Skocz do zawartości

Istota [Z][Grimdark][Dark]


Recommended Posts

https://docs.google.com/document/d/1zhmJDVgvPvfb22zwYKpfO50vbc8G4rAkB8JDAucYRG0/edit

 

 

W Equestri od zawsze było pełno wynalazców, którzy w jakiś sposób
przysłużyli się jej, aby kucom żyło się milej i lepiej. Twilight
znajduje o nich książkę. To wydarzenie daje początek zupełnie dla
nikogo niespodziewanych zdarzeń, których klacz jest główną
prowodyrką. Ze zwykłej klaczy i studentki staje się bezlitosną maszyną
do zabijania. Przez to wszystko żadna z jej przyjaciółek nie może już
być bezpieczna. Twilight bowiem chce dokonać za ich pomocą czegoś
bardzo wielkiego i wyniosłego. Chce stworzyć zupełnie nowy gatunek kuca.
Chce stworzyć nową istotę. W tym wszystkim pomagać jej będzie inna
"Istota" - najgorsze, co może być w jej mózgu, jej własny,
ukryty i nieokiełznany, gdy już jest na wolności demon.


 

 

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale wytrzymałem tylko do 43 strony. Cóż, nie chcę być jakiś nieuprzejmy/gburowaty itp, ale: To nie jest grimdark, a (jak dla mnie) słaby gore z elementami "dark'u". Na początku jeszcze jakoś wszystko się trzymało, powoli budowany klimat, rozwijanie fabuły... niestety, zawiodłem się. W grimdarku najważniejszy jest klimat (patrz np. "Silent Ponyville"), a nie mordowanie (gore). Niestety tutaj głównie skupiasz się na samym zabijaniu i opisie śmierci, co raczej należy do fanfic'ów typu "gore".
Ponadto, występuje tam naprawdę ogrom błędów językowych, jak również, nie potrafisz napisać dobrze imienia postaci: "Apple Jack/Bicmackintosh/BabciaApple" (wybacz, ale nie potrafię sobie wyobrazić, by Brony piszący fic'a, nie wiedział, jak napisać imię głównej postaci z serialu) razi to dość po oczach, a i same opisy nie są jakoś specjalnie rozbudowane, ale raczej... monotonne.
Trochę szkoda, bo myślałem, że "wstępny opis" jest równie dobry jak sam fic.

Podsumowując: Błędy językowe, błędy kanoniczne (imiona postaci), umieszczenie mordu i śmierci na pierwszym planie bez budowania dobrego klimatu oraz monotonny opis, sprawiają, że z początkowej przyjemności i ciekawości, człowiek traci to zainteresowanie i lektura zaczyna go pomału odpychać.

Jakbym miał to ocenić w skali .../10 to dałbym 3,5/10. (wiem, okrutnie)
To tylko moja opinia, a jak dobrze wiemy, jedna opinia to za mało, bo zawsze znajdzie się ktoś, to się przyczepi/zhejci i tylko nabluzga. Wytknąłem Ci błędy w ramach (mam nadzieję) obiektywnej opinii oraz w nadziei, że się poprawisz.

Pozdrawiam.
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki ;>

 

Opinia jest bardzo konstruktywna, ale faktycznie to nie miało być coś, co przerazi czy wciągnie, tylko skupiałem się, żeby faktycznie było to zwykłe gore, które ma dawać bardziej rozrywkę niż strach z powodu latających kończyn i hektolitrów krwi. Nie chodziło mi o nic więcej. No cóż... dzięki jeszcze raz :3 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ech ;/ Liczyłem na więcej recenzji ;< Nie wiem, czy ktoś to czytał, czy nie, ale chciałbym się dowiedzieć od innych jak to mi wyszło. A może po prostu jest takie złe, że nie chcecie tego powiedzieć wprost. Wytłumaczen jest wiele... w każdym razie, czy może mi ktoś jeszcze napisać, czy nie wziął się za niego z powodu ilości stron. Po prostu, chciałbym wiedzieć jakie błędy popełniłem, aby moje inne ff lepiej wam się czytało i przeglądało. Doradzicie coś? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypadkowo kliknąłem (ach ten telefon) i zobaczyłem prośbę autora.

