Skocz do zawartości

Midday Shine

Brony
  • Zawartość

    288
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Midday Shine

  1. Kontynuacja z posta powyżej: …co nie do końca podoba się Lunie, ale Celestia ma tego dnia taryfę ulgową. Pomyślmy… brak sporej części lekcji plus darmowy tort… ta, nie wiem, jak Ty, ale ja byłabym szczęśliwa. Za późno. Ulotnili się. Teraz można jedynie zminimalizować stratę czasu sprzątaczek. I tak dobrze, że chociaż główna siódemka i Big Mac mieli na tyle RiGCzu, żeby pomóc to ogarnąć. Jak na ironię… żadnej teorii nie wysnułeś, przynajmniej w komentarzu. Jeśli masz jakieś, to chętnie je poznam – tutaj albo na privie (może być Discordowy). Bo to nie miał być dramat z wielkim rozmachem i akcjami godnymi amerykańskich scen pościgów samochodowych. To jest lekka obyczajówka z elementami humoru oraz pewnej zadumy. …i drobne nawiązanie do "Roju stulecia". I jeszcze jeden podział...
  2. I kolejny komentarz, za który dziękuję i na który mogę spokojnie odpowiedzieć dzięki weekendowi. Na szczęście tym razem nie dostałam tak wielkiego raka jak poprzednio, ale i tak pozwolę sobie odnieść się tylko do najważniejszych kwestii. Nie no, nie przesadzajmy. Najwyżej przypali sok albo upłynni grzanki. A co do tego typa… po prawdzie jego właściwe zamiary miały być niedookreślone, ale istotnie, myślałam między innymi o pedofilu. Pierwsza zasada ratowania naiwnych uczennic przed podejrzanymi menelami: nie wdawać się w dyskusje. Druga: wziąć delikwentkę za przysłowiowe fraki i wiać. Za Sweetie, rzecz jasna, czuje się odpowiedzialna, bo ta jest jej uczennicą. Co do tego chłopca – tu chodzi o wyczulenie na dzieci. Zresztą było to zasygnalizowane prawie na samym początku. Cytując tekst źródłowy: Mijało ją [tj. Lunę] wielu ludzi, lecz jej uwagę najbardziej przyciągały dzieci. Nawet nie próbowała powstrzymywać uśmiechu na ich widok. Pod tym względem bardzo przypominała swoją siostrę… choć może nie wyrażała swoich zachwytów równie otwarcie jak Celestia. Tępa? Nieee… po prostu z początku (mega)naiwna, a teraz ciutkę zazdrosna o uwagę niedawno odkrytej "miłej cioci Luny"… nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. xD To nie słyszałeś, że kto się czubi, ten się lubi (względnie odwrotnie)? Zresztą tak naprawdę wystarczy chwila, żeby ktoś komuś wpadł w oko (disclaimer: nie mówię tu o pełnoprawnym zauroczeniu, a tym bardziej o miłości). Facet miał po prostu pecha, że Luna nie dała tej znajomości szansy – mimo że (przynajmniej zdaniem Sweetie) on również wpadł jej w oko… ale po prawdzie, to Luna ma swoje powody, żeby się tak zachowywać. Tyle że to jeden z tytułowych sekretów. Przynajmniej do czasu. Em… gdzie Ty widzisz spoufalanie się ze strony Luny? Przecież ona się czuła niekomfortowo, kiedy Sweetie po raz pierwszy się do niej "przykleiła". Za drugim… no, kontekst był trochę inny. Słyszałeś o przytulaniu kogoś na pocieszenie i/lub przeprosiny? To było dokładnie to. Pragnę tylko zauważyć, że Rarcia prawie natychmiast się zreflektowała. Tak, Celestia w trybie Nadopiekuńczej Starszej Siostry w zestawieniu z Luną w trybie Wkurzonej Młodszej Siostry ma spory potencjał komediowy. Lubię od czasu do czasu sięgnąć po ten motyw. Ciąg dalszy w poście poniżej, bo wywala błąd.
