Lunie będę wyglądać chyba niezbyt reprezentatywnie... Zrobiłbyś potem ze mną krótką przebieżkę po butikach? - Uśmiechnęła sie przymilnie i zamrugała rzęsami, akurat w momencie, w którym do sklepu powrócił sprzedawca. Nowo przybyły chrząknął delikatnie, kładąc na ladzie gładki, szaroniebieski krawat oraz dość pokaźnych rozmiarów mieszek.

- Oto reszta. Życzą sobie państwo wszystko zapakować? - Zapytał uprzejmie.

Link do komentarza

Nie zwracając uwagi na twoję lekką konsternację Trixie uśmiechnęła się z zadowoleniem i za pomocą magii chwyciła twój nowy, zapakowany przez sprzedawcę garnitur. Nim zdołałeś zorientować się, co tak w ogóle się z tobą dzieje, zostałeś zaciągnięty do kilku... A właściwie kilkunastu najróżniejszych sklepów z najróżniejszymi rodzajami damskich kreacji. Błękitna cały czas mamrotała pod nosem jakieś uwagi na temat kolejnych strojów, co chwila jednak, w najmniej spodziewanym momencie energicznie odwracała się w twoją stronę i zadawała pytania, które wykończyłyby nawet najbardziej wytrzymałego ogiera.

- Czy ta sukienka mnie nie pogrubia?

- Cyjan czy lapis lazuli?

- A może tę z kryształami?

- Nie za odważna?

Wątpliwości co do ubiorów mnożyły się niemalże w tempie geometrycznym, lecz już wkrótce, po niecałych czterech godzinach cel został osiągnięty. Kiedy wyszliście ze sklepu w którym klacz kupiła swoją "oszałamiającą lazurową suknię z szafirami" było już dość późne popołudnie.

- Hm, co teraz? - Zapytała Trixie.

Link do komentarza

Twoja towarzyszka uśmiechnęła się, z uniesioną brwią lustrując cię teraz od kopyt po grzywę.

- Powinieneś jeszcze coś zrobić z fryzurą, wydaje się trochę... Niedzisiejsza - Wyszczerzyła zęby zachęcająco - Może chciałbyś zahaczyć w drodze do Jej Wysokości o fryzjera? No i chyba wypadałoby chyba jeszcze rozejrzeć się za tym magiem z Canterlotu, jak mu tam było... - Zastanowiła się, lcz po chwili westchnęła i wzruszyła ramionami - No, nieważne. Jak myślisz, trafi we właściwe miejsce jak już weźmie wszystkie swoje zabawki? Sądzisz, że sam nas znajdzie? - Wyraźnie niezdecydowana spojrzała na ciebie. Po chwili ciszy zaś, najwidoczniej nie mogąc sie już powstrzymać zapytała - A tak skoro już jestem przy wypytywaniu o różne rzeczy... Kim ty właściwie jesteś?

Link do komentarza

Klacz przechyliła głowę z niedowierzaniem i zmarszczyła brwi.

- Chcesz powiedzieć, że Księżniczka Celestia przez kilka lat trzymała cię z dala od wszystkich, w jakiejś zastawionej od góry do dołu książkami bibliotece? - Prychnęła z naburmuszoną miną - Nie wierzę, że tak bezczelnie by cię odizolowała. I że nie wiesz skąd się wziąłeś na pustkowiu... No, ale skoro najwyraźniej mi nie ufasz, nie będę cię więcej zdręczać takimi pytaniami. Wolę niewiedzę niż kłamstwa! - Delikatnie uniosła głos i dumnie odwróciła pyszczek w bok, jednak słysząc twoje pytanie rzuciła ci dyskretne, taksujące spojrzenie.

- Mógłbyś pójść do tego salonu, o tam - machnęła kopytem na lewo, gdzie istotnie dostrzegłeś wielkie szyby jakiegoś modnego zakładu stylizacji. Wewnątrz, w obszernym, wypełnionym lustrami pomieszczeniu widać było kuce o fantazyjnych fryzurach krzątające się przy rozpostartych na wygodnych fotelach klientach - Przejrzałbyś najnowsze katalogi i na pewno znalazł coś dla siebie... A, zresztą. Już się nie wtrącam - Mruknęła nadal nieco urażonym tonem.

 

 

 

 

 

----

Możesz mi powiedzieć jak twoja postać "westchnęła kopytami"? :)

Link do komentarza

Klacz spojrzała na ciebie z zakłopotaniem, choć po twarzy przemknął jej też delikatny uśmiech zadowolenia.

