Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 03/11/23 we wszystkich miejscach

  1. Kolejne opowiadanie konkursowe. Nie wiem, jakie były szczegółowe wymogi, ale i tak będę oceniać ten utwór z perspektywy kogoś, kto nie dba o wymagania konkursu. Samą historię mogę uznać za nieco mdłą fabularnie opowieść... drogi? z dość dużą dawką światotworzenia i częstych dygresji. Ujrzymy tutaj Azteków wyglądających jak koty, którzy, niczym w kreskówce Galactik Football, korzystają z fluxa, aby wywijać szalone akrobacje na murawie. No i nie zabrakło elementów Quidditcha z Harry'ego Pottera; w końcu pierścienie zobowiązują. Mamy tu do czynienia z alternatywną wersją spotkania Rarity oraz księcia Blueblooda, kiedy ten okazuje się być szlachetnym, mądrym, odważnym... łaknącym wiedzy i przygód gentlestallionem. No i wciąż jest przystojny, wiadomo. Opowiada on lady Rarity o swojej podróży do niezbadanych części dżungli w odległej krainie za oceanem. Książę zbiera swoją drużynę i wyrusza do Końliwii, tam odwiedza starego przyjaciela w kapitanacie, a następnie szuka obskurnej karczmy, gdzie znajduje kucoperza zdolnego do poprowadzenia go przez nieprzyjazny teren. Cała czwórka (książę, Yriel jak, Darkwing kucoperz, Zefar zebra) wyrusza w puszczę. Po drodze spotykają muchołówkę, która atakuje Blueblooda. Po czternastu dniach docierają do niewielkiej chatki, a wkrótce po tym spotykają przedstawicieli plemienia Jaguara. Dzięki magicznemu naszyjnikowi są w stanie porozumieć się z tubylcami i dają się zaprowadzić do ich wioski, która ostatecznie okazuje się być wspaniałym miastem, z pałacem wykutym w jaskini. Udają się na rozmowę z wodzem i jego synem, ta kończy się pozytywnie dla naszych bohaterów. Następnie dowiadujemy się o bardzo ważnej części życia jaguarów; grze w Gałę. Spokojnie, chodzi tu tylko o starą, dobrą piłkę nożną, z lekkimi modyfikacjami. Okazuje się, że jaguary rozwiązują swoje spory poprzez grę w piłkę. Według legend sam Wielki Jaguar miał zesłać im ten sposób załatwiania problemów. Zwyczaj ten się przyjął i odtąd dzikie ludy kierowały się słowem swojego boga. Pod sam koniec zostaje nam przedstawiony mecz. Podczas niego zawodnicy dostają dziwne power upy, które jednoznacznie kojarzą mi się z kreskówką Galactik Football (flux i te sprawy). No i w sumie to tyle. Zabrakło mi w tej opowieści... jakiś kłopotów. Wszystko przebiega bezproblemowo. Jedynym przeciwnikiem na drodze naszej drużyny była kupa zielska, którą Blueblood zasiekał szablą. Brakuje temu wszystkiemu napięcia. Myślicie, że scena z podmianą posążka w Indiana Jonesie byłaby tak samo ciekawa, gdyby tytułowy bohater wszedłby do świątyni, wziął, co trzeba i wyszedł jakby nigdy nic? Zmarnowanym potencjałem była wrogo nastawiona szamanka, której rola w tym wszystkim jest bez znaczenia. Ona mogła być tym elementem, którzy popchnąłby historię w ciekawsze rejony. Ja wiem, że prawdopodobnie w tym konkursie chodziło przede wszystkim o zademonstrowanie obcej kultury, bez walki, bez jakiś większych intryg, ale co stałoby na przeszkodzie, aby wykorzystać te wątki do tego, aby pokazać mroczniejszą stronę tego całego ludu? Mogłoby to odsłonić znacznie więcej prawdy o jaguarach. No dobrze, ale jak wypada cała kultura kotowatych mieszkańców dżungli? Jest to mieszanka znanych nam już elementów. Widać bardzo wyraźne inspiracje kulturą Ameryki Łacińskiej (w końcu nawet wojowników Azteków nazywano jaguarami). A gra w Gałę? Cóż, to z kolei pasuje do kultury nie tak odległych państw Ameryki Południowej (zwłaszcza Brazylii). Tam piłka nożna jest traktowana o wiele poważniej niż u nas, do tego stopnia, że kibole są w stanie wkroczyć na boisko i POĆWIARTOWAĆ sędziego, a jego głowę nabić na pal (jest zarejestrowany taki przypadek, ale z uwagi na nsfw kontent nie podam źródeł). W tamtych krajach piłka nożna to poważne gówno. Wobec tego zabrakło mi oryginalności w przedstawionej kulturze, gdyż zabrakło tam bardziej niespotykanych elementów albo interesującego połączenia już istniejących. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wymyślenie kultury od zera to coś, czego jeden człowiek właściwie nie jest w stanie dokonać, więc te znane nam elementy pojawią się tak czy siak. Na koniec dodam, że w fanfiku tym było sporo wtrąceń i dygresji, raz mniej, raz bardziej ciekawych, postać Blueblooda była trochę zbyt idealna (przegięcie w drugą stronę), Yriel to typowy jak, Darkwing nie wyróżniał się zbytnio, Zefar podobnie. Myślę, że powyższe opowiadanie można uznać za średniaka z niewykorzystanym potencjałem, w najlepszym wypadku. Mimo wszystko wymogi konkursu potrafią ograniczyć autora.
