Skocz do zawartości

Lyokoheros

Brony
  • Zawartość

    382
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Lyokoheros

  1. To opowiadanie było… dziwne. Nie nazwałbym go komedią, bo nie sprawiało wrażenia szczególnie zabawnego, ani nawet jakiegoś większego starania się o to, było po prostu dziwne.

    Ale jednak w dość pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ta dziwność była intrygująca - dlaczego Celestia stała się pająkiem? Co tak zaburzyło jej percepcję? (Bo w normalnych warunkach takie zachowanie by kompletnie do niej nie pasowało)

    Wielka szkoda, że opowiadanie nie próbowało na te ani na żadne inne pytania odpowiedzieć, przez co sprawia wrażenie urwanego w połowie i pozostawia taki niedosyt… na szczęście jest też kontynuacja, powiedziałbym, że nawet ciekawsza, bo dodająca kilka kolejnych intrygujących wątków - jak antymagiczne właściwości sieci tkanej przez Pająklestię… ale znowu cierpi ono na tą samą przypadłość co pierwsze opowiadanie.

     

    Generalnie jednak jest całkiem przyjemne - choć aż prosi się o jakąś rozbudowę i wyjaśnienie otwartych wątków - tłumaczenie też całkiem dobre, za wyjątkiem paru drobiazgów, które jednak mocno drażnią. Po pierwsze miejscami niezgodność rodzaju gramatycznego czasownika i podmiotu ("granatową alicorn") no i właśnie to "alicorn" przez "c". Niby drobiazg, ale bije po oczach. W mojej opinii sprawiający wręcz wrażenie jakiejś fuszerki i nieudolności, czemu przecież przeczy cała reszta.

    Spoiler

    I nie, tłumaczenie typu "konwencja tłumacza", "taka wersja też funkcjonuje w fandomie" ani trochę nie zmienia tego, że w moim odczuciu wygląda to po prostu fatalnie.

    • +1 1
  2. Do tego opowiadania mam… mieszane uczucia. Bardzo, bardzo mieszane uczucia. Gdyby nie moja własna próba zmierzenia się z podobnym motywem (czyli “Nasza Mała Sunset") to prawdopodobnie po przeczytaniu przedmowy, no a już na pewno po prologu to opowiadanie bym rzucił w kąt i nie wrócił… a jednak zdecydowałem się zobaczyć jak Psoras podszedł do tego motywu - choć i tak z góry wiedziałem, że będzie to bardzo różne od mojego podejścia i oczywiście się nie myliłem.

     

    Właściwie na początku nawet tak mnie zraziło, że chętnie bym oddał “antygłos" na epic, ale… czytając dalej zmieniłem zdanie. Niemniej jednak sam wciąż bym absolutnie na to opowiadanie takiego głosu nie dał.

    (Aha i lojalnie ostrzegam - w mojej opinii może się znaleźć nieco spoilerów, raczej nie jakichś wielkich, ale jednak.)

     

    Dlaczego tak się z początku zraziłem? Cóż powodów jest kilka. Na początku sama opinia Psorasa na temat tego “dlaczego nie lubi MLD i to i tamto zrobi inaczej". W wielu punktach się z nią kompletnie nie zgadzałem, co zapowiadało raczej niezbyt podobające mi się rozwiązania.

    [Przede wszystkim z jego oceną bohatera z MLD, który w mojej opinii wypał całkiem przekonująco porównanie typu “ja mam za sobą paromiesięczny pobyt w USA, więc wiem, że wcale nie jest ciężko" uważam za nietrafiony - choćby dlatego, że bohater był do tego jak jest w USA przyzwyczajony od samego początku, poza tym fabuła dość jasno sugeruje, że jego rodzice zmarli gdy był jeszcze w bardzo młodym wieku, prawdopodobnie gdy dopiero wszedł w dorosłość, więc porównywanie tego do sytuacji 50-letniego mężczyzny jest kompletnie od czapy. Taki depresyjny stan bohatera był w takiej sytuacji jak najbardziej zrozumiały i ten bezimienny broniacz z ciężką traumą był dla mnie znacznie bardziej przekonującą i wzbudzającą sympatię postacią. Podobnie Rainbow w oryginalnym MLD wypadła dla mnie wiarygodniej.]

    Ale to nie wszystko. Generalnie sama idea “szalonych inżynierów" i większość tego co z nią związane było dla mnie po prostu naciągane i nie wyglądało to wiarygodnie, raczej absurdalnie, momentami było wręcz żenujące lub wkurzające (np orbitalne działo facepalmowe). Szczególnie idea światów równoległych przy tak luźnym podejściu do tego. Są sobie… no i po prostu są. Albo zostają wykorzystane do stworzenia prologu, który uparcie silił się na śmieszność, a we mnie wywoływał raczej zażenowanie.

