Skocz do zawartości

Konstrukcja przyjaźni - Carl Sawant (OneTwo)


black_scroll

Recommended Posts

Carl nigdy nie widział takich wykwintnych specjałów i nic dziwnego, że zdecydował się skusić na kęs kandyzowanej trawy lub koreczka serowego. Długo przeżuwał specjały, aby w pełni delektować się smakiem kulinarnych smakołyków, który ogarniał jego kubki smakowe. Niespodziewanie zdecydował się opuścić miejsce i udać się za szumem jaki słyszał przy bramie. Swoje miejsce nie zostawił, jednak w dobrym stanie. Brakowało mu zasad dobrego wychowania. Nie robił tego specjalnie, ale Sawant pewnych rzeczy nie mógł zrozumieć. Z pewnością wyraźnie odsunięte krzesło, zamienione miejscami sztućce i talerzyk położony do góry dnem, wyróżniały się na tle ładnie przygotowanej sali do zabawy. Reszta wyglądała w miarę dobrze. Przed pójściem na zewnątrz policzył jeszcze szybko ilość miejsc, poszczególnych dań i je zapamiętał. Ta wiedza w jego mniemaniu mogła się przydać podczas dłuższej rozmowy z potencjalnym gościem na którą liczył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 88
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Pół tuzina krzeseł ustawionych przy stole, dwie kanapy i trzy fotele, razem dawały piętnaście miejsc, czyli piętnaście kuców. Oczywiście "rozsądnie" Carl odjął siebie i dwie klacze na górze, co dawało tuzin gości, którzy mieli zjawić się lada chwila. Otworzył drzwi, chcąc wpuścić kolejnych gości, lecz za drzwiami stał tylko jeden ogier. Miał błyszczącą limonkową sierść, a krótka cytrynowa grzywa i ogon, były uczesane i postawione na żelu. Ubrany był w czerwony sweter z pomarańczowymi literami "C" i "U" W pierwszej chwili na jego pysku widniał uśmiech, który prędko przeszedł w grymas zawiedzenia, kiedy w drzwiach ujrzał nie tego kucyka, którego się spodziewał.

- A ty to kto? - spytał krótko, patrząc na Sawanta z góry. Ziemny kuc ewidentnie górował nad jednorożcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem Sawant. Carl Sawant. - Nietypowo się przedstawił. Przyjrzał się ziemnemu kucowi uważnie. Chciał zaobserwować jaki ma uroczy znaczek. Jednorożec nie zwrócił całkowicie uwagi na jego zawiedzenie i uśmiechnął się jakby miał okazje zobaczyć starego dobrego znajomego, którego nie widział od kilku dobrych lat. - A ty kim jesteś? Jesteś drugim gościem. - Odwdzięczył się niemal identycznym pytaniem, co ciekawe niemal natychmiast sam na nie odpowiedział. Liczył jednak od rozmówcy, że dowie się o limonkowym kucu czegoś więcej i będzie miał okazje z nim dłużej porozmawiać.

Edytowano przez OneTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Carl? Ale debilne imię - ogier wepchnął się do środka, popychając Sawanta na bok. Rozejrzał się po domu. Nagle, gwałtownie odwrócił się do jednorożca. - Chyba nie próbowałeś zarywać do mojej laski, co? Bo jak próbowałeś... - zagroził kopytkiem mniejszemu ogierowi.

- Hej, Brad! - dobył się głos ze szczytu schodów. Stała tam ubrana w jasną sukienkę biała klacz o różowej grzywie. Zapewne była to Gwen. - Strasznie wcześnie przyszedłeś - zbiegła po schodach, dając całusa ziemnemu ogierowi. - Poznałeś już kolegę Shoeshine, prawda?

- Ta - mruknął ogier - niechętnie wyciągając kopytko w stronę jednorożca - jestem Brad Shield. Miło mi poznać - wymamrotał jak najciszej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziwak! - Pomyślał Carl o ziemnym ogierze, który mu groził. - Najpierw jest zły, a później miły. - Tak zrozumiał po swojemu zachowanie Brada. Ewidentnie nie wykrył w jego cichym głosie oraz zachowaniu wymuszonej uprzejmości. Przynajmniej nie musiał się przejmować, że ktoś nie lubi na zabawie i mógł się delektować początkiem imprezy.

 

- Miło cię poznać Brad. - Odparł do nowego gościa ze szczerością. Uśmiechnął się do niego i wyciągnął kopytko w jego stronę, licząc na przyjacielskie powitanie z przybiciem kopytka, chociaż najprawdopodobniej będzie musiał obejść się bez tego.

 

Jego uwaga następnie skupiła się na partnerce jego nowo poznanego "kolegi". Miał do niej nie zarywać, cokolwiek to znaczy, jednak jego ciekawość wzięła górę.

