Skocz do zawartości

"Dziecię piasku" - Basel Fadi (Braeburn)


Komisarz Goblin

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 131
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Spojrzałem na niego znużony, po czym uśmiechnąłem się lekko. Nie chciało mi się wstawać, ale szacunek należy się każdemu... Trzeba było podnieść się z ziemi. - Ano jak widać. Jedynie moja broń ucierpiała w tej potyczce. Jest tu jakiś dobry kowal? Chętnie go odwiedzę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz ja się zaśmiałem. Jednak mój śmiech był spokojny. - Oblężenie? - powtórzyłem. - Więc gdzie chcesz uciekać? Mamy tylko jedno wyjście. Walczyć - stwierdziłem. Sęk w tym, że ja już nie miałem ochoty patrzeć śmierci w oczy. - A tak w ogóle ta grupka żołnierzy to wsparcie? Jak widzisz tutaj nie są potrzebni - oddałem znów uśmiechając się. Sytuacja była dla mnie jasna... choć niewygodna. Nie jestem nawet oficjalnie ogłoszonym wojownikiem Kristosa, a już muszę dla niego walczyć. Czy na ziemi jest gdzieś spokojne miejsce dla mnie? Za które oddam życie..?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twój towarzysz popatrzył się na ciebie jakbyś był obłąkany. Był bardzo zdenerwowany. Jego twarz sprawiała wrażenie zmieniającej kolor. Jak skóra kameleona.

- Ale nie mamy żadnych szans! Jak chcesz walczyć z armią dowodzoną przez diabły!?

Basil kręcił się nerwowo w miejscu. Po chwili jakby ochłonął i zaczął kontynuować.

- Widziałem jak wielka bestia ze skrzydłami rozerwała człowieka na pół. Gołymi rękami! Rozumiesz już teraz, że nie mamy szans? Nie z taką ilością wojowników, którzy i tak walczą tylko gdy są pewni zwycięstwa. A w tej chwili większość z nich się gdzieś ukryła a reszta uciekła.

Mówiąc to gestykulował, jakby dzięki temu miało dotrzeć do ciebie więcej informacji.

Na niebie gdzieś wysoko w górze, dostrzegłeś czarną humanoidalną sylwetkę ze skrzydłami jak u nietoperza. Zawisła w powietrzu i obserwowała płonące miasto...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwowałem swojego towarzysza i uważnie go słuchałem. Jednak jego słowa nie trafiały do mnie. Sam jednak nie zdołałbym zabić dziesiątek jak nie setek takich potworów jak ten na niebie. - Oczy i gardło każdego są podatne na cięcia, nawet potwory ulegną śmierci. Jednak jak widzę, morale upadło. Prowadź więc Basilu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No cóż... Nie mam cię gdzie prowadzić. Myślałem, że wspólnie wymyślimy plan ucieczki...

Basil drapał się tylko w zakłopotaniu i spoglądał na ciebie pytająco. Już rozumiesz. Przeżycie starcia z czarnoksiężnikiem postawiło cię w sytuacji, w której twoje męstwo i siła udowadnia twoje prawo do przywództwa. Liczą na to, że to ty ich wyprowadzisz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są szaleni, lub brak im oleju w głowach. Nie znam miasta i nie mam pojęcia nic o dowodzeniu. Zawsze dostawałem jasne wytyczne, a teraz? Chciałem zachować spokój, ale czy mi to wychodziło to pewno była inna sprawa. Odpowiedzialność za cudze życia wcale nie jest przyjemna... Musiałem przeliczyć moich towarzyszy. A potem wyciągnąć z nich co się da. - W takim razie... Nie możemy biegać po otwartej przestrzeni, czy ktokolwiek zna jakieś przejścia podziemne? Kanały, cokolwiek? - spytałem. - Ponadto będziemy potrzebować wody jeśli miasto upadnie. I dajcie mi jakakolwiek broń - oddałem drapiąc się po głowie. Istota na niebie na pewno nas obserwowała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po za tobą i Basilem jest z wami jeszcze 5 najemników. Gdy skończyłeś mówić, jeden z nich wystąpił i zaczął mówić.

- Wiem, że na cmentarzu są jakieś podziemia. Ale nie wiem gdzie prowadzą panie...

No to już mamy postęp. Aczkolwiek zniknięcie tego demona z nieba jest niepokojące. Nie wiadomo gdzie teraz jest ta bestia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedmioosobowa grupa? Duży cel. Brzemię władzy jest ciężkie, a zniknięcie potwora z nieba niepokojące. - Nim udamy się na cmentarz, musimy zdobyć wodę na drogę. Nie znam miasta, więc w tej sprawię liczę na was. Jeśli już się rozdzielać to jedynie w trzy i czteroosobowe grupy - stwierdziłem. - Poza tym... czy naprawdę nikt z was nie nosi dodatkowej broni? Bez żadnego oręża czułem się dziwnie, dowodzenie tylko potęgowało to uczucie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co do dodatkowej broni...

