Skocz do zawartości

Ponystar Galactica [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Ok pora zacząć i to. Nie wiem jak początek zaproponowany przeze mnie będzie Ci pasować, dlatego jeśli będą zastrzeżenia to pisz.

 

 

To miał być kolejny rutynowy lot. System Watter Deep wydawał się być stosunkowo spokojny. Na Galactice zaczęło brakować pożywienia i dlatego to tu skierowano Battlestar. Dan razem z innymi swymi przyjaciółmi (daję możliwość stworzenia przyjaciół, jeśli wolisz sam ich mogę wymyślić) wsiadł do raptora i poleciał. Miał być obstawą wojskową na wypadek tego, co mogło strzec pożywienia. Hangary otwarto i po pewnym czasie drużynę otaczała ciemna kosmiczna przestrzeń wypełniona odległymi gwiazdami. Lot wydawał się być rutynowy, lecz w pewnym momencie z tyłu kabiny rozszedł się niebieskawy błysk światła. Dan szybko się odwrócił i zauważył, że do układu wleciały trzy statki cylonów. Wielkie Basestary otoczyły Galacticę, która po chwili otworzyła ogień. Całą przestrzeń wypełniała się światłem i barwami, które pochodziły od baterii bojowych dział wszystkich okrętów, a także mniejszych jednostek latających. Dan otrzymał jednak rozkaz bezwzględnego zdobycia pożywienia, podobnie jak kilka raptorów sąsiadujących. Lecieli zatem w szyku kierując się ku zielonej planecie. Przez komunikatory radiowe rozkaz został powtórzony, a w chwilę potem w statek uderzyła fala energii, która powstała na skutek zniszczenia jednego z Basestarów. Wielki wybuch wstrząsnął całym raptorem, podczas gdy załoga została chwilowo oślepiona przez złocisto-czerwone światło wybuchu. Jeden z odłamków wbił się w statek uszkadzając zbiorniki paliwa, które poczęło powoli wypływać. Jednak ze wskazań urządzeń pokładowych wynikało, że dadzą radę dolecieć na planetę i z powrotem, tak więc postanowili kontynuować misję. Po kilku minutach i pogoni przez ridery wroga raptor wleciał w atmosferę. Ridery uczepiły się innych dwóch, które odciągnęły zagrożenie od statku Dana. Ten wylądował w samym środku wielkiej puszczy z kilkuset metrowymi drzewami. Jedzenia i wody było pod dostatkiem, załadowano tyle ile się da na pokład po czym uruchomiono silniki. Raptor powoli wystartował i wzbił się w przestrzeń.

 

Po wyjściu z atmosfery oczom załogi ukazała się trwająca bitwa. Cały układ drżał od wielkich pocisków i wybuchów. Paliwo pomału się kończyło, jednak w miarę zbliżania się dało się wyczuć, że coś jest nie tak. Statek był co raz bliżej celu i wtedy Dan uświadomił sobie co mu nie pasowało. To nie był TEN statek. Okręt wojenny do którego zmierzał raptor nosił dziwna i zastanawiającą nazwę "Rainbow Dash" i był pomalowany na niebiesko, z niektórymi elementami tęczy. Nie dało się tego dostrzec wcześniej ,gdyż obecnie cała konstrukcja płonęła, była osmalona i poniszczona. W tym momencie jeden ze strzałów krążownika trafił wrogi okręt powodując eksplozję. Dźwięki strzałów ustały, przestrzeń się uspokoiła. Ludzie nie wiedzieli co robić i gdzie podziała się Galactica, ale próba ucieczki z kończącym się paliwem była samobójstwem  bo nawet gdyby polecieli na najbliższą planetę to nie wystarczyłoby cennej mieszanki na lądowanie i rozbiliby się pośród wysokich drzew. Po chwili raptor został otoczony przez dwa dziwnie wyglądające statki powietrzne. pomalowane również na niebiesko. Za sterami siedziały dziwne postacie w czarnych maskach pilotów, ewidentnie nie ludzie, ale ciężko było dojrzeć coś więcej. Uzyskano połączenie radiowe.

- Proszę skierować się do hangaru 3, powtarzam proszę skierować się do hangaru 3.  

Działka przeciwlotnicze, które właśnie kierowały się w ich stronę świadczyły, że w przypadku nie spełnienia prośby zostaną zestrzeleni. Dan posłusznie wylądował więc na wskazanym miejscu. Po chwili rozległ się metaliczny dźwięk, jakby coś właśnie przystawiono do burty samolotu. Po czym dobieg ich znajomy odgłos otwierających się drzwi. Paliwo się kompletnie skończyło, a zasilanie padło, zapanowała całkowita ciemność.

