Skocz do zawartości

Akademia Wonderbolts - Sesja I


Kirara

Recommended Posts

(Będę kolorował z nudów)

--------

Luc popatrzył się wokół i powiedział

- Panie kapitanie niebo czyste jak łza.

Po czym Luc zwolnił by być tuż przy kapitanie

- Melduje kapitanie że drużyna pani Amber i Speed jest mniej więcej tuż za nami gdyż widziałem ich przed tą chmurą. A pani Golden nie widzę kapitanie gdyż ta sama chmura zasłania pas startowy.

Luc poklepał kapitana po ramieniu.

- Kapitanie wykonujemy niezłą robotę jak dotąd

Luc odwrócił wzrok i otworzył szeroko oczy gdyż nie wierzył im. Przed nim było tornado. Luc wrzasnął

- Kapitanie ostro w górę. Teraz!!!

Po czym Luc zaczął lecieć w górę by utorować kapitanowi drogę między chmurami.

Link do komentarza

Ostro w górę jest dla lamusów. My hardkory lecimy środkiem! -Powiedział i leciał dalej. -Ejj, może pokosimy konkurencję? No wiesz tak jak Lightning Dust? Będzie fajnie, zobaczysz. No bo wiesz tak trochę nudno tutaj. Ale jeśli na 100% chcesz w górę to może.... może.... ale nie jestem pewny. -Bardzo chciał być jak Lightning Dust. To było jego marzenie. Zaraz po pierwszym czyli podbiciem kryształowego imperium. Boże.... o czym ja mówię.... wiedziałem że marycha przed startem to zły pomysł ale musiałem hehehehe. -Dodał, i stracił przytomność.

Link do komentarza

Luc zauważył że kapitan stracił przytomność. Z całą swoją szybkością zaczął lecieć w dół. Nagle zauważył że wokół niego pojawia się ciąg powietrza. Luc powiedział

- Nie! Tylko nie teraz!

Po czym z całą swoim sercem zaczął się modlić by nie zrobić Sonica. Niestety musiał przyspieszyć by złapać kapitana, ale był pewien problem gdyż za każdym razem kiedy Luc chciał zrobić Sonica to odbijało go bo nie miał odpowiedniej prędkości. Luc westchnął

- Nie ma innego wyboru

Po czym przyspieszył. Leciał coraz szybciej i szybciej. Odczuwał coraz większy opór powietrza. Nagle stało się coś niewiarygodnego. Opór powietrza zniknął. Luc spojrzał się wokół siebie i zobaczył że jego grzywa zostawia ślad. To mogło znaczyć tylko jedno. Przekroczył prędkość dźwięku. Luc lekko się uśmiechnął po czym z całą swoją szybkością podleciał do kapitana i go złapał. Lecąc dalej trzasnął kapitana w policzek na pobudkę. Wrzasnął do niego.

- Wstawaj ciastka przywieźli

Link do komentarza

Amber zaczęła lecieć jeszcze szybciej niż wcześniej, w tym samym momencie sprawdziła dotykiem czy paczka jest cała. Mimo, że rzecz w środku niej była delikatna to kształt był taki sam i nic jej nie było.

-Paczce nic nie jest a my lecimy szybko i sprawnie do celu.. Wyśmienicie! - Pomyślała i po krótkim czasie zapytała:

-Daleko jeszcze do celu? - Mówiła, tym samym łagodnie przyspieszając by nie zniszczyć owej rzeczy umieszczonej w opakowaniu.

-Czujesz jakiś silny powiew wiatru wiejący w sprzyjającą nam stronę?

Link do komentarza

Wow! Ale odlot! Ja chcę jeszcze raz! -Zawołał. -Ostro. Dobry towar. Diler wiedział co poleca mówiąc "pożałujesz że kupiłeś" hehehehehe. Wow. To co Luc? Chcesz trochę, mam jeszcze. Widzisz, od razu coś się dzieje a nie jakieś tam latanie dla lamusów. Ale odpał. Wow Luc od kiedy jesteś Pinkie? I od kiedy jest ciebie dwóch? Co? Matko. Dobra, zróbmy to zadanie i ide się sztachnąć hehehehehe.

Link do komentarza

(Przecież ty masz opaskę na oczach)

Luc walnął się kopytem w pysk

- Mogłeś to zrobić wczoraj, a nie dzisiaj nawdychałeś się tego świństwa.

Luc puścił kapitana który musiał wzlecieć. Sprawdził jeszcze paczkę która cudem była cała bez żadnych zadrapań. Luc odetchnął i zaczął lecieć dalej. Powiedział do kapitana

- Kapitanie czyste niebo, aż do mety. Żadnych wiatrów itd.

Link do komentarza

Dobra, ale jak skończymy to się sztachniesz ok? Zrób mi tą przyjemność. Zobaczysz jaka faza! -Powiedział Derpy trzeźwiejąc. Ok, no to jazda! -Dodał i poleciał prosto przed siebie. Odczuł nagłą potrzebę stanięcia na kopytach. -Mam nadzieję że szybko skończymy. Muszę szybko stanąć na ziemi! Dziwnie się czuję. -Powiedział.

Link do komentarza

Luc powiedział do kapitana

- Ani mi się waż tu rzygać.

Luc rozejrzał się

- Kapitanie przed nami niezauważona chmura proszę wyrównać lot.

Po czym Luc zwolnił i z całej siły zniszczył chmurę która była średniej wielkości małych chmur. Powiedział do kapitana

- Proszę lecieć cały czas prosto. Ma pan zezwolenie na przyspieszenie do max 87m/s. Proszę nie przekroczyć tej prędkości bo paczka się zniszczy.

