Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/26/23 we wszystkich miejscach

  1. Jestem wielce zobowiązany ludziom, którzy ostrzegli mnie, że w Kruchości Obsydianu niewiele się dzieje. Może nie użyli dokładnie takich słów ale mniej więcej to mieli na myśli. Dzięki temu mogę z czystym sumieniem napisać, że fanfik ten mnie nie rozczarował tak bardzo jak by mógł. Jednak nie mogę napisać, by mnie zachwycił. Właściwie pozostawił mnie prawie kompletnie obojętnym. Muszę się w tym miejscu przyznać, szanowny czytelniku, że z początku nie miałem pojęcia co napisać w tym komentarzu, aby nie był on banalny i ogólnikowy. - Autorze komentarza, może streścisz akcję? - podpowie uważny czytelnik. Proszę bardzo. Ni stąd ni z owąd do Kryształowego Królestwa zaczynają przybywać sługi pokonanego króla Sombry. Są oni z początku unieszkodliwiani z mniejszym lub większym wysiłkiem. Dzieje się tak do momentu, gdy do miasta przybywa postać, której nie można tak po prostu stłuc na kwaśne jabłko. Była nią księżniczka Obsidian, córka króla Sombry i dziedziczka tronu. Jednak miast ją zatrzymać i uwięzić, Twilight Spark podjęła inną, być może ryzykowną decyzję. Postanowiła ją wychować. Tyle można napisać niczego nie spojlerując, zresztą spojlerowanie tutaj niewiele zaszkodzi. Proces wychowywania trwa całe dzieciństwo i młodość, może nawet dorosłość. I tak też się dzieje w przypadku Obsidian. Jej wychowywanie trwa! Fabułę można też przybliżyć posługując się przykładem. Weźmy sobie książkę Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Wyjmijmy z niego trolla, mecz quidicha, Puszka, grę w szachy czarodziejów, to paskudne coś co się boi światła no i pojedynek z Voldemortem. Co nam pozostanie? Nic? Błąd! Pozostanie nam opowieść o nauce i przyjaźni z mroczną przeszłością w tle. I o tym z grubsza o tym jest Kruchość Obsydianu. To opowieść o adaptacji do współczesnego świata klaczy wychowywanej przez tyrana na swą następczynię. I w tym miejscu muszę pokusić się o kilka uwag. Po pierwsze, nie mam pretensji o to, że w fanfiku się niewiele dzieje, dlatego że popychać akcję do przodu można w różny sposób. Nie trzeba zawsze prowadzić do konfrontacji, można się zadowolić bardziej subtelnymi metodami. Tutaj są one bardzo subtelne i wprowadzane bardzo powoli. Nie jestem jednak pewien czy można dodać, że rozważnie, raczej kunktatorsko. Informacje kluczowe są tak rozmyte poprzez informacje o świecie, że zaczynają niknąć w natłoku opisów potraw, rutynowych czynności czy też rozważań o rzeczach trywialnych. Weźmy taki przykład: Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, czy te informacje są potrzebne, czy też bez nich świat przedstawiony straci na wyrazistości? Czemu? Jeśli mamy przykładowo pogawędkę o systemie politycznym, to przecież może być część wprowadzania Obsydian do nieznanego jej świata. Nie można przecież zaprzeczyć, że Sombra był despotą i należy pokazać Obsydian, że metody jej ojca nie są jedynymi dostępnymi. W efekcie jednak miałem wrażenie, że część informacji od autora stoi w sprzeczności ze sobą. I Tak Equestria jest monarchią absolutną, gdzie Celestia panuje, ale nie rządzi, bo kraj jest demokratyczny, co oznacza, że rządzi nim kolektyw alikornów, które są tak długowieczne, że ich żywota rozciągają się na wiele cyklów wyborczych. Jednocześnie jednak mają one dzieci, które nie mogą liczyć, że kiedykolwiek zastąpią swoje matki o ile nie dojdzie do tragedii. W związku z tym wartość bycia księciem lub księżniczką zanika. Ja