Skocz do zawartości

Konstrukcja przyjaźni - Carl Sawant (OneTwo)


black_scroll

Recommended Posts

Pęd hulajnogi (hulajkopytka? :D), rozwiewał grzywę jednorożcowi i delikatnie smagał jego pyszczek rześkim powietrzem. Jednak nie ma to jak podróżować na własnym pojeździe. Kucyki obracały głowy za pędzącym Carlem, ciekawe jego środka transportu. Wkrótce dotarł on do canterlockiego składu drewna - wielkiej drewnianej chaty ze stosami drewna.

- Czego? - spytał niedbale dorosły ogier czekoladowej barwy, z długą grzywą i brodą. Na pysku miał wiele blizn, pewnie musiał być drwalem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 88
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

// Ano hulajkopytka to wiele lepsza nazwa :) Przy tworzeniu o tym nie pomyślałem.

 

- Drewna. - Odpowiedział cicho Carl, robiąc drobny krok w tył. Widocznie nieco przestraszył się ogiera z taką ilością blizn. W sumie ciężko mu było oszacować ile potrzebuje. Nie robił on swoim życiu tak poważnych zakupów. - No no no dziesięć desek. - Odparł z trudem, poprawiając przy tym swoje okulary.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy ogier zauważył, że Carl się odsunął zrobił:

- Bu! He he - wyciągnął z nie-wiadomo-skąd źdźbło trawy i zaczął je rzuć. - Jakich desek? - spytał niedbale. - Bo mamy różne - widocznie zarabiał tyle, że nie musiał szanować klientów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Konstrukcji czego? Budujesz łódź czy karmnik dla ptaków? - pytał opryskliwie drwal. - Albo wiesz co, chodź - machnął kopytkiem na Sawanta, żeby za nim poszedł. Przeszli przez małą budkę na zaplecze, gdzie w wysokich stosach leżały deski najróżniejszych rozmiarów. - Bierz, które chcesz, ja nie będę zgadywał - brązowy ogier wypluł na ziemię trawkę z ust.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sawant tylko milcząco popatrzył na deski i zabrał te, które akurat mu się spodobały instynktownie. Były takie średniej wielkości z drzewa, które nie znał. Wziął tyle ile mógł czyli sześć sztuk, pomagając sobie nieco magią. Teraz musiał zapłacić, odstawił deski. - Ile? - Zapytał ogiera ze wzrokiem, iż chodzi o cenę. Czuł, że wyda większość swoich oszczędności i jego matki, ale musiał coś budować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niezły wybór kolego. Sześć desek z zebrikańskiego mahoniu. Wytrzyma to to niezłe temperatury, nie pali się tak łatwo, no i nie łamie się jak taka balsa - ogier złamał grubą jasną deskę, jakby to było źdźbło trawy. Okazało się, że drwal zna się na rzeczy. Albo takiego tylko zgrywał. - To będzie... 180 monet - oczy mu zalśniły na myśl o takiej kwocie. Za te kilka desek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

180 złotych monet za kilka desek, nawet dla takiej osoby jak Carl były bardzo wysoką ceną, ponieważ nie miał przy sobie aż tyle. Posiadał w swojej sakiewce jedynie 150, więc musiał kontynuować rozmowę. - Nie mam tyle. - Odpowiedział zgodnie z prawdą. - 10 za sztukę. Coś? - Zapytał nieco dziwacznie. Policzył sobie szybko w głowie, że tak się opłaci. Jednak na drewnie się nie znał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To nie jest byle jakie drewno, chłopie - oburzył się drwal, słysząc propozycję. - Chcesz płacić dychę za sztukę to weź takie coś - ogier wskazał na stos jaśniejszych desek. Porządny orzech, dobry także do konstrukcji, trochę cięższy i łatwiej go podpalić, ale i tak niezły materiał - poklepał drewno. - Jeśli jednak dalej chcesz ten zebrikański mahoń, spuszczę cenę do 20 monet za deskę. To moja ostateczna oferta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjął ze swojej sakiewki monety i zaczął liczyć, mrucząc kolejne sumy liczb cichutko pod nosem. Ważne dla niego było, aby wszystko się zgadzało nie było mniej ani więcej. Musiało być równo i kropka. - Tak dziesięć razy sześć to sześćdziesiąt. - Nie wiedzieć czemu powtórzył równanie z matematyki na głos. Brzmiało to dość nienaturalnie i całkowicie wyprane z emocji. Przekazał drwalowi równą kwotę w ten sposób nietypowo informując go, że chce te tańsze deski, a ze sprzedażą zebrikańskiego mahoniu będzie musiał jeszcze troszkę sobie poczekać na nieco bogatszego klienta. Poszedł, więc zabrać swoją należność w postaci drewna orzechowego. Z bliska popatrzył na swój materiał. - Orzech! Czy można je jeść? - Aż mu ślinka zaczęła się zbierać w ustach. Zadał to z pozoru całkowicie idiotyczne pytanie do siebie, ale wystarczająco głośno by właściciel składu też mógł je usłyszeć, chociaż głos nie był zbyt głośny. Mógł się zabierać do drogi. Ponownie męczył się z opakowaniem wszystkiego na hulajkopytkę aby się jakoś nie rozpadło. Odrobina magii ułatwiła sprawię. Czas było wracać do tymczasowego domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy drwal usłyszał komentarz Carla, zaniemówił, chciał nawet jakoś kąśliwie odpowiedzieć, ale jego klient zgarnął już towar i zbierał się do wyjścia, nie było więc sensu głupio dogadywać. Przymrużył tylko delikatnie oczy, aby policzyć, czy jednorożec wziął odpowiednią liczbę desek. Ta się zgadzała, więc odprowadził klienta do wyjścia i wrócił do obijania się przed składem. Tymczasem Carl, utrzymując nie tak lekkie deski magią, wsiadł na hulajkopytkę i ruszył w stronę hotelu. Droga minęła mu spokojnie, kilka kucyków z zaciekawieniem obejrzało się na kucyka, jadącego przez Canterlot z kawałkami desek. Kiedy dotarł na miejsce, na recepcji, starsza klacz wyraziła swoje zdziwienie.