Odezwał się jeden z chudszych i mniej opancerzonych najemników, ukazując rząd sztyletów zdobiących wnętrze jego płaszcza. Miał na sobie tylko ubranie, był łysy i zamiast jednego oka miał umiejętnie wstawiony okrągły szafir.

- A wodę na pewno znajdziemy w karczmie dwie ulice stąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postęp za postępem, jednak zaczynałem rozumieć czemu miasto upadło. Używali samych nożyków do chleba i masła... Zbiorowisko zabójców. Sięgnąłem po jedno ostrze, wystarczyło, a przynajmniej musiało. Po drodze może znajdę coś jeszcze. - Panowie... Niebo jest naszym wrogiem. Ponadto musimy przedostać się jak najszybciej do karczmy i w dodatku, tak by nas nikt nie widział... Na przedzie trzeba mi kogoś bystrego, w końcu sam nie mogę ryzykować życiem. Oni... oni teraz należą do mnie. Szafirowe oko się jeszcze przyda, więc... spojrzałem po pozostałych. Wskazałem na Basila i jeszcze jednego wyglądającego na czujnego, o ile ktokolwiek tak mógł wyglądać... - Wasze oczy są odpowiedzialne za to byśmy nie trafili w żadną pułapkę. Ja będę obserwował niebo. Reszta niech pilnuję flank i tyłu. Ruszajmy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Wskazałeś jakiegoś łysego Shemitę. Wyglądał najbystrzej z całej tej ekipy. Oprócz niego miałeś jeszcze do wyboru szafirowe oko, umięśnionego twardziela zakutego w hełm z rogami, obcokrajowca o bladej skórze i kuszą w rękach i Turańczyka z mieczem i tarczą.

Gdy dotarliście do karczmy nie napotkaliście żywej duszy. Za to martwe...

Przed karczmą znajdowały się stosy ze zmasakrowanych turańskich najemników. Ziemia była skąpana we krwi tak, że chodzenie po niej sprawiało dźwięk stąpania po błocie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełknąłem ślinę. To nie strach na mnie działał, to... świadomość, że mogę umrzeć nie dowiedziawszy się kim jestem. Miasto umierało, ale to już nie było moje zmartwienie. Wskazałem na Turańczyka i obcokrajowca.

- Wy będziecie pilnować drzwi od karczmy, ja, razem z resztą zajmę się zapasami. Ostrożnie panowie. Cholera wie, jakie licho tam na nas może czekać - Ponownie wskazałem na Shemitę. - Wchodzisz ze mną - powiedziałem i ścisnąłem kurczowo sztylecik.

Nie mogę tutaj zginąć... Nie mogę!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkroczyłeś do karczmy wraz z czterema towarzyszami. W środku karczmy dało się wyczuć wszechobecny odór śmierci. Ktoś w ubraniu karczmarza był przybity drewnianym palem do ściany. Za to inne ciało nie miało głowy. Już dawno nie widziałeś takiej masakry jak tutaj. Na domiar złego usłyszałeś niepokojące jęki gdzieś w piwnicy lub na zapleczu karczmy.

Teraz pozostaje ci tylko zdecydować gdzie iść?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie specjalnie mnie interesowało sprawdzanie piwnicy czy też zaplecza. Mam rude pechowe dupsko... I znając życie ściągnę tylko na siebie kłopoty. Kolejne z resztą. Jednak nie miałem wyboru, potrzebowałem jeszcze jednego. Czterech pilnuje, trzech sprawdza... - Basilu - zawołałem. - We trzech sprawdzimy wpierw zaplecze. Bierzemy co się da i w co się da. Wszystko co wygląda podejrzanie zwyczajnie dobijamy. Do tej pory myślałem, że boję się o marzenia. Teraz jednak jestem pewien. Boję się śmierci. Mam nadzieję, że nie widać tego po mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Basilem i Shemitą weszliście na zaplecze.

Paskudny widok...

Do ściany była przybita naga kobieta. Na brzuchu miała wyryte heretyckie wzory przypominające twarz demona.

Czarny wojownik zaczął się trząść. W Shemie, każdy kto potrafi używać magii uważany był za boga.

Za to z Basilem już trochę lepiej. W jego oczach widać determinację a jego dłonie pewnie trzymają ostrze.

- Powinniśmy ją ściągnąć i chociaż spalić...

Shemita spojrzał się z trwogą na myśl o ruszaniu zbezczeszczonych zwłok.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miasto upadło. Skoro zdążyli już odprawić swoje rytuały i dokonać takiej rzezi... - Spalimy całą karczmę - oznajmiłem. - Jednak naszym priorytetem są zapasy. Więc Basilu, jeśli masz ochotę ją ściągnąć, to ją odetnij, nie będę Cię powstrzymywać. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. - Skoro nic tu niema, trzeba zajrzeć to piwnicy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Basil zajął się ciałem, a Shemita wraz z tobą zszedł do piwnicy.

