Skocz do zawartości

Bester

Brony
  • Zawartość

    976
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    23

Posty napisane przez Bester

  1. Dayan ma rację. Ten temat jest przeznaczony do rozmów o serwisie 6pony, a nie o forumowym SB. Kwestie kółek, kwadratów, czy czego tam wzajemnej adoracji omawiajcie sobie w innym temacie, bądź właśnie na 6pony. Czujcie się ostrzeżeni. Każdy kolejny offtop zostanie potraktowany jak łamanie regulaminu i spam.

  2. Jest to dział przeznaczony dla zapytajek postaci z tła występujących w serialu. Nie jest to miejsce dla OC, czy postaci z opowiadań, zwłaszcza, jeśli są to postaci autorstwa kogoś innego. Masz pozwolenie na prowadzenie takiej zapytajki od autora opowiadania?

     

    Archiwum.


    Temat został zamknięty oraz przeniesiony do archiwum.
  3. To nie jest nasz obowiązek. To nie jest niczyj obowiązek.

    To oczywiste, że autorowi pisze się lepiej, kiedy ma odzew, ale Mordecz powiedział kiedyś:

     

    Może nie do końca się z tym zgadzam, ale bardzo trafnie podsumowuje sytuację.

    Oczywiście, wytwórnie filmowe tworzą filmy dla siebie, pisarze piszą książki dla siebie, muzycy komponują dla siebie... Gdybym miał robić coś dla siebie z pewnością nie było by to pisanie opowiadań w klimacie mlp. Piszę, ponieważ szukam jakiejś akceptacji w moich pracach, zainteresowania, a jak dobrze pójdzie podziwu. Nie robię tego dla siebie, ponieważ lepsza umiejętność ubierania myśli w słowa nie jest mi potrzebna. Ba, nawet nie jest wskazana w tematyce którą studiuję.

     

    A $ to i tak wiedźma :yay: !

    • +1 1
  4. Dobra, pora się bronić. Zaciekle.

     

    Po komentarzach Madeleine i Dolara miałem ochotę porzucić tekst. Główne ze względu na fakt, iż prawdopodobnie nie sprostam wymaganiom stawianym przez czytelników względem tekstu. Niezależnie od tego co wydarzy się dalej, nie będzie to pewnie tak dobre, jak to czego oczekujecie i to co urosło w wyobraźni. Liczyłem, że popularność tekstu bardzo mi pomoże. Owszem, pomogła mi, bo gdyby nie wasze komentarze, pewnie całość zostałaby dawno porzucona. Kwestia, że nieco mnie to przerosło i teraz widzę, ile oczekuje się od tego opowiadania. Cóż, nie jestem Pillsterem, by stwierdzić "ok, no problem". Jestem zwykłym amatorem, który poważniej pisze od roku. Mogę najzwyczajniej nie dać sobie rady. Nic nadzwyczajnego.

     

    Przejdźmy zatem do wspomnianej zaciekłej obrony:

    Bohaterowie są od tego żeby ginąć

    Masz klawiaturę? Masz. Masz edytor tekstu? Masz. Więc stwórz własne opowiadanie w którym mordujesz wszystkich bohaterów. Ja nie planowałem zabijać na pęczki w tym opowiadaniu. Owszem, kilka postaci miało umrzeć, znasz mnie przecież, ale nie zamierzałem mordować jak leci.

     

    W zasadzie, Maks i Midnight nie żyją, więc w kolejnym rozdziale wprowadzę więcej postaci, więcej bohaterów, których będę mógł mordować po dwie-trzy na rozdział. (A może żyją?)

     

    Wybuchy. Więcej wybuchów. Jeszcze trochę wybuchów. Jedna strzelania, druga strzelania, bijatyka... nie powiem - w połowie szóstego rozdziału byłem tym już tak znużony, że chciałem wyłączyć to w diabły. Za dużo - zdecydowanie za dużo. W porównaniu z czterema pierwszymi rozdziałami te dwa są zwyczajnie przeładowane i nudne - kiepsko panie Bester, kiepsko.

    Więc ciekaw jestem co powiedziałbyś o drugiej części "Jak wytresować smoka" :D

    SPOILER Z TEGOŻ FILMU!

    Tam pod koniec też roi się od wybuchów, prezentacji mocy i siły i jeszcze większych wybuchów. Szczerbatek daje czadu i jakoś nikt nie narzeka.

    Poza tym, znasz moje teksty i wiesz, że w znacznej większości dominuje akcja. Taki mój styl i pomysł. Deal witch it.

