Skocz do zawartości

[Pojedynek] [C] Kisumi vs Talar


Hoffman

Kisumi vs Talar  

5 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto jest Twoim zwycięzcą?

    • Kisumi
      2
    • Talar
      3


Recommended Posts

Nadszedł czas na oficjalne zamknięcie starcia i wyczarowanie ankiety, dzięki której dowiemy się, czyja moc zrobiła większe wrażenie...

 

A zatem, droga publiczności, cóż to był za pojedynek? Kto okazał się lepszy, wytrzymalszy, kreatywniejszy, słowem, czyja moc przeważyła? Zapraszam do komentowania i głosowania!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Well... W pojedynku obowiązywał limit 12 postów, i od jego rozpoczęcia nie otrzymałem informacji o chęci zmiany tej zasady. Ale jeśli druga strona chce jeszcze trochę powalczyć, wówczas nie ma problemu... Ankietę się anuluje, a Wy dopiszecie ciąg dalszy, potrzebna jest jeszcze odpowiedź Hoover.

 

To jak będzie?

 

No dobra, niech będzie. Trochę po czasie, ale jednak, uczestnicy pojedynku wyrazili chęć kontynuowania starcia. W ankiecie nadal był remis, po 3 głosy, więc (poniekąd) wszystko sprzyja dalszej walce Talara i Yuki. Od tej pory, obowiązuje Was umowa i to Wy decydujecie, kiedy wznowić ankietę.

 

Zatem, walczcie i zaskoczcie nas!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Nowy dopływ informacji tak uderzył w klacz, że aż cofnęła się do tyłu i zdziwiona klapnęła na ziemi. Spojrzała się pytająco na ogiera. Przecież mogła walczyć i bez tego. Teraz Talar leżał jak długi na ziemi, z oka leciała mu krew i...ogólnie był w złym stanie. Timber wstała i pokuśtykała do rywala po czym szybko zaczęła go oglądać. Ogier patrzył się na klacz jak idiotkę, kiedy ta starała się go uleczyć na tyle by mógł wstać i walczyć dalej. Po oględzinach Timber szybciutko przyszykowała odpowiednie zaklęcie i po chwili z ciała Talara zniknęły najgłębsze nacięcia, a także poczuł większy dopływ siły. Kiedy klaczka była pewna, że jednorożec da radę wstać, zerwała się z miejsca i jak najszybciej oddaliła się od przeciwnika. Po pokonaniu około 20 metrów, odwróciła się i krzyknęła:

 

JEŚLI NADAL CHCE CI SIĘ WALCZYĆ TO WSTAWAJ, TY MAŁA GANGERNO!

Edytowano przez Yuki
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Skoro tak chcesz to rozegrać? oznajmiłem donośnym głosem, po czym powoli zacząłem zbliżać się do wrogo nastawionej klaczy.

 - Pamiętasz, jak ci mówiłem o moim zafascynowaniu żywiołem ziemi? Rozwarłem wtedy grunt pod twoimi kopytami, aby udowodnić Ci, jak śmiercionośna jest ta moc. Jednak tamto zaklęcie to małe piwo w porównaniu do tego, czego nauczył mnie skorpion Crixalis, Król Piasku - stanąłem jakieś 5 metrów przed klaczą. Stała dumnie, wpatrując się we mnie. Była gotowa na wszystko.

 - Jednak pobawię się trochę zaklęciami. Ciekawi mnie, jak współgra to z tym, czego nauczyłem się od Kaolina, Ducha Ziemi - jednym, szybkim ruchem wyczarowałem trzy posągi. Wyłoniły się one z ziemi i otaczały one klacz ze strony lewej, prawej i od tyłu. Odległość pomiędzy nimi a kucykiem wynosiła około 3 metry. Kamienne posągi były nieco większe, niż stojąca pomiędzy nimi klacz. Przedstawiały one jakiegoś ogiera w różnych pozach. Twarz każdego z kamiennych pomników zwrócona była ku Yuki. Dopiero po chwili klacz spostrzegła, iż postacią wykutą z kamienia jest jej aktualny rywal.