Tak więc, odpowiadając na pytanie, nie zabrałem się za czytanie tego, gdyż zwyczajnie nie zachęcił mnie opis w pierwszym poście. Nie dlatego, że jest zły czy coś, bo jest ciekawy, tylko po prostu zobaczyłem, że to nie mój klimat. Chociaż klimat to może złe słowo, bo uwielbiam Grimdarki. Po prostu, uznałem, że nie dla mnie. Zresztą mało czytam teraz fanfic'ów, bo w żadnym nie zaciekawia mnie tytuł czy wprowadzenie.

Co do doradzania, może warto spróbować napisać najpierw prolog i wrzucić, potem I rozdział itd. Ja tak robię i muszę przyznać, że uważam to za dobry sposób.

Pozdrawiam,

Foley :lazyrainbow:

EDIT: Coś mnie tknęło i przeczytałem 1. Rozdział. Miałem rację, to nie dla mnie. Chociaż samo opowiadanie jest dobre, są dialogi, są opisy, jednak czasami zbyt rozwlekłe. Niestety znalazły się błędy, jak "nie zadowolenie" czy "zaklęła". Ale akcja rozwijała się w dobrym tempie, tylko czasami przynudzało, więc kilka akapitów przeskoczyłem :)

Ogólnie 1. Rozdział dostaje ode mnie 7/10, były drobne błędy czy zbyt rozwlekłe opisy, ale był także ciekawy i dobrze napisany, pod względem fabularnym.

Wątpię, żebym kontynuował czytanie, po prostu to nie dla mnie.

Edytowano przez Foley
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
Gość ChrisEggII

No dobra, przysiągłem sobie, że zacznę czytać fanowskie opowiadania i tak też uczyniłem. Z tego co widzę po komentarzach, to jestem pierwszym, któremu udało się dotrwać do końca. Nie powiem, ciekawe doświadczenie, ale w tym utworze jest cała masa błędów fabularnych i językowych.

I właśnie te błędy językowe strasznie denerwują. Poczynając od zwykłych literówek, a kończąc na imionach bohaterów. W jednym słowie potrafiłeś walnąć dwa byki, jedno z nich jest pierwszym w pewnym podrozdziale. Zwłaszcza rzuciły mi się w oczy takie perełki, jak "som tom", czy "za mało magi" (a Magi to taka przyprawa...). Widać, że miałeś sporo problemów z rozróżnieniem słów pisanych przez jedno "i" na końcu, z pisanymi przez dwa. Najgorsze są jednak błędy w imionach postaci. Applejack piszemy łącznie. Większość kuców ma podwójne imiona, ale ona jest jednym z wyjątków. Nie jestem też pewien, czy powinno się tłumaczyć Granny Apple. Jeżeli będziesz potrzebował korektora, to pisz do mnie śmiało. Mogę pomóc wyeliminować ci masę błędów ortograficznych, czy kwiatków typu "cholerny strasznie sen"... chyba, że dałeś już sobie spokój z fandomem, bo od miesiąca nie ma po tobie znaku życia.