- A po co ci to drewno, chłopcze? - spytał zdziwiona, po czym zrobiła nietypową minę, mruknęła "a tak", schowała się pod ladę, spod której wyciągnęła kartkę. - To dla ciebie, od niejakiej Shoeshine. Więc, po co ci tyle desek? - spytała ponownie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja konstruktor. – Powiedział tak jakby się przedstawił nowej osobie, ale recepcjonistka nie znała przecież jego profesji. - Na targi wynalazców buduje. – Wyjaśnił w dosyć nietypowy sposób. - Dla mnie? - Sawant naprawdę się zdziwił, gdy zdał sobie sprawę z otrzymania prostej kartki. Tego się nie spodziewał. Od nikogo jeszcze takiej wiadomości nie dostał chyba, że od mamy. Odstawił pospiesznie i niedbale deski, które utrzymywał za pomocą magii. Rozrzucił je z chaosem wokół siebie, jakby chciał remontować główny hol. Zrodziło to nieco irytującego szumu, ale ostatecznie nic strasznego się nie stało. Zaczął czytać jak w transie. Liczyły się słowa i zdawało się, że nic nie przeszkodzi mu w tej czynności.

 

//Odpisywać nie będę w najbliższym czasie tak często. Są niestety ważniejsze sesje w życiu, ale wiem, że doskonale to rozumiesz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

// Spoko, też mam parę randek z kolosami i egzaminami, więc moje odpisy też będą się pojawiać nieco rzadziej

 

Recepcjonistka skrzywiła się, kiedy deski z łoskotem spadły na podłogę, hałasując niemiłosiernie, jednak Carl tego nie dostrzegł, wczytując się w treść krótkiego liściku.

 

Drogi Carlu Sawancie!

Mam nadzieję, że dobrze napisałam twoje imię. Zapomniałam ci powiedzieć, że organizuję dziś wieczorem w domu koleżanki małą imprezkę, nie chciałbyś może wpaść? Poznałbyś paru moich znajomych z Canterlotu i może zdobędziesz przyjaciela? :)

Tutaj masz adres: Konwaliowa 12

Impreza zaczyna się o 19. Przyjdź nie pożałujesz.

 

Shoeshine

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważnie słowo po słowie czytał treść listu. Delektował się każdym wyrazem. - Dobrze zapisałaś moje imię. - Powiedział do kartki papieru, co wyglądało nieco dziwacznie dla osób postronnych. Jednorożcowi powiększyły się oczy i nieco się wzruszył na fakt, że dostał zaproszenie na zabawę z innymi kucykami. Zdecydowanie musiał się tam wybrać. Nie było żadnej wymówki. - Przyjdę! - Odparł z dumą stronę listu. Nie zauważył albo nie zrozumiał skrzywienia recepcjonistki. Pozbierał tylko deski jakie spadły na podłogę i bez słowa w pośpiechu oraz uśmiechem na ustach udał się do pokoju. W planach miał budowanie czegoś nawet dla niego nieokreślonego. Tylko rozłożył materiały, ale nie mógł się skupić na konstrukcji z powodu zbliżającej się imprezy. Nic tylko mógł czekać, rozmyślając o przyszłości, snując różne wizje. Gdy nadszedł już czas. Wyruszył w drogę na podany adres, aby zdobyć przyjaciela.