    No i kwestia Equestrii… jednoczesne istnienie Equestrii i serialu… to była jedna z głównych wad oryginalnego MLD (zaraz po konstrukcji opowiadania, sztucznie dążącej do nierozwiązywalnego dramatu) - ale ono jednak w moim odczuciu potrafiło przekuć tę wadę w zaletę, dobrze wykorzystać takie niepodobające się mi założenie, dając w zamian coś, co pozwoliło mi je bez większych problemów zaakceptować(chodzi tu przede wszystkim o piękną więź ojciec-córka między bronym i Rainbow, czego tutaj kompletnie zabrakło).

    Tu jednak nie dość, że autor poszedł niejako o krok dalej wprowadzając niejako stałe kontakty tych światów, to jeszcze nie dał w zamian nic co uczyniłoby to dla mnie strawniejszym.

    W dodatku - to chyba jedno z największych kuriozów, choć było ich sporo - twierdzenie jakoby serial “strywializował kwestię alikornizacji Twilight"... tymczasem samemu właśnie trywializując to robiąc z niej po prostu jakiegoś urzędnika administracji państwowej. Nie mówiąc o skrajnie irytującym założeniu typu “MLP to serial dla małych dziewczynek, więc wszystko musiało tam wyglądać tak a nie inaczej, więc w rzeczywistości NA PEWNO TAK NIE WYGLĄDA". No i jeszcze ta Rainbow - żyjąc w monarchii i będąc Elementem Lojalności, do jasnej stodoły! - twierdzi, jakoby demokracja była lepsza od monarchii. Nawet przy lubianym przez niektórych założeniu, że jest “grupowym bezmózgiem" (które do tego opowiadania zdaje się niespecjalnie pasować) wypada to kompletnie niewiarygodnie. (A jej argumenty są tak żałośnie słabe, że wypada to jeszcze gorzej). Ale dobra, bo trochę się zagalopowałem i przeszedłem do końcówki.

    No i ostatnie dwie rzeczy z takiego pierwszego wrażenia.

    Pierwszą jest fakt, że od razu wiemy skąd Rainbow wzięła się w naszym świecie. Usuwa to tę nutkę tajemniczości, którą mieliśmy w pierwotnym opowiadaniu. Czy wyjaśnienie tego było tam przewidywalne i słabe? Może. Ale nie było gorsze od tutejszego, a nawet wiarygodniejsze, zdecydowanie bardziej przekonujące. I jednak nie podawanie go wprost miało wpływ na nastrój opowiadania.

    Drugą kwestią są te teksty przed każdym rozdziałem, na ogół żenujące i irytujące. No i ten bijący od narracji cynizm...

     

    To niestety nie koniec wad, bo i w trakcie się ich nieco pojawiło. Po pierwsze pojawiające się wulgaryzmy… niby autor ostrzegał, ale i tak w wielu miejscach były one wręcz na siłę wciskane i na obejściu ich bezpośredniego cytowania opowiadanie tylko by zyskiwało (po co cytować wulgarne okrzyki w tle, które akurat nie mają wielkiego znaczenia dla obecnej sceny?).

    Druga kwestia to postacie. Dla mnie osobiście większość była co najwyżej nijaka. Nie w sensie złego skonstruowania, ale po prostu nie wzbudziły mojej specjalnej sympatii, były mi raczej obojętne, a przecież czytając chcę by losy postaci BYŁY dla mnie ważne. Tu tego generalnie nie było, ponadto parę postaci (np pracodawca tego bronego ze sklepu) wzbudziły we mnie silną antypatię.

    Koncepcja nie ukrywania Rainbow i nawet pójścia z nią na policję, by zgłosić zaginięcie… nie… ten koncept i jego realizacja wydawały się skrajnie sztuczne. O ile rozumiem to w wypadku powiedzmy najbliższej rodziny, ale tak po prostu publiczne z nią paradowanie… i oczywiście cały ten czas nie wzbudziło to tak naprawdę ŻADNEJ sensacji? Nie kupuję tego.

    Podobnie irytujące było dla mnie założenie, że w Equestrii (“oczywiście") faktycznie mówi się po angielsku, choć logicznie rzecz biorąc najwięcej sensu miałby raczej jakiś zupełnie nie znany nam język. (I jeszcze opiekun Rainbow Dash dręczący ją bajkami z angielskim dubbingiem zamiast polskiego...)

    No i to gdy u jej rodzinki wątek wiary został wykorzystany właściwie tylko po to by się z niej ponaigrywać… kiepskie zagranie, bardzo kiepskie. Nawet jeśli Rainbow przejmująca się zbawieniem Pawła była na swój sposób ujmująca - mimo próby autora ukazania tego w jak najbardziej absurdalny sposób.