 - Piękne, nieprawdaż? Nie tylko prezentują się idealnie, to mają one niesamowite właściwości - podszedłem do jednego z posągów i postukałem kopytem w "swój" policzek. - Tego właśnie nauczył mnie Kaolin. Tylko, że jego posagi nie przedstawiały mnie, lecz jakieś tam inne postacie. Ale starczy już tego gadania - cofnąłem się do miejsca, na którym przed chwilą stałem. Znajdowałem się dokładnie na przeciwko Yuki, jakieś 5 metrów od niej.

 - A teraz czas na gwóźdź programu! Niech płyty tektoniczne pękają pod moimi kopytami! - wykrzyknąłem, po czym unosiłem przednie kopyta w górę. Przez chwilę utrzymywałem się tylko na dwóch nogach, aż w końcu z całej siły uderzyłem kopytami o ziemie. Wszystkie dalsze wydarzenia potoczyły się bardzo szybko. Rozległ się olbrzymi wstrząs. Potężna fala uderzeniowa rozeszła się dookoła mnie, uderzając klacz w pierś. Yuki poczuła się tak, jakby spadł na nią głaz. Fala rozeszła się dalej, lecz zatrzymała się na kamiennych posągach. Pomniki lekko popękały, po czym z olbrzymim impetem odbiły one fale. W ten sposób utworzył się trzy kolejne fale, które w tym samym czasie z trzech różnych stron zderzył się z klaczą. Całe to zdarzenie trwało co najwyżej sekundę, jednak nie był to jeszcze koniec. Tuż po pierwszym wstrząsie rozległ się kolejny, nieco potężniejszy, który ponownie zderzył się z klaczą, odbił się od posągów, które ponownie popękały i znowu trzy nowo powstałe fale uderzyły klacz. Po trzecim wstrząsie rozległ się czwarty, potem piąty, aż w końcu zakończył to wszystko ostateczny, najbardziej potężny, dwunasty wstrząs. Posągi wyniszczone falami rozpadły się na kawałki, które zamiast opaść na ziemie, lewitowały tuż nad gruntem i co chwilę jeden łączył się z drugim przy pomocy malutkich wyładowań elektrycznych.

Yuki leżała pośród gruzów. Jej kończyły były nienaturalnie powyginane we wszystkie strony. Wszystkie kości powypadały ze stawów w taki sposób, że można by obracać każdą nogę o 360 stopni bez końca. Żebra były w drzazgach. Każda kość była pęknięta co najmniej w 12 miejscach. Jednak żadnych powierzchownych ran nie było. Jedynie wnętrze doznało obrażeń.

 - Mogę ci przysiąc, że znałem zaklęcie, które skleiłoby twoje kości w trymiga, lecz chyba je zapomniałem. Może ty je pamiętasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooooh, wal się - klacz jęknęła niemal niesłyszalnie i zaczęła myśleć. Przychodziło to jej z trudem, w końcu miała potrzaskane kości. Po około 2 minutach intensywnego myślenia, Yuki przypomniała sobie zaklęcie, o którym mówił Talar. Było całkiem proste i miłe w wykonaniu...jeśli nie miało się szkieletu skruszonego w miazgę. Klacz wysiliła się i jej róg delikatnie zabłysnął. Chwilę potem jej tylnie nogi były już gotowe do użycia, tak samo jak żebra i przednie kopytka. Yuki jęknęła cicho i powoli dźwignęła się na nogi i popatrzyła wrogo na Talara. Bolała ją głowa i trudno było jej stać, ale wiedziała, że da sobie radę. Klacz zaczęła szukać zaklęcia, którym mogła by zaatakować rywala. Beżowy kucyk postanowił zaatakować z bliska. Zaklęcie, które sobie przypomniała wymagało dużej prędkości. Yuki leżała na drugim końcu areny, z dala od ogiera więc miała duże pole do manewru. Klacz zgięła tylne kopytka i z wyskoku, zaczęła gnać ku Talarowi. Kiedy dziko cwałowała w jego stronę jej róg zaczął świecić na biało, a po wokół niej powstało coś na kształt wiru...z błyskawic. Ogier nawet nie zorientował się kiedy tuż przed nim zjawiła się rozpędzona klacz. Yuki z całą swoją siłą uderzyła w Talara, rażąc go prądem, łamiąc kości i...samej się przy tym przewracając. Klacz przetoczyła się kilkanaście metrów dalej, nie robiąc sobie większej krzywdy. Kiedy w końcu się zatrzymała, natychmiast wstała żeby zobaczyć co się stało z Talarem. Okazało się, że ogier leżał plackiem na ziemi z wyrwą w boku i osmolonymi nogami, pyszczkiem i rogiem. Miał również połamane kilka żeber i jedną, przednią nogę. Klacz zadowolona popatrzyła na ogiera i powiedziała zadowolona:

 

Dobrze ci tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - A tam, nie z takich opresji się wychodziło - zwróciłem się do klaczy, wciąż leżąc na ziemi. Byłem cały obolały, lecz dałem rade wstać. Troszkę magii i już cały się posklejałem.

 - Hmmmm - rozmyślałem na głos - Czego by tu teraz użyć... To było, to też, to się nie nada, to na później, tego nie pamiętam... - tak dumając, powoli przybliżałem się do rywalki. Klacz była bardzo czujna i ostrożna. W uwagą przyglądała mi się, czy aby czasem nie próbuję jakiejś sztuczki.

 - O! Już wiem! - oznajmiłem głośno, przerywając ciszę - Burza Statyczna! Tego mi teraz trzeba! - z mojego rogu wystrzeliła niebieska kula energii, która wylądowała na ziemie tuż koło Yuki. Promień zaczął rozprzestrzeniać się na boki, obejmując dość spory obszar. Klacz poczuła pod nogami dziwne uczucie rozchodzącej się materii. Nagle niebieska masa zaczęła wirować, tworząc po środku wciągający wir, który wciągnął klacz, nim ta zdążyła zareagować. W tym samym czasie niebieska materia zaczęła gwałtownie wyładowywać. Był to prąd elektryczny w czystej postaci. Trzeszczenie i strzelanie błyskawic rozeszło się po całej arenie. Z wiru wydobywały się białe błyskawice. Całą ta reakcja była bardzo gwałtowna. Przez uwięzioną w wirze klacz przechodziły setki tysięcy woltów czystej energii na sekundę. Yuki była tak sparaliżowana, że nawet nie potrafiła krzyczeć. Jednak po kilku sekundach, burza nagle przeminęła. Błysku ustały, błyskawice zniknęły a samą niebieską materie zmiótł niewielki podmuch wiatru. Klacz leżała nieruchomo na ziemi, cała poskręcana. Każdy milimetr jej ciała był poparzony. Skóra w wielu miejscach odchodziła. O dziwo, włosy klaczy, mimo iż był sztywne i najeżone, pozostały całe. Jedynie końcówkę jej grzywy spowijał mały płomień. Podszedłem do klaczy i zza pazuchy wyciągnąłem szklankę wody. Wylałem ciecz na grzywę leżącego kucyka, przyduszając płomień. Po kontakcie z wodą całe ciało klaczy przeszła mała fala elektryczna, lecz najprawdopodobniej nie oddziałała ona negatywnie na Yuki. Rzuciłem szklankę na ziemie, która wbiła się w piach.

 - Spokojnie, wyliżesz się. Tego typu rzeczy łatwiej jest połatać, niż przeżyć - klacz chyba mnie nie słyszała, lecz zbytnio się tym nie przejąłem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślała. Tak właściwie to była jedyna rzecz, którą mogła teraz zrobić. Myśleć. Klacz wytężyła umysł, w poszukiwaniu zaklęcia, które wróci jej dawną sprawność ruchu i sierść. Po chwili Yuki znalazła odpowiednie zaklęcie, tylko teraz została kwestia go zrealizowania. Po chwili całkowitej ciszy dało się słyszeć przyśpieszony oddech beżowego kucyka, przy czym jej róg zaczął się delikatnie tlić pomarańczowym światełkiem. Po chwili owe światełko zaczęło się rozprzestrzeniać po całym ciele klaczy, przybierając coraz jaśniejszą barwę. W końcu pomarańczowa powłoka pokryła całe ciało Yuki i zaczęła ona być coraz jaśniejsza aż w końcu stała się całkowicie biała. Przez chwilę było widać tylko kontury beżowego kucyka. Po około 10 minutach światło zniknęło, a na ziemi leżała już całkowicie zregenerowana klacz. Tylko, że...nie ruszała się. Talar podszedł szybko do rywalki i przyłożył ucho do jej piersi. Okazało się, że Yuki oddycha spokojnie i...śpi. Oburzony ogier spojrzał wściekły na klacz, mając jej za złe to, że zasnęła w środku pojedynku. Tymczasem klaczka drzemała sobie smacznie, cicho pochrapując i nawet delikatnie się uśmiechając. 