Edytowano przez OneTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój hotelowy został pozostawiony samemu sobie, gdy Carl udawał się na przyjęcie. Stan, w którym jednorożec go zostawił, pozostawiał wiele do życzenia, wyglądał jakby ktoś rzucił bombę na środek małego pokoju, lecz Sawant orientował się w tym pozornym chaosie.

Zachodzące słońce nieśmiało wystawało znad horyzontu, kończąc swoją dzienną wędrówkę po nieboskłonie, ustępując miejsca księżycowi, tak jak Celestia kończyła swoją służbę i przekazywała dowodzenie niebem swojej siostrze, Lunie. Życie towarzyskie w Canterlocie, ku uciesze księżniczki Luny, zaczynało się wraz z nadejściem mroku, co widać było po zatłoczonych ulicach. Można by pomyśleć, że to zupełnie inne miasto, bardziej przypominające zatłoczeniem Manehatten, choć kucyki wyglądały wytworniej, niż w Wielkim Jabłku.

 

Powstał jeden problem. Carl nie bardzo wiedział, gdzie leży ulica Konwaliowa i nawet szukając, nie mógł jej znaleźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl musiał się jeszcze wiele nauczyć od życia. Nie zamknął pokoju, ponieważ nie widział takiej potrzeby. Zresztą to nie było istotne wyszedł specjalnie nieco wcześniej, aby zdążyć na przyjęcie. Był przez pewien czas tak podekscytowany, że nawet zapomniał jak w zwyczaju spytać się recepcjonistki, gdzie ta ulica konwaliowa się znajduje. Trochę się zastanawiał dlaczego wszyscy tak wytwornie wyglądają, ale dla niego było to bez znaczenia.

 

Sawant zanurzył się w wieczorowe ulice stolicy Equestrii. Przemierzał przez pewien czas bez celu dopóki nie zdał sobie sprawy, że nie zna adresu Shoeshine. Nie czuł się jak ryba w wodzie pośród tłumu, więc skręcił w boczną alejkę, aby znaleźć jakąś dobrą duszę, która powie mu, gdzie znaleźć mieszkanie kucyka ziemskiego, którego dzisiaj spotkał. Gdy tylko wynurzył się głównej drogi złapał głęboki łyk powietrza, jakby zaczęło mu go brakować. - Konwaliowa 12. Gdzie jest? - Następnie od razu zapytał przypadkowego przechodnia najprawdopodobniej jednorożca, zaskakując go od tyłu delikatnym szturchnięciem mającym zwrócić na siebie uwagę. Sam uśmiechał się głupawo bez większego powodu jak źrebak, który dopiero co dostał swoje ulubione łakocie.

Edytowano przez OneTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tłum choć liczny, nie zachowywał się tak głośno jak w Manehattenie, toteż Carl mógł mówić w miarę normalnie i być usłyszanym. Pierwszym kucykiem, na którego trafił, był bladobrązowy ziemski ogier z ciemną sterczącą grzywą i klepsydrą na boku. Zdziwił się trochę, słysząc pytanie jednorożca.

- Pan wybacz, ale nie mam mapy w głowie - odparł najuprzejmiej jak umiał. Ale zdaje mi się, że Konwaliowa jest w tamtym kierunku - wskazał kopytkiem - tuż przy Królewskim Zamku. Nie sposób nie trafić.