 

Po chwili system uruchomił zapasowe generatory i statek rozświetlił się lekkim czerwonym światłem wskazującym drogę do wyjścia. Cała załoga udała się w tamtym kierunku zabierając swoje rzeczy i odbezpieczając broń. Za wejściem do raptora widniał długi biały korytarz, który skręcał w prawo, zasłaniając co się chowa w nim dalej. Weszli do niego niepewnie. Gdy ostatnia osoba opuściła statek, za nimi szybko zasunęła się potężna  gródź odizolowując od raptora. Nikomu nie przypadło to do gustu. Po chwili światła w korytarzu zgasły, a ze ścian wysączył się jakiś zielony gaz. Cześć wstrzymała oddech, jednak w końcu każdy nie wytrzymał i małe drobinki gazu dostały się do płuc, po niespełna minucie Dan nie mógł już stać, a cały obraz zamazał mu się w czarną plamę. Ostatnie co zobaczył to postacie w kombinezonach na czterech nogach.

 

Po jakimś czasie Dan ocknął się. Był w niebieskim pomieszczeniu, przykuty do krzesła, przed nim stało biurko, a za nim siedziała postać przypominająca kucyka. Jej, gdyż była to klacz, długa żółta grzywa opadała zwiewnie w kierunku podłogi, po błękitnego koloru sierści. NA twarzy widniały sporych rozmiarów okulary przeciwsłoneczne, a jej rysy nie wyrażały niczego dobrego, były surowe i Dan miał wrażenie, że dziwny kolorowy stwór przeszywa go spojrzeniem. Klacz ubrana była w ciemnoniebieski mundur z tęczowymi pagonami. Ze znaków na pagonach można było wnioskować, że jest to pułkownik. Nikogo więcej tu nie było. Łagodne białe światło sączyło się z lamp pod sufitem. Dan usłyszał jedno zdanie:

- Coś ty za jeden, tylko bez wykrętów, żyjesz jeszcze bo mam dobry humor i lepiej go nie zepsuj- powiedziała surowo i po wojskowemu, twardym tonem klacz, który wskazywał ,ze lepiej z nią nie żartować.           

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 83
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Dan powoli odzyskiwał świadomość,powoli lecz świat wirował wokół niego.Po dosłownie chwili mógł już coś zrozumieć,wtedy akurat do jego usu dotarło pytanie,na które w warunkach podobnych by nie odpowiedział.Gdyby byli to cyloni,lecz teraz zdawało mu się że śni,lub umiera  w raptorze z braku tlenu,gdyż widział przed sobą istotę podobną do tych w zoo które widział na Caprice.Z tego co zdawał się danowi były to kuce,tylko ten był inny gdyż mówił.I to było przerażające,gdyż nigdy ich nie szkoli na wypadek kontaktu z innymi istotami,oprócz cylonów.Po czym wychrypiał:Co jest,gdzie jest co się dzieje.lecz po chwili znów coś powiedział:a miałem odpowiedzieć na pytanie po czym bez wzruszenia:Jestem porucznik Dan sylveste z battlestaru Galactica.Okrętu 12 koloni kobolu.W pierwszej chwili po wypowiedzeniu zdania nie widział dlaczego to zrobił,może to była chęć przetrwania,strachu przed nieznanym nie wiedział sam,czekał na odpowiedz dziwnej istoty

 

//Zamiast ridery raidery lub polska wersja korsarze

a poza tym może być chociaż baseshipy nie wybuchają tak szybko,chyba że użyto broni atomowej,ale chyba nie od jednej glowicy

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Błękitna klacz przekrzywiła nieznacznie głowę w zaciekawieniu otrzymanymi informacjami, po chwili jednak jej poprzedni wyraz twarzy powrócił.