 

(A tak btw, to najlepszego Talar :3)

Edytowano przez Yuki
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Dzięki za życzenia :D)

 

 - Co to ma ku*wa znaczyć? Wstawaj! Kto to widział, aby kłaść się spać podczas pojedynku! - zbulwersowałem się, po czym stanowczo pchnąłem klacz w brzuch - Do czego to doszło! Przecież to skandal! Nosz ja pier*ole! - wybuchłem. Leżąca Yuki jednak wykonała przez sen taki ruch kopytem, jakby chciała mnie uciszyć. Warknąłem z wściekłości, po czym szybko odwróciłem się od klacz, wyczarowałem sobie drewnianą tarczę w kształcie Yuki i z całej siły uderzyłem ją kopytem, rozsypując wokół drzazgi. Ciężko dysząc, stałem w bezruchu. Chwyciłem się za nozdrza i zacząłem gorączkowo myśleć, co mam teraz zrobić. Po chwili puściłem swój nos, po czym rozejrzałem się na boki. Niczego nie zauważając, usiadłem na ziemi.

 - Wiem, że mnie słyszysz, więc posłuchaj mnie teraz - zwróciłem się to niej, już o wiele bardziej spokojnym głosem -  Wyczaruje sobie teraz taką fajną bańkę, w której podobnie jak ty, odpocznę sobie. Od razu ostrzegam, iż nie uda ci się tak po prostu wejść do niej, gdyż twoje ciało w magiczny i znany tylko mi sposób skamienieje. Tak ściślej mówiąc, to zatrzyma się w czasie, ale co to za różnica. Daj mi odpocząć, bo jak nie, to pożałujesz. Rozumiemy się?

Odszedłem od śpiącej klaczy na jakieś 20 metrów. Zwróciłem głowę ku górze, a z mojego rogu wystrzeliła fioletowa kula. Pocisk poszybował na wysokość około 5 metrów, po czym zatrzymał się i zaczął rozchodzić się na boki. Utworzyła się z niego ciemnofioletowa, galaretowata kopuła. Tak właściwie, to tylko jej ściany takie były, gdyż w jej wnętrzu mogłem się swobodnie poruszać. Cała ta bańka deformowała wszystkie dźwięki zewnątrz, dzięki czemu czułem się, jakbym siedział pod wodą. Usiadłem, podparłem sobie brodę kopytem, zamknąłem oczy i dałem odpocząć zarówno mojemu ciału, jak i umysłowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem Yuki spała sobie smacznie obracając się czasami z boku na bok, machając przy tym kopytkami. Była naprawdę bardzo zmęczona. Widać, że spało jej się co najmniej dobrze, bo uśmiechała się błogo przez sen. W końcu, po upływie godziny klacz powoli otworzyła ślepia i nadal leżąc na ziemi ziewnęła szeroko. Brązowa klaczka powolutku dźwignęła się na swoje obolałe kopytka, po czym wyciągnęła się i otrząsnęła z kurzu i piachu, przy okazji odpędzając senność. Rozejrzała się za Talarem i zauważyła, że siedzi w fioletowej kopule. Kompletnie nie wiedziała czy jest ona nie do przejścia czy mogła sobie tak po prostu wejść. Oceniając charakter Talara wątpiła żeby zasnął w czymś bez ochrony więc zrezygnowała z prób wejścia do dziwnej galarety i spokojnie usiadła, czekając na to jak jej rywal się ocknie. Miała również trochę czasu na przemyślenie czym chciałaby go zaatakować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuki siedziała sobie spokojnie, oczekując jakiegoś ruchu ze strony rywala, lecz ten wciąż spoczywał nieruchomo po środku kopuły. W pierw klacz bacznie przyglądała się ogierowi, lecz po jakimś czasie straciła zainteresowanie nim. Rozglądała się na boki, gładziła kopytem powierzchnie ziemi, nuciła jakąś melodyjkę pod nosem. Ja jednak wciąż siedziałem nieruchomo, wyprostowany, z zamkniętymi oczami. Powoli nudząca się klacz zaczęła jeszcze raz rozmyślać, jak najlepiej przygotować się na atak ze strony oponenta oraz jaki kontratak byłby najlepszy. Głęboko się zamyśliła, poznając coraz to nowe zaklęcia, które przeniknęły do jej mózgu. Nagłe, szybkie uderzenie gwałtownie wyrwało klacz ze stanu zamyślenia. Wielki, zakrwawiony hak pochwycił jej ciało, wbijając się w plecy Yuki. Silne szarpnięcie pociągnęło hak, a za nim i klacz wprost do fioletowej bańki. Hak ów przyczepiony był do długiego łańcucha, który za sprawą zaklęcia, wystrzelił z mego rogu. Klacz, która dopiero co wbrew swojej woli znalazła się w bańce, zastygła w powietrzu. Yuki, całkowicie tego nieświadoma, nie mogła ruszyć żadną częścią jej ciała. Podszedłem pewnym krokiem do wiszącej w powietrzu oponentki.