Następna sprawa, to dziury w fabule. Jest ich tyle, że polskie drogi by się nie powstydziły. Oto część z nich:
1. Zwykle spokojna Twilight dostała szajby po tym jak przeczytała historię o odkrywcach? Co jak co, ale zawsze myślałem, że ona nie wariuje z byle powodu. Jedyny przypadek, często przywoływany w utworze, miał miejsce jedynie przez to, że spodziewała się kary za swoje spóźnialstwo. W tym przypadku nie groziły jej żadne konsekwencje. (no jest jeszcze jej transformacja w ognistego kuca, ale to przez Pinkie. No i przy Feniksie, ale wtedy to Fluttershy zrobiła coś naprawdę głupiego...) Zresztą miała sporo życia przed sobą. Czy nie spędziłaby ona tego czasu na studiowaniu, aby dojść do jakichś odkryć? Myślę, że jej charakter nie pozwoliłby na wiarę, że odkryje coś od razu, złaszcza przeglądając jedynie okładki książek.
2. A zresztą, czy ona nie dokonała już odkrycia? Przecież w finale III sezonu odkryła zaklęcie cofające przemieszanie się znaczków. Nie wiem kiedy zacząłeś pisać te opowiadanie, ale opublikowane zostało grubo po zakończeniu emisji ostatniego odcinka. Powinna się chyba ona zatem znaleść w tej księdze?
3. Co ciekawe myśląc nad nowym wynalazkiem wpadła na pomysł... Stworzenia nowego gatunku? Nie! Po prostu posklejania części ciał jej przyjaciółek. Spodziewałem się czegoś bardziej oryginalnego, niż sklejanego pegazorożca, już chociażby i niech był by to "kucyk-stonoga" (słyszał ktoś o filmie "Ludzka stonoga"? Nie polecam.). No i nie rozumiem, dlaczego wyszło jej, że potrzeba akurat 5 postaci. Rozumiem Applejack, za jej silne kopyta, Rainbow, za szybkie skrzydła, czy Rarity, za to, że miała róg... ale po co Pinkie i Fluttershy? W ogóle po co dwie klacze do budowy torsu? No i nie wierzę, żeby była aż tak głupia, aby wierzyć, iż tak poskładane ciała będą żyły.
4. Czy ona byłaby w stanie wpaść na tak masakryczny pomysł? Rozumiem, że realizacją zajęła się... umm... jej tulpa (?), ale plan swojego dzieła stworzyła zanim jeszcze się pojawiła. Dziwniejsze jest to, że to właśnie ona chciała poskładać ciała, ale kiedy przyszła Fluttershy, to opierała się swojemu alter-ego. Czy nie rozumiała, że do realizacji swojego planu potrzebowała ciał? Skąd więc miała je wziąć, z cmentarza?
5. Nie jestem też przekonany co do realizacji jej planu. Skoro potrzebowała ona poszczególnych części ciał, to chyba powinna dbać o jak najmniejsze ich uszkodzenie? Ciało Fluttershy roztrzaskała, zaszyła głowę Rarity i połamała nogi Applejack, przy okazji próbując odciąć jedną za pomocą drewna. Trochę brzmi to dziwnie (Pomijając to, że takie czyny już same w sobie są dziwne.)
6. Spike miał prorocze sny, Big Macintosh też, a Fluttershy dziwne przeczucia... A gdzie ta, co w tym przodowała? Pinkie nie miała żadnych przeczuć, że zaraz coś się wydarzy, chociaż to właśnie ona oficjalnie jest obdarzona "szóstym zmysłem".
7. Zero instynktu przetrwania. Big biegnie w stronę Applejack, aby ostrzec ją przed lewidującym drzewem, które niedługo na nią upadnie. A ona co? Zastanawia się co się dzieje! Granny wchodzi do szopy i widzi masakrę. Co robi? Czeka aż do niej dojdzie, co się właśnie tutaj stało! Rainbow budzi się w piwnicy, po utracie jedynie skrzydeł. Co robi? Sprawdza co się stało! A najlepsza jest Applejack po przebudzeniu w piwnicy. Wydostaje się z niej, ale gdzie idzie? Może po pomoc do najbliższego domu? NIE! Zakrada się do sypialni, pod łóżko, żeby zaatakowwać Twilight, kiedy ona przyjdzie!
8. Ale Spika to nie przebije już nikt. Ma sny o tym, co się stało, ale w nie nie wierzy (co jest naturalne). Przychodzi więc do Rarity, żeby się upenić, że wszystko jest w porządku. Wtedy się zorientował, że sny były prawdziwe, bo wszystko tak samo wyglądało. Co zrobił po wysłaniu Sweetie Belle do Applejack? Poszedł prosto do Twilight! Zasłużył na nagrodę Darwina jak nikt inny...
9. Kiedy jest w podróży, przyznaje, że nie miał snu jedynie o Rarity. W jej domu nagle się okazuje, że wszystko jest jak w jego śnie, a Applejack była tą jedyną...
10. Rarity umiera z powodu... zaszycia? Ciekawe jakim cudem ona tam zmieściła swoje kopyta, nie mówiąc już o głowie... Przecież w maszynie do szycia nie ma wystarczająco miejsca...
11. To jest niesamowite, jak bardzo żywotna była Applejack. Przy złamanym karku nadal była w stanie się poruszać, a przy połamanych wszystkich pozostałych kościach, utracie przynajmniej 30 litrów krwi, zrzuceniu na nią drzewa, rzucaniu o ściany i wyciętym kopycie (kawałkiem drewna) była w stanie przeżyć tak długo... Ba! Nawet była w stanie dusić Twilight z pełną siłą!
Jest tego o wiele więcej, ale to nie jedyna kwestia, którą chciałem poruszyć...