- Znajdujesz się teraz na jednym z 10 wielkich krążowników międzygalaktycznych. Ten nosi nazwę "Rainbow Dash". Siedzisz przykuty, bo nie wiemy coś ty za jeden i skąd się wziąłeś. Wyleciałeś z orbity tamtej planety podczas walki z krążownikiem gryfów, który został zniszczony. Co tam robiłeś i czym ty dokładnie jesteś?- spytała dość srogo tonem, jakim zwykle dowódcy wydają rozkazy swym podwładnym, lecz nie pozbawionym zaciekawienia. Na koniec uchyliła lekko w dół okulary i z nad nich spojrzała na dziwne stworzenie siedzące przed nią na krześle i wyczekiwała odpowiedzi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan zdziwił się okropnie słysząc o nieznanej mu walce,przez jak wlatywał w atmosferę planety były na orbicie tylko 3 baseshipy i Galactica nic więcej,a teraz dowiaduję się o walce pomiędzy tymi istotami a jakimiś gryfami.Wiedział że jeśli chce się dowiedzieć czegoś więcej oraz żyć to musi współpracować,ale tak żeby nie podać słabości floty.I dłuższy opór nie ma szans,gdyż mogliby wyrzucić go przez śluzę jak jakiegoś cylona.Po czym powiedział:-Jestem człowiekiem i a na planecie szukałem pożywienia dla moich pobratymców,zaś dowód na to znajdziecie w moim statku-wiedział że może zostać przed flota oskarżony o zdradę a za to groziła kara śmierci ,chociaż informacje które przekazuję nie są tajne,to nadal podawanie informacji nieznanym jest przestępstwem ale teraz nie myślał o tym gdyż wygląd powodował iż ciarki przechodziły mu po skórze

 

 

//Możesz stworzyć dodatkowe postacie sam

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz znów nasunęła na oczy okulary, po czym z jej ust dobyły się kolejne słowa.

- Tak, znaleźliśmy w waszym statku zapasy jedzenia. Najchętniej zabilibyśmy was wszystkich, bo wyglądacie podejrzanie, jednak gdyby wyciekły informacje o tym stracilibyśmy twarz za łamanie kodeksu galaktycznego, którego bronimy. Nie wiem po co ci politycy ustanowili coś takiego, ale nikt na tym statku nie ma uprawnień kwestionować decyzji księżniczek. No cóż jak widzisz jestem w trudnej sytuacji co do ciebie. Jednak jest proste wyjście, powiedz jaki masz pomysł co mam z tobą zrobić i z twoimi towarzyszami, albo jeśli takowych nie masz może od razu złam jakiś przepis i ułatw nam życie, tak byśmy mogli ciebie zabić. Nic do ciebie nie mam, ale stanowisz zagrożenia przynajmniej na razie, to masz jakiś pomysł, czy uznamy, że potrzebowaliśmy ochotników do zbadania uszkodzonej instalacji elektrycznej ,a wy wspaniałomyślnie się zgodziliście, jednak coś poszło nie tak i kombinezony ochronne, które dostaliście nie były do końca sprawne. No cóż wybór należy do ciebie. Masz jakiś plan geniuszu? - spytała obojętnie i ironicznie klacz, z wyraźną oznaką zmęczenia całą sprawą w głosie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan zadygotał z przerażenia słysząc słowa nieznajomej .z nich jasno wysnuł iż ona była gorsza niż cyloni.Nawet Cyloni ponoć mają głębszy powód do zabijania,a ona od tak by zabiła tyle istot,tylko po to by pozbyć się problemu.To się w głowie nie mieściło.Lecz słowa iż jest ktoś kto zabronił takich praktyk trochę podniosło na duchu.Dan spróbował ułożyć w myślach mowę,wiedział iż to może być jego ostatnia.Po czym zaczął mówić:Nadal nie mogę zrozumieć jak bezdusznym trzeba być,żeby powiedzieć to co przed chwilą usłyszałem.Ja na twoim zamknął bym mnie załogę mojego statku w celi,a następnie przekazał moim przełożonym raport.Nawet gdybyś była cylonem.Mam jeszcze jedną kartę przetargową a nawet dwie ale je ujawnię tylko wtedy kiedy ja i moi załoganci będziemy czuli się w miarę bezpieczni.Zatem dogadamy się.Po czym zaczekał na odpowiedź

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Klacz przechyliła głowę i spojrzała znad okularów na swego więźnia, a jej oczu ukazywały politowanie i oznaki uważania rozmówcy za idiotę.