 - Czas się dla ciebie zatrzymał - wyszeptałem do niej, nie zważając całkowicie na to, czy mnie ona słysz, czy nie. W moim kopycie pojawiło się nagle fioletowe berło z zaokrągleniem na końcu, ozdobione zielonymi kryształami. Spojrzałem na berło, po czym zaczął okładać nim zastygniętą klacz. Jeden cios za drugim. Z każdym uderzeniem zdawałem się poruszać szybciej, zupełnie jakby czas się dla mnie przyspieszył. Jednak po kilku chwilach przestałem. Berło znikło, a ja sam podszedłem na drugi kraniec kopuły, która nagle wyparowała, gdy tylko podszedłem w dane miejsce. Klacz, do tej pory wisząca w powietrzu, upadła na ziemie. Była całą obolała, jakby ktoś okładał ją kijem golfowym. W dodatku, na plecach czuła spływającą z małej, lecz głębokiej rany krew.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera jasna...

 

Yuki leżała na ziemi, prawie nieruchomo. Od czasu do czasu jej ciało delikatnie drgało. Klacz starała się wymyślić coś, co postawiło ją na nogi i dodało sił. Róg klaczy zabłysnął i dało się słyszeć ciche jęki klaczy. W końcu, rana na plecach zniknęła, pozostawiając po sobie różową bliznę. Ciało kucyka zregenerowało się na tyle, by Yuki mogła wstać i utrzymać się na trzęsących się nogach. Mimo to, że mięśnie klaczy protestowały dalszemu użytkowi, jej umysł pozostał trzeźwy i świeży, a w oczach nadal tlił się płomyk nadziei. Yuki mocno wbiła swoje kopytka w ziemię i spojrzała wyzywająco na rywala. Jej róg znów zaczął się tlić, tym razem emanował silnym pomarańczowo-białym światłem. Chwilę potem z rogu klaczy wystrzelił potężny pocisk energii elektrycznej połączonej z ogniem. Talar zaskoczony tak potężnym atakiem, nie zdążył się uchylić i pocisk trafił prosto w jego pierś. 

Ogier przewrócił się. Na początku nie poczuł nic ale kiedy spróbował wstać poczuł rozdzierający ból w klatce piersiowej. Rywal Yuki zaczął ciężko oddychać, pocić się i dostał drgawek. Ból był silniejszy z minuty na minutę, a Talar miał już poważne problemy z oddychaniem. Powoli tracił przytomność. Tymczasem klacz siedziała spokojnie i obserwowała ogiera z bezpiecznej odległości, 

Edytowano przez Yuki
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Utracenie przytomności byłoby dla mnie śmiertelne. Bez żadnej ingerencji rozwarte rany po krótkim czasie stałyby się śmiertelne. Nie mogłem dopuścić do tego, choćby za wszelką cenę. Pomimo mych walk, wzrok szybko się rozmywał. Gdy już miała zapanować ciemność, użyłem całej swojej siły, aby użyć tego jedynego zaklęcia. Moje ciało nagle zniknęło i w tym samym czasie pojawiło się dokładnie tam, gdzie stałem jeszcze kilka chwil temu, kiedy pocisk Yuki jeszcze mnie nie dotknął. Stałem spokojnie, nie czując bólu. Na moim ciele nie było widać żadnych ran, które uzyskałem po uderzeniu pocisku.