  3. Okej, ponieważ wreszcie nadszedł weekend, mogę spokojnie usiąść i odpisać na Twój komentarz – za który swoją drogą bardzo Ci dziękuję. Pozwolę też sobie odnieść się do przynajmniej niektórych kwestii. Tak, przyznaję się, preferuję klimaty spokojne, zabarwione lekkim humorem i/lub kapką uroczości. Fanfiki z zadęciem nie są dla mnie. Ostatnio próbowałam napisać scenę walki. Wyszło… najwyżej średnio. Może kiedyś, jak trochę poćwiczę na boku, zacznie mi iść lepiej. A póki co w moich publikacjach takowych nie znajdziecie. Też nie wychowałam się na wsi, choć mam tam dalszą rodzinę, ale biorąc pod uwagę, że trzeba nakarmić zwierzaki, choćby odrobinę sprzątnąć im wybiegi/zagrody – i w sumie nie wiem, co jeszcze – a do tego wszystkiego zdążyć się wyszykować do szkoły… ta, wczesne wstawanie na pewno ułatwia im życie. (Ale tak szczerze, to ja też jestem śpiochem). Popsucie klimatu to tam pal sześć. Przede wszystkim mam zbyt duży szacunek do postaci Celestii, żeby powielać tak szkalujące memy. Byłoby to bowiem tak, jakbym obrażała swoją absolutnie ulubioną nauczycielkę, którą Celestia mi przypomina z charakteru. Nie do końca wiem czemu, ale to o queście mnie rozbawiło. Ta, co do tych emocji… znam je z pierwszej ręki. Co prawda nie straciłam rodziców, w przeciwieństwie do głównych bohaterek – ale zdarza się, że dopadają mnie wspomnienia o zmarłym Dziadziu, którego byłam ulubienicą (jedyna dziewczyna z trojga wnucząt). Jasny gwint, nawet w chwili pisania tych słów popłynęło parę melancholijnych łez. Paradoksalnie, choć tematu rozważań bynajmniej nie można uznać za wesoły czy przyjemny… jest mi nawet miło, że pośrednio skłoniłam kogoś do refleksji. Och, miło mi, że tak wysoko je oceniasz. Nie będę kłamać – staram się pisać z uwzględnieniem młodszego i/lub wrażliwszego czytelnika. Po części może dlatego, że sama zaliczam się do tej drugiej grupy. Nie w wersji ekstremalnej, ale jednak. Ta… poważniejsze i/lub drażliwsze tematy mają to do siebie, że nie wypada z nich żartować. Zresztą, jak już wspominałam, akurat ten poważny temat (śmierć bliskiej osoby) przerobiłam na własnej skórze. Tak, zdecydowanie mogą. Dlatego dobrze jest mieć się przed kim wygadać. #truizmy I nie zapominaj o Twilight, otaczającej Celestię kultem na całej linii oraz brutalnie naruszającej prywatną przestrzeń AJ. Co do spostrzeżeń… po prawdzie są dość rakowe, przynajmniej dla mnie. Skomentuję zatem tylko dwa, a na pozostałe spuszczę zasłonę milczenia. Spokojnie, nie wyjdzie. Za bardzo szanuję obie postacie. W dodatku ich kucykowe bliźniaczki już mają bardzo bliską relację… z rodzaju matka-córka (co z tego, że nie biologiczna), więc shipowanie ich niebezpiecznie zbliża się do kazirodztwa. A że działa tu zasada analogii, to dla wersji ludzkich również jest to absolutnie wykluczone. Zresztą pani dyrektor jest w wieku, w którym spokojnie mogłaby być matką swoich uczniów, z dowolnego rocznika (jakkolwiek dziwnie to nie brzmi). W skrócie – za kogo Ty mnie masz, no naprawdę… Początkowo chciałam to obszerniej skomentować, ale rakłam tak, że mogę powiedzieć tylko jedno – nie. Po prostu… nie. Mimo wszystko dzięki za komentarz; a przynajmniej za te nierakowe części.