    I świat przedstawiony… niektórzy tu widze pisali, że jest “bardzo polski"... ja kompletnie tak tego nie odczuwałem. Ja w tym ani krzty polskości - prawdziwej polskości, prawdziwie polskiego ducha - nie odczuwałem. Jedynie tanie jechanie na stereotypach i do bólu nudną i nieciekawą szarą codzienność. Czy takie naturalistyczne przedstawienie było realistyczne? Może, ale jednocześnie taki wyzuty z choćby krzty idealizmu świat był dla mnie zwyczajnie nudny. Może i umiejętnie wykreowany, ale nudny. I kompletnie bez klimatu. Kontrast ze skrajną nierealistycznością “szalonych inżynierów" tylko wszystko pogarszał. Główne bohaterki pod koniec też wypadły kiepsko w moim odczuciu, sposób mówienia Applejack to już w ogóle jakiś przesadzony był.

     

    Ale… choć wad było wiele, to nie mogę zaprzeczyć, że historia miała też swoje dobre strony, przez które właściwie nie żałuję, że ją przeczytałem. (Choć właściwie nie przeczytawszy też bym specjalnie tego nie żałował)

    Po prologu opowiadanie porzuciło ten swoisty bieda-śmieszkizm i choć żenujące motywy zdarzały się tu i ówdzie ogólnie rzecz biorąc było jednak przyjemne, a niektóre fragmenty naprawdę potrafiły rozbawić. Nie da się też zaprzeczyć, że technicznie jest to bardzo dobrze napisane. Choć faktycznie te przejścia między narracją 1- i 3-osobową były słabe, moim zdaniem powinno się zdecydować na jedną wersję.

    Dresiarze stający w obronie Pawła i Rainbow bez wątpienia są bezcenni i to ich wciąż rozwalające “Kuc ze skrzydłami on będzie zawsze tu z nami!", “Ona jest nasza, bułacka."... powiedziałbym nawet, że były to jedne z tych nielicznych światełek czegoś pięknego przebijające się przez tę nudną i ponurą rzeczywistość świata przedstawionego.

    Bardzo też polubiłem profesora Mirosława Mielczarskiego. Naprawdę sympatyczna postać, właściwie szkoda, że nie było go więcej. Potrafił też być rozwalający (“Pizza ze schabowym i ziemniakami? Moja ulubiona!") no i wątek badań nad Rainbow Dash był jednym z moich ulubionych, fajnie różne kwestie biologii kucy powyjaśniałeś. Co prawda takie czysto genetyczne wyjaśnienie znaczka (no i właśnie - te anglicyzmy typu “cutie marka" to kolejna rzecz, która irytowała) już takim fajnym pomysłem nie było, ale jednak większość tego była zrobiona świetnie. No i kolejny plus za nieco zagłębiania się w sam system magii, choć niestety tam gdzie stykało się to z wątkiem szalonych inżynierów w dużej mierze traciło swój smak.

    No i jeszcze wątek tego angielskiego u Rainbow… tu muszę przyznać, że tak jak koncept mi się nie podobał, tak to jedno zdołałeś przekuć w siłę opowiadania. Wątek Rainbow uczącej się polskiego naprawdę mi się podobał, kilkakrotnie potrafił nawet rozbawić.

    I koncepcja “walki na kolby" faktycznie była śmieszna.

    Jedna rzecz apropo szalonych inżynierów mi się jednak (prawie) podobała - ich hymn... “Plany techniczne"... tylko, że autor musiał dołożyć łyżkę dziegdziu i dać angielską wersję...

     

    Podsumowując… czy postawiłbym go nad oryginalne MLD? Absolutnie nie!

    Czy nie miał więc mocnych stron? Ależ miał i to nawet całkiem istotne (wchodzenie w biologię światów fantastycznych, systemy magii itp to coś co uwielbiam) niestety w moim odczuciu już koncepcyjnie był dla mnie raczej czymś słabym i mimo technicznie dobrej realizacji, to w moim odczuciu ona jednak też leży. Pod wieloma względami to opowiadanie jest przeciwieństwem tego, czego w opowiadaniach szukam i czego od nich oczekuję. Jednak mimo to nie było tak źle.

    Nie mogę też powiedzieć, że się rozczarowałem - bo wbrew słyszanym bardzo pozytywnym opiniom nie miałem specjalnie wygórowanych oczekiwań - ale też ani trochę mnie on nie porwał. Raczej wątpie bym miał kiedykolwiek do niego wracać(a do oryginalnego MLD, a raczej jego fanowskiej ekranizacji, niemal na pewno będę).

    Jak dla mnie pomysł wyjściowy lepiej się sprawdzał właśnie w oryginalnej formie.

    Spoiler

    A jeszcze lepiej by się sprawdzał w świecie, w którym MLP nie istnieje i Rainbow podmienimy na Sunset… a znalazcę na Aelitę i Jeremiego z Kod Lyoko… tak wiem, tu mogę być podwójnie, a nawet potrójnie nieobiektywny.