- Kim ty jesteś? - Zapytał się jednorożki - Ja cię nie znam. - Dodał na koniec i zaczął poprawiać przy okazji swoje okulary.

 

//BTW jaka jest poprawna forma dla żeńskiego jednorożca? Google milczy, a pewnie zrobiłem w poście drobny błąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//ja po prostu używam jednorożec, wiesz jednorożec spytała itp., ale jednorożka dla mnie może być

 

Uścisk kopytka był tak krótki jak się tylko dało.

- Jestem Gwen, miło mi cię poznać - klaczka uśmiechnęła się ciepło do Carla. - Shoeshine wspominała, że przyjdzie jej nowy kolega zzz.. - zrobiła pauzę, jakby nie mogła sobie czegoś przypomnieć - w sumie nie wspominała skąd pochodzisz. Ale podobno jesteś pomocnym i uprzejmym kucykiem, dlatego chętnie przyjmiemy cię do grona znajomych. Inni goście zaraz przyjdą, a może do tego czasu opowiesz coś o sobie? - kopytkiem wskazała sofy, chcąc przenieść rozmowę do salonu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednorożec słysząc takie podrapał się głowie i przez chwilę zaniemówił. Nie spodziewał się takich pochlebnych słów zwłaszcza, że mówili coś o gronie znajomych. To wszystko brzmiało dla niego dosyć nieprawdopodobnie jak na pierwszy dzień egzystencji w nowym środowisku.

 

- Ja z Manehattan. - Odpowiedział z trudem, jakby miał problem ze złapaniem powietrza. Zrobił pauze, mimo niezbyt dużych zdolności interpersonalnych miał świadomość, że mógł powiedzieć nieco więcej o sobie. Jednak mówienie o sobie było dla niego dosyć trudne. - Lubię liczyć i budować. - Odparł w miarę normalnie, a następnie szybko popatrzył na wskazówki zegara ściennego, szukając dobrego tematu. - Jestem w Canterlocie dziewięć godzin i trzydzieści cztery minuty. To ładna liczba. - Przeanalizował błyskawicznie w umyśle i bez niemal żadnego zastanowienia powiedział z uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W odpowiedzi na tekst Carla, Brad tylko prychnął nie siląc się nawet na ukrycie pogardy do nowego "znajomego". Zaciągnął Gwen na kanapę po czym łapczywie sięgnął jednym kopytkiem po przekąski, wpychając na jeden raz, wszystkie nabrane kawałki do ust. Drugie trzymał na ramieniu Gwen, pilnując jej, niczym swojego ostatniego kęsa, przed bandą wygłodniałych wilków, ale uwagę Carla odwróciło skrzypienie stopni na pierwszym piętrze.

Po schodach wolnym krokiem schodziła Shoeshine. Włosy i grzywa były bardziej podkręcone, rzęsy widocznie dłuższe. Na grzbiet nałożyła skromną bladożółtą sukienkę, a kopytka były tak wypolerowane, że aż odbijały światło, niczym srebre lustra.

- Hej Carl - przywitała się z jednorożcem, przytulając go na krótko. - Fajnie, że wpadłeś. Widzę, że poznałeś już Gwen. O i Brad już jest, hejka Brad! - pomachała ziemskiemu ogierowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednorożec po swoim dialogu tylko wzruszył ramionami, widząc reakcje Brada, której pewnie nie zrozumiał. Nie powiedział niczego złego, prawda? Nagle zaskoczyło go miłe przytulenie od Shoeshine. Nie wiedział jak do końca się zachować w takiej sytuacji i sam chciał być przytulany nieco dłużej miłym dotykiem, ale to nie było przecież możliwe.

 

- Cześć Brad. - Przywitał się ponownie ze swoim ulubionym kucem ziemskim. Machając mu na przywitanie, małpując nieco ruchy od klaczy stojącej obok niego. Widocznie nie pomyślał, że już miał okazje to zrobić. 

 

- Mi też tu miło. - Odpowiedział cicho skromnie się uśmiechając do Shoeshine. - Ale ci się święcą kopytka! - Powiedział nagle z większym entuzjazmem, jakby dopiero teraz zauważył jej odświeżony wygląd. Musiał, aż ze zdziwienia delikatnie delikatnie przetrzeć swoje okulary.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na komplement Carla, klacz oblała się rumieńcem.

- Dziękuję ci bardzo - mrugnęła szybko parę razy, delikatnie wydłużonymi rzęsami. Potem nieznacznie poprawiła sukienkę, choć leżała na niej całkiem dobrze.

Nagle, rozległ się dźwięk dzwonka.