- No, no, dobrze już, niech ci będzie... - Mruknęła skonfundowana i machnęła kopytem na znak, że nie zamierza ciągnąć tematu - No, w każdym razie mam myśl. Pójdziesz tam się odpowiednio przystrzyc, tak by nawet księżniczce zbielało oko - Uśmiechnęła się z ponurą satysfakcją - A ja w tym czasie znajdę tego obiboka Sounda, żeby się gdzieś nam nie zgubił i może przy okazji przyjrzę sę tej jego obręczy... - Z tonu jej głosu wyczytałeś, że najbardziej byłaby usatysfakcjonowana, gdyby zamiast jednorożca znalazła jedynie jego magiczny artefakt... Nim zdążyłeś cokolwiek odpowiedzieć, błękitna odwróciła się i ruszyła w kierunku bram miasta. Nie pozostało ci zatem nic innego, jak ruszyć w kierunku studia fryzjerskiego, w którym wzbudziłeś zresztą nie lada zamieszanie. Właściciel najwyraźniej poczytał sobie możliwość obsłużenia alicorna jako ogromny zaszczyt i zaangażował w pracę niemal połowę pracowników, którzy przy użyciu nożyczek, żeli i rozmaitych innych tajemniczych składników wystylizowali twoją grzywę zgodnie z najnowszymi trendami i twoimi drobnymi wskazówkami. Po niecałych dwóch godzinach byłeś gotów, by dumnie opuścić przybytek i ruszyć z powrotem na miasto.

Link do komentarza
  • 4 weeks later...

Zachwycony właściciel żegnał cię energicznymi ukłonami i przebąkiwał delikatnie coś o "... ponownej wizycie, oczywiście kiedy tylko jego majestat zechce, progi zawsze będą otwarte..." uśmiechając się przy tym usłużnie. Na wieść o poleceniu zakładu znajomym omalże nie zemdlał z zachwytu.

Na rynku, pomimo zbliżającego się już wieczora natrafiłeś na spory tłum kuców, jednorożców i pegazów. Liczne barwne stragany oferowały najróżniejsze towary i smakołyki, panował nieznaczny gwar. By dotrzeć do interesujących cię miejsc musiałeś nierzadko niezbyt elegancko przeciskać się pomiędzy zgromadzonymi klaczami i ogierami, czasem tracąc przy tym na chwilę orientację w terenie. Niemniej, było tu wszystko, czego tylko mógłbyś zapragnąć.

Mogłeś dokonać teraz ostatnich zakupów i pozwolić sobie na ostatnie chwile zwiedzania zanim ruszysz na miejsce spotkania z Księżniczką.

Link do komentarza

Po wyrwaniu się z tłumu odetchnąłeś. Teraz, unosząc się nad zatłoczonymi uliczkami mogłeś nareszcie się odprężyć i na spokojnie wszystko przemyśleć, toteż przypomniało ci się, iż księżniczka proponowała wszystkim spotkanie w którymś z portowych barów. Kilkoma ruchami skrzydeł poderwałeś sie wyżej, ponad budynki i gładko poszybowałeś w kierunku morza.

Tuż przy nabrzeżu dostrzegłeś dwie znajome postaci, które klucząc wśród zapełnionych najróżniejszymi szczątkami skrzynek i beczek zaułków uważnie rozglądały się po wąskich wejściach do najróżniejszych magazynów i przybudówek, aż w końcu wkroczyły do jednego z nich. Wzruszyłeś ramionami i lądując na ziemi także udałeś się w tamtym kierunku - w końcu Trixie i High Sound - bo to ich właśnie dostrzegłeś z góry - musieli mniej więcej wiedzieć, gdzie sie udać.

 

Wnętrze było ciemne i nieco zadymione, a już w momencie w którym przekroczyłeś próg drzwi dostrzegłeś taksujące spojrzenia, jakimi obrzucili cię stali bywalcy. Przez chwilę poczułeś zwątpienie, jednak zaraz w następnej chwili zauważyłeś całą trójkę twoich towarzyszy, siedzącą przy jednym z oddalonych od kontuaru stolików. Księżniczka miała na sobie szary, nie wyróżniający sie niczym płaszcz.

Link do komentarza

Gdy zmierzałeś ku stolikowi czułeś na sobie śledzące każdy twój ruch spojrzenia innych klientów. Mimo, że było dość gwarno, za każdym razem, kiedy choć trochę zbliżyłeś się do siedzących w ciasnych grupkach kucy, rozmowy cichły i wbijały się w ciebie podejrzliwie przymrużone ślepia. Zdecydowanie nie było to miłe miejsce...