 - Hah! Zaklęcie, które stworzyli wielcy tkacze rzeczywistości. "Jeśli nie podoba ci się to, co jest teraz, zawsze możesz cofnąć się do tego, co było wcześniej". - do Yuki jeszcze zbytnio nie dotarło, jak prawie umierająca postać nagle stoi spokojnie, zupełnie jak przed wystrzeleniem pocisku - A, muszę ci pogratulować. Fajne zaklęcie! Chyba nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli sobie je "pożyczę"?

Z rogu Yuki wysączyła się lepka, zielona substancja. Dziwna ciecz poszybowała w moim kierunku i wlepiła się w mój róg. Maź wchłonęła się całkowicie, nie zostawiając po sobie żadnego śladu. Teraz klacz byłą jeszcze bardziej rozkojarzona. "Co się właśnie stało?" głowiła się.

 - Dzięki - odparłem - Uwielbiam to robić... - Wszystkie następne zdarzenia potoczył się dokładnie tak samo, jak te kilka chwil temu, lecz ze zmienionymi postaciami. To mój rogu zaczął się tlić pomarańczowym światłem i już po chwili olbrzymi pocisk stworzony z ognia i energii elektrycznej uderzył w klacz, która nadal nie wiedziała, co się dzieje. Nawet objawy uderzenia był takie same. Klacz, z początku bólu nieczująca, po chwili nie mogła znieść rozdzierającego jej klatkę piersiową uczucia. Ponowne problemy z oddychaniem, ponowna niemalże utrata przytomności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yuki zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Bolało. Strasznie bolało. Co za...już po nim. Nagle w klacz wstąpiła niebywała złość. Adrenalina zaczęła otumaniać ból. Yuki powoli wstała z ziemi. Jej róg znów tlił się tym razem krwistoczerwonym światłem, tak samo jak jej klatka piersiowa. Po chwili koło kucyka zmaterializował się 3 metrowy, metalowy pręt z kolczastymi wypustkami. Od czasu do czasu, na broni dało się widzieć małe, czerwone wyładowania elektryczne. Yuki zmarszczyła brwi i spojrzała wyzywająco na Talara. Ogier zatrząsł się zaskoczony bo okazało się, że oczy klaczy zmieniły kolor. Nie były już brązowe, pełne ciepła i radości. Teraz przybrały barwę ciemnej czerwieni, patrzyły na niego ze złością. Po dłuższej chwili, Talar zorientował się, że Yuki gdzieś zniknęła. Za to poczuł prąd przepływający przez jego ciało i ogień gryzący jego ciało. Klacz zaatakowała od tyłu, mocno uderzając rywala w plecy. Kiedy upadł, ta podniosła go magią i kontynuowała atak przez dobre 10 minut. Wyładowała na nim całą swoją złość i frustrację. Kiedy skończyła, Talar był kucem bez grzywy i większości futra, połamanymi żebrami, milionami siniaków i co najważniejsze - złamanym rogiem. Co jakiś czas wstrząsało nim jakieś mniejsze wyładowanie elektryczne. Klacz zadowolona popatrzyła z góry na ogiera i odeszła na kilka metrów, żeby obejrzeć reakcję ogiera z bezpiecznej odległości. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Co się właśnie stało? - zapytałem obolałym głosem wciąż leżąc na ziemi i wpatrując się w niebo. - Nie, na serio pytam. Tak niespodziewanie dostałem, że nawet nie wiem, co się stało. Z czego ja dostałem? - próbowałem się podnieść, ale jakoś mi to nie wychodziło. - Uch... Trudno mi wstać. A jak ty się trzymasz? - obróciłem głowę i spojrzałem na rywalkę. - Całkiem dobrze. Pomimo kilku ran, raczej masz w sobie siłę. Czekaj, zaraz wstanę.

Jakimś cudem udało mi się wstać. Pomimo złamanego rogu, wiedziałem co mam robić. "To przecież nie wymaga magii" pomyślałem.