  3. To opowiadanie było… dziwne. Tak, to jest w sumie najlepsze słowo na jego opis. Niestety nie mogę powiedzieć, by dla mnie była to dziwność w pozytywnym sensie. Cały styl był mocno parodiowy, odnosiło się wrażenie, że autor cały czas próbuje być śmieszny, co wychodziło… jedynie od czasu do czasu, na ogół wzbudzając raczej zażenowanie. Ale to wiadomo kwestia moich gustów czytelniczych, o których już dawno się nauczyłem, że są bardzo specyficzne.

    Jednym z większych zgrzytów był też fragment, w którym Celestia cieszy się, że już nie ma jej dawnej uczennicy, o której przypomniał jej zachód słońca… każdy wie, że chodziło oczywiście o Sunset, ale nawet tego nie wiedząc, każdy wie też, że tego typu myśli kompletnie nie pasują do Celestii. Więc generalnie taki zabieg to dość niskie zagranie… w którym ciężko dopatrzeć się innego celu niż zrobienie na złość fanom Sunset.

    Zresztą cała konstrukcja świata wydawała się naciągana i na siłę, taka stricte pod parodiową otoczkę.

    Sporym niewypałem jest też to, że dwie rzeczy które jak mniemam miały być największym zaskoczeniem (a przynajmniej na to w moim odczuciu wskazywała konstrukcja opowiadania) były… dość oczywiste

    Spoiler

    Czyli to, że główny bohater jest podmieńcem i przychodząca mu na pomoc Celestia

    No jest jednak pewien plus, a konkretnie reakcja głównego bohatera na chore pomysły jakie miała tu Twilight - czyli dość paradoksalnie zostaje on tu w pewnym sensie najnormalniejszą osobą w tym zwariowanym świecie.

    • +1 1
  4. Nie, pudło...

    Spoiler

    W każdym razie nie do końca. Poza tym o ile się nie mylę, to baśń o której mówisz się w polskiej wersji nazywała raczej "Stańcowane pantofelki"... a "12 tańczących księżniczek" (choć to jest bardziej dosłowne tłumaczenie oryginalnego tytułu... chyba, w sumie pamiętam tylko angielski, a on chyba nie był oryginalny) to tylko w wersji Barbie. Po za tym... w poprzednim rozdziale była chyba mowa o 6 córkach... 

     

    I ciekawe czy zgadniecie co też może się wydarzyć w kolejnym rozdziale...

  5. Wybaczcie, że tak długo to zajęło... ale - można powiedzieć że w ramach świątecznego prezentu - mam dla was 7 rozdział "Naszej Małej Sunset", noszący tytuł "Najpiękniejsze słowa", jak zwykle znajdziecie go też na mojej stronie

    A w nim...

    Spoiler

    Mała Sunset coraz bardziej i bardziej przyzwyczaja się do swoich opiekunów, dla których staje się coraz bliższa… ale nie przygotowało ich to na pewne jej słowa, które do głębi nimi wstrząsnęły… ale być może bardzo potrzebowali tego wstrząsu, bo wiele on zmienił w ich życiu… nie tylko w kwestii samej Sunset... teraz już nic nie będzie takie samo...

    Spoiler

    I tak ten rozdział zawiera parafrazę jednej z najpiękniejszych scen pierwowzoru, czyli "Mojej Małej Dashie".

     

    Ciekawi mnie też czy ktokolwiek rozpoznał jakąż to bajkę Aelita czytała Sunsetce w tym i poprzednim rozdziale... ten kto pierwszy ją poda uzyska specjalną nagrodę - przedpremierowy dostęp do następnego rozdziału... a będzie on również niezwykle istotny :MJTQO:

  6. Zajęło to znacznie więcej niż miało... ale cóż 5 semestr jest jednak jednym z najbardziej pracowitych na moim kierunku, więc nie mogę na fandom poświęcić tyle czasu ile bym chciał. 

    W każdym razie mam przyjemność przedstawić wam 6 rozdział "Naszej Małej Sunset" pt "Wakacje", znajdziecie go też na mojej stronie. Nie ma może 10 stron, tylko 7, ale liczę, że i tak się wam spodoba. 

    A w nim...

    Spoiler

    Baaardzo dużo ciekawej wszystkiego Sunsetki i oczywiście Jeremiego i Aelity dających odpowiedzi na jej pytania. 

    Spędzają z nią prawie cały swój czas... ale jednocześnie cały czas zostaje problem utrzymania tego przed rodzicami Jeremiego...

     

  7. Mi tam się bardziej kojarzy z zaporożcami :crazytwi:

    Ale oczywiście Si Deus już zamówiony. Moja kolekcja kucowych opowieści na półce będzie już praktycznie kompletna :NjdaT:

    Spoiler

    A co do Past Sins - postaramy się, ale przez sesję poprawkową i inne takie prace mocno przystopowały i... jesteśmy na 4 rozdziale... licząc same tłumaczenia, a nie korektę - długo to zajmuje, bo co tu dużo mówić - to sporo tekstu, a staramy się dołożyć wszelkich starań by tłumaczenie było jak najlepsze.

     

  8. 1. Dzięki :NjdaT:

    2. Cóż taka trochę konwencja. Kolejny... podejrzewam, że będzie nieco dłużysz, mam na razie 5 stron, ale jeszcze nieco mi zostało do końca. Przy czym z założenia rozdziały mają być tak do około 10 stron. 

    3. Gdyby były wakacje to bym mógł spokojnie powiedzieć - za tydzień. Ale żę trwa rok akademicki mam różne rzeczy na studiach do robienia, drugi fandom... to ciężko ze 100% pewnością powiedzieć, ale w tych około 2 tygodniach na początku zakładanych powinienem się zmieścić.

    4. A nie wiem... co prawda głosy zainteresowania otrzymuję też czasem gdzie indziej... no i zawsze możesz też komuś polecić ;)

    5. Szósty zmysł... no nie wiem, po prostu jest dość uważna obserwatorką i tyle... 

  9. Troszkę czekaliście, ale o to 5 rozdział "Obiad u pańśtwa Belpois" dostępny także na mojej stronie.

    A w nim... 

    Spoiler

    Aelita została zaproszona do Jeremiego na wakacje, co czasowo rozwiąże problem dachu nad głową, ale... co potem? I jak mają ukryć przed jego rodzicami obecność Sunset…

    To będę trudne i stresujące chwile dla Jeremiego i Aelity... a Sunset dowie się czegoś niezwykle ważnego o ich przeszłości...

     

    Dodam też, że przy okazji mam mały bonus - opowiadanie rozgrywające się w tym świecie, jeszcze bez Sunset bo około 1,5 roku przed akcją samego opowiadania... gdy Aelita po raz pierwszy pojechała do Jeremiego na Boże Narodzenie... 

    "Święta z rodzina Belpois"

    Spoiler

    Opowiadanie powstało podczas pisania na setkę (choć odwróconego, bo z 100 jako dolnym limitem) w VI sektorze - moim Lyokowym serwerze discordowym

     

  10. No i czas na 4 rozdział a także pierwszy przeskok czasowy! Ale mały, ledwie jakieś 2 tygodnie, bo przenosimy się na koniec roku szkolnego... czyli rozdział 4 "Żegnaj, Kadic". Dostępny też na mojej stronie.

    A w nim

    Spoiler

    Jeremie i Aelita coraz bardziej przywiązują się do Sunset i dowiadują o niej coraz więcej, a jednocześnie wciąż nie mają pojęcia skąd się wzięła... kończy się też rok szkolny, a to oznacza nowe problemy także z jej ukrywaniem...

     

    Dodam też, że przy następnym rozdziale dodam jeszcze pewien mały bonus ;)

  11. Obrazek faktycznie nieźle pasuje. 

    A co do tytułu... no nie wiem rozterki miłosne były tu raczej... bardziej pewnym zarysowywaniem tła(a także był niejako przy okazji (w fabularnym sensie) wtajemniczenia Yumi), właśnie kwestia rozszyfrowywania dziennika - która może i nie zajmuje wiele miejsca, ale własnie przewija się przez cały rozdział: od rozmowy Jeremiego i Aelity, przez pomysł nagrywania mowy Sunset po kwestie pomocy innych w interpretacji wyników badań nad dziennikiem. Może i uwaga nie była mu po poświęcana cały czas, ale w moim odczuciu był tu jednym z kluczowych elementów właśnie.

  12. @Crystal Arrow coś nie działa ta Twoja grafika...

     

    Ale w każdym razie... czas na trzeci rozdział! Nosi on tytuł "Dziennik". Znajdziecie go tu i na mojej stronie.

    A w nim...

    Spoiler

    Jeremie i Aelita po raz pierwszy zostawiają Sunset samą, jednocześnie próbują się też o niej więcej dowiedzieć i odkrywają kolejne zaskakujące rzeczy... a jednocześnie Ulrich musi o tym poinformować Yumi, zwłaszcza że już niedługo opuści Kadic i nie będą mogli się widywać...

     

  13. Hm... jakoś nie bardzo widzę, by zapach Kiwiego miał do tego sprowokować Sunset(zwróć też uwagę, że kucyki nie polegają na węchu tak bardzo jak inne zwierzęta, w kwestii zmysłów też są nieco zbliżone do ludzi - a przynajmniej takie można odnieść wrażenie)... poza tym... smród stóp Odda powinien skutecznie go ukryć :crazytwi:

    No i... jakoś nie bardzo mi się widzi by zaczynali im to tłumaczyć bez pokazania małej. No i Aelita zwłaszcza na początku wolałaby jej nie odstępować na krok. (No i jakby najpierw im wytłumaczyli to własnie byliby mniej zaskoczeni.)

     

    Spoiler

    I "blondyna", nie "blądyna"!

     

  14. No cóż, takie trochę przyjąłem założenie. 

    I...jak właściwie ją sobie wyobrażałeś? 

    No i... czemu miałaby go ugryźć w palec? To niekoniecznie zachowanie pasujące do paroletniego equestriańskiego kucyka... w dodatku Sunset tak jakby nie ma żadnego powodu by zachowywać się agresywnie... 

     

    A co do pierwszego użycia magii... cóż nikt tu nie wie o tym, że jest nie tylko jednorożcem, ale i magicznym jednorożcem... tak więc może to trochę czasu zająć - choć oczywiście nie przejdzie bez echa ;)

     

  15. Heh, mojemu korektorowi (BCHowi) też się reakcja Jeremiego podobała :pinkieawesome:

    No i to trafienie w sumie działa w dwie strony - bo jacy "zastępczy" rodzice będą dla Sunset lepsi niż nasi Einsteinowie?:MJTQO:

    A co do opisu... zdawało mi się, że właśnie takie delikatne uchylenie rąbka tajemnicy, ogólnikowa zapowiedź wszystkich wydarzeń da lepszy efekt... :crazytwi:

     

    Ale co ważniejsze... mam przyjemność zaprosić was na kolejny rozdział - nawet nieco szybciej niż planowałem. :NjdaT:

    Jeremie i Aelita pokażą Sunset swoim przyjaciołom i będę musieli wspólnie ustalić jak sobie poradzić z tym problemem... 

    Tak więc o to rozdział 2: "Czym ty jesteś?"

    Spoiler

    A niemym bohaterem rozdziału zostanie łokieć Ulricha:crazytwi:

     

     

     

  16. Trochę szkoda, że będzie to edycja zwykła... ale kto wie, może temat pozwoli znów napisać coś z Lyokoverse, wtedy można by jednak spróbować i takiej.:twilight7:

    No i mimo tak negatywnego stosunku być w połowie stawki (4 prace miały wyższą ocenę, 4 niższą i 1 taką samą) - chyba mogę uznać to za całkiem niezły wynik:NjdaT:

    Spoiler

    Zwłaszcza, że wiem iż kreacja Celestii była trochę przegięta... na co mi zwrócono uwagę wcześniej przy korekcie, ale na konkurs siłą rzeczy poszła wersja sprzed niej... i właśnie... czy jak opublikuję już nowa wersję tego opowiadania - co i tak od początku planowałem, także ze względu na nie uwzględnioną tu scenę mającą miejsce w trakcie 21 rozdziału "Kod Equestria" - to mogę liczyć na krótką adnotację o istnieniu nowej wersji w samych wynikach czy nie bardzo?

    I jak mniemam teraz komentarze spokojnie już można włączyć, nie?

    • +1 2
  17. Moja Mała Dashie… (oryginalnie „My Little Dashie”) chyba jedna z najsławniejszych i najbardziej rozpoznawalnych historii tego fandomu – opowieść o bronym, który znajduje trafiającą przypadkiem do naszego świata Rainbow… dla jednych piękna i cudowna opowieść, dla innych sztampa i tani wyciskacz łez…

    Cóż, ja jestem gdzieś pomiędzy…

     

    Co jednak, gdyby tę historię opowiedzieć inaczej?

    Ale tak naprawdę ZUPEŁNIE INACZEJ

    Gdyby to inny kucyk trafił do naszego świata?

    A gdyby… to nie brony go znalazł? A może nawet nie była to tylko jedna osoba?

    Albo jeszcze lepiej: gdyby to było w świecie, gdzie MLP – no, a w każdym razie 4 generacja – nie istnieje?

     

    Tak właśnie będzie w „Naszej Małej Sunset”. Opowieści mocno inspirowanej „Moją Małą Dashie”, ale zarazem kompletnie innej.

     

    W podparyskim parku młoda dziewczyna – Aelita Schaeffer (znana jednak oficjalnie pod nazwiskiem Stones) – odnajduje paroletnią klaczkę, Sunset Shimmer, która jakimś niewyjaśnionym sposobem się tam pojawiła. Aelita, nie wahając się długo, postanawia zaopiekować się zagubionym maleństwem i poprosić o pomoc swojego chłopaka, Jeremiego.

    Dziewczyna bowiem dostrzegła w klaczce siebie z czasów, gdy przed paroma laty Jeremie, nie wiedząc nawet, że ma do czynienia z prawdziwym człowiekiem, a nie sztuczną inteligencją, znalazł ją w Superkomputerze, uwięzioną wewnątrz wirtualnego świata… i nie mającą nikogo na świecie.

     

    Razem ze swoimi przyjaciółmi przeżyła niesamowite przygody, walcząc ze złowrogim programem komputerowym – Xaną… ale teraz to skończone. I choć razem doświadczyli wielu niewiarygodnych zdarzeń, widzieli już w życiu rzeczy kompletnie niemożliwe… ale to jednak nie przygotowało ich na znalezienie malutkiego jednorożca z innego świata.