Dotarłeś jednak bez żadnych przeszkód. High Sound skwapliwie przysunął ci jedno z wolnych krzeseł i delikatnie szturchnął Trixie,

- Leć zamówić coś do picia - Podał jej dość pękaty, brzęczący mieszek i widząc jej oburzoną minę szybko dodał - Nie możemy po prostu tak siedzieć, to byłoby... Bardzo nieprzychylnie postrzegane. A ja muszę omówić parę spraw z przedstawicielami tego konkretnego gatunku... - Wskazał na ciebie i Księżniczkę, wyraźnie unikając słowa "alicorn". Błękitnowłosa prychnęła lekko zirytowana, ale bez słowa chwyciła pieniądzę i ruszyła w stronę kontuaru, za którym rozlewano napitki. Sound tymczasem dał znak, abyś nachylił się nieco w jego stronę i zaczął szeptać.

- Hm, czas chyba w końcu nieco wyjaśnić o co w tej całej wyprawie chodzi. Otóż kilkaset mil stąd, na północnym wschodzie morza zaobserwowano niedawno wypiętrzenie się wyspy. Nie byłoby w tym nic szczególnego, zwyczajne ruchy górotwórcze czy wulkaniczne, gdyby nie fakt, że wszystko wskazuje na to, że wyspa była kiedyś zamieszkana. Znajdują się na niej jakieś ruiny. Jako, że nie było tam jeszcze żadnych ekspedycji, a całą relację zawdzięczamy tylko miejscowym rybakom, nie wiemy zbyt wiele. Jednakże... - Sięgnął do przewieszonych przez grzbiet juk i wyciągnął z nich kartkę papieru, którą rozłożył i rozprostował przed tobą oraz Luną - Jednakże narysowali kilka symboli które zdołali zauważyć. To jest jeden z nich... - Jednorożec zawiesił głos i spojrzał uważnie na ciebie, wyczekując reakcji.

Bez wątpienia, znak ten w kilku starych książkach jakie zdołałeś zgłębić przez całę swoje życie wiązał się z kultem alicorna.

Link do komentarza

- Tak, zgadza się! - Sound uśmiechnął się z aprobatą, lecz niemal natychmiast skulił się i rozejrzał na boki. Kilka nieprzyjemnie wyglądających pysków obróciło się w waszym kierunku, delikatnie nastawiając uszu, Luna zaś prychnęła lekko z dezaprobatą.

- Jesteś największym znanym ekspertem, studiowałeś od lat wszelkie informacje dotyczące pochodzenia i historii alicornów. W dodatku sam jesteś przedstawicielem tej rasy, nie znającym swojej przeszłości. O początkach istnienia naszych księżniczek wiemy bardzo wiele, lecz ty sam jesteś owiany tajemnicą. Być może dzięki odkryciu tej wyspy będziemy w stanie rozjaśnić naprawdę wiele niewiadomych - Na pysku Sounda malowała się niekłamana ekscytacja. Trixie, która właśnie wróciła z czterema kuflami cydru nastawiła ciekawie uszu i wydęła usta spoglądając na ciebie z miną sugerującą, że żąda wyjaśnień na temat tego, o czym mowa.

- Być może dowiemy sie w jaki sposób... - Jednorożec zaczął mówić, lecz momentalnie zamknął usta - Nie, nie ważne. Możesz mi powiedzieć, jak wielką posiadasz wiedzę na temat naszego... Odkrycia? Potrafiłbyś odczytać jakieś reliefy czy pismo? Znasz jakieś szczególne legendy?

Link do komentarza

Kiedy uniosłeś głowę, zauważyłeś, że wszyscy siedzący przy stole, włącznie z księżniczką gapią się na ciebie z otwartymi w niemym szoku ustami. High Sound, który najwyraźniej zamierzał się napić, trzymał przechylony do połowy kufel cydru, który teraz wylewał się bez przeszkód na stół. Mimo, że wokół was było głośno, nad całym waszym towarzystwem zawisła niemal namacalna cisza.

- A niech to! - Wyszeptał drżącym głosem jednorożec, zupełnie nie zważając na ściekający na niego napój i pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Psyt - Syknęła błękitnowłosa, która chyba najszybciej z całej trójki odzyskała równowagę i teraz z niepokojem wpatrywała się w jeden z najodleglejszych stolików, przy którym zasiadało sześcioro ubranych w ciemne płaszcze osobników starannie unikających waszego wzroku.

- Jestem pewna, że na nas spojrzeli. I to w bardzo nieprzyjemny sposób... - Mruknęła cicho, mrużąc oczy - A ja się znam na spojrzeniach.