- Och to pewnie goście! - stwierdziła Shoeshine i poszła otworzyć drzwi. Za nimi stała czwórka kucyków - dwie klacze i dwa ogiery. Jedna parka wyglądała na typów spod ciemnej gwiazdy, a przynajmniej na takich się kreowała. Ścięte na krótko grzywy, z zafarbowanymi końcówkami włosów na krzykliwe kolory, klacz na niebiesko, ogier na zielono. Naturalne brązy grzyw odcinały się zupełnie, tworząc chaotyczny i rozpraszający kontrast. Mieli ciemno podmalowane oczy, a szminka u klaczy miała prawie czarny kolor, sprawiając, że wyglądała prawie jakby była martwa.

- Cześć Yven, Reggy - Shoeshine przywitała miodową klacz i miętowego ogiera. W odpowiedzi mruknęli ciche cześć i weszli do środka. Z pozostałą dwójką niebieska klacz wdała się w rozmowę w wejściu, a wymalowane pegazy w tym czasie, podeszli do Carla.

- Siemanko, spoko cyngle - rzuciła Yven, mrugając mocno podmalowanym okiem do jednorożca. Reggy machnął tylko kopytkiem i wszedł do salonu, witając się stuknięciem kopytka z Bradem.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Trzeci gość, czwarty gość, piąty gość, szósty gość. - Jednorożec liczył w myślach po kolei wchodzących uczestników zabawy, kiwając lekko głowę w górę i dół przy każdej iteracji. Tak naprawdę nie było w tym żadnego celu. Po prostu lubił mierzyć, liczyć rzeczy na które najzwyczajniejszy kuc nie zwrócił by najmniejszej uwagi. Z zaciekawieniem obserwował wymalowane pegazy. Carlowi wydawało się, że nie do końca pasują do tego towarzystwa, a może coś z nimi jest nie w porządku.

 

- Cześć. - Rozpoczął cicho i nieco nieśmiało jednorożec, jakby się nieco przestraszył pary jaka do niego podeszła. - Jestem Carl Sawant. - Dodał już głośniej i pewniej.

- Kim jesteście? - Rzucił swoim standardowym pytaniem. - Dlaczego jesteście tak umalowani? - Po chwili dodał na koniec jeszcze jedno pytanie z innymi emocjami, jakby się przejął stanem, wyglądem tych dziwnych kucyków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pytanie jednorożca, pegazica wyszczerzyła białe zęby.

- Ja i Reggy jesteśmy punkami. Fanami Blasta - powiedziała wskazując swojego kolegę, który rozsiadł się na jednym z foteli, skubiąc kandyzowaną trawę. - Wiesz, buntujemy się przeciwko systemowi. Tacy trochę antyrojaliści z nas - mrugnęła znacząco i delikatnie szturchnęła Carla łokciem. - Wiesz o czym mówię, nie? Każdy lubi sobie czasem poszaleć, a na dobrym koncercie da się porządnie rozerwać. Nie jesteś chyba jednym z tych sztywnych kucy, co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, nie, nie jestem sztywny. - Zdecydowanie odpowiedział Carl, kojarząc pytanie zadane przez dziwacznych gości z drewnem. On z pewnością nie był kijem, jednak starał się trochę rozluźnić, lekko przeciągając swoje kopytka. Cokolwiek umalowane pegazy mówiły po za ostatnim pytanie niezbyt zrozumiał. Punki, antyrojaliści, fani blasta to były dla niego zupełnie nowe pojęcia, które ciężko mu było z czymkolwiek matematycznym skojarzyć.

 

Jednorożec był jednak zadowolony z przyjęcia, chociaż tak naprawdę zabawa się na dobre nie rozpoczęła, a już świetnie się tu czuł. - Dobra impreza, prawda? - Powiedział, dając lekki wyraz swojej radości. - Jak się bawicie? - Zapytał po chwili na koniec pegazicy, mrużąc nieco swoje oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz spojrzała na Reggy'iego i cicho prychnęła.

- On się bawi fantastycznie. Zastanawiam się, czy jego stylówa nie jest trochę na pokaz, wiesz, bo jest ze mną.. Ech - westchnęła cicho. Chyba było jej trochę smutno, ale na jej pyszczek szybko wrócił uśmiech.

- Trochę tu cicho. Może zapuścimy tu jaką muzę, co? Od razu będzie lepiej - pegazica wzięła pod skrzydło Carla i poprowadziła go do salonu, mijając stolik, sofę i fotel z kucykami. Podeszli do lśniącego i wielkiego sprzętu grającego, z dużymi głośnikami. Wyglądał na drogi. - To Carl, jaki rodzaj muzy ty lubisz? - spytała Yven, ponownie szczerząc się do jednorożca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...