Powiem tak: Początek był bardzo udany. Fajnie budowany nastrój, no i ten motyw ze Spikiem, którego mogła już spokojnie puścić po kryształy. Bardzo dobra wymówka do dalszej części utworu. Zwłaszcza podobały mi się opisy, które były szczegółowe, ale bez przesadnego przynudzania. Potem szamotanie się po bibliotece i opis czytania książki... To wszystko było ciekawe aż do zabójstwa Fluttershy. Potem już tylko wiało nudą. Wszystko sprowadzało się do znalezienia ofiary i wykorzystania jej głupoty (patrz punkt 7), aby w wyrafinowany sposób zabić, bądź zostawić do zabicia na później. W każdym wypadku musiał być opis łamania kości (poza RD), wydłubywania, bądź innego sposobu pozbycia się oczu (poza Pinkie), czy tego, jak bardzo krwawią (poza Rarity). Wszystko to się staje bardzo schematyczne. Brak jest jakiegokolwiek napięcia, bo i tak wiadomo co się stanie. Zwłaszcza do kasacji nadaje się zdanie "to był jego ostatni sen w życiu". Jest to zbyt wymowny znak o przyszłości bohatera.
A właśnie, przerażająca jest całkowita bezbronność bohaterów, którzy nie są w stanie nawet jej dotknąć. Wyjątkiem jest Applejack, ale się nie liczy, bo zrobiła niesamowite głupstwo. Spodziewałem się jakiejkolwiek walki, próby obrony... Niestety, nie uświadczyłem tego. Kiedy została tylko Rarity, to myślałem, że chociaż ona spróbuje. W końcu ma od tego róg, więc miała większe szanse na przeciwwstawienie się... Jedyną próbą obrony, było przecięcie jej sukni, do której się przyczepiła...
Niezbyt dobrym aspektem są też przeskoki w czasie fabuły. Mam na myśli ostatnie chwile Fluttershy. Najpierw ona puka i wchodzi do biblioteki, po czym następuje krótki opis przeżyć Spika, aby potem od początku opisać pukanie Fluttershy, tyle że z perspektywy Twilight...
Jest jeszcze wątek poboczny, który nie był raczej potrzebny. Mam na myśli Cloudsdale i ich maszynę do tworzenia chmur. Czytając to, myślałem sobie "ale co to ma do fabuły?". Jak się okazało, kompletnie nic.

W sumie to by było na tyle. Mam nadzieję, że nie porzucisz pisarstwa, bo widać że masz ku temu możliwości. Czytałem inny twój utwór - "Frościątko" - i był on o wiele bardziej udany. Staraj się jednak unikać wszelkich błędów ortograficznych. Jeżeli nie masz Windows Office, to zawsze możesz przekopiować do przeglądarki internetowej w której te błędy ci podkreśli. To znacznie ułatwia redagowanie tekstu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owww ghod... koleś... wielkie dzięki. Ta recenzja mnie zmiotła. Serio. :D Cieszę się, że poświeciłeś mi tyle czasu, aby to wszystko napisać. Aż podyskutuję.

 

Zaczynając od korektora i wyjaśniając czemu ta praca jest już po 3 zezonie, chodzi o to, że zacząłem ją faktycznie dawno. Była przed Frościątkiem (swoją droga, dzięki, że pamiętasz). Pochłonięty wtedy nagłym parciem na gore powiedziałem sobię, że muszę coś takiego, podobnego stworzyć i tak to poszło. Po napisaniu faktycznie dałem pracę do korektora i tu wynikły pewne problemy. Czekałem 2 tygodnie - CHOLERNE 2 TYGODNIE, NOOOO ;_; - a w pracy nie ruszył on nic, a gdy do niego napisałem on odpisał mi, że przeprasza że zapomniał i że z powodu natłoku zajęć musi zrezygnować. Wtedy postanowiłem, że po prostu nie będę już brał korektorów, bo gdyby zagłębiać się w to wszystko jeszcze dalej, to z innym też miałem podobne problemy, z tym, że tamten wciąż mi pisał, że poprawi potem i potem i... w końcu przestałem do niego pisać, opublikowałem pracę, a on nie odzywa się do mnie do dziś. Dlatego jakoś nie chcę już brać korektorów. Jestem do nich bardzo zniechęcony. BAAARDZOO. 

