Kucyki_u_Ludzi: Gdzie...? (by posealor)

[Nightmare]

Zamek był za mocny.

- Ej tam, cicho, bo cię uśpię!

[Posealor zwany Pose]

Puściłam drzwiczki i spróbowałam czegoś innego. Magią wytworzyłam dwie kopie samej siebie.

- Dobrze. Ale zabierz chociaż tą szmatę... Duszno nam.

[Nightmare]

- Jakim nam? Zresztą, nieważne. Nie zabiorę.

[Posealor zwany Pose]

- Ale tutaj naprawdę jest duszno... Proszę, będziemy grzeczne...

[Nightmare]

- Cisza! - wrzasnął jeden.

[Posealor zwany Pose]

Usiadłam zrezygnowana, mając za towarzystwo własne kopie i szepnęłam do siebie.

- Na Celestię, te stwory są bardziej uparte niż osły...

[Nightmare]

Po pewnym czasie samochód się zatrzymał, co poczułaś poprzez szarpniecie, a poprzez następne, że cię przenoszą.

[Posealor zwany Pose]

Wciąż czekałam, moje kopie nie znikały. Przyłożyłam ucho do ścianki, próbując wychwycić jakiś dźwięk.

[Nightmare]

- Dobra, dotrzemy i postawisz. Potem wypuścisz to dziwadło. Jak spróbuje uciec, to strzelaj. Z usypiającej. - słyszałaś.

[Posealor zwany Pose]

Czekałam, nie mogłam teraz i tak nic zrobić. Wciąż towarzyszyły mi dwie kopie.

[Nightmare]

Po chwili klatka została postawiona na ziemi, a zamek odblokowany.

[Posealor zwany Pose]

Magią uniosłam lekko szmatę i posłałam na zewnątrz jedną z moich kopii. Miałam nadzieję, że nie dotkną jej zbyt szybko, bo wtedy zniknie... A chciałam się czegoś dowiedzieć zanim sama wyjdę.

[Nightmare]

Nic się kopii nie stało.

[Posealor zwany Pose]

Zmusiłam kopię, żeby porozglądała się z miną wyrażającą zaciekawienie.

[Nightmare]

Dookoła były tylko metalowe ściany i siano.

[Posealor zwany Pose]

Zlikwidowałam w końcu obie kopie i sama wyszłam z klatki.

- Halo, słyszy mnie ktoś? Głodna jestem!

[Nightmare]

Odpowiedziało ci jedynie echo. Niedaleko leżało kilka jabłek.

[Posealor zwany Pose]

Zjadłam połowę jabłek, zostawiając sobie resztę na później. Potem położyłam się na podłodze i czekałam, ktoś w końcu musiał do mnie przyjść. Z nudów zaczęłam robić łańcuszek z siana.

[Nightmare]

Łańcuszek był już długi, ale wciąż nikt nie przychodził. Światło wiszące pod sufitem zaczęło gasnąć.

[Posealor zwany Pose]

Westchnęłam, magią podwiesiłam łańcuszek pod sufitem, po czym stworzyłam sobie kopię i zaczęłam narzekać jej na warunki panujące tutaj. Wiedziałam, że mówię sama do siebie, ale lepsze to, niż mówienie do powietrza.

[Nightmare]

W jednej ścianie, tuż przy ziemi otworzyła się klapa i wjechały trzy rzeczy. Kosz z jabłkami, miska z wodą i zabawka-kość dla psa.

[Posealor zwany Pose]

Kosz z jabłkami przeniosłam do poprzednich jabłek, napiłam się trochę wody, po czym stanęłam nad kością zastanawiając się po co mi ją dali. Po kilku chwilach, nie mogąc nic wymyślić, wróciłam do rozmowy ze swoją kopią.

[Nightmare]

Zupełnie nic się nie działo, prócz tego, że światło zgasło i zapadły ciemności.

[Posealor zwany Pose]

Co za dziwne stworzenia, chcą mnie wysłać do spania. Właściwie, nie jest to zły pomysł, szkoda tylko, że nie dali mi łóżka. Wzięłam szmatę z klatki, położyłem na kupce siana w rogu, zwinęłam się na tym posłaniu w kłębek i spróbowałam zasnąć.

[Nightmare]

Tego dnia jednak zdarzyło się tyle, że nie mogłaś zasnąć. Najbardziej przerażało to, że byłaś więźniem.