się pogubiłem a co dopiero Obsidian? Ogólnie mam wrażenie, że wszyscy są tak zachwyceni panujących ustrojem, że w ogóle nie zwracają uwagi na doświadczenia Obsidian. Nie mam wrażenia, że próbują skłonić ją do przemyśleń poprzez porównania tego jak rządził Sombra a tym jak się rządzi teraz. Kolejne porównanie jakie mi się nasuwa, to fakt, że Obsidian jest bardzo dorosła jak na swój wiek i ambitna, chociaż nie wydaje mi się, by był to samorodny talent jak Starlight czy Twilight. Raczej wszelkie braki nadrabia lekturą, samokształceniem. Czułem do niej respekt i nieustannie miałem wrażenie, że jej zatknięcie z może bardziej nowocześnie wykształconymi ale mniej poważnymi rówieśnikami raczej doprowadzi ją do regresu. Wszak ona sama posiadła wykształcenie przestarzałe ale obejmujące takie dziedziny jak choćby sztuki walki. Uczyli ją nauczyciele, których darzyła szacunkiem i nieraz była karana za swoje niepowodzenia. W efekcie zrodził się w niej niezwykle silny i destruktywny samokrytycyzm, zasilany strachem ale też ambicją. Nie widzę by te cechy panowały powszechnie w Equestrii, co najlepiej tłumaczy jej ustrój. W porównaniu z nią nawet niektóre zachowania Twilight wydają się dziecinne, jak np. zakradanie się do komnaty Obsidian pod zaklęciem niewidzialności. Oj, był to zabawny fragment, Jerzy Kontent, ale był w jakimś sensie niepoważny. Obsidian to postać na której miałem się koncentrować i tak też czyniłem. Ale miałem wrażenie, że jej życiowe doświadczenia są deprecjonowane, poleca się jej z nimi zerwać. Lubisz historię? Sądzisz, że pomoże ci się odnaleźć w nowym świecie? Olej to, poczytaj książkę Mane 6, tam jest wszystko. Tak można streścić rozmowę Joy (chyba córki Discorda i Fluttershy) z Obsidian. Jakże to przypomina te wszystkie poradniki w rodzaju jak zostać kimś tam w weekend itd. Myślałem, że padnę jak to przeczytałem. Owszem, to bardzo w duchu serialu, ale trochę mi się kłóciło z bardziej poważnym tonem opowieści. W fanfiku jest dużo nowych postaci. Autor umiejętnie rozwinął wizję znaną z serialu dodając wiele szczegółów i nawiązań. Uniknął przy tym umraczniania uniwersum na siłę. Wszystko naprawdę wygląda tak jak by to mogło być w MLP:FiM i czuć zgodność z jego duchem. Od strony formalnej nie mam wielu zastrzeżeń, może poza tym, że niekiedy dobór słów jest zbyt kolokwialny i nie zawsze ma to miejsce w dialogach. Psuje to nieco odbiór tekstu. Podsumowując czy Kruchość Obsydianu mi się spodobała? To nie jest tekst zły sam w sobie, ale to chyba nie jest mój gatunek. Okruchy życia same w sobie mnie nie pociągają, choć stanowią urozmaicenie jeśli się je doda do innych gatunków. Tutaj jednak prawie nie ma akcji, tajemnicy jest może i sporo, ale jej odkrywanie ginie w natłoku rutynowych czynności. Humor jest w porządku, ale tekst nie jest komedią i śmiałem się sporadycznie, jednak chyba wtedy kiedy autor zamierzał osiągnąć taki efekt. Czy jest to tekst zły? Nie sądzę. Czytałem wiele złych fanfików, wszak te się najłatwiej komentuje, a tutaj nie mogę zarzuć braków w logice (łącznie z ustrojem, który jest zgodny z duchem znanego z serialu), masy błędów, naciąganej psychologii postaci, fekaliów itd. Nie mogę nawet z czystym sumieniem powiedzieć, co bym wyciął, gdyż wiele z pozornie nieistotnych opisów nabiera znaczenia w kontekście Obsidian. Ograniczę się zatem do stwierdzenia, że to nie jest gatunek, za którym przepadam. Przez bogactwo wykreowanego świata jest on zapewne jednak dobry wśród tych o podobnej tematyce.