 - Tym razem bez zbędnego gadania. Wcześniej ukradłem ci czar, tym razem ukradnę ci zdrowie - na te słowa klacz lekko się wystraszyła. Po chwili wystraszyła się jeszcze bardziej, gdy z jej oczu, ust, nosa i uszu zaczęła wylatywać jakaś zielona masa w nieznanym stanie skupienia. Promienie szybko złączyły się w jeden, bardzo gruby, po czym zaczęły wlatywać do moich oczu, nosa, ust i uszu, tworząc nieprzerwaną, zieloną wiązkę, który zasłaniał nasze twarze. Promień, z początku cały zielony, później stał się czerwony od strony Yuki, a przy mnie nabrał barwy biało-niebieski, niczym błyskawica. Yuki poczuła się, jakby z olbrzymią prędkością zaczęła tracić siłę. Ból z każdą chwilą stawał się silniejszy, klacz stawała się coraz słabsza. Z rozpaczy, padłą na kolana i chwyciła się za twarz, lecz nie zatrzymała tym ulatującego z niej życia. Ja natomiast stałem pewnie, czując ulgę. Promień dodawał mi siły i regenerował moje ciało. Róg odrósł, włosy również. Blizny i siniaki znikały, rany goiły się, kości sklejały. Prawym kopytem wykonywałem taki ruch, jakbym chciał przyciągnąć jeszcze więcej dziwnej masy i nasycić się jej wspaniałym smakiem. Jednak żadna przyjemność nie trwa wiecznie i po jakimś czasie promień zaczął zanikać, aż całkowicie znikł. Stałem wyprostowany, pełen energii i siły witalnej. Yuki natomiast leżała skurczona na ziemi. Pomimo, iż jej ciało w żadnym stopniu nie uległo zmianie, czuła się ledwo żywa. I taka też była.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz...znowu chcę...spać...

 

Yuki dobrze wiedziała, że nie może teraz zasnąć. Pod żadnym pozorem nie wolno było jej zasypiać. Była tak wykończona, że nie mogła nawet ruszyć nogą, nie mówiąc już o walce.

 

On naprawdę jest idiotą...przez niego...nie będziemy...mogli...kontynuować...

 

Kuc zasnął z wyłącznej winy Talara. Yuki oddychała teraz cicho i płytko. Nie wiadomo ile będzie spała, i czy wydobrzeje w pełni. Myślała, że jej rywal nie pozbawił jej siły, wiedząc, że potem klacz nie da rady walczyć. Niestety, przeliczyła się. Może to i lepiej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 - Wstawaj! Masz walczyć jako wojownik, a nie leżeć sobie, niczym baba! - oburzyłem się, jednak klacz ani drgnęła. Chwyciłem się za głowę.

 - Co za pokur*iony mecz! Zamiast walczyć, ciągle się leczymy, nawet nawzajem! - warknąłem głośno - Dobra, niech to będzie ostatni raz!

Krótka, szaro-niebieska wiązka wystrzeliła z mojego rogu, trafiając Yuki w twarz. Poczuła ona nagły przypływ sił, co prawda nie za dużych, ale na tyle wystarczających, aby walczyć dalej. Ja natomiast szybko osłabłem, lecz nie przeszkadzało mi to. Byłem gotów, zarówno fizycznie, jak i psychicznie na walkę. Tego właśnie chciałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

W ten oto sposób przyszedł czas na zakończenie pojedynku! Pozostało nam jeszcze wyłonienie jego zwycięzcy. Może to być twardy orzech do zgryzienia, wszakże starcie było całkiem długie, a i jakże pełne ciekawych inkantacji i efektów specjalnych.

 

A zatem, kto został Waszym zwycięzcą? Kto swoją mocą zaskarbił sobie Wasz cenny głos? Czyja moc przeważyła szalę zwycięstwa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Najwyższy czas sprawdzić rozkład głosów. Przekonajmy się, kto bardziej zaimponował publiczności!

 

Kisumi - 2

Talar - 3

 

Zatem, przewagą jednego głosu, w tym pojedynku sukces odnosi Talar! Gratulujemy zwycięstwa, a także niezrównanej woli walki! Słowa pochwały należą się również jego oponentce, która dzielnie pojedynkowała się i nie odpuszczała, karmiąc nas pamiętnym widowiskiem!

 

Mamy nadzieję, że jeszcze nieraz zobaczymy Was pośród aren magicznych zmagań!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...