- Chyba nie kapujesz paru rzeczy, ale o tym w sumie potem... Widzę, że nie chcesz ułatwić nam sprawy i nie chcesz ginąć. Wątpię byś mając trochę rozumu na moim miejscu wsadził was do paki. Na prawdę nie widzisz wielu aspektów sprawy, ale z tym też mniejsza. Masz szczęście, że chroni cię kodeks i twoich towarzyszy też, nie mogę cię tknąć, chyba, że dasz mi powód, ale puki co możesz się czuć bezpieczny, więc powiedz o co chodzi z tą twoją "kartą przetargową". -

Klacz rozsiadłą się wygodnie kładąc dolne kopyta na stole i bujając się w fotelu. Jej czarne okulary odbijały światło lamp i dawało refleksy, które raz po raz raziły człowieka w oczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z każda minut było coraz lepiej,lecz wiedział że skoro się tu znaleźli to cyloni zapewne tez przybędą i nie będzie to miłe przywitanie.

Długie chwile myślał co powiedzieć,po tym co usłyszał.Ona naprawdę myślała że komandor Adama jest taki by zabijać wszystko co wpadnie mu ręce,a jest wartościowe.

Po czym odprężył się i powiedział:-Posiadam informacje które mogą zaważyć o waszym przetrwaniu.Zatem jeśli chcecie przeżyć będzie musieli mi pomóc.A tym bardziej nie wskazane jest nas zbijanie.Zatem Co teraz powiesz.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Klacz wstała lekko z krzesła opierając się na biurku i zbliżając swe wielkie czarne okulary do twarzy Dan'a.

- Słuchaj, ty, czymkolwiek jesteś, nie wiem co tam ukrywasz, co morze zagrozić temu gwiezdnemu pancernikowi, ale wydaje się to bardzo mało prawdopodobne, aby coś takiego istniało. Jak masz coś do gadania to mów, a ja wezmę to pod uwagę w decyzji co mam z wami zrobić, jednak jeśli będziesz milczeć, to nie wróżę Ci dobrej przyszłości. Co do naszej sytuacji to się nie zamartwiam, bo nie wiem co za siła jest w stanie tej maszynie zagrozić- to mówiąc poklepała ścianę, a w pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny metalowy dźwięk. Klacz się lekko uśmiechnęła.

- A teraz gadaj chłoptasiu, czy będziesz współpracować, czy nie i z szacunkiem, bo się pozbędziemy was jak śmieci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da dana doszło zupełne nie zrozumienie ze strony tej dziwnej istoty.

-Żeby lepiej zobrazować zagrożenie to powiem tak.Mój lud w ciągu jednego dnia stracił 150 takich okrętów.Z całej floty okrętów wojennych ocalał jeden,na którym ja służę.I od   tamtego dnia uciekamy przed naszym prześladowcą.A imię ich to Cyloni.Cyloni to superinteligentne maszyny stworzone do zabijania,choć nie wszystkie do tego na początku służyły.Lecz w czasie buntu,wszystkie przeprogramowały się na zbij istoty żywe.A było to jakieś 50 lat temu.Wtedy udało nam się je wygnać,lecz miesiąc temu powróciły i obróciły nasze 12 wspaniałych planety razem z całą flotą w ruinę.Czy teraz rozumiesz że zagrożenie jest olbrzymie.-

Można było poznać że się bal,ponieważ mówiąc to cały drżał mówiąc o tym co się wydarzyło.Po czym dodał:-Chce współpracować.-

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz wysłuchała całego wywodu swego "gościa", jej twarz przestała wyrażać jakiekolwiek emocje, a gdy Dan skończył powiedziała:

- No cóż co ja o tym myślę zachowam dla siebie, ale masz jednak pod czaszką trochę mózgu, cieszę się ,ze dogadaliśmy się w sprawie współpracy. Czy masz jeszcze coś do powiedzenia, czy wyjawienie nam istnienia strasznych istot, które zniszczyły waszą rasę było cała pomocą, jaką nam okażesz?- każdde słowo było całkowicie wyczyszczone z emocji, tak, że nie sposób było powiedzieć, czy klacz mów to na poważnie ,czy kpi sobie z więźnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan przyglądał się dłuższa chwilkę temu co się dzieje,Następnie próbował cokolwiek odczytać z przesłuchującej.Kiedy po kilkudziesięciu sekundach przesiadania zrozumiał że nic z tego.Zaczął mówić:-Zatem zacznę od ich żołnierzy,maja mnij więcej 1,8 metra wzrostu,cali są z metalu.Najbardziej z tego co mnie wyróżnia się u nich czerwona szybka ,która z tego co pamiętam to oczy. Nazywają ich Centurionami.Następne w kolejności wielkości są Raidery,wyglądają jak metalowe zagięta litera C.Są szybkie i zwinne..Kojoną i ostatnia jednostka są Ogromne Baseshipy które maja kolo 1 km długości i gdzieś podobnie szerokości.Z wyglądu przypomina podwójna literę Y.Każdy z tych olbrzymów jest w stanie przenosić do 200 Raiderów.One nigdy nie podróżują pojedynczo.Dużo powiedziałem ale to nie wszystko i mam pytanie,kiedy zostanę wypuszczony na wolność.-

Kiedy skończył przemowę zaczął zastanawiać się nad tym co mogą szykować dla nich wrogowie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No cóż, możesz być nawet i przydatny, ale najpierw co w twoim znaczeniu oznacza "wypuszczony na wolność"?- Powiedziała klacz już bardziej miło i przyjaźnie, choć nadal groźnie. Kompletny brak przejęcia się sprawą cylonów i obojętność, a także stoicki spokój rozmówczyni wzbudziły zainteresowanie Dana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan po wysłuchaniu tego iż może być przydatny,lecz e momencie kiedy kończyła zdanie uderzyło w niego to iż kompletnie się nie przejmuje tym co mówił,albo skrzętnie to chowa,albo nie wierzy.Jedyna pociecha to było iż powoli zaczęła mówić łagodniej niż na początku oraz pułkownik Tight.Po zaczął mówić;

-Co do tej wolności to chodziło mi o te kajdany,gdyż zaczynają mnie boleć już kończyny.-

Po czym zrobił mala przerwę.

-Mam pytanie odnośnie mojego statku,czy mógłbym go obejrzeć,oraz dowiedzieć się co nieco co i jak stało się w trakcie lot.Chciałbym wziaść do tej roboty przydzielonego mi nawigatora na moim okręcie.Byłbym Wdzięczny -

 

(Kapi w raptorze według mnie pewnie był nawigator,3 marines oraz ja czyli pilot.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacz przycisnęła jakiś przycisk na pilocie i kajdany otworzyły się z sykiem, po czym opadły na podłogę.

- Tak oczywiście swojego gruchota możesz zobaczyć, a bierz ze swoich kogo chcesz, pod warunkiem ,że oczywiście pomyślnie przejdą rozmowę wstępną. Coś jeszcze?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan wyprostował ręce potem nogi.Spojrzał jeszcze raz na nogi potem na ręce.A następnie odezwał się do nieznajomej:
-Dziękuje za tak miły gest-
lekko uśmiechnął się do istoty która go więziła.Po czym dodał:
-Nie przedstawiłaś,mógłbym doznać tego zaszczytu i poznać twe imię-
Dan chciał być bardzo uprzejmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ach ten twój "okręt..."- stwierdziła z przekąsem Star. - No cóż, dobrze chodź zatem, tylko nie szwendaj mi się po statku i nie próbuj uciekać, bo marnie się to dla ciebie skończy.- Klacz podeszłą do żelaznych drzwi i postała przy nich około 10 sekund. W tym czasie nastąpiła seria szybkich dźwięków, jak od wstukiwanego kodu, po chwili wrota się otworzyły z lekkim sykiem. Dan ujrzał długi i wąski korytarz, oświetlony przez rzędy białych lamp, wbudowanych w sufit i podłogę. Star kroczyła spokojnie naprzód. Wszędzie w okół były inne drzwi do innych pomieszczeń.

- Znajdujemy się teraz w części więziennej statku na poziomie 24.- rzuciła szybko dla informacji pani major. Korytarz lekko się rozszerzył i Dan spostrzegł już o wiele cięższe wrota zabezpieczone polem siłowym. Znów kilka chwil i ciężkie skrzydła otworzyły się na bok, a oni weszli do obszernego, okrągłego pomieszczenia. Przy dużym wyświetlaczu hologramowym siedziało kilka kucy. Przy ścianach stały kolejne uzbrojone w karabiny, wszyscy w mundurach. Gdy klacz wkroczyła do pomieszczenia, przywitały ich ciekawe spojrzenia. Kuce odwróciły swe głowy, zaciekawione nowoprzybyłymi. Star machnęła kopytem, na znak, że to dziwne stworzenie, które prowadzi nie jest groźne. Podeszła do windy i wepchnęła tam Dan'a zanim zdążył zauważyć więcej szczegółów.

- Popodziwiasz sobie później, teraz do twojego statku...- to mówiąc przycisnęła przycisk w windzie oznaczony numerem 20, winda ruszyła, a człowiek odczuł dziwne uczucie w żołądku. Za chwile szli już korytarzem, tym razem jednak oszklonym, lub przynajmniej przezroczystym. Dan wyjrzał przez okno i oniemiał. Szli pod sufitem olbrzymiego hangaru, mieszczącego może ok 10 000 statków bojowych, a przynajmniej tak wnioskował po ich budowie. Wszędzie krzątały się kuce, robiąc swoje własne sprawy. Dan poczuł szturchnięcie kopytem, które ukierunkowało jego trajektorie chodu na kolejną windę. Star wcisnęła przycisk 20 B i zjechali lekko w dół. Wyszli na płytę hangaru, gdzie pośród rozmaitych statków człowiek zauważył swój. Był w całkiem dobrej formie, tylko majstrowały przy nim jakieś kuce...  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan wstał,po czym zatrzymał się za panią Major.Po minucie czekania wreszcie wyszli na zewnątrz tego pomieszczenie,a było to korytarz,zdawał się być czystszy i jaśniejszy niż to co widział na battlestarze.Kiedy wreszcie przeszli ten korytarz,weszli do kolejnego pomieszczenie siedziało tam kilka innych istot podobnych do Star.Zdawało się danowi iż przypatrywały się jemu,lecz to nie było wszystko co go zaskoczyło,dalszy nawal nie samowitej techniki,jednym z kilku okrętów gdzie takie coś było,a była nią Solaria ,jeden z największych okrętów we flocie.Następnie zjechali winda,nie było zbyt wygodna,bo raczej nie było stworzona dla istot jego wielkości.Po przejściu następnego korytarza dan zdał sobie sprawę jak wielki może być ten okręt.Ech te windy stwierdzi w myślach Dan,na Galactice ich tak dużo nie ma,po czym znów winda.Kiedy zjechali,Dan myślał iz znów trafia na windę ale naszczacie już nie szli byli na płycie hangaru gdzie stal jego Raptor.Ujrzał że krzątają się przy nim kuce.Mail obawe iż zaczną grzebać w komputerach i przypadkowo odpalą napęd nad świetlny w hangarze a nie chciał żeby go zmieliło Po czym odpowiedział Star

 

-Przepraszam panią major,ale murze dopilnować waszych techników,żeby nie zniszczyli waszego Cennego okrętu, a także nie zabili nas i siebie,zatem idę trochę ich pokierować-

 

Po czym podbiegł do do drzwi raptora, po czym, spróbował wejść do środka

Edytowano przez Atlantis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dan podbiegł do raptora, gdy nagle usłyszał głos jednego z techników:

- Hej, a ty gdzie się wybierasz i czym ty w ogóle jesteś?- spytał jasnozielony kuc w kombinezonie mechanika. Obok niego stała skrzynka z narzędziami o dziwnych uchwytach, a on miał przypięty do kopyta klucz fuzyjny. Jego twarz wyglądała dość młodo, surowo, ale byłą również zaciekawiona przybyszem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy dan odwrócił się: zauważył jedna z tych istot,ta była jasnozielona,i raczej nie była dobrze nastawiona.Dan odpowiedział natychmiast:

-Wybieram się do wnętrza mojego Raptora,a jestem właścicielem tej statku,który nazywam raptorem-

Po czym dodał:

-Mam nadzieję że nie pocieliście go na kawałki,gdyż był jeszcze całkiem sprawny-

Po czym spróbował wejść do środka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- My, pocięliśmy?! Jak śmiesz, to ja tu na głowie staje, żeby naprawić tego gruchota, o przestarałej technologii, a ty mi mówisz o cięciu, kto w ogóle...- w tym momencie kuc przerwał swą mówioną prawie ciągiem wypowiedź, pełną oburzenia, bo głos, który rozbrzmiał na cały hangar uciszył go skutecznie.

- Cicho Oil! i spokojnie, nasz gość chciał tylko zobaczyć swoją zabawkę, nie nasze to zmartwienie, więc możecie zostawić wszystko, jeśli ma o was takie słabe mniemanie, to niech sam naprawi to wszystko i się wykaże.-  stwierdziła spokojnie Major.

- a co do Ciebie, to masz tutaj co chciałeś Twój stateczek, nie ma broni, ze względów oczywistych, możesz się pobawić. Zostawię cię teraz, abyś się mógł nacieszyć i sprawdzę jak u Twoich kolegów, zobaczymy jak przeszli rozmowę...-   Skończyła mówić, lekko rozbawionym głosem, po czym odwróciłą isę i zaczęła odchodzić wraz z mechanikami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...