Skocz do zawartości

[MLP] Powrócić do normalności - wspólna gra


Applejuice

Recommended Posts

Pegaz nawet nie zaszczycił Grey'a spojrzeniem. Uniósł głowę i spojrzał w niebo.

- Nie wiesz z kim zadzierasz - mruknął. Jego ton głosu był opanowany i spokojny... - Teraz jednak nie pora na to żebyś udowadniał, jaki to jesteś silny. Zamiast tego zadam ci jedno pytanie.

Milczał przez chwilę, a potem powiedział:

- Towarzyszki. Znaliście się mniej niż jeden dzień. Praktycznie nic o sobie nie wiedzieliście. Czy mimo wszystko poświęciłbyś za nie własne życie?

__________________

Wyjątkowa sytuacja, przez parę postów będę prowadzić dialog z Martim, mam nadzieję że się nie obrazicie xP A więc, Marti, teraz znowu odpisujesz.

*LE YAY!* Ach, never mind. Już Ci wiadomość nawet wysłałam czy mam odpisywać xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 245
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Tak - odpowiedziałem od razu. - Zrobiłbym to. Zjawiliśmy się tu razem, stanowimy drużynę. Najbardziej jednak chciałbym, żebyśmy wszyscy wyszli z tego cało. Podaj mi w końcu jeden powód, dla którego mielibyśmy chcieć tu zostać. Dla którego mamy porzucić Equestrię i dalej błąkać się po tym świecie bez sensu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W takim razie mam prawo nazywać cię debilem - odparł pegaz. - Twoje "towarzyszki" zostały odesłane również z tego powodu, że one nie potrafiłyby poświecić swojego życia dla kogoś. Twoje poświęcenie poszłoby na marne.

Wstał i spojrzał lodowato na Grey'a.

- Bezmyślnie chcesz tracić życie dla kogoś, kogo nawet dobrze nie znałeś? - powiedział. Pokręcił z niedowierzaniem głową. Tym razem zwracał się do reszty: - Wasze życie w tym świecie pełne będzie poświęceń. Nie obchodzi mnie to, czy się wam to podoba, czy nie. To jest wasze przeznaczenie. A przeznaczenia nie da się zmienić.

Zaczął iść przed siebie.

- Skoro oczekujecie prawdy, chodźcie za mną - oznajmił. - Jak już mówiłem, zaprowadzę was do Neferet. Ona wam wszystko wyjaśni. O ile nadal tego chcecie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Salmonella, a teraz dobra sygnatura czy nadal Ci psuje nastrój? xd Poza tym, moja postać nie jest całkiem mroczna, bardziej zagubiona i zamknięta w sobie. Stwierdzam zaś, iż sygnatury soka nie pojmuję...

TOŻ TO JEST REN. Oryginał mojego OC, Ziemniaku xP I... lol, napisałaś "cholera" O.o

________________________________

Podbiegłam do szarego ogiera. Nadal byłam oszołomiona. Nie wiedzieć czemu, nie mogłam zareagować wcześniej. Albo to wszystko stało się za szybko, albo kopytka odmówiły posłuszeństwa. Raczej jedno i drugie.

- Hej, nic Ci nie jest? - zapytałam retorycznie. Przecież jeszcze kilka sekund temu ogier był parzony przez ogień, to oczywiste że COŚ mu jest.

- My... ja nie wiem, to decyzja całej naszej trójki. Ja z chęcią usłyszę wytłumaczenie tej sytuacji... - zwróciłam się do pegaza. Podeszłam kilka kroków w jego kierunku i dodałam:

- I nie nazywaj mnie, ani ich bezmózgimi baranami. Jestem tu ledwie kilka minut, skąd do cholery mam widzieć po co, skąd i gdzie jestem? Huh?! - westchnęłam głęboko - Wiem, że każdy zasługuje na przynajmniej odrobinę szacunku. Więc proszę, postaraj się go okazać także i nam.

Odwróciłam się i z powrotem poszłam w kierunku moich nowo poznanych towarzyszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiodłam zrezygnowanym wzrokiem po obecnych.

- To on tu rozdaje karty i chyba wszyscy się o tym mocno przekonaliśmy. Czegokolwiek on i ta jego Neferet od nas chcą, nie ma sensu przed nimi uciekać. Ten świat najwyraźniej należy do nich. W końcu w jakiś sposób nas dopadną.

Odetchnęłam i spojrzałam w stronę tajemniczego pegaza.

- Jestem za tym, żebym z nim pójść. Zachować najwyższą czujność, ale pójść - teraz, a nie później, kiedy będziemy już do tego zmuszeni - popatrzyłam na towarzyszy, po czym znów uciekłam gdzieś wzrokiem. Nie miałam odwagi, żeby spojrzeć Grey'owi w oczy po tym, jak spanikowałam podczas jego potyczki z drugim pegazem. - Teraz wy zdecydujcie. Jesteśmy... drużyną?

Właściwie, to nie do końca wierzyłam w to ostatnie. Kucyki przychodziły i odchodziły, nikt nie był w stanie tego powstrzymać. Czy w takim świecie dało się stworzyć jakiekolwiek trwałe relacje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pegaz spojrzał na Er. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Po chwili odetchnął głęboko i zamknął oczy.

- Duchu... - przemówił. Jego głos był potężny. Od niego samego emanowała ogromna moc. - Przyzywam cię i proszę o wypełnienie Wybrańców poczuciem więzi, aby mogli rosnąć w siłę jako twoje dzieci.

Otworzył oczy. Tym razem jasno było widać, że wydaje się być czymś przygnębiony. Albo nawet smutny...

- Natchnij ich prawdą i szczerością. Pomóż im kroczyć ścieżką, którą sam dla nich wybrałeś.

Każdy z was czuł się... inaczej. Zupełnie tak, jakby coś ogrzewało wasze serca i jednocześnie unosiło je do góry. Czuliście się lekko, tak jakby wstąpiły w was nowe siły.

I nagle wszystko ustało. Mimo wszystko nadal odczuwaliście żar, który pozostał po czarze ogiera. Było to bardzo przyjemne i niezwykłe uczucie.

Ogier znów się odwrócił i ruszył przed siebie, jak gdyby nigdy nic...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Podleciałam kawałek w kierunku pegaza i powiedziałam:

- No to chodźmy za nim, gdzie indziej moglibyśmy pójść? Też uważam, że trzeba zachować ostrożność co do tego gościa... zwłaszcza dlatego, że przed chwilą omal nie spalił kolegi... - wskazałam kopytkiem na białego ogiera.

Zaczęłam lecieć powoli za pegazem prowadzącym nas w nieznane.

- To jak? Idziecie? - odwróciłam się do reszty "załogi"

Ale to nie jest tak, że obdarzam ich zaufaniem. Po prostu trzymam się ich, być może uda im się przekonać mnie do zaufania im... w co wątpię. W razie czego mam moc zmiany kształtu, skrzydła i magię. Chociaż magią nie umiem się zbytnio posługiwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dasz radę iść? - spytałam Grey'a, a kiedy zdenerwowany kiwnął głową, westchnęłam i dokłusowałam do pegaza oraz changelinga. W myślach nadal ją tak nazywałam. Byłam przyjazna i czułam, że nawet, gdyby pojawili się tutaj teraz Starowie, to nie miałabym większych problemów z przyjęciem ich do grupy, ale nadal nie do końca wyzbyłam się uprzedzeń. Teraz szłam w milczeniu za obcym pegazem i próbowałam wyczytać coś z jego chodu, sposobu, w jaki na nas patrzył... czegokolwiek. Nie udawało się. Przeniosłam wzrok na szarą klaczkę o filigranowej budowie. Zastanawiałam się, jak długo może pozostawać w postaci "zwykłego kucyka" i jak wygląda w tej drugiej formie. I czy to wpływa jakoś na jej zachowanie... Teraz znów rozglądałam się, usiłując zapamiętać jak najwięcej szczegółów naszej drogi, na wypadek konieczności ucieczki... która znając tego kucyka na nic by się nie zdała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szliście w kompletnym milczeniu. Pegaz ani razu nie zatrzymał się, ani razu na was nie spojrzał. Wędrówka stawała się co raz trudniejsza. Kopyta grzęzły wam w głębokim błocie, potykaliście się o wystające korzenie drzew... On jednak nie zwracał na was uwagi. Szedł dalej przed siebie, zupełnie tak, jakbyście nie istnieli. Dystans pomiędzy wami zaczął się zwiększać.