    1 point
  2. Nigdy nie byłem fanem biur adaptacyjnych, ale postanowiłem udać się w tę, mimo wszystko, nostalgiczną podróż; w końcu całe to subuniwersum rozpalało wielu bronych i cieszyło się dużym zainteresowaniem. Wobec tego, chyba każdy słyszał hasła takie jak FOL, konwertyci lub biała rura. Cała seria utrzymuje ten sam klimat, ten sam humor i obraca się wokół piątki głównych bohaterów (plus Celestia oraz Luna, którym poświęcone są oddzielne opowiadania). Opowiadania przedstawiają mniej więcej równy poziom, za wyjątkiem jednego opowiadania, które mógłbym uznać w najlepszym razie za poprawne/trochę nudne. Zaczynamy od znanego mi już wcześniej W słusznej sprawie, które na kąciku lektorskim czytaliśmy z podziałem na role. Mamy opis piątki rebeliantów przygotowujących się do następnej akcji, w wyniku której zamierzają zniszczyć portal bądź jedno z biur adaptacyjnych (szczerze, to zapomniałem, ale to akurat mało ważne w tej chwili). Mamy tu fajnie opisany plan, ładnie zarysowane relacje między postaciami i lekki, humorystyczny klimat. Umieściłbym to opowiadanie na szóstym miejscu (6/7). To również krótki wstęp, który wprowadza nas w klimat całego świata i robi to przystępnie. Kolejnym opowiadaniem jest Cukierek albo kulka, które również odgrywano na kąciku lektorskim. FOL planuje porwać dyrektora jednego z biur adaptacyjnych i gwizdnąć pojazd potrzebny do jego przewiezienia. Całość ujawnia jeszcze więcej humoru. Mamy fajną scenę między pracownikiem biura oraz klaczą jadącą z nim wozem, który później zostanie pożyczony przez Kłapoucha i jego ludzkich kompanów. Podobały mi się rozmowy między folowcami a tłustym dyrektorem. Pokazuje nam to dobrych terrorystów, którzy są na tyle łaskawi, że potrafią zostawić nóż związanym zakładnikom. Cukierek albo kulka to bardzo podobne opowiadanie do poprzedniego, tylko że lepsze. (5/7). Nocna herbatka odrywa nas nieco od komediowego klimatu. Ta część skupia się na rozmowie pomiędzy Luną a jednym z folowców, z której rodzi się starcie racji zwolenniczki konwersji oraz jej przeciwnika, o zabarwieniu filozoficzno-polityczno-społecznym. Dzięki temu możemy poznać bliżej sposób myślenia rebeliantów. Spotkanie przebiega (w miarę) kulturalnie, debatujący kontrują swoje argumenty i potrafią nawet przyznać przeciwnej stronie rację. Ciekawe opowiadanko. Podoba mi się pomysł, że Luna pragnie zinfiltrować sen folowca bardziej po to, aby ZROZUMIEĆ poczynania jej wrogów, niż wykorzystać zebrane informacje w celu zniszczenia komórek buntowników. Szkoda tylko, że nie znalazło to potem odbicia w kolejnych przygodach FOL-u. Fajne opowiadanko, daję mu trzecie miejsce (3/7). Do tej pory tendencja była wzrostowa. Niestety tym razem się to zmieni, ale na krótko. Nocny salon piękności to moim zdaniem najmniej ciekawe opowiadanie. W sumie nie mam jakoś wiele do skomentowania. Przewijającym się tu motywem jest napadanie na konwertytów, którzy zdradzili swój gatunek i golenie ich z całej sierści (również depilacja tych bardziej newralgicznych miejsc i użycie sprayu, w celu wymalowania na ciałach porwanych głosu sprzeciwu wobec biur adaptacyjnych). Mieliśmy również sytuację, podczas której folowcy pomylili domy i związali tych, co nie trzeba. Nie porwało mnie to zbytnio. Ostatnie miejsce (7/7) Wesołych świąt to kolejna, nieco różniąca się od całości serii historia. Pokazuje z różnych perspektyw przygotowania do świąt naszych bohaterów. Czuć tu najbardziej solowy klimat. Śledzimy spotkania rodzinne, odwiedziny w sklepie, aby kupić coś siostrzenicom (albo bratanicom, nie pamiętam), wspólne kolędowanie, a to wszystko przy przeskakującej co chwilę perspektywie od bohatera do bohatera. Najciekawszy był wątek Kłapoucha albo Stara; jedynego kuca w FOL-u. Już na początku możemy dowiedzieć się więcej o jego motywacjach. Potem, gdy już zasiada do stołu wraz ze swoim przyjacielem, poznajemy jego historię i