Jeśli mam być szczery „Przekleństwo Lasair” pozostawia niedosyt. Pojawiają się również pytania.
Nie będę tutaj streszczał fabuły, dość powiedzieć, że od „Everyday a Litlle Death” minęło kilkadziesiąt lat. W tym czasie Lasair próbowała pogodzić się z nowym światem ale jej to nie wyszło… chociaż może?
Jest to wbrew pozorom dobre pytanie. O ile w przypadku Isleen mieliśmy więcej informacji to w przypadku Lasair wiemy dużo mniej. Nie wiemy dlaczego zwątpiła a raczej dlaczego udawała, że nie słyszy głosów bogini, do momentu aż znajdowała się u kresu swego życia? Pozostaje się nam tylko domyślać, że jednak nie zaakceptowała swego losu jako Wiedzącej. Czy zatem Isleen poniosła porażkę? A jeśli tak, to czy bogini nie była nieomylna?
W starych mitologiach, bogowie są niedoskonali, są bardzo bliscy ludziom i jak oni popędliwi i pełni wad. Są też jednak potężni. Zastawia mnie czy tak samo nie jest w przypadku bogini, która wybrała Wiedzące. Wiemy o niej bardzo mało co być może jest zrozumiałe, gdyż nic nie wskazuje na to, by były jakieś święte księgi kultu. Czy autorka wybrała tę drogę, nie wiemy. Wiemy tylko, że Lasair i być może Isleen zawiodły.
Można wręcz stwierdzić, że bogini, nie mająca z Lasair żadnego pożytku, a celem jest odrodzenie wiary, w końcu przekonała (chociaż mam wrażenie, że ją raczej zmęczyła) Wiedzącą do przekazania komuś swego... stanowiska?
W efekcie sama Lasair zginęła, awansowała na upiora nawiedzającego miasto i zabijającego nie takich znowu niewinnych sąsiadów. Ale kto wychowa młodego Wiedzącego? Pewnie bogini wie... bo tak.
Mam wrażenie, że bogini działa wybiórczo, być może bez planu. Prawdopodobnie nie jest wszechmocna, chociaż Wiedzący, zdaje się, mają na ten temat inne zdanie. Czy jest naprawdę boginią? A może jest czymś innym co jest uznawane za boski byt? Tego się już nie dowiemy. Próby dokładniejszego opisu kultu nie są tutaj podejmowane. Wszystko jest na wiarę. Może tak być powinno, ale jako czytelnik mam trochę inne zdanie na ten temat.