     

    Zaraz. W rozdziale piątym – oni biegli korytarzem i rzucali granaty za siebie w tym samym korytarzu? Jak oni to przeżyli? Fala uderzeniowa powinna rozwalić im łby, a nie tylko sprawić, że „czuli się jak w bębnie pralki”. Środki wybuchowe stosuje się, gdy jest coś, za czym można się schować.

    Może i faktycznie przegiąłem :v

     

    Ten dowódca trochę za bardzo panikuje jak na dowódcę. Noż kurde, powinien być do tego przyzwyczajony, w końcu z jakiegoś powodu tym dowódcą jest, a on tylko, za przeproszeniem, kurwami rzuca na lewo i prawo.

    Taki styl. Jakby nie było, uratował wszystkich.

     

    Nie ogarniam tej rosnącej nienawiści w stosunku do strażników. Czy tam naprawdę wcześniej nikt nie zginął, że tak to nimi wstrząsnęło? Bez przesady. Żyją w postapokaliptycznym świecie oblężonym przez krwiożercze kundle i tajemnicze zero–szóstki zdolne przerobić człowieka na tatar zanim ten zorientuje się, że właśnie opuszcza ziemski padół. Nie, żeby coś, ale jednak powinni liczyć się ze zwiększonym ryzykiem trwałego kalectwa / urazu psychicznego / rozczłonkowania na skrzyżowaniu. (Cóż, nieco później doczytałam, że pan żołnierz palnął sobie w łeb. Ale i tak powyższy akapit jest aktualny. NAPRAWDĘ nikt wcześniej tego nie zrobił, że się tak przejęli? Ludzie odbierają sobie życie, nawet jeśli nie muszą bać się ataku jakichś dziwnych kreatur i generalnie nie żyją w bunkrze po katastrofie.)

    Opowiadanie zaczyna się tuż przed wydarzeniami które przepełniają beczkę prochu na której siedzą wszyscy mieszkańcy. Seria niepowodzeń strażników podważa słuszność ich służby. Skoro nie potrafią zadbać o siebie, więc jak mają zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom? Zatem, ucinają im racje w ramach protestu.

     

    Serio? Niepowodzenie na zewnątrz jest karane głodzeniem? Głodzeniem osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo całej strefy? Ja nie chcę krakać, ale z taką taktyką nie wróżę im dobrej przyszłości (o ile można mówić o „dobrej przyszłości” w takim świecie, jaki opisujesz).

    Drobny bunt cywilnej części mieszkańców jednostki. Pragnę zauważyć, że odpowiednio to zaadresowałem w dalszej części tego rozdziału, w wypowiedzi Jonesa. Wspomniał iż nie wiedział jak ta sytuacja wygląda, ponieważ nikt się nie skarżył.

     

    Tylko spróbuj wpleść w to opowiadanie wątek romantyczny z Maksem i Mid w rolach głównych, a to ja tobie zrobię krzywdę. Mówię serio. Ich relacje nie są ani stricte przyjacielskie, ani do końca partnerskie, ani nawet jak między rodzeństwem. Są mocno specyficzne i za każdym razem, kiedy czytam takie wstawki, boję się, że pójdziesz w złą stronę. Besterze, nie idź tą drogą!

    Wplotę tam cokolwiek tylko będę chciał :D Aczkolwiek, romanse to nie moja działka.

     

    Po pierwsze: wbijanie noży lub śrubokrętów w członki przeciwników nie jest ani fajne, ani potrzebne. Po drugie: łamanie kończyn przychodzi im nad wyraz łatwo, zważywszy na fakt, że część z nich prawdopodobnie jest postury Maksa (skoro wzięli to chuchro, to czemu innych chucher mieliby nie brać?).

    Nie wspomniałem nigdzie o posturze pozostałych strażników. Błędne założenie, że reszta to też takie chuchra jak Maksio. Poza tym Sven, mógł ćwiczyć cokolwiek przed upadkiem świata. Nie wspominam o przeszłości innych postaci czy o ich umiejętnościach, przez wzgląd na to, iż tekst jest prowadzony z punku widzenia Maksa. Maks jest odludkiem, to wiadomo, więc nie wie czy Sven cokolwiek ćwiczył, być może zawodowo łamał kości na bramkach w klubach? Maks tego nie wie, nie wiedzą więc tego też czytelnicy. A wbijanie narzędzi? Bójka to bójka, adrenalina, szybkie decyzje i są potem opłakane efekty. Albo Ty ich, albo oni Ciebie.

     

    Wkurza mnie ta jej honorowość.