Carl udał się w wyznaczone miejsce. Ulica była wąska i dzieliła mury zamku od budynków mieszkalnych stolicy. Jednorożec szybko znalazł numer 12. Pod nim była wielka rezydencja, z wysoki parkanem i dużą stalową bramą z prętami. W środku niewielkiego ogródka rosło kilka egzotycznych drzewek. W domu w każdym oknie paliło się światło, lecz nawet nastawiając obu uszu, Carl nie był w stanie wychwycić żadnego dźwięku imprezy. Popatrzył na zegarek. Było kilkanaście minut po 19.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl udał się szybciutko na miejsce domniemanej imprezy. Spojrzał tylko przelotnie na numer 12, który był przy wejściu. Nie zważał on uwagi na fakt, że miejsce mogło na domówkę wyglądać nieco nieodpowiednio, a muzyki nie było słychać. Skąd miał bowiem wiedzieć jak wyglądają takie zabawy? Z uśmiechem przypatrzył się tej wielkiej rezydencji i spróbował otworzyć bramę, używając swojej magii, tak by następnie wejść do środka i poszukać jedynej osoby jaką może tutaj rozpoznać - Shoeshine.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brama otworzyła się cicho, widocznie ktoś ją naoliwił. Na dziedzińcu nie było nikogo, toteż Carl otworzył drzwi do rezydencji. W środku było majestatycznie. W holu wisiał wielki kryształowy kandelabr, a na schodach prowadzących na górę, rozłożony był czerwoniutki dywan, wyszywany złotymi nićmi. Z jednej i drugiej strony były przejścia do dwóch wielkich pokojów, oba z kanapami i fotelami przy stołach, gdzie stały już drobne przekąski. Drobny ruch kucyków było słychać na pierwszym piętrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Shoeshine jest bogata. - Skojarzył fakty, widząc te wszystkie pięknie zdobienia rezydencji. Nie przejmował się cały czas faktem, że coś może być nie tak. Dumnie parł przed siebie za głosem, który dobiegał z piętra. Liczył, że spotka tam ziemską klacz z Ponyville, którą poznał z dzisiejszego dnia. Starał się ją znaleźć wśród uczestników zabawy, a sam z pewnością swoją obecnością zwrócił na siebie uwagę, ponieważ idąc po schodach słyszalnie wydawał on stuk kopyt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier wszedł po schodach. Góra też wyglądała niezwykle elegancko, lecz czegóż można było oczekiwać od domu położonego tak blisko zamku? Carl, zgodnie ze swoim wcześniejszym zachowaniem, podążał za głosami, aż wreszcie doszedł do przymkniętych drzwi. Ewidentnie była to Shoeshine, rozmawiająca z jakąś drugą klaczą. Złota gałka i ciemne drewno, wyglądające na zebrikański mahoń, dzieliły jednorożca od rozmawiających kucyków. Kiedy próbował otworzyć drzwi, okazało się, że są zamknięte, a rozmowa natychmiast się urwała.

- Kto tam? - spytała niespokojnym głosem Shoeshine.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy jednorożec zauważył, że drzwi są zamknięte, zdecydował się nieprzerwanie rytmicznie pukać swoim kopytkiem w zebrikański mahoń. Dokładnie liczył odstępy w myślach, tak aby uderzać co dwie sekundy. Nie krócej, nie więcej. Nie przerwał tej czynności nawet gdy usłyszał znajomy głos ziemskiej klaczy. - Carl Sawant. - Odpowiedział nieco znudzonym głosem, jakby był nieco zmęczonym całą wyprawą na zabawę. Czekała go impreza, a on sam nie miał pojęcia co go tutaj czeka, jednak w duchu liczył, że warto tu było przyjść, aby poznać nowe doświadczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drzwi uchyliły się nieznacznie. W wąskiej szparze pojawiło się szkarłatne oko Shoeshine. Za nią Carl dostrzegł jakiś niespokojny ruch.

- Och to ty - westchnęła z ulgą. - Strasznie wcześnie przyszedłeś, dopiero się z Gwen przebieramy. Poczekaj może na dole, co? - powiedziała. - Zaraz tam zejdziemy, może w tym czasie przyjdą jacyś inni goście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Carl skierował wzrok na otwartą szparkę, a sam przestał rytmicznie pukać. - Tak. Goście. - Odpowiedział, uśmiechając się jakby to on był gospodarzem całej uroczystości. Obrócił się powoli w miejscu, by następnie drobnymi podskokami udać się w kierunku schodów z których niedawno przybył. - Wcześnie? Już wieczór! - Pomyślał. Nic dziwnego dla niego to była dosyć późna pora. Po bajce na dobranoc od mamusi zazwyczaj gdzieś za godzinę lub dwie kładł się spać. Nagle stracił swój nadspodziewanie dobry humor i już spokojnie zszedł do głównego holu na parterze. Usiadł przy stole i z uwagą przyglądał się zimnej przekąsce próbując zobaczyć poznać co to jest, bawiąc się talerzem z jedzeniem oraz zastawą stołową jak dziecko dla którego wszystko było zupełnie nowe, chociaż jeszcze nie skosztował tych specyficznych specjałów. Czekał na wspomnianych przez Shoeshine gości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na posrebrzanych tacach stało wiele najprzeróżniejszych smakołyków - koreczki serowe, kandyzowana trawa, szaszłyczki warzywne. W jednej misce rozłożona była sałatka owocowa podbita jogurtem. Oprócz tego na stoliku stało kilka ciemnych butelek oznaczonych winogronami i napisami 'półsłodkie', bądź 'półwytrawne'. Zegar na ścianie wskazywał godzinę 19.10. Przy bramie słyszał jakiś szum. Chyba faktycznie zaczęli się schodzić goście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...