Luna chrząknęła i znacząco uniosła brwi spoglądając na Sounda, który teraz zmarszczył czoło w zastanowieniu.

- Tak, tak... Jeśli tak, to niedobrze. Nie powinniśmy zwracać na siebie uwagi. I najlepiej, jeśli się rozdzielimy, tu i teraz, a o świcie wyruszymy natychmiast z portu. Ja muszę chronić księżniczkę... Tak więc wasza dwójka musi sobie jakoś poradzić. Wolicie wyjść pierwsi, czy drudzy?

Link do komentarza

- Jasne - Mruknęła Trixie,wciąż najwyraźniej zirytowana faktem, że przegapiła znaczną część dyskusji i spojrzała z ukosa na canterlockiego jednorożca, który dając Lunie gorączkowe znaki wstawał od stołu - My tu jeszcze trochę posiedzimy... Pogadamy... - Klacz mocno zaakcentowała ostatnie słowo, uśmiechając się do ciebie przymilnie i podsuwając pod nos przyniesiony przez siebie kufel wypełniony cydrem. High Sound uniósł podejrzliwie brwi, ale nic juz więcej nie powiedział i razem z Luną przemknęli w stronę wyjścia, znikając w ciemnym prostokącie drzwi wejściowych.

- W takim razie za zdrowie wszystkich szwędających się po nocy - Mruknęła twoja towarzyszką z satysfakcją obserwujac, jak od stołu, który wcześniej wskazała, w ślad za księżniczką i jej magiem odchodzi pospiesznie trzech zakapturzonych jegomości - W sumie miałam nadzieję, że wszyscy się rzucą w ślad za Jej Majestatem, ale stracilibyśmy wtedy chyba całą zabawę, no nie? - Błekitnowłosa przysunęła sie nieco bliżej ciebie - A tak na razie możemy udawać parę... I zdążysz mi opowiedzieć co nieco o tym, o czym tu gadaliście, kiedy mnie nie było zanim znajdziemy sposób na wydostanie się. Wolisz tylne drzwi, czy wejściowe? I masz już jakiś pomysł, którędy iść, żeby zmylić trop? - Zapytała pociągajac łyk cydru, zaś na jej twarzy przebiegło coś na kształt figlarnego uśmiechu.

Link do komentarza

Trixie słuchała w kompletnym milczeniu, jedynie od czasu do czasu odrywając od ciebie wzrok by skontrolować czy pozycje waszych podejrzanych obserwatorów nie zmieniły się w jakikolwiek sposób. Szczęśliwie trójka, która pozostała w barze nie zdradzała jakichkolwiek chęci do ruszania w kierunku waszego stołu czy wszczynania burd i ograniczała się do uważnego nadstawiania uszu. Klacz uśmiechnęła się i nachyliła do ciebie, przysuwając się znacznie bliżej.

- Pytań brak. To co powiedziałeś, jest na tyle... Intrygujące... Że wydaje mi się, iż powinnam teraz to wszystko na spokojnie przemyśleć - Szepnęła starając się mówić jak najciszej - Tak, wiele rzeczy musze przemyśleć. Ale teraz ważniejsze jest, żebyśmy się w końcu stąd wydostali, bo serdecznie dosyć mam smrodu tutejszych nieumytych ogierów. I proponowałabym wybrać drogę przez kuchnię - Zatrzepotała rzęsami uznajac to najwyraźniej za najlepszy argument przemawiający za jej planem - Pozostaje tylko pytanie, gdzie sie skierujemy, kiedy już dostaniemy się na zewnątrz? I jak zgubimy ewentualny śledzący nas ogon?

Link do komentarza

- Nie widzę problemu - Trixie uśmiechnęła się i odgarnęła opadający na czoło kosmyk włosów - Chętnie sama bym zaoferowała teleportację, ale moja moc nie jest raczej wystarczająca, aby przenieść nas na jakąś znaczną odległość... - Dodała ze znacznie bardziej kwaśną miną i wstała od stołu, wskazując niedużą przestrzeń pomiędzy kontuarem przy którym siedzieli i pili bywalcy baru, czyli wyglądające na osiłków kuce ubrane w stroje dokerów - Myślę, że tam jest odpowiednie miejsce. Jest na tyle zasłonięte, że znikniemy nim nasz "ogon" zorientuje się, że rzucamy jakieś zaklęcie. Chodź, podejdziemy razem, żeby wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli zamówić coś jeszcze, a jak tylko się tam znajdziemy rzuć zaklęcie - Zaproponowała pociągając cię delikatnie za sobą.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...