    Sądziłem, że odpowiednio nakreśliłem charakter Midnight. W moim świecie kucoperki są honorowymi stworzeniami. Bardzo honorowymi. Gacek nie powie co mu leży na wątrobie względem drugiej osoby, zwłaszcza takiej, która jest gotowa wiele poświęcić dla niego. Być może jakoś to okaże, trochę nieprzewidywalności może się przydać.

     

    A Maksa nie zabił w ten sam sposób, ponieważ Max jest głównym bohaterem i byłoby głupio, gdyby umarł tak po prostu.

    Ronson uznał, że fajniej będzie jak Maksa rozszarpią stwory. Reszta była dla niego mniej znacząca, więc odstrzelił Hagena jak kaczkę.

     

    Przede wszystkim: Max został postrzelony gdzieś w okolicach klatki piersiowej / brzucha i nie zginął na miejscu. Ma połamane żebra albo coś wbiło mu się w pierś i może chodzić i nieść na rękach nieprzytomną Mid. Nic nie robi sobie z faktu, że ich oboje powinien zabić żar (tam się nieprzerwanie pali! Pieprznęło kilka kanistrów paliwa!) albo dym.

    Tutaj zupełnie inaczej wyobraziliśmy sobie tę scenę. Ja inaczej podczas pisania, Ty inaczej podczas czytania. Benzyna spalała się na wolnym powietrzu, będąc rozlana na dużym obszarze w postaci linii. Żar nie był za duży, zwłaszcza, że ta dwójka poleciała za okrąg okalający transporter. Dym - uleciał w cholerę.

    A obrażenia - fikcja literacka. Gdybym miał się trzymać medycznego aspektu każdego urazu, Maks zszedłby na pourazowy obrzęk mózgu po uderzeniu głową w hartowaną szybę samochodu, w jednym z poprzednich rozdziałów.

     

    Reasumując tego posta w stylu tl;dr. Nie sprostam wymaganiom wszystkim. Jednym ten tekst się spodoba, innym nie. Jedni będą zadowoleni tym co zaplanowałem, inni będą kręcić nosem. Jestem amatorem, nie sprostam wymaganiom wszystkich, to już wiem. Każdy oczekuje czegoś innego, każdy inaczej widzi świat który przedstawiłem i relację między bohaterami.

     

    I jeszcze jedno:

    Porównywanie „Spadającej Gwiazdy” do „MLD” to według mnie totalne nieporozumienie. „MLD” to kiepski wyciskacz łez, a „Spadająca Gwiazda” – przepiękna obyczajówka o przyjaźni i odchodzeniu.

     

    No... To jest jeden z moich ulubionych fików o Gackach :) Powiem szczerze, CIEKŁEM. Na końcu lektury... Przybiłeś mnie jak autor MLD normalnie. Tak poczułem ból bohatera i taką sympatie do Midnight. Teraz wiem czemu tak lubisz u gacka to imię :)

     

    Ale waszych komentarzy nie widziałem w temacie opowiadania.

     

    Ludzie, komentujcie jak przeczytacie. Potem zdziwienie jak tekst poleci do archiwum, skąd autor miał wiedzieć, że FF komuś się spodobał? Mówię tutaj o ogóle opowiadań. Sporo ludzi nie komentuje, nie wiem zupełnie czemu, a autorzy potem porzucają teksty.

    • +1 2
  5. Mało! To jest wojna panie :D Ale to akurat jest kwestia gustu - ja lubię jak trup po stronie tych "dobrych" ściele się gęsto. W końcu nie są niezniszczalni. I za to należy się pochwała - choć główni bohaterowie mają sporo szczęścia to nie są Stevenami Segalami i jakieś tam kontuzje, rany i ogólna proza życia ich dotyka. To jest fajne :D

    Mało, ponieważ jak wspomniałem, mało postaci. Ale główna dwójka też obrywa. Jakby nie patrzeć Maks swoje przecierpiał, nie jest terminatorem, chociaż kiedy adrenalina daje w żyłę, każdy staje chwilowo ponad swoje możliwości :D

  6. Nagły przypływ natchnienia i chęci do pisania? Rozdział (część) w dwa dni? Kurcze, niejeden pisarz o tym marzy... heh. Oby częściej.

    To też, ale w głównej mierze spokój i nieco czasu. Pisałbym więcej, gdyby nie to, że po powrocie z praktyk z miejsca walę w kimę, po czym wstaję cztery godziny później, jeszcze bardziej zmordowany :v

     

    Z tego co wiem gdy pisarze Pracy Wspólnej mieli motywacje i zapał to pisali 90+ stron w 2 tygodnie, a ty w dwa dni... Może dużo krótszy rozdział ale jednak!!

