Zastanawiam się czy moja opinia będzie miarodajna, wszak nie wiem czy utwór ten miał planowaną kontynuację kiedy był pisany na konkurs. To jednak jedyna zastrzeżenie jakie mogę mieć do mojej opinii. Nie jestem fanem krótkich utworów i po lekturze „Kroniki Diany: Smile” nie mogę zmienić tej opinii. Niedawno przeczytałem „Handlarza słów” autorstwa Ziemniakforda. Tamten utwór miał 140+ stron, dział się w Equestrii znanej z serialu i wprowadzał ledwie kilka nowych postaci. Jednak miałem wrażenie, że przydałoby się kilkadziesiąt stron więcej (co najmniej) abym mógł w pełni zrozumieć motywację postaci i lepiej poznać bohaterów stworzonych lub reinterpretowanych przez autora.
Tymczasem tutaj akcja skacze do przodu o całe lata, pojawiają się postacie z innych wymiarów, twory, które są uważane za bogów przez śmiertelne istoty a wreszcie ostateczne zło zamierza zniszczyć planetę i być może inteligentne życie w kosmosie, choć to ostatnie jest już tylko moją interpretacją. To wszystko jest przedstawione na 14 stronach z dużymi odstępami zamiast „poruczników” i akapitami oddzielonymi enterem i rozpoczynających się od wcięcia, chociaż w zupełności wystarczyłoby jedno z nich. Wspominałem, że gdzieniegdzie interlinia jest skacze z 1,15 na 1,5? Autor zatem walczył o to by fanfik wydawał się dłuższy niż jest w rzeczywistości. Nie będę wspominał o interpunkcji, gdyż sam mam z tym problemy i zrobili to już wcześniej mądrzejsi ode mnie.
Dla mnie jest to raczej luźny zapis myśli lub utwór pozostający w jakimś dziwnym związku z prequelem czyli „Kronikami Azumi”. Z jednej strony zdradza on nam niektóre ważniejsze wydarzenia, których będziemy świadkami a z drugiej urywa się tak nagle, że sam wydaje się być mniej istotny od swego własnego prequela. Czy gdyby „Nowa nadzieja” była jedynym filmem z pierwszej trylogii „Gwiezdnych wojen” a potem zobaczylibyśmy kolejno „Mroczne widmo”, „Atak klonów” i „Zemstę Sithów” to wiedzielibyśmy co wynika z czego? Przecież już w „Nowej nadziei” Obi Wam Kenobi wspomina o Vaderze, który zabił ojca Luke’a Skywalkera a młody chłopak pyta go o wojny klonów, więc pewnie się to jakoś łączy, prawda?
Owszem, utwór czyta się szybko, język jest prosty, opisy nierozbudowane ale konkretne i działające na wyobraźnię. W dodatku podoba mi się nawiązanie do „Powrotu do przyszłości” (chociaż czemu kucyk używa ludzkiego samochodu?) i piosenka, która zapewne pochodzi z serialu. To fajna odskocznia od ponurego klimatu opowiadania. Chociaż czy jest to opowiadanie? Wygląda mi bardziej na szkic, luźny zapis scen, które powinny zostać połączone w jakiś sposób w przyszłości. Tymczasem otrzymujemy prequel, który będę czytał w najbliższej przyszłości a który znam z czytań na Bronies Corner 2.0. Wywarł on na mnie wtedy pewne wrażenie.
Autorze, pogoń za pomysłami i chęć ich realizacji to dobra rzecz, ale nie jestem pewien czy należy zostawiać recenzowany przeze mnie utwór w takim stanie. Sam jednak napisałem kiedyś krótkie opowiadanie, trochę ponad 30 stron, i wiem, że zmieszczenie się w krótszej ilości tekstu nawet jeśli ma się pomysły na setki stron, nie jest łatwym zadaniem. Ale tutaj mamy właśnie pomysłów na owe kilkaset stron. Warto wspomnieć choćby, że samo użycie słowa „kroniki” w tytule sugeruje większą całość. Mamy tutaj jednak zdecydowanie do czynienia nie z kronikami ale z teaserem. A teasery robią niekiedy większe wrażenie niż gotowy film, bo składają się z najlepszych, wypełnionych akcją scen. Niestety nie otrzymaliśmy nigdy wspomnianego filmu.