Luc spojrzał się przed siebie. Zobaczył już Cantheloth. Powiedział do kapitana

- Kapitanie Canthelot jest mniej więcej 10 kilometrów dalej. Nie widzę żadnym chmur ani tornad. Czyste niebo niczym łza.

Po czym Luc zwolnił do prędkości kapitana

- Panie kapitanie proszę nie tracić sił, został tylko kawałek.

Po czym Luc spojrzał się na Canthelot i leciał dalej.

Link do komentarza

- Będziemy lecieli raczej prostą drogą, na te chmurki nie warto zwracać uwagi. Gdyby zdarzyło się coś groźniejszego, na przykład chmura burzowa, to cię ostrzegę. Mam pewien pomysł - Highsky zebrał trochę okolicznych obłoków i oblepił nimi kapitana. - Teraz się trzymaj, lecimy do Canterlotu. -

Link do komentarza

Amber zaczęła lecieć coraz szybciej. Szybko podleciała do góry nie uderzając w żadną chmure deszczową.

-Czuje powiew Canterlotu.. Jesteśmy naprawdę blisko. Przyspieszmy trochę, ale powiedz mi kiedy będziemy blisko ziemi. - Powiedziała i leciała pospiesznie do celu. Czuła, że wyleciała z niebezpiecznego obszaru. Sprawdziła czy paczka cała.. Po ułamku sekundy poczuła, iż dolatuje do ziemi. Tak więc przed lądowaniem lekko zwolniła i zatrzymała się, po czym odparła :

-Tym razem wiatr nam sprzyja.. - Mówiła z zadowoleniem zdejmując opaskę.

-Paczka jest bez uszkodzeń.

Link do komentarza

Ehh... no dobra. Ale już myślałem czy by czasem nie lądować. -Powiedział. Miał wielką ochotę przerwać zadanie i wylądować. Po prostu musiał chwilę odsapnąć. Może rzeczywiście nie powinienem ćpać przed zadaniem... Chyba po zakończeniu sobie odpuszczę... CHYBA. -Dodał. Miał wielką ochotę nie przestawać, a to już na 100% było uzależnienie. Postanowił to jednak zignorować.

Link do komentarza

Luc powiedział kiedy przelatywali nad Canthelotem gdyż dotarli do niego dość szybko, bo nie było żadnych niesprzyjających warunków.

- Kapitanie jesteśmy nad Canthelotem. Za kilka sekund lądujemy.

Przed nami była wieża więc Luc powiedział do kapitana

- Kapitanie przed nami wieża. Proszę skręcić leciutko w lewo i zniżyć pułap gdyż zaraz po tym lądujemy.

Po czym Luc przeleciał koło wieży i wylądował

Link do komentarza

Wykonał polecenie nie mogąc doczekać się końca. "No nareszcie!" -Myślał. -To trwało strasznie długo... :ziew: Mam nadzieję że będziemy mieć długą, długą przerwę zanim znowu coś trzeba będzie robić. Jeszcze żadne zadanie go tak nie wymęczyło. Jednak wiedział że jeśli coś się zaczyna to trzeba to doprowadzić do końca, w jak najlepszym stanie. Poz tym chciał wreszcie zobaczyć Canterlot z bliska i po cichu liczył że dostanie krótki czas na zwiedzanie.

Link do komentarza
Gość Iluzja Pie

-Lecimy dalej ! Dobrze Cry ! Dowieziemy tą paczkę ! - krzyczał z uśmiechem Jacob raz po raz spoglądając przed siebie i za siebie.

Czuł cudowny wiatr we włosach , zgubił swój kapelusz już w połowie drogi ale nie odczuwał jego braku , wiedział że mimo to mu się uda i dotrze razem z przyjaciółką do mety.

- Uważaj przed nami Canterlot ale przed tym będziesz musiała trochę manewrować - powiadomił Jacob lecącą obok niego Cry.

- Prawa , lewa !- dawał komendy Jacob czując się o wiele pewniej bez opaski na oczach i wiedząc dokąd leci.

,, Ciekawe jak to jest , lecieć tak w dal i być zdanym jedynie na refleks i pomoc przypadkowego pegaza z Akademii " - rozmyślał patrząc jak im idzie.

Paczuszka wyglądała na nienaruszoną chociaż pasek do którego była przypięta nie wyglądał zbyt solidnie.

- Ostro w górę a potem popraw pasek przy paczuszce bo może spaść - krzyknął szybko Jacob zdając sobie sprawę że może się to skończyć źle.

,,Już niedługo , jeszcze trochę " - powtarzał w myślach przemierzając przestworza.

Na chwilę rozmarzył się o tym co by było gdyby stał się Wonderboltem.

Czy śmigałby razem z resztą ekipy ? Dawał pokazy innym kucykom i był wielbiony przez tłumy fanów ? To ostatnie akurat nie bardzo mu pasowało, z natury był samotnikiem i lubił przebywać z kucykami dopiero jak ich dobrze poznał.

Strząsnął włosy z twarzy i leciał dalej zbliżając się nieuchronnie do celu.

Link do komentarza

Ok Amber! Już jesteśmy! Teraz poleć trochę do przodu i w dół, a dotkniesz kopytami podłogi. Podejdź trochę do przodu i możesz ściągnąć opaskę, a potem już dostarczymy spokojnie paczkę!

Speed mówiąc się uśmiechała, bo wiedziała, że to już praktycznie koniec zadania, tylko wystarczy donieść powoli paczkę.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...