    1 point
  2. I drugi rozdział za mną. Przyznaję, że są one długie i większość z dotychczas przeczytanych przeze mnie fanfików zmieściłaby się w tych dwóch rozdziałach. Tym razem lepiej poznajemy przeszłość Sunbursta, wprowadzane są postacie Sunset Shimmer i Rarity, z która wiąże się pewna niespodzianka, której jednak tutaj nie zdradzę, zachęcam abyś się przekonał osobiście, szanowny czytelniku. Tym razem akcja nie pędzi aż tak szybko, jest więcej momentów aby odsapnąć, co nie oznacza, że nie ma tutaj scen akcji, są a jedna naprawdę dobrze napisana. Poza tym jednak rozdział jest nastawiony bardziej na przedstawienie podziału sił i stref wpływów w Zonie. Nadal nie jestem pewien na ile jest to świat gry a na ile Equestria Girls. Podejrzewam jednak, że coraz bardziej wypełnia go inwencja autora, który nawet z bandytów uczynił coś w rodzaju organizacji a nie jak w oryginalnej grze, zbieraninę. Coraz ważniejsze miejsce zajmuje w budowaniu świata zajmuje przedstawienie polityki niż rządzącej. Zdaje się ona być zniuansowana a nie jak we wspomnianej grze, potraktowana po macoszemu, gdzie każdy jest na wojnie z każdym. Poza tym pojawiają się tajemnice do rozwiązania, jak również narastają obawy o los bohaterek, które mierzą się z siłami nieomal wykraczającymi poza ludzkie pojmowanie. Muszę też zaznaczyć, że nawet postacie o niekucykowej proweniencji są interesujące i wydają się tyleż złożone co tajemnicze. Jest tutaj kilka ciekawych zwrotów akcji a końcówka każe z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział. Niestety zauważyłem tutaj narastającą liczbę literówek z których jedna była całkiem śmieszna Ponadto mam wrażenie, że pomimo długości rozdziału, wydarzyło się tutaj relatywnie niewiele i skupił się on na ekspozycji. Nie mówię, że to coś złego, ale w głowie co rusz kołatała mi myśl, by akcja przyspieszyła, by się więcej działo. Zastanawiam się czy to przeważy czy też obawy przekreśli misternie kreowany świat. Nadal polecam.
    1 point
  3. Wiem, że należy unikać wielkich słów, ale muszę to napisać. Fanfik „S.T.A.L.K.E.R. Equestria Girls” zapowiada się znakomicie. A ponieważ rozdziały są długie będę starał się je recenzować zanim jeszcze przeczytam całość. Wiecie, rozumiecie, trwa konkurs. Bez tego pewnie nigdy bym po niego nie sięgnął i nie wiedział co traciłem. Już sam początek, a na początku jest okładka, zdradza, że autor poważnie podchodzi do swego dzieła. Fluttershy wygląda groźnie i nieustępliwie. Najwyraźniej lekcje asertywności ma już za sobą. A przydały się jej w pierwszym rozdziale bardzo. Na ponad dwudziestu stronach poznajemy bardziej naszą bohaterkę niż świat zony, gdyż jest to fanfik jednak kierowany do osób, które znają grę od GMC World, oraz zapewne „Czyste niebo” i „Zew Prypeci”. Ja sam znam grę tylko z sesji z Ziemniakfordem. I dobrze, bo informacje jakie otrzymujemy są bardzo zdawkowe. Ot jest zona, która się rozrasta, są dobrzy stalkerzy, są źli bandyci i są mega dranie z organizacji zwanej Monolit. Same opisy, które mówią co czym jest niż to opisują, wskazują na to, że widz zna materiał źródłowy a także zna się na broni palnej w ogóle i potrafi odróżnić AK od G37. Nie jest to nic złego, chociaż opis działania anomalii czy też emisji jest treściwy i bardzo sugestywny. Autor potrafi, tylko jest oszczędny w słowach. Tekst jest dobrze sformatowany, nie znalazłem tutaj żadnej literówki, co świadczy o tym, że korekta dobrze wykonała swoją pracę. Prawdę mówiąc nawet oznaczenia miejsc gdzie akcja przeskakuje w czasie są bardzo klimatyczne podobnie jak numery rozdziałów. Właściwie to chyba możnaby to wydać tak jak się wydaje „Fallaut: Equestria”. Zastanawia mnie jednak, że Fluttershy zna swą kucykową tożsamość i nawet wspomina, że Celestia podnosi słońce. Pojawiają się także ksywki stalkerów znane z gier, nowe są utrzymane w tym samym duchu, ale pracują oni np. Sunbersta. Jeszcze bardziej intrygujący jest sam początek, który co prawda nie przypomina mi niczego znanego z gry, ale bardziej z jakiegoś albumu artystycznego artysty, który wykonał rysunki do gier fabularnych „Opowieści z pętli” oraz „Opowieści z powodzi”. Jest to krótki a zarazem bardzo klimatyczny opis. Póki co polecam tę serię fanom gier i Equestria Girls. Jest to połączenie niecodzienne ale jak na razie trzymające w napięciu i świetnie zrealizowane.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...