    Szóstą część pisałem siedem godzin na przestrzeni dwóch dni. Piątą napisałem w jedno popołudnie w pięć godzin. Poprzednie części pisałem w podobnym tempie. Z innej beczki, "Spadającą Gwiazdę" zaplanowałem i napisałem tego samego dnia. W południe wracając ze sklepu wpadłem na pomysł, zanim dotarłem do pokoju miałem zarys fabuły, a wieczorem około 21 miałem gotowy tekst.

     

    Wybuchy. Więcej wybuchów. Jeszcze trochę wybuchów. Jedna strzelania, druga strzelania, bijatyka... nie powiem - w połowie szóstego rozdziału byłem tym już tak znużony, że chciałem wyłączyć to w diabły. Za dużo - zdecydowanie za dużo. W porównaniu z czterema pierwszymi rozdziałami te dwa są zwyczajnie przeładowane i nudne - kiepsko panie Bester, kiepsko.

    Co kto lubi. Polecam sprawdzić, czy w międzyczasie nie umknęło Ci to co dzieje się w tle i co warunkuje takie a nie inne zachowanie ludzi.

     

    Ubodły mnie również opisy jak to non stop dzielni obrońcy wyrzucają ze swych maszyn zniszczenia "rzekę ołowiu", jakby w ogóle nie martwili się o amunicję albo nosili ją ze sobą całymi skrzyniami.

    Cytat z pierwszego rozdziału:

    "Doskonale wiem, że w magazynach, w części podziemnego parkingu, mają tam tego, że styknęłoby na większą lokalną wojenkę."

    Postanowiłem pominąć opis każdego zmieniania magazynka, by nie obciążać tym za bardzo tekstu. Ponadto: FN P90 - pojemność magazynka: 50 naboi, FN 2000 - 30 naboi. Wystarcza by przez nieco dłuższą chwilę prowadzić ostrzał. A określenie "rzeka ołowiu" zapożyczyłem z gry Max Payne 3, gdzie jest takowe osiągnięcie, kiedy wpakuje się odpowiednią ilość ołowiu w przeciwników.

     

    Ostatni zarzut - nadużywanie przekleństw.

    Przyznaję, sam zauważyłem, że nieco przegiąłem. Nawyki :v

     

    Mimo to miło byłoby zobaczyć jak kilku bohaterów trafia w ten czy inny sposób szlag. Tak dla realizmu.

    A końcówkę doczytałeś? W opowiadaniu jest mało bohaterów, skupiłem się na głównej dwójce, nie wprowadzając nadwyżek ludu czy kucy.

    Z moich obliczeń wynika, że do tej pory zginęły dwie osoby i jeden kucyk.

  7. Wczoraj, późną porą, nie bardzo miałem pomysł na konstruktywną odpowiedź. W zasadzie nadal nie mam... Niemniej, dziękuję Ci Mad za obszerny komentarz, dzięki niemu wiem co się podobało a co nie :fluttershy5:

    Postaram się odnieść do niektórych rzeczy:

    Że świat po apokalipsie to już pal licho

    Od jakiegoś roku przestawiłem się na opowiadania w klimatach post-apo. Komedii pisać nie umiem, romanse to już czarna magia, inny pomysł dojrzewa, więc zabawiam się tymi klimatami. I co najlepsze, naprawdę mi się to podoba :yay: !

     

    Relacje między Maksem a Mid trochę mnie irytują. Najpierw mega sztampowe pierwsze spotkanie – no tak, on jej ratuje życie, cóżby innego? – a potem to całe gadanie, że „miałem palnąć sobie w łeb, ale spotkałem ciebie i mój postapokaliptyczny świat nabrał kolorów bardziej niż Fabryka Tęczy po świeżej dostawie barwnika. Masz rękę, uchlaj se”. I zdenerwowała mnie również scena, w której Mid została kopnięta, a Maks rzucił się na napastnika jak cholerny rycerz. „Po mnie możesz jechać, ale jej nie tknij, bo zaaranżuje spotkanie mojej pięści z twoją gębą” – jakież szlachetne, jakież banalne. (Abstrahując – po co Maks ciągnął Mid do punktu opatrunkowego, skoro w ślinie wampirów znajduje się substancja przyspieszająca gojenie ran?)

    Owszem sztampa, ale pisząc uznałem, że właśnie coś podobnego będzie dość... życiowe? Były też inne pomysły, ale ten był pierwotny.

    Odpowiadając na ostatnie zdanie - odruch Maksa. Jest rana, trzeba coś z tym zrobić. Mid się sprzeciwiała. Jak to Midnight :v

     

    Z dwojga złego wolę, żeby autor trochę przedobrzył, ale pisał o rzeczach, na których się zna.

    W kwestii broni o radę zawsze proszę Foleya. W końcu to zapalony gracz ASG :salut:

     

    O ile początkowe rozdziały stricte obyczajowe podeszły mi bardzo, o tyle kolejne wydarzenia z „głosami z przeszłości” już jakoś niespecjalnie.

    Cierpliwości :godpony:

  8. Przyznam się, nie zwracałem uwagi na konkursowe opowiadania i nawet nie czytałem tych w temacie, a o istnieniu tego FF dowiedziałem się kiedy zobaczyłem jego temat.

    Jeszcze słowem wstępu wspomnę, że patrząc na komentarze Fistacha w tematach moich opowiadań, z czasem zacząłem się zastanawiać jak wyglądałby jego własny tekst. Zastanawiałem się nawet czy czasem nie zacząć namawiać Cię do napisania czegoś :godpony:

     

    Dobra, a teraz przejdę do samego tekstu:

     

    Jest tego trochę mało, jak dla mnie za mało, żeby mieć pogląd na możliwości autora. Tu przydałby się znacznie większy tekst, tak gdzieś w okolicach 7000 słów, bardziej rozbudowany. W 1500 słowach naprawdę ciężko jest oddać charaktery postaci i otoczenia w którym się znajdują. Dlatego też, czytając tekst miałem wrażenie, że czytam fragment z czegoś większego, a to jest tylko próbka. Zatem, proponuję rozwinąć tekst w coś większego, ponieważ tkwi w nim potencjał.

     

    Zaznaczyłem jedno powtórzenie, w jednym miejscu brakło myślnika dla dialogu. Trochę też brakowało mi gwiazdek oznaczających większe przesunięcie w czasie w tekście. Wiesz co mam na myśli? Koniec jednego akapitu, a kiedy akcja przenosi się nieco w czasie, to odstęp "***" i kolejny akapit. W pewnym momencie nieco się pogubiłem co aktualnie się dzieje, ale szybko się połapałem. Te odstępy mogą nagle zniknąć, przez jakieś formatowanie gdy ktoś pobierze sobie tekst na komputer, albo telefon i wtedy ciężko będzie mu się to czytać. Dlatego proponuję rozważenie stosowania gwiazdek.

     

    Brakowało mi wyjustowania. Tekst ładniej wtedy wygląda. Ale to tylko jedno kliknięcie i będzie cacy.

     

    Zbierając to co napisałem w całość, tekstu jest za mało, żebym mógł wyrobić sobie zdanie o stylu autora. Pisanie własnego tekstu, bez ograniczeń, jest wygodniejsze i przyjemniejsze. Pilnowanie się, czy nie przekroczony został limit odbija się na opowiadaniu, zatem po jednym konkursowym fiku nie wyrobię sobie opinii o zdolnościach autora.

     

    Ale już teraz wiem, że mogę być spokojny o niektóre aspekty tekstu: opisy nie zostały pominięte, są, mało, ale są, liczę na ich lepsze rozwinięcie w pełnej wersji. Nie wiem jak z dynamiką, ponieważ tutaj akcja na dobre się nie rozkręciła, jak już została zakończona, zatem na te aspekt jeszcze poczekam i z chęcią przyjrzę mu się w przyszłości. Klimat był, choć trzeba było się wczytać by go poczuć. Ale jak wspomniałem, to wina limitu słów, w większym tekście będzie można się naprawdę popisać w tej kwestii.

     

    Zachęcam do napisania większego tekstu, w którym autor się popisze, a ja będę wtedy wiedział co myśleć o jego zdolnościach. Zatem teraz powstrzymam się od jednoznacznej oceny, a poczekam na większy kawałek tekstu.

     

    Powodzenia :5N9ul: !

    • +1 1
  9. Spokojnie, to jeszcze nie koniec. Kolejna część się pisze, ale wolniej. Nie chcę wydać beznadziejnego rozdziału, napisanego byle jak. Chyba warto poczekać na dobry kawałek tekstu kapkę dłużej, niż dostać coś słabego, mam rację? :5N9ul:

     

    Albo po prostu brak weny autora

    Można to tak nazwać. Podchodziłem do napisania pewnej sceny kilka razy i ani razu nie byłem zadowolony z uzyskanego efektu, więc dałem sobie spokój. Nic na siłę. Tylko bym spieprzył tekst, a tego nie chcę :v

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...