I właśnie wtedy gwałtownie się zatrzymał.

Poczuliście na waszych twarzach lekki powiew wiatru. Był bardzo łagodny, zupełnie tak jakby pieścił waszą skórę.

Zza drzewa wyszła jakaś postać. Pegaz nie był zdziwiony. Ku waszemu zdumieniu, uderzył kopytem w swoją pierś, a potem powoli ukłonił się.

- Witaj, Seneth - powiedział.

Była to klacz. Miała wspaniale promieniującą żółtą sierść. Jej barwa przypominała słońce. Grzywa miała jaśniejszy kolor, prawie przeźroczysty. Ciągle falowała na wietrze - zupełnie jak u Księżniczki Celestii...

- Witaj, Auroxie - odparła melodycznym głosem. Powtórzyła jego gest. Gdy się podniosła, uśmiechnęła się do was życzliwie. - Czyżby to byli oni?

- Tak - powiedział Aurox. - I chyba wiem, po co tu jesteś...

- Niestety, tak musi być - ucięła poważnym tonem. - Wiem, że przez to mogą być problemy z nimi...

- ...już są...

- ...ale tak zadecydowała Neferet. A z jej zdaniem należy się liczyć.

- Oczywiście - przyznał pegaz z westchnięciem. - Rób, co musisz.

Seneth spokojnym krokiem podeszła do Grey'a. Położyła mu kopyto na ramieniu.

- Twoja misja tutaj dobiegła końca - rzekła. - Dobrze się spisałeś, opiekując się tą grupą. To co teraz powiem może być dla ciebie szokiem... Ale twoim zadaniem było tylko doprowadzenie ich tutaj.

- A ja i tak musiałem sam to zrobić - wtrącił Aurox.

- Dlatego nic nie musisz już robić - kontynuowała klacz, ignorując zachowanie pegaza. - Ponieważ zajęło ci to o wiele za dużo czasu... - Aurox znów wziął wdech, jakby chciał coś powiedzieć, ale Seneth natychmiast mu przerwała -...ta grupa potrzebuje nowego przywódcy. Kogoś, kto ciebie zastąpi. Nie osądzaj się. I tak zrobiłeś dużo.

Szary pegaz prychnął. Klacz i tak nadal go lekceważyła.

- Pójdziesz ze mną - oznajmiła. - Nie martw się. Nic ci nie zrobię.

Po czym zwróciła się do reszty:

- Tracicie kolejnego towarzysza. Wiem jak cierpicie. Tak jednak będzie lepiej dla niego, dla was i dla nas. Jeśli zbierzemy się, wkrótce ten koszmar się skończy i nadal będziecie wiedli spokojny żywot... Wszyscy... Nawet Flame Storm... Teraz jednak musicie wytrzymać.

Seneth znów odwróciła się do Auroxa, tym razem obejmując Grey'a za szyję - zupełnie jakby bała się, że może jej uciec.

- Ruszamy. Liczę na ciebie, Najwyższy Kapłanie...

- O nic się nie martw, Kapłanko Powietrza - odrzekł Aurox. Oboje znów się skłonili. - Już niedługo to zakończymy.

- Mam nadzieję...

To powiedziawszy, odeszła razem z waszym byłym towarzyszem...

___________________________________

Na razie będzie tylko dwóch graczy, Yay i Salmonella, wkrótce dołączy Braeburn i Farcuf.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podleciałam kawałek za odchodzącym towarzyszem i krzyknęłam: - Trzymaj się! Poradzimy sobie! - podleciałam z powrotem w kierunku "Auroxa" i szepnęłam sama do siebie - jakoś. Leciałam za naszym przewodnikiem powoli, odwrócona do niego tyłem i patrzyłam na Er. - Nie wiem tak naprawdę, co mogłabym zrobić. Nawet go nie znałam... - westchnęłam ni to do siebie, ni to do swojej towarzyszki. - W tym świecie kucyki przychodzą i odchodzą. Trzeba się pogodzić z naszym losem, nie ważne co dla nas szykuje... - leciałam teraz obok Er, tuż nad ziemią - nauczyłam się tego, kiedy moje stado mnie porzuciło. I uwierz mi. Nie musisz się mnie bać. Mówię Ci to, nie musisz się z tym zgadzać. Jednak ja nie chcę krzywdzić nikogo niewinnego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Nawet się nie odwrócił... ~

Patrzyłam chwilę na miejsce, w którym zniknął Grey, po czym odwróciłam się do Auroxa.

- Słuchaj. Wiem, że to Ty tutaj rządzisz, że jesteś z nas totalnie niezadowolony i sam przebyłbyś tę trasę w niespełna minutę... - zaczęłam mówić. Najpierw mój głos był spokojny, ale po chwili nabrałam agresji. - Ale NIE MASZ PRAWA, powtarzam, NIE MASZ PRAWA obrażać Grey'a. Robił wszystko, co mógł, rozumiesz? - mój głos stał się dziwny, gardłowy i pełen rozpaczy. Umilkłam i ruszyłam dalej.

- W tym świecie kucyki przychodzą i odchodzą. Trzeba się pogodzić z naszym losem, nie ważne co dla nas szykuje... - leciałam teraz obok Er, tuż nad ziemią - nauczyłam się tego, kiedy moje stado mnie porzuciło. I uwierz mi. Nie musisz się mnie bać. Mówię Ci to, nie musisz się z tym zgadzać. Jednak ja nie chcę krzywdzić nikogo niewinnego - usłyszałam słowa lecącego obok mnie changelinga.

- Spróbuję się nie bać. Będę musiała... bo chyba zostałyśmy tutaj same.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurox, nawet się nie zatrzymując i nie odwracając, mruknął smutno:

- Przepraszam.

Czy te słowa były szczere? Nie miałyście pojęcia... Szliście dalej. Wkrótce dotarliście na jakąś polanę. Wysokie drzewa otaczały ją z każdej strony.

Pegaz zatrzymał się po raz kolejny.

- Poczekajcie tu. Zaraz wrócę - powiedział, po czym bez żadnych wyjaśnień wzniósł się w powietrze i odleciał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadłam na ziemi. Patrzyłam na punkt, w którym zniknął pegaz i czekałam na jego powrót. - Er... czy ty czułaś coś do... Grey'a? - zapytałam. Zastanowiłam się chwilę nad imieniem. Nadal nie znałam naszego byłego towarzysza, "Grey" usłyszałam w rozmowie i to chyba o nim była mowa. - Wybacz że pytam tak wprost. Wiesz, changelingi potrafią wyczuwać miłość i każde inne uczucie zbliżone do miłości... - uśmiechnęłam się uprzejmie - poza tym widać, że go lubiłaś. Znowu spojrzałam w niebo. - Ta klacz... mam nadzieję, że dobrze się nim zajmie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możliwe. Ale to i tak już nieważne - odpowiedziałam szybko i odwróciłam wzrok. Może to i dobrze, że już go nie ma... Jeśli rzeczywiście wrócił do Equestrii, to jest teraz szczęśliwy... Bezpieczny.

~ "Nawet po rozpadzie możliwe jest wszystko..." ~

Zastanawiałam się, co obce kucyki miały na myśli mówiąc, że "nawet Flame Storm" będzie wiodła spokojny żywot. Czy ona odeszła jakoś inaczej? Nie z tych powodów co reszta?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurox wrócił po dłuższej chwili. Wylądował tuż przed wami. Wyglądał na zaniepokojonego.

- Zanim ruszymy dalej, musicie mi coś obiecać - powiedział. Mówiąc to jednocześnie rysował przednim kopytem po ziemi niewielkie koło. O dziwo jego ruchy pozostawiły po sobie świetliste linie, które pulsowały po ziemi. Nagle z koła wystrzelił promień światła. Pegaz wsunął w nie kopyto. Dopiero teraz dostrzegłyście, że jest mocno poraniony w niektórych miejscach.

Magia, którą przywołał, najwyraźniej zaczęła na niego działać. Syknął z bólu, a rany zaczęły się goić.

- To jest... magia cofania czasu... - powiedział z trudem. Miał zaciśnięte oczy. - A tam... nie jest... bezpiecznie... Nawet dla mnie...

Po chwili światło zniknęło, a Aurox był w pełni uleczony.

- Dobra - odezwał się znów, tym razem już normalnie. - Jak już mówiłem, musicie mi coś obiecać. Na tamtym obszarze roi się od czarnej magii. Udało mi się to zauważyć w ostatniej chwili. Coś musiało się wydarzyć... A co do obietnicy...

