Skocz do zawartości

Nasze ulubione / znienawidzone przedmioty


Cipher 618

Recommended Posts

W czasie gdy nasza Cheerilee podziwia nową, pachnącą świeżością klasę mogę założyć ten temat. Gdyby wiedziała, o co chcę Was zapytać...

Jakie są Wasze ulubione i znienawidzone przedmioty ze szkoły/studiów etc?

EDIT. Oczywiście mam na myśli przedmioty NAUCZANIA :derp: A zakres jest dowolny. Od przedszkola do Op...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze wszystkich przedmiotów moją zmorą są podstawy przedsiębiorczości. Uważam ten przedmiot za co najmniej niepotrzebny. Choć nie jestem za jego całkowitą likwidacją. Niech będzie dodatkowy.

Co do ulubionych, Moimi faworytami są zdecydowanie biologia i historia, i to już od wczesnego dzieciństwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TYLKO przedmioty szkolne? Jestem studentem, więc wszystkie przedmioty szkolne wspominam miło i przyjemnie.

Z jednym wyjątkiem.

Niemiecki. W gimnazjum lubiłem ten przedmiot - same 4 i 5. Ale w liceum jakoś mój poziom spadł do zera. Mein gott.

Zaś na studiach znienawidzonym przedmiotem stał się NPH, czyli Nauki Pomocnicze Historii. Nie brzmi groźnie, ale jak dostaniecie do rozczytania taką np. teksturę gotycką, zmienicie zdanie.

Ulubione przedmioty? Łatwizna! Kreda, gąbka, dzwonek. Niekoniecznie w tej kolejności. No i historia oczywiście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Piter Wan Kenobi

To jedziemy w takim razie.. Może i jestem dopiero w zawodówce, ale co mi tam.

Większość przedmiotów jest w miarę spoko, to jeszcze zależy od danego nauczyciela to oczywiste jest. Hmm, muszę przyznać jednak że nie lubię i nie przepadam za wf-em i matmą :rainderp: Tak, poważnie mówię... A ulubione? Informatyka, historię nawet lubię i angielski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość przedmiotów jest w miarę spoko, to jeszcze zależy od danego nauczyciela to oczywiste jest.

Moje znienawidzone przedmioty? Jako osoba chora na bradykardię (spowolniony rytm serca sprawia, że męczę się szybciej) nigdy nie lubiłem W-Fu... zawsze ten najgorszy, najsłabszy. I nie wiedziałem dlaczego. Dopiero po latach wyszło na jaw co jest nie tak.

Matematyka, chemia, fizyka... - przedmioty ścisłe. Tu też będę tłumaczył się zdrowiem, a raczej chorobą. Jako epileptyk przyjmuję leki, które wpływają na pracę mózgu. Pomagają, ale coś za coś. Trzęsące się ręce + gorsza pamięć i o ile nie mylę nazw - myślenie abstrakcyjne (liczenie, pamięć krótkotrwała - wszystko to działa trochę gorzej).

Logika - "Jeśli dzisiaj jest poniedziałek, a jutro będzie sobota to czy to zdanie jest prawdziwe?" Nie, bo jutro jest wtorek. Proste? Pewnie że tak.

Ale im dalej w las...

"Jeśli jest poniedziałek, to jutro będzie wtorek. Czy zdanie jest prawdziwe"? NIE bo nie wiadomo czy dzisiaj jest poniedziałek. :derp:

2 godziny później 99% studentów miało budyń zamiast mózgu

***

A co lubiłem? Te przedmioty, które dało się "logicznie zrozumieć": biologię (matura na 5 :fluttershy5: ), historię (wyjątek - LO), polski.

Na studiach wszystko co wiązało się z nauczaniem, zajęcia praktyczne i przede wszystkim praktyki. Niby trzeba było odwalić 15 godzin obserwacji, ale zawsze dogadywałem się tak że posiedzę godzinkę a 14 pozostałych poprowadzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że moje hobby to tworzenie światów, to interesuję się praktycznie wszystkim co przy tworzeniu światów się przydaje... czyli w zasadzie to wszystkim :twilight2:

Dlatego, jeśli nie lubiłem jakiegoś przedmiotu, to należy to raczej interpretować jako "nie podobał mi się sposób prowadzenia danego przedmiotu, jako mało efektywny, mało sprawiedliwy itp.", raczej niż nieciekawa tematyka lub podobne problemy z samą dziedziną nauki.

W każdym razie, z podstawówki, gimnazjum i liceum nie przypominam sobie, żeby jakiś przedmiot szczególnie negatywnie utkwił mi w pamięci. Fakt, podstawówka nie była najlepsza, raczej z tych które specjalizują się w przetwarzaniu masowym, ale już gimnazjum i liceum było bardzo dobre (zapewne dlatego, że autonomik).

Z kolei na studiach...

Z fizyką był ten problem, że wszyscy na Politechnice mają fizykę, więc profesorowie od fizyki mają bardzo dużo studentów do "przetworzenia", co skutkowało tym, że na każdego studenta przeznaczali bardzo mało czasu. Co to oznaczało w praktyce? Nie sprawdzali kolokwiów, tylko oceny wystawiali z randoma. Podobno ktoś zaliczył choć oddał pustą kartkę, a nie jeden laureat olimpiad fizycznych pisał parę poprawek zanim zaliczył. Kolejne roczniki podobno mniej narzekają na fizykę niż nasz rocznik, więc może coś się już poprawiło do tamtej pory.

Bezpieczeństwo Systemów Komputerowych - tutaj główny problem polegał na tym, że nawet jak się napisało projekt który spełniał wszystkie wymagania podane na początku przez prowadzącego, to i tak było spore ryzyko, że się nie zaliczy, bo "coś się jeszcze prowadzącemu nie podoba". Moim zdaniem dostać dwóję za projekt, który spełnia wszystkie wymagania, to trochę... dziwne.

Z przedmiotów nielubianych przez bardzo wiele osób z mojego rocznika, które jednak mi specjalnych problemów nie sprawiły, to Podstawa Analizy Algorytmów (czyli szacowanie jak długo dany program będzie się wykonywał dla jakich danych i ile będzie potrzebował pamięci) i Architektura Komputerów (jak działa procesor, w tym - na serio - pisanie programów komputerowych, na szczęście bardzo prostych, za pomocą zer i jedynek).

Śmieszna sprawa, jak spotkałem kiedyś koleżanki z liceum w tramwaju i rozmawialiśmy i doszły do wniosku, że Architektura Komputerów, to pewnie projektowanie jak mają wyglądać obudowy laptopów, żeby ładnie wyglądały :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...