Otwierając drzwi wpuściłeś do środku trochę światła oślepiając przy tym małą dziewczynkę, która siedziała skulona w rogu piwnicy. Jej twarz była mokra od łez, a sukienka cała w błocie.

Za to plusami są nienaruszone beczki z różnymi trunkami i żywnością...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żywa istota, nie zatruta ludzką podłością. To miasto powinno być tylko siedzibą takich popaprańców jak ja. Stałem chwilę patrząc na dziecinę i walczyłem sam ze sobą. Pomóc jej i narazić tym samym całą grupę, czy ulżyć jej cierpieniom. To było jeszcze dziecko, na dodatek nic nikomu nie zrobiło. Czułem jak moja dłoń zaciska się niepewnie na sztylecie. Zabić i oszczędzić sobie kłopotu, czy ratować. Na tym świecie gdzie nie ma boga, a przynajmniej nie pokazał on swej łaski, stoję przed dylematem. - Shemito, zbierz od wszystkich bukłaki o ile takowe posiadają i napełnij je wodą, lub czymś co nie będzie nas otumaniać. Jeśli ktoś nie będzie mieć, poszukaj czegoś w zastępstwo. Potem przydziel każdemu rację żywnościową. Mnie również uwzględnij - wydusiłem z siebie, a potem zbliżyłem się do dziewczynki chowając za sobą sztylet. Wciąż nie wiedziałem czy chcę ją zabić, czy nie. Kucnąłem przy niej. - Jesteś ranna? Twoi bliscy żyją?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shemicki wojownik wyszedł zebrać bukłaki, zostawiając cię sam na sam z dziewczynką. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, po czym odezwałeś się do dziecka.

Drgnęła ze strachem ale nic nie odpowiedziała.

Nawet na ciebie nie spojrzała. Jej wzrok utkwił w bliżej nieokreślonym punkcie na ścianie. Nie wyglądała na ranną ale w takim razie jakie makabryczne widoki musiała ujrzeć, żeby doprowadziły ją do takiego stanu?

Jej puste oczy i ta cisza...

Nagle drgnąłeś gdy wrócił twój towarzysz z bukłakami. Nieufnie zerkał na dziewczynkę, uzupełniając przy tym zapasy wody.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ściskało mnie w gardle. Gdyby to był ktoś, kto mnie uraził, albo cel zlecenia, zrobiłbym to bez wahania. Nie potrafiłem się zebrać na jasny cel, aczkolwiek już wiedziałem co mam zrobić. Musiałem skrócić jej cierpienie. Widziała za dużo, a sen który przyjdzie do niej, nie da odpoczynku, będzie powrotem do koszmaru. - Chodź do mnie - szepnąłem i wyciągnąłem jedną rękę do niej. - Przytul się. To w jaki sposób chciałem jej ulżyć, było okrutne, ale innego wyjścia nie miałem. Nie zwracałem uwagi na Shemitę, bo chciałem w tej chwili, by istniała jakaś kraina po śmierci, gdzie ta dziewczynka mogłaby być szczęśliwa...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczynka powoli obróciła głowę w twoją stronę. Otworzyła usta, ale nie dotarł do ciebie żaden dźwięk. Po chwili jednak ze zrezygnowaniem opuściła głowę. Wyraźnie chciała ci coś przekazać...

Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, gdy wpadł przez nie masywny turański wojownik.

- Jakiś mały oddział podąża tą ulicą, co robić?! - Wysapał chrapliwym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo wparowanie Turańczyka, nie zrobiło na mnie wrażenia, jednak wieści, które przyniósł... Przekląłem siarczyście pod nosem i natychmiastowo zignorowałem dziewczynkę. Być może ocalenie jej jest błędem, jednak to niewinna istota. Wrażliwy ze mnie morderca, nie ma co. Odwróciłem się do wojownika, który przyszedł z kiepskimi wieściami. - Skoro tędy idą, musimy tu ich przeczekać - stwierdziłem i ruszyłem do pomieszczenia gdzie byli pozostali. Miałem cichą nadzieję, że Basil już skończył. - Czekamy gotowi do walki o nasze życia panowie, nawet najmniejsze pierdnięcie nie jest wskazane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zostawiłeś dziewczynkę w piwnicy, samemu wychodząc na salę główną karczmy. Przez okno wychylał się dyskretnie "Szafirowe oko". Za nim stała reszta ekipy, wyczekując od niego ważnych wieści.

Tylko Basil stał trochę dalej, z zawiniętymi już zwłokami kobiety.

Gdy cię zauważyli, podszedł do ciebie ten z kuszą.

- Jest ich 4 a jeden jest chyba ranny. Łatwo się z nimi rozprawimy jeśli trzeba...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...