Podszedł bliżej was.

- Czy przysięgacie, że jeśli powiem, byście uciekały, schowały się, bądź też nie ruszały się, uczynicie to, nawet jeśli ja będę w niebezpieczeństwie? Chociaż pewnie i tak za mną nie przepadacie, więc nie będzie z tym problemu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałam na pegaza. Zastanowiłam się chwile po czym westchnęłam i powiedziałam:

- Dobrze, przysięgam... i tak nie byłabym w stanie niczego zrobić, jednak nie lubię tchórzowsko uciekać... - odwróciłam wzrok i zmarszczyłam brwi.

Jeżeli ten ogień którym zaatakował Grey'a* to tylko cząstka jego umiejętności, to pewnie sobie poradzi... z drugiej strony, nie wiadomo czego można się spodziewać po czarnej magii... trzeba ją zwalczać, jednak to potrafią tylko najsilniejsi.

Chwila o czym ja-- co ja myślę?

______________

*(If u know what i mean Soczku ^^ Hehe Gray.)

Hehehe. :3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aurox zmarszczył brwi.

- Dlaczego tak uważasz? Grey był potrzebny tylko po to, żeby was tutaj doprowadzić. Flame Storm miała zbyt dużo na sumieniu żeby zostać, a Talkavia okazała się pomyłką - powiedział. - Ryzykowanie życia nie ma nic...

Zupełnie niespodziewanie odwrócił głowę do tyłu i wycelował w coś kopytem. Kula ognia wystrzeliła przed siebie z oszałamiającą prędkością.

W coś trafiła. Usłyszałyście okropny jęk. Aurox natychmiast zasłonił wam widok własnym ciałem.

- Nie patrzcie - mruknął. Gdy to powiedział lekko się skrzywił, zupełnie jakby ten ostatni czar go osłabił. Starał się jednak to ukryć. - Cholerka... mamy mało czasu. Podchodzą aż tutaj. Musisz się pospieszyć - zwrócił się do Er.

_____________________________

To teraz niech odpowie Salmonella, później znów wkroczę ja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//

- Twoje "towarzyszki" zostały odesłane również z tego powodu, że one nie potrafiłyby poświecić swojego życia dla kogoś.

:D

- Tak, jasne, że tak - odpowiedziałam. Tak naprawdę nigdy nie myślałam poważnie o sprzeciwianiu się ogierowi. - Przysięgam - powtórzyłam, przyciskając kopyto do piersi. Poczułam, że moje serce bije w przyspieszonym tempie, a mięśnie są napięte. Spojrzałam w stronę pegaza.

~ Magia... i jak zwykle same problemy. Ale tutaj nie ma innego wyjścia... ~

Zastanawiałam się, co będzie, jeśli Aurox nie wytrzyma... Jeśli go zabiorą, albo jeśli kolejne zaklęcie całkowicie go wyczerpie? Na kim tej całej Neferet zależy bardziej: na nim czy na nas?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączona grafika

__________________________________________

Aurox uśmiechnął się szeroko. Pierwszy raz od dłuższego czasu...

- No to jazda. - Wziął głęboki oddech, zamknął oczy i wyszeptał: - Duchu, wodo, wietrze...

Poczułyście, że otacza was coś wilgotnego i zimnego. Można to było porównać do morskiej bryzy. Po chwili wszystko co widziałyście było lekko rozmazane.

- Jesteście niewidzialne - wyjaśnił pegaz i odwrócił się do was tyłem. - Nie gwarantuję, że to wam zapewni bezpieczeństwo. Na naszej drodze znajduje się mnóstwo stworzeń, które mogą was śmiertelnie zranić w ciągu sekundy - powiedział ponuro. - Cały czas będę was osłaniał. Trzymajcie się blisko mnie.

Gdy skończył mówić, zaczął powolnym krokiem iść przed siebie w głąb drzew. To coś, co trafił, zniknęło. Na ziemi pozostała jedynie ciemna plama...

Przed wami znajdowało się skupisko drzew. Wydawało wam się, że tam jest ciemniej niż w całym lesie. Ponadto czułyście coś dziwnego - coś, co cały czas unosiło się w powietrzu i obciążało wasze umysły...

Aurox nie zatrzymywał się. Pozostało wam jedynie iść za nim...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...