Skocz do zawartości

[EVENT] Applejack - Klacz Zachodu


Applejuice

A więc... jaki tag?  

3 użytkowników zagłosowało

  1. 1. A więc... jaki tag?



Recommended Posts

  • Odpowiedzi 116
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Wow, dziękuję za aż tyle odpowiedzi! =)

Zwyciężyła opcja B.

________________________

Rainbow przestała się śmiać, co mnie zaskoczyło. Znieruchomiała. Mogłam już bez problemu wydostać się spod jej ciężaru.

Potrząsnęłam nią.

- Hej, w porządku, Dash? - spytałam nerwowo. - HEJ!

Na szczęście oddychała. Powoli, spokojnie... Zasnęła?

- Do siana - mruknęłam, na wpół rozgniewana, na wpół rozbawiona. Z ciężkim westchnięciem próbowałam unieść ją i usadowić na łóżku... jej łóżku oczywiście... i jakoś przetrwać do następnego dnia. Po południu powinnyśmy być już w Appleloosie...

Nagle zdarzyło się coś dziwnego - choć powinnam się już do tego przyzwyczaić. Tęczowogrzywa poderwała się gwałtownie z ziemi i stanęła na dwóch nogach, całkowicie wyprostowana, z rozłożonymi skrzydłami.

Znów westchnęłam.

- Do stu tysięcy jabłoni, dziewczyno, co z tobą jest nie tak? - warknęłam, tym razem już naprawdę zła. Chciałam wreszcie się położyć, zasnąć, zapomnieć o tym wszystkim... - Ych, wiesz, mogłaś mnie uprzedzić, że lunatykujesz, nie byłoby proble...

Wzniosła się w górę i otworzyła oczy. Nie były to te same, piękne, różowe oczy, tylko okropne, czerwono-krwiste ślepia. Krzyknęłam przerażona i odruchowo zaczęłam cofać się w głąb wagonu, aż dotarłam do drzwi.

Złapałam się klamki, by móc w razie czego uciec. Ten wagon był w środku. Jeśli wybiegnę nagle, mogę spaść na ziemię, lub co gorsza pod tory. Do następnego wagonu trzeba było zrobić o wiele większy krok. A otworzenie u niego drzwi również zajmie za dużo czasu... Mogą też być zamknięte...

Nie. Ucieczka nie ma sensu. Gdzieś tu na pewno jest jakiś przycisk...

Zaczęłam się rozglądać, jednocześnie mówiąc:

- R-rainbow, co ci się stało? Wszystko w porządku?

Czy to sprawka tamtego ogiera? Jego ostatnie słowa, "Miłych snów", ciągle dudniły mi w uszach... Powiedział to takim tonem, jakby faktycznie coś planował.

- N-no już, uspokój się. Wszystko jest dobrze, prawda?

Dash po prostu na mnie patrzyła. Ten wzrok był jednak niczym laser. Miałam dziwne wrażenie, że zaraz mnie przekroi na pół...

"Skup się! Coś ją opętało - musisz jej pomóc!" - krzyczał mój umysł. Wróciłam do tamtego zdarzenia, kiedy tajemniczy ogier obudził mnie.

Powiedział, że... że coś się tu dzieje. Czy właśnie TO miał na myśli?

"Nie ma czasu na myślenie! Działaj!"

Odetchnęłam głęboko i podeszłam bliżej niej.

- Rainbow, spokojnie. To ja, Applejack, twoja przyjaciółka. Obudź się! - Mówiłam do niej łagodnie, ale stanowczo. Starałam się jej nie przestraszyć ani rozgniewać. Z każdym słowem podchodziłam do niej co raz bliżej. - Nie wiem co się stało, ale to nie jesteś ty... Wyrzuć to... coś... z siebie...

Wrzasnęła. Tak głośno, że aż zatoczyłam się do tyłu. Był to okropny, przenikliwy wrzask, nie do wytrzymania... Tym razem na pewno obudziła resztę pasażerów.