 

Co do tracenia zmysłów Twilight faktycznie może trochę przesadziłem, ale pamiętam, że bardzo mnie zainspirowała swoim szaleństwem w odcnku, kiedy zapomniała o lekcji dla Celesti. Wydawało mi się, że usprawiedliwię jej skołowanie upadkiem książki na głowę, aby szaleństwo rozwinęło się do tego stopnia, aby nie mogła go kontrolować. Dodać do tego chory pomysł rozwalania kuców i BACH ;3 mam pomysł na gore.

 

Co do szóstego zmysłu Pinkie, to też zauważyłem tę dziurę, ale niestety trochę za późno i musiał bym wszystko zmieniać. Pomyśłem więc, że jeśli będzie się bawić z Rainbow w rzucanie w siebie w kuchni wszystkim co jest do okoła, to cały umysł skupi się właśnie na tym gdzie lecą przedmioty, nie wyczuwając przez to zagrożenia.

 

Cholera... teraz jak na to patrzę, to widzę, że nie mam za bardzo do czego się jeszcze jako tako przyczepić.

 

Nie uciekłem! Niedługo wracam! Spokojnie!

 

Dzięki jeszcze raz, że poświęciłeś swój czas na to wszystko. Następnym razem muszę bardziej uważać na takie dziury. Bardzo się cieszę, że mi je wskazałeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ciekawe :) Tylko co powiedziała na to Celestia? Jeśli znienawidziła za to Twilight (co byłoby najbardziej prawdopodobne w przypadku Celestii) jak ją ukarała? Czy jeśli doszło do bujki (co byłoby drugą prawdopodobną sytuacją) Twilight zginęła, czy zabiła Celestię? Nie żałuję, że przeczytałam ten fic, ale czuję niedosyt z powodu zakończenia...

 

Moja ocena to 9/10. Dla mnie nie liczą się za bardzo błędy, gdyż moim znaniem ważniejsza jest treść, ale niektóre były naprawdę spore.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 years later...


„Istota” autorstwa Frostx to duchowy następca produktów babeczko podobnych. Łączy go zwłaszcza z nimi brak sensu.

 

W grimdarkach i fanfikach brak sensu nie jest czymś nadzwyczajnym, ale tym razem autor nawet nie udaje, że tworzona przez niego postać Twilight ma jakikolwiek związek serialową postacią. Oj nie. Bo Twilight czyta książkę o wielkich wynalazcach Equestrii i chce być jednym z nich... no co? Czytałeś kiedyś książkę o astronautach i chciałeś być jednym z nich? Pewnie tak. Ale wyobraź sobie, że czytasz taką książkę i z miejsca zaczynasz budować rakietę, zbierać załogę itd. I wszystkie środki prowadzące do celu są dozwolone. Możesz iść nawet po trupach.

 

Cytat

Klacz nie wytrzymała. Otworzyła usta, a z jej gardła wydał się zdumiewająco donośny krzyk, który rozległ się echem po całej bibliotece. Książki, które dotychczas wolniutko latały wokół głowy klaczy teraz wystrzeliły na wszystkie strony świata, trzepocząc przy tym okładkami. Oddychała ciężko, sama nie mogąc pojąć, co się właściwe dzieje. Przecież ona nigdy by nie zrobiła... ale zasłużyły sobie na to! Nie chcą jej pomóc! Twilight chce zostać wynalazcą, aby przysłużyć się Euquestri, a one tylko milczą i nie chcą dać jej choćby odrobiny natchnienia! One są złe! Twilight jest zła! Bardzo zła!

 

Takiej pretekstowej fabuły można się spodziewać tylko po tworach babeczko-podobnych. Ale tym razem autor nawet nie udaje, że ma to jakiś sens. Chyba tworzył postać na podstawie odcinka Lesson-Zero.

W dużym skrócie Twilight postanowiła zostać wynalazcą i stworzyć nowy gatunek kucyka. W tym celu potrzebowała innych kucyków, a raczej ich ciał.

Najciekawsze jest to, że to nie koniec bezsensownych zwrotów akcji. Fluttershy wie, że coś się święci. Skąd?