kolejne powody, dla których FOL zdecydował się na walkę z konwergencją. Można tu wyczuć dość wyraźne aluzje do sytuacji imigracyjnej w naszym rzeczywistym świecie. Zjawisko napływu skucykowanych ludzi do Equestrii jest przedstawione w negatywnym świetle; do tego stopnia, że Kłapouch postanowił rzucić swoją karierę uniwersytecką i przyłączyć się do działalności wywrotowej. Całość mi się podobała, czwarte miejsce (4/7). Przechodzimy teraz do wisienki na torcie, a właściwie dwóch wisienek. Następnym opowiadaniem jest Wizyta w urzędzie. FOL planuje rozwalić serwerownie jednego z urzędów biur adaptacyjnych. Po długich przygotowaniach wkraczają do środka pod przebraniem techników, mających naprawić wywołane przez nich usterki. Całość się udaje (ledwo, ale jednak), mimo wszystko podczas całej akcji mogliśmy doświadczyć masy zabawnych sytuacji. Powinny one trafić do czytelnika, tym bardziej że, pomimo przerysowania, są z życia wzięte. Każdy na pewnym etapie swojego życia będzie musiał zmierzyć się z zawszoną biurokracją, której świątynią jest tytułowy urząd. Tak więc mamy błądzenie od pokoju do pokoju, których numeracja nie ma sensu. Kiedy cały fortel się wydaje, a folowcy barykadują się w pokoju, urzędasy debatują nad tym, czy dać terrorystom zażądany przez nich megafon. Problemem w tej sytuacji jest fakt, że trzeba wypełnić formularz przekazania megafonu. Bardzo podobały mi się sytuacje z zebrzą urzędniczką. Zaśmiałem się w momencie, gdy opowiadała o unijnym wymogu wymiany atramentu w długopisach, gdyż poprzedni miał niewłaściwy odcień granatowego. W sumie nie wiem, czy ta część powinna znaleźć się na pierwszym czy drugim miejscu, biorąc pod uwagę Wizytę dyplomatyczną. Myślę, że jednak Wizyta w urzędzie jest niewiele lepsza, tak więc pierwsze miejsce (1/7). No i ostatnie, jak na dzień dzisiejszy, opowiadanie. Warto również wspomnieć, że dwa ostatnie są znacznie dłuższe od pozostałych, ale w tym przypadku to dobra wiadomość. Wizyta dyplomatyczna koncentruje się na postaci białej rury Celestii. Na początku mamy przedstawione absurdy harmonogramu, którym kieruje się władczyni Equestrii. Przeglądamy również wraz z królewskimi siostrami przekrój prasy codziennej. Następnie Celestia zostaje zaproszona na obrady europarlamentu, więc, po krótkich roszadach w jej grafiku, udaje się na spotkanie z Unią. Od razu po przybyciu spotyka się z tym samym problemem co folowcy w poprzednim opowiadaniu. Alicorn krąży od punktu informacyjnego do punktu informacyjnego, aż wreszcie odnajduje pomarańczową salę. Ten fragment był powtórzeniem tego, czego doświadczyliśmy ostatnim razem. Właśnie to zdecydowało o tym, że Wizyta w urzędzie była odrobinę lepsza. Gdy Celestia zasiada do obrad, widzimy, jak mało skuteczna jest organizacja całego przedsięwzięcia. Gdy wreszcie zabiera głos, jej uwagi zostają zignorowane, a wszystko przeradza się w kłótnie na sali pomarańczowej. Po tym wyczerpującym doświadczeniu docieramy do najciekawszej części w całej tej serii; rozmowy Celestii z Januszem Korwin-Mikkem (pamiętajcie, w przypadku tego polityka nie odmieniamy członu Korwin. Wspominam o tym, bo nawet w telewizji ciągle się mylą). Księżniczka wymienia swoje poglądy z kontrowersyjnym europosłem. Podczas tej scenki nie mogłem przestać się uśmiechać, bo po prostu słyszałem głos pana Janusza w swojej głowie i wszystkie te utarte już hasła na temat dupokracji czy złodziejskich podatków. Bardzo fajny pomysł. Już samo zestawienie tych postaci brzmi absurdalnie, ale o to właśnie chodzi. Daję drugie miejsce, bo mimo wszystko spotkanie z Korwin-Mikkem nie zajmuje aż tyle miejsca na przestrzeni tej historii (2/7). No i to byłoby na tyle. Szkoda, że już od dłuższego czasu nie dostaliśmy niczego nowego. Ale kto wie; może wkrótce się to zmieni. Szkoda byłoby urywać tę serię w momencie, gdy tak się poprawiła.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...