Ogłuszyła mnie i chyba to wykorzystała, bo natychmiast rzuciła się na mnie. Znów powaliła mnie na podłogę, ale z o wiele większą siłą.

Przycisnęła mnie mocno, ściskając za kopyta i gardło. Poczułam, że tracę oddech i świat wiruje mi przed oczami...

Zobaczyłam, że ta pochyla się ku mnie, z zębami na wierzchu.

________________________

Co zrobi AJ?

a.) zacznie walczyć! i to z całej siły!

b.) ucieknie i wypadnie gdzieś w pole (wyleci z wagonu)

c.) nic nie zrobi, nagle ogarnie ją ciemność i obudzi się w Appleloosie :O

Link do komentarza

Ajajaj... trudny wybór : / A taka była piękna okazja na shipa... xd No nic, może później.

A co do kontynuacji... B zbyt proste... A? Hmm, walka dwóch klaczy (w kisielu)... No nie wiem xd Wybieram C, może to będzie jakaś fajna iluzja czy cuś ;p

Arjen, zostaw deltę, czytaj o kucykach! xd

Link do komentarza

El Martinez nie wpadłem na to, ale z tych odpowiedzi A B C można obliczyć deltę wszak:

Delta = b2 - 4ac

Delta = [ucieknie i wypadnie gdzieś w pole (wyleci z wagonu)]2 - 4 (zacznie walczyć! i to z całej siły!) (nic nie zrobi, nagle ogarnie ją ciemność i obudzi się w Appleloosie :O )

Delta = ucieczka2 -4walki * nic nie robienie

?

Chyba źle. Ze mną.

Tylko troszkę ;3

Marti

Link do komentarza
  • 2 weeks later...

Wiedziałam, że muszę reagować, nawet jeśli Rainbow była moją przyjaciółką. Stała się inna - i tylko na to powinnam patrzeć. W końcu tu nie chodziło o moje życie, ale także o bezpieczeństwo innych.

Mimo ogromnego ukłucia w sercu uderzyłam ją w szczękę - na tyle silnie, by ją obezwładnić, lecz nie na tyle, by ją mocniej zranić.

Monstrum zleciało ze mnie i przeturlało się kawałek dalej. Natychmiast przygwoździłam ją do ziemi.

- No dobrze - odezwałam się po chwili, próbując walczyć z jej nienaturalną siłą. Rainbow szamotała się i nie dałabym sobie z nią rady, gdyby nie moje niezawodne lasso.

Jakimś cudem udało mi się je wyciągnąć ze swojej torby, jednocześnie nie pozwalając jednocześnie Dash uciec. Szybkimi ruchami związałam jej pysk.

Westchnęłam.

- Widzisz? - pociągnęłam za lasso, przez co tęczowogrzywa mimo woli uniosła głowę, patrząc na mnie z wściekłością. Z ust ciekła jej mała strużka krwi. Zawahałam się na chwilę, widząc to, lecz od razu się opanowałam. - Posłuchaj mnie, ty potworze, który siedzisz w mojej przyjaciółce!

Przełknęłam ślinę.

- Wynoś się stąd! I nie wracaj!

Odpowiedział mi mrożący krew w żyłach śmiech. Zadrżałam. Zszokowana spostrzegłam, że Rainbow w ogóle nie poruszyła wargami.

- Naprawdę sądzisz, że nawiedzam tego pegaza ze swojej własnej woli? - odezwał się znów. Nie potrafiłam rozpoznać, czy należy do klaczy, czy ogiera. - Skoro jakoś udało ci się mnie złapać - a to oznacza, że naprawdę jesteś kimś szczególnym - to mogę ci powiedzieć o paru istotnych sprawach. Ale najpierw mnie wypuść. Przysięgam, że już cię nie tknę... i tak zniszczyłaś moje kły, potrzebują regeneracji...