 

Cytat

 

W sumie, to nie była jego opiekunką, ale przecież... czy ona byłaby w stanie puścić takiego małego smoczka zupełnie samego na taką wyprawę? Szczególnie że kiedyś na podobnej z Rarity porwały ich diamentowe psy. To było naprawdę nierozważne ze strony Twilight. 
Spike jednak tak nie myślał. Spojrzał na Fluttershy z wyrzutem.
- Tak! Zupełnie samego, bo wie, że umiem już o siebie zadbać - Po tych słowach wyprostował się dumnie, tak że teraz było widać jego najdostojniejszą postawę, na jaką mógł sobie pozwolić. 
Ta jednak nadal nie była pewna decyzji fioletowej klaczy. 
- No nie wiem Spike - Zaczęła niepewnie - A... może... chciałbyśchciłbyś abym poszła z tobą... tak... wiesz... dla większego bezpieczeństwa? - Mówiąc to jej głos powoli obniżał się tak, że na końcu był on prawie niesłyszalnym szeptem. 

- Czyyy... - Fluttershy zwiesiła głos - Spike, wiem że to dziwnie zabrzmi, ale... - Wzięła głęboki oddech - Czy z Twilight wszystko było dzisiaj w porządku? To znaczy, nie zrozum mnie źle, ale ja po prostu... - Klacz zakłopotała się. 
Chciała go o to zapytać inaczej, a jak zwykle wyszło... jak wyszło. 
- Nieważne... - Teraz już jej to nie obchodziło. Chciała uciec stąd jak najszybciej. Poczuła jak się czerwieni.

 

 

 

Przecież ten fragment jest nie tylko napisany w niewiarygodny sposób. Przecież to jest jakiś bełkot oparty na widzimisię autora. Potem fabuła zasadniczo dobiega końca. Kolejnych kilkadziesiąt stron jest opisem jak Twilight morduje najlepszych przyjaciół aby stworzyć tytułową Istotę a następnie samej się przed nią chronić. Opisy są naprawdę brutalne a autor zwłaszcza umiłował sobie stylistykę serialu Happy Three Friends łącznie z oczami wystrzeliwującymi z czaszki i rozchlapywanym mózgiem. Jest to po prostu obrzydliwe. Niechaj autor „Babeczek” bierze lekcje a „Rainbow Factory” idzie się schować. 

Podsumowując „Istota” to pretekstowa fabuła, pretekstowe motywacje postaci, a co więcej nawet język polski jest tutaj pretekstowy. 

Wraz z przestaniem używania magii z głowy klaczy zniknęły wszelkie bóle, jakie jej wcześniej towarzyszyły. 

 

Autor ma nieustannie problemy z zapisem łącznym słów: czego kolwiek, wtej, co kolwiek, czym kolwiek, na przeciw itd. To jest tutaj norma. Pod względem formalnym nie jest aż tak źle jak na tekst, który nie przeszedł korekty. Zdania są w miarę poprawne, chociaż czasami tchną duchem grafomanii, co sugeruje, że jest to jeden z wczesnych fanfików autora. Weźmy taki przykład:

 

Cytat

Smoczek ponownie potrząsnął główką. Och nie! Drzwi powoli zaczynały się rozmazywać i ciemnieć. Chciał do nich podbiec, jednak stał w miejscu. Obraz zaczął się przekrzywiać i stawać niewyraźny. Po chwili Spike leżał we własnym łóżku. Ślina ściekała mu po policzku. Wytarł ją szybko. Minęło kilka długich sekund zanim zorientował się, co się właściwie dzieje. To był sen. Zwyczajny sen, taki jak milion innych zwyczajnych snów, o których należało natychmiast zapomnieć, bo inaczej będą cię potem prześladować przez resztę dnia. Smok jednak nie chciał tego robić. Wręcz przeciwnie. Położył sobie poduszkę na głowie i znów próbował zasnąć. Bez skutecznie. We wszystkim najbardziej przeszkadzało mu przyspieszone bicie serca.

 

Spike naprawdę nie jest aż tak ważną postacią w tym fanfiku, żeby mu poświęcać tyle uwagi.

Czy polecam? Wątpię. Nie jest to najgorszy tekst, do niektórych wyczynów Sivulecdako mu daleko. Ale nic sobą nie wnosi i jest po prostu głupi i zwyczajnie niesmaczny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...