    Ten moment zmieni życie jej i jej przyjaciół, choć cienie przeszłości i dawne problemy związane z fałszywą tożsamością będą się jeszcze długo ciągnąć za Aelitą… jakby zajmowanie się małym kucykiem i ukrywanie go samo w sobie nie było dość trudne.

     

    Spoiler

    Tak, to jest „crossover” i tak, po raz kolejny łączę kucyki z Kodem Lyoko – tym razem jednak w inny sposób. Świat, do którego trafia Sunset, to właśnie świat z Kod Lyoko w około rok od zakończenia serialu. Co prawda, wątki związane z przeszłością Aelity będą się tu przewijać, powodując dodatkowe problemy, ale powinny być łatwe do zrozumienia i bez znajomości serialu.

    Zresztą nie musicie się nią martwić - by łatwiej było zrozumieć pewne wątki załączyłem nawet pewne drobne wprowadzenie o tym co się w nim działo... 

     

    Historia, oczywiście, będzie podobna do „Mojej Małej Dashie”, nie ukrywam, jednak do wielu spraw planuję jednak podejść inaczej, na pewno zmieni się zakończenie, ale jak i w jakim stopniu – tego, oczywiście, nie zdradzę.

    A wybór Sunset – jednorożca, choć przyznaję, że akurat ją wybrałem głównie przez moją sympatię do tej postaci – daje mi możliwości, których bym nie miał w wypadku Rainbow Dash czy innego pegaza lub też kucyka ziemskiego.

     

    Aha i jeszcze coś – akcja zaczyna się w czerwcu 2008 roku. Rozdziały będą pojawiać się zwykle pewnie co 2 tygodnie, od czasu do czasu częściej. (Te 2 tygodnie to takie planowane minimum...) No z tego planu niestety nic nie wyszło, ale nie martwcie się postaram się by jednak a miarę regularnie wychodziły, choć pewnie nie tak często.

     

    O Kod Lyoko - czyli coś na kształt prologu

    Rozdział 1: "Nie z tego świata"

    Rozdział 2: "Czym ty jesteś?"

    Rozdział 3: "Dziennik"

    Rozdział 4: "Żegnaj, Kadic"

    Rodział 5: "Obiad u państwa Belpois"

    Rozdział 6: "Wakacje"

    Rozdział 7: "Najpiękniejsze Słowa"

    Rozdział 8: "Chwila Prawdy"

    Rozdział 9: "Wizyta Stryjka"

    Rozdział 10: "Oczekiwanie"

    Rozdział 11: "Wspólne święta"

    rozdziały znajdziecie też na mojej stronie

    Bonus: Święta z Rodziną Belpois (czas akcji ok. 1,5 roku przed opowiadaniem)

    Korekta: BCH13, Midday Shine

    NMS a inne moje opowiadania - małe wyjaśnienie (by uniknąć wszelkich niejasności)

    Spoiler

    Nasza Mała Sunset nie jest częścią ani Lyokoverse (to twory zupełnie odrębne, choć oczywiście pewne podobieństwa wystąpić mogą) ani Powrotu Xany (w którym w sumie nie ma nic kucykowego(więc większości tutejszych użytkowników może być w ogóle nieznany)... no poza małym subtelnym nawiązaniem do KE - Odd mówiący, że raz śniło mu się, że wszyscy zmienili się w kolorowe kucyki. Ale nie skończył nawet tego zdania mówić, więc określenie "kolorowe kucyki" nawet nie padło. No i jest tam parę innych nawiązań wśród drugoplanowych postaci, ale to już w ogóle osobna kwestia). Zresztą kreacje niektórych postaci są w tych utworach mocno różne (np Jeremiego... w wersji z Powrotu Xany w sumie mocno pojechałem mu po inteligencji jego kreacją...).

     

    Dokładniej wyjaśniając jak się ma NMS do Lyokoverse:

     

    W Lyokoverse mamy oczywiście świat kucyków(Equestrię), świat ludzi z EG (Aimei - jakiś czas temu przyjąłem dla niego tą nazwę... uznając ją za doskonale się wpasowującą) oraz świat z Kodu Lyoko(Ziemię, oraz związany z nią wirtualny świat Lyoko(oraz Cyfrowe Morze)). Przy czym dwa pierwsze są ze sobą ściśle związane - występuje między nimi dylatacja czasu, nie można swobodnie skakać po ich liniach czasowych... a świat z Kodu Lyoko (generalnie mocno standardowy, bez specjalnych dodatków... przy czym tamtejszy świat materialny i wirtualny też można trochę traktować jak dwa związane ze sobą światy) jest od nich niejako "zupełnie" niezależny, to znaczy są niby w jednym uniwersum (naduniwersum? multiwersum?) ale bez międzywymiarowych podróży są od siebie kompletnie niezależne, można między nimi dowolnie skakać po liniach czasowych (ale Equestria i Aimei mają właściwie tylko jedną, wspólną linię czasową!). Oczywiście te skoki nie mogą się przecinać, a więc każda wykonana podróż ogranicza tą swobodę. I hipotetycznie - zgodnie z teorią Doktora Hoovesa - mogą też istnieć jeszcze inne niezależne światy... tylko, że w normalnych warunkach nie ma za bardzo jak sié do nich dostać.

     

    Nasza Mała Sunset natomiast rozgrywa się w uniwersum Kodu Lyoko, jednak nieco zmodyfikowanym (a właściwie to z pewnymi dodatkami po prostu) - zdecydowanie nie będącym tym samym co to, które mamy w Lyokoverse. I z tym oczywiście łączy się jakaś wersja Equestrii. Nie jest to w żaden sposób dookreślone, bo póki co... nie było takiej potrzeby.

    W skrócie: NMS jest zupełnie inną historią i nie łączy się w żaden sposób z Lyokoverse

    • +1 2
  18. No i po długim czekaniu wreszcie jest 20 rozdział "Operacja Canterlot"! Znajdziecie go tu i na mojej stronie. 

    Dodam też, że jako iż jestem osobą lubującą się w muzyczności, piosenkach i ich przeróbkach, to słuchając jednej... skojarzyła mi się z uczuciami Sunset przed operacją Canterlot. Pierwotnie chciałem ją dać jeszcze przed rozdziałem, na pobudzenie apetytu... ale nie udało się jednej linijki do końća dobracować, mam nadzieję, że jednak wciąż będzie się wam podobać... piosenkę śpiewaną przez Sunset niejako do Celestii... 

    Spoiler

    Może nie sięgam do gwiazd
    Zdradziłam cię mimo miłości twej
    Może, lecz może ten raz
    Wreszcie ci to wynagrodzę
    Dziś, już dziś
    Wreszcie uwolnię cię 
    I spłacę wdzięczności dług.
    Będziesz dumę czuć
    Gdy nareszcie odwdzięczę się
    Udowodnie ci, byś ujrzała to
    Kim być potrafię
    Kiedy wrócę tu
    Będę taka jak w twoich snach
    I zobaczysz, że ty miałaś rację
    I znałaś mnie lepiej niż ja

    Błędów zrobiłam ze sto
    I wiem że nie raz zawiodłam cię
    Ale naprawić chcę to, za wszelką cenę już dzisiaj
    Uwierz mi
    Uwierz, zmieniłam się 
    Zobaczysz, że cię uwolnię dziś
    Będziesz dumę czuć
    I nareszcie zaufasz mi
    I narezcie się spełnią twoje sny o klaczy na schwał
    Zrobię naprzód krok
    Wrócę z tarczą co słońcem lśni
    I gdy ujrzysz, na ile mnie stać
    W twoich oczach zobaczyć chcę, że
    Przebaczasz mi błędy
    i córką twą mogę się zwać!

    (tak wiem - niektórym linijkom obróciłem sens o 180 stopni:crazytwi:)

     

    Dodam że to jeden z moich ulubionych rozdziałów tej historii - tak samo jak kolejny, ale on na pewno nie pojawi się przed 26 września... - jej pierwszy punkt kulminacyjny… a w nim...

    Spoiler

    Po wielu perypetiach wreszcie zaczęła się "Operacja Canterlot", czas by zadać Xanie pierwszy poważny cios w tej wojnie. Ale nawet staranne przygotowania i posiadanie w swoich szeregach alikorna nie oznacza, że będzie to łatwe zadanie...

    W rozdziale oczywiście epicka walka Sunset z Nightmare Moon, w której płomiennogrzywa udowodni, że nie bez przyczyny została ochrzczona przez czytelników "Wunderwaffe ruchu oporu"!

    No i też jest w tym rozdziale pewne nawiązanie... nawet dwa do różnych fandomowych dzieł... ciekawe czy zgadniecie jakich... ten kto zgadnie je oba otrzyma przedpremierowy dostęp do następnego rozdziału :giggle:

    Dodam też, że do grona jego korektorów dołączył @Grento YTP- jeszcze raz wielkie dzięki za pomoc!

     

     

    Mam też dla was pewna drobną niespodziankę. Jakiś czas temu bawiłem się w Pony Creatorze... i stworzyłem w nim dwie klacze z tego opowiadania: Herbal Treat i Sparkling Dusk(żadna się w tym rozdziale nie pojawia, ale co tam...)

    Spoiler

    herbal_treat_by_lyokoheros-dcmjoc8.png

    sparkling_dusk_by_lyokoheros-dcmjq0f.png

     

    No i Kod Equestria został wybrany do "Starcia Fików" w kategorii nowości :giggle:

    Jego pierwsze starcie będzie z Efektem Draconequusa, 23 września w Klubie Konesera Polskiego Fanfika.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...