Dobra. Tutaj i tak potrzebuję paru dni zastanowienia jak to poprowadzić, ale żeby temat nie był zaniedbany, zadam takie oto proste pytanie, żebyście mieli o czym dyskutować:

Gdyby Applejack posłuchała tego tajemniczego ogiera i poszła razem z nim, zostawiłaby Rainbow. Ciekawe... czy wtedy także byłaby nawiedzona? Może właśnie w ten sposób ogier chciał ją ochronić?

Ale dlaczego? Ech, dużo pytań, strasznie mało odpowiedzi... ale kombinujcie! Może ktoś z was wpadnie na pomysł, który wykorzystam xD

Link do komentarza

Chyba przechodzimy na Ciemną Stronę Mocy :P Aczkolwiek jakaś tragedia by się przydała... zakładam, że AJ nie jest głupia, czasami jest po prostu serdecznie prosta i nie będzie słuchać tego czegoś w RD ... chyba, że jakaś pokusa by się pojawiła...

Link do komentarza

Jeśli chodzi o pytanie... Jeśli AJ poszłaby za ogierem i wtedy RD nie zostałaby nawiedzona, to idąc drogą logiki oznaczałoby to, że jest to jakieś fatum krążące wokół AJ. Czyli wtedy zapewne opętałoby tego ogiera. On wiedział co jest grane, więc mało prawdopodobne, by chciał ją w ten sposób ochronić świadomy tego, że sam może zostać opętany. ... No chyba, że miałby coś, co chroni przed owym opętaniem.

Link do komentarza
  • 4 weeks later...

Bardzo przepraszam, że odpowiedź nie pojawiała się tak długo. Mam nadzieję, że będzie wam się podobało, bo coś widzę, że same dyskusje nic nie zdziałają :D

_______________________________

Miałam jej zaufać? To przecież jakaś paranoja... Była potworem, kimś niebezpiecznym. W każdej chwili mogła mnie zaatakować, nawet jeśli zniszczyłam jej... kły...

Mimo wszystko naprawdę chciała mi coś powiedzieć. Chyba że to była tylko pułapka... Ale to się zaraz okaże.

- Uważaj, bo cię wypuszczę - mruknęłam. Udało mi się przywiązać ją do krawędzi łóżka. Zacieśniłam węzeł na jej pysku, a potem wykorzystałam swoją zapasową linę do unieruchomienia jej kopytek. To zmuszało ją do położenia się na ziemi. Nie wyglądała na zadowoloną, lecz uśmiechała się do mnie. Przestałam myśleć już o niej jak o Rainbow. Starałam się po prostu nie patrzeć na jej wygląd.

- No, no... - cmokała. Ciągle miałam wrażenie, że ten dźwięk unosi się gdzieś w powietrzu i nie pochodzi od niej. Jej usta nie ruszały się, co była przerażające. - Nieźle radzisz sobie z wrogami. Mogę ci jednak przysiąc, że ja nim nie jestem.

- Ciężko mi jest w to uwierzyć - burknęłam. Stanęłam tuż obok niej, na wypadek, gdyby spróbowała uciec. - Przyjaciele zwykle nie nawiedzają i nie atakują innych kucyków...

- Daj spokój - powiedziała znużona. - Ta sprawa jest zbyt skomplikowana, żeby twój ciasny, wieśniarski umysł pojął coś takiego.

Szczęka mi opadła. Chciałam się odgryźć, ale ta mi nie pozwoliła.

- Daruj sobie riposty. Skoro już cię nie atakuję, powinnaś to uznać jako dobry znak. Mogę wreszcie coś powiedzieć? Nie dajesz mi dojść do słowa...

Obawiałam się tego, co mogę usłyszeć. Świat chyba zwariował.

- Czego ch-chcesz? - spytałam drżącym głosem.

- Zacznijmy od tego, że nazywam się Yuri. Tak, tak, bestie też posiadają imiona. Jakież to dziwne, prawda?

Milczałam, patrząc na Yuri w osłupieniu. Jeśli była bestią - w końcu sama się tak nazwała - to imię do niej zupełnie nie pasowało...

Odchrząknęła i kontynuowała:

- My żyjemy inaczej niż wszystkie kucyki w Equestrii.

- My... to znaczy kto?

- Tacy jak ja. Wkrótce ich poznasz - odparła z okropnym uśmiechem.

- Ale... ale kim wy jesteście? Nigdy nie widziałam, żeby...

- Spokojnie, spokojnie... - mruknęła. - Zaraz do tego dojdę. Skoro już jednak zauważyłaś, że cię nie zranię, to mogłabyś mnie wypuścić? Ta cała Rainbow może się obudzić z niezłym bólem...

- Obiecaj, że nic mi nie zrobisz - powiedziałam stanowczo.

Yuri spojrzała na mnie kpiąco.

- Obiecaj!

- Dobra, dobra... obiecuję. Rozwiąż mnie wreszcie.

Zawahałam się na chwilę, lecz uwolniłam ją. Byłam przygotowana, gdyby chciała się na mnie rzucić. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Odetchnęłam z ulgą, lecz odsunęłam się od niej na wszelki wypadek. Yuri spojrzała na mnie gniewnie.

- Tchórz - mruknęła. Przeciągnęła się, a potem pomasowała się po brodzie. - Masz niezłą siłę. Współczuję tej pegazicy... Jak jej to wszystko wyjaśnisz? - spytała. - Warto wspomnieć, że ona nie będzie o niczym pamiętała.

- To akurat jest mój najmniejszy problem - powiedziałam. - Lepiej ty powiedz mi... powiedz mi wszystko.

Yuri przekrzywiła głowę i zmarszczyła brwi, patrząc się na mnie ze zdziwieniem.

- Jak się tu znalazłaś... Kim jesteś... - zaczęłam wymieniać - Po co... Dlaczego...

- "Po co" i "Dlaczego" to przecież jedno i to samo - zauważyła, śmiejąc się lekko.

- Nie popisuj mi się tu swoją gramatyczną wiedzą! Lepiej odpowiadaj. I to natychmiast.

- Spokooojnie... - mruknęła i walnęła się łóżko. - Noc jeszcze młoda.

Zauważyłam, że zachowuje się identycznie jak Dash. Skarciłam się w duchu... Przez chwilę zupełnie zapomniałam, z kim mam do czynienia. To jakiś potwór, a ja pozwalam mu leżeć na moim łóżku?

Podeszłam do niej i spojrzałam jej prosto w oczy. Przez ich okropny odcień nie mogłam zebrać myśli.

- Nie, nie, moja droga. Odpowiesz mi w tej chwili, inaczej zawołam ochronę pociągu i cię stąd wygonią raz na zawsze.

Yuri podniosła się. Znów się uśmiechała.

- Wtedy niczego się nie dowiesz, prawda? A chyba tego chcesz. W końcu związałaś ciało swojej przyjaciółki i ją zraniłaś. To musi być dla ciebie poważna sprawa.

- A jakże! - krzyknęłam. Tym razem nerwy mi puściły. - Mieszkańcy Appleloosy znikają bez śladu, są w niebezpieczeństwie! Coś mi się wydaje, że to sprawka "takich jak ty"! Potem jakiś obcy ogier wskakuje do wagonu i mówi, że mam z nim pójść. Na koniec jakaś bestia nawiedza moją najlepszą przyjaciółkę! Jak tu nie zwariować?!

Tym razem Yuri już się nie uśmiechała. Dostrzegłam, że czegoś się przestraszyła.

- Jakiś ogier tu był? - powtórzyła.

Zaskoczona jej nagłą zmianą, odparłam najspokojniej jak potrafiłam:

- Tak... Był tu... I chciał, żebym z nim poszła.

- Jak wyglądał? - spytała. Usiadła na krawędzi łóżka i zaczęła mi się uważnie przyglądać.

Poczułam się dziwnie skrępowana.

- Nie widziałam jego twarzy... Ale był dosyć potężnej postury. I miał pelerynę - powiedziałam.

- Pelerynę? O cholerka... Dobra, słuchaj, wieśniaro. To będzie szybkie.

Wstała i szybkim krokiem podeszła do okna.

- Jestem czymś innym niż kucyk, ale w sumie coś z niego mam. Słyszałaś może o Changelingach?

- Jesteś Changelingiem?! - wrzasnęłam.

Yuri stuknęła się kopytkiem w czoło.

- Oczywiście że nie, idiotko. Pytam się tylko, czy o nich słyszałaś. Jak widać tak. I bardzo dobrze. Słuchaj uważnie, bo tłumaczę tylko raz...

*****

Wybierz kwestię, którą wypowie Yuri:

a.) Żyję w stadzie. Ale nie takim, jak dzikie zwierzęta... Jesteśmy tak jakby rodziną. Każdy dba o przetrwanie innego. Całe nasze życie jest jedną wielką szkołą przetrwania... Ale tak już było od naszych narodzin. Nazywamy się Disaroowami. A wiesz jak to się stało, że w ogóle istniejemy? Hah... Pewne durne, uzdolnione jednorożce z Canterlot postanowiły wymyślić nowy czar. Niby nic okropnego... Miał polegać na tym, że wyrzucał on wszystkie wady z danego kucyka. Czynił go idealnym. Nawet największy głupiec wie o tym, że to niemożliwe... Oczywiście oni tego nie dostrzegali. Oddzielone złe cechy stworzyły zupełnie nowe stworzenie. Jak to się stało? Nie mam pojęcia... W każdym razie wady zostały w tych kucykach, mimo wszystko. Zaklęcie zostało użyte na dosyć sporej liczbie kucyków; każdy chciał być perfekcyjny... W związku z czym powstaliśmy my. Chcieli nas zabić, bo byliśmy czymś, co nie miało powstać. Uciekliśmy. Teraz też muszę uciekać... Zastanów się nad tym, co powiedziałam. Jeszcze się spotkamy, obiecuję ci to.

b.) W dawnych czasach byliśmy zwykłymi zwierzętami, zamieszkującymi dzikie tereny. Dla nas liczyło się jedynie to, żeby się najeść i porządnie się wyspać... Byliśmy TYLKO zwierzętami, nie mającymi żadnych uczuć. Nie dostrzegaliśmy więc tego, że ktoś nas może obserwować.

Byli to ci cholerni naukowcy. Zabicie ich nie wystarczyło. Ciągle przychodzili nowi... My mordowaliśmy ich, oni mordowali naszych. To było okropne. Przez te wszystkie wydarzenia obudził się w nas zupełnie nowy instynkt... Żądza krwi, jeszcze większa niż przedtem. Dodatkowo dzięki niektórym kucykom nasz umysł... no cóż, stał się o wiele bardziej przestronny.

Już nie byliśmy zwierzętami, tylko zwykłymi mordercami. Tego potrzebowaliśmy, to sprawiało, że żyliśmy. Żywiliśmy się śmiercią. I do tej pory potrzebujemy czyjegoś bólu i smutku, by być w pełni sił... Jednak to było już dawno. Wydarzyło się wiele rzeczy, minęło wiele epok od tamtego czasu i teraz jesteśmy zupełnie inni. Nadal jednak mamy coś ze zwierzęcia. Chcemy się tego pozbyć za wszelką cenę. Chcemy... po prostu żyć normalnie, być zwykłymi kucykami.

Niestety nadal nas szukają. Nadal chcą mordować, ponieważ uważają, że jesteśmy niebezpieczni dla otoczenia... Mało kucyków o nas wie, praktycznie tylko garstka. Teraz też muszę uciekać... Pewnie i tak nie zrozumiesz połowy z tego co ci powiedziałam. Obiecuję ci, że jeszcze się spotkamy. To nie koniec...

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.

Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...