  4. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  5. Więc czekałeś na konkurs, żeby zostawić komentarz? No ładnie. Byłabym się obraziła, gdyby nie to, że miałam od Ciebie informacje zwrotne już podczas pisania. Może dlatego, że jeśli znajdziesz coś, do czego mógłbyś się przyczepić, to mi to zgłaszasz na bieżąco, przed publikacją? No tak, przyznaję, mnie też zastanowiło, że pewne szczegóły najwyraźniej... nikogo nie zastanowiły. <badum tss> Fakt, że (mówiąc poetycko) starałam się, żeby te aluzje były jak muśnięcie skrzydeł motyla, a nie jak czołowe zderzenie z galopującym Big Macintoshem – ale jednak nie ukryłam ich zbyt głęboko. Mam nadzieję. A Ty co, barszcz robiłeś, że Ci buraki w głowie? No dobra, dobra, już tak nie kadź. Podobało się, łapię. Wszyscy inni pewnie też. Tak czy siak, dzięki za komentarz.
  6. Drobna aktualizacja. Parę dni temu przyszedł mi do głowy pomysł na bonus – zakulisową scenkę z przygotowań do imprezy. Mam nadzieję, że się spodoba. Opisu brak, ponieważ sądzę, że tytuł jest dostatecznie wymowny. Baner urodzinowy
  7. Zderpiłam i najpierw puściłam bez, a potem z tytułem linku w niewłaściwym miejscu.
  8. Ten fik miał zadebiutować w Klubie Konesera Polskiego Fanfika 18 V 2019 w ramach "Pisania na setkę". Niestety z przyczyn niezależnych ode mnie zabrakło mi sporo czasu, więc dokończyłam opowiadanie później, już na spokojnie, starając się jednak (z powodzeniem) zmieścić w ustalonym limicie 400 słów. Spośród pięciu możliwych tematów wybrałam nr 4 ("Ojć...") z drobnymi elementami nr. 2 ("Czwarta ściana"). Nie-Znaczkowa Liga maluje jeden z pokoi w domu Fluttershy. Co może pójść nie tak? link
  9. Czy założenie, że jeden z braci wciągnął tego drugiego, faktycznie jest takie naciągane? Polemizowałabym.
  10. @Król Etirenus ...Co tu się stało? Waszmość prawisz tak zawiło, że zrozumiałam tylko poradę dotyczącą migren. Zresztą chybioną. Z doświadczenia wiemy, że w takim przypadku najlepiej po prostu zażyć środek przeciwbólowy i położyć się na jakiś czas w zaciemnionym pokoju. Ideałem byłoby przy tej okazji się zdrzemnąć. Natomiast sugerowane przez Waćpana napoje wyskokowe tylko pogorszyłyby sprawę. Już nie mówiąc o tym, że po prostu ich nie lubię... Tak, to też.
  11. Komentarz od samego opiekuna działu! *le gasp* No, teraz to już zdecydowanie wypada jak najprędzej ogarnąć się z odpowiedzią. Nie wiem, czemu, ale "Siekiera" mnie rozwaliła. Trochę żałuję, że sama na to nie wpadłam, ale cóż. "Pani Dyscyplina" ujęła mnie na tyle, że już nie szukałam dalej. ^_^' Jak tak się nad tym zastanowiłam, to zdałam sobie sprawę, że to w sumie podobnie jak z moją panią od matmy z podstawówki. W czasie lekcji surowa, przez co chyba cała klasa się jej bała... ale na kółku matematycznym, w mniejszej grupie, była dużo milsza. Heh. Zdaje się, że zadziałał tu mechanizm, który Lyo nazywa "podświadomą inspiracją". Och, to taka furtka, na wypadek gdyby wizja Swatki Belle kiedykolwiek miała się przerodzić we fika. Tak, siostrzane docinki zwykle mają być akcentami humorystycznymi (przynajmniej u mnie). Szczerze to aż się sama dziwię, że mi w ogóle wychodzą, bo siostry nie mam, a z bratem to nie to samo. Podsumowując: dzięki za komentarz. I cieszę się, że się spodobało.
  12. Słodka Celestio…! Hm? Ktoś mnie wołał? Eee… niezupełnie, księżniczko. Ale dobrze, że jesteś, bo tak jakby potrzebuję twojej pomocy. Niech zgadnę… znów przyszły pytania, a ty zapomniałaś mi je przynieść? Eee… tak. Czyżbyś potrafiła czytać w myślach? Bynajmniej, moje dziecko. Po prostu znam cię już dostatecznie długo. A teraz poproszę o pytania. Tak jest! Dziękuję, całkiem dobrze. Jedynie moja asystentka skarży się ostatnio na migreny… Może to dlatego tak zwlekała z przyniesieniem mi pytań? Jestem zdania, że gdyby nie zasłużyła, toby ich nie dostała. O ile nie dążyliby do zniszczenia naszego świata, nie widzę przeciwwskazań. Może być drobny problem z czasem. W ciągu dnia mam wiele obowiązków, przez co wieczorem marzę tylko o tym, by wreszcie położyć się spać. Zdaje mi się czy już na to odpowiadałam? Nie dokładnie na to, ale o to samo chodziło. Mówiłaś coś o zacieraniu się wspomnień i tak dalej. No tak. Zatem powtarzam: im dalej wstecz trzeba sięgnąć pamięcią, tym bardziej mgliste stają się wspomnienia. Dzięki pamiętnikowi, który kiedyś wspólnie prowadziłyśmy, wiem, że Luna i ja uwielbiałyśmy się bawić na wzgórzach w pobliżu obecnego Canterlotu. Niestety, żadna z nas nie zanotowała, czy alikornami byłyśmy od urodzenia czy też nie. Gwoli ścisłości: alikorny nie są nieśmiertelne, tylko niezwykle długowieczne. A Starswirl spędził jakieś tysiąc lat w otchłani czasu, w związku z czym nie zestarzał się ani o dzień, odkąd zniknął. O to lepiej zapytać naszego nauczyciela. Prawdę mówiąc, ostatnio obie myślimy o przekazaniu Twilight części naszych obowiązków. Uważamy, że jest już dostatecznie dojrzała, żeby sobie poradzić… a zresztą, jak już mówiłam, alikorny nie są nieśmiertelne. Prędzej czy później mnie i Luny zabraknie, a wtedy to Cadance i Twilight będą odpowiedzialne za całe państwo. Dziękuję, księżniczko. To ja lecę wysłać te odpowiedzi. Naturalnie, moje dziecko. Do następnego razu!
  13. Komentowanie wyłączone? Ha. Niedopatrzenie. Zaraz je naprawię. A link do oryginału jest. Zawsze podlinkowujemy tytuł oryginalny.
  14. *patrzy na datę publikacji* *patrzy na daty komentarzy* *patrzy na dzisiejszą datę* Słodka Celestio, wypadałoby wreszcie się ogarnąć i jakoś zareagować na opinie. @Rarity, @mariusz391, @Sun, nie pogniewacie się, jeśli odpowiem zbiorczo? 1) Co do nastroju fika - ciężkie, mroczne, podszyte beznadzieją klimaty (nie tylko w literaturze) są po prostu nie w moim guście. Zamiast obgryzać paznokcie ze strachu, wolę się pośmiać i/lub wzruszyć. Siłą rzeczy rzutuje to na mój styl pisania. 2) Pierwotnie to naprawdę miała być komedia, kręