Tytuł tego fanfika zaintrygował mnie i to bardzo. Zawsze lubiłem nekromantów i ich mroczne moce zdolne do wskrzeszania zmarłych i rzucania klątw. Gdy tylko miałem okazję wybrać takiego czarnoksiężnika z pocztu innych herosów, to zawsze w pierwszej kolejności wybór padał właśnie na nekromantę. W serii gier Heroes of Might and Magic Nekropolia była moim ulubionym miastem. Dlatego ten fanfik z automatu dostaje dużego plusa za samą tematykę. Jednocześnie jest to OSTATNIA dobra rzeczy, jakiej tu doświadczyłem.
SPOJLERY
Nekromanta z Ponyville to stek bełkotu. Widziałem niewiele tak źle napisanych tekstów. Autentycznie zastanawiam się, czy są to pierwsze próby napisania czegokolwiek w życiu autora. Znajdziemy tu masę problemów; brak interpunkcji, beznadziejna składnia, błędy ortograficzne, literówki, po prostu zero jakiegokolwiek pojęcia o czymkolwiek związanym z pisaniem. Tempo tego wszystkie jest tak złe… Żadnego wprowadzenia. Z opisu jednej rzeczy, przeskakujemy do czegoś zupełnie innego. Znajdziemy tu również masę niespójności. Tak, w takim małym fanfiku jest ich sporo.
No więc, niestety musimy śledzić historię od drugiej części. Nie mam pojęcia, co konkretnie działo się ostatnim razem. Najpewniej główny wróg zabił księżniczkę Celestię, bo to Luna obejmuje rządy w Equestrii. Sama księżniczka Nocy nie wydaje się być zła, przynajmniej tak mi się wydaje. W jakiś sposób pokonano złego nekromantę i leży martwy. Ale czy aby na pewno?
Minęło pięć lat od części pierwszej. Historia rozpoczyna się od spaceru głównej bohaterki po lesie, White Rose, która jest białym (oczywiście) jednorożcem. Jest już dorosła i może sobie wędrować, gdzie chce. Jednak w pewnym momencie wyczuwa coś złego. Jakąś mroczną energię bijącą od wnętrza jaskini. Zauważała również mroczną aurę spowijającą las i brak zwierząt. Pchana złym przeczuciem, jak rasowy idiota, wkracza do pieczary.
"Zły mag z północy nie żył, Luna przejęła władzę nad Equestrią, starała się wznosić księzyc i słońce, co nie było łatwe ale dawała sobie radę. W Equestrii było znów bezpiecznie. Nagle usłyszała hałas."
Kto usłyszał ten hałas? Luna? A nie, bo główna bohaterka. Po paru zdaniach wprowadzenia, mamy od razu jakąś akcję. To się tak ze sobą gryzie, że ja pierniczę. Nie ma żadnego płynnego przejścia, tylko głupio napisane zdania, które zaburzają logikę całej historii. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autor twierdzi, iż; P.S w tej serii nie będzie już takiej szybkiej fabuły jak w pierwszej, opamiętałem się XD.
No jest “iks-de”. Skoro tutaj tempo jest wolniejsze, to ja nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to wszystko przebiegało w części pierwszej. Temat został skasowany. Zastanawiam się czy przez autora. Chyba raczej nie, bo wtedy skasowałby również i te dziadostwo. Najwidoczniej tamten tekst był na tyle zły, że musiał zniknąć.
A co White Rose widzi w jaskini? Jakiś zakapturzonych osobników, którzy odprawiają rytuał nad zwłokami. Obserwuje ich z ukrycia, tak długo, że aż przysypia. I ja też. Nagle jednak się budzi, bo cała jaskinia zaczyna się trząść. Otóż kultystom udało się zbudzić demonicznego nekromantę, którego jedynym celem w życiu jest zabijanie. Nuuuuuda. Ale przynajmniej zabija swoich popleczników. To jest fajny akcent. Choć… No nie wiem. Raczej nie powinien tego robić. Potrzebuje wsparcia, skoro wcześniej przegrał. Ten nekromanta jest debilem.
"Gdy stwór zobaczył, że nie jest martwy wykrzyknął Tryumfalnie: -JAAAA ŻYYYJĘĘĘĘ!!!!! "
Ja pitolę… I dlaczego słowo “triumfalnie” jest z wielkiej litery? A i jeszcze coś;
" Uciekła za głaz, bojąc się że to jakieś wrogie stwory. Po kilku minutach wyjrzała zza głaza"
Jezu… Co? Głaza? Ku*** mać. Fleksja jest położona po całości. Od samego początku coś mi tu nie pasowało, ale dla pewności to sprawdziłem. Miałem rację.
Rose wybiega z kryjówki i biegnie do innego nekromanty o imieniu Artanis. Ciekawe, czy to nawiązanie do Starcrafta. Klacz opowiada swojemu przyjacielowi o tym, co zastała w lesie. Postanawiają rozdzielić się. Rose pobiegnie do Canterlotu, aby najpewniej ostrzec księżniczkę Lunę, natomiast Artanis postanawia wypytać swoich dawnych, mrocznych braci o wszystko w sprawie złego nekromanty. No i skoro mamy rozmowę dwóch bohaterów, musi również pojawić się dialog. Bardzo biednie napisany dialog, a w dodatku nie poprawnie zapisany. Narracja zlewa się z kwestiami bohaterów.
No i na tym fik się kończy. Fabuła aż taka zła nie jest, przyznam. Bardzo mi się podoba to, że ktoś postanowił pobawić się motywem nekromantów. To mogłoby być taaakie dobre. Jednak sposób wyegzekwowania pomysłu to już kompletne dno. Strona techniczna leży i kwiczy, wręcz rozkłada się jak dawno wskrzeszone zombie. Nie wiem, co jeszcze powinienem napisać. Chyba mój komentarz jest już dłuższy od tego dzieła, a to zawsze zły znak.
Tyle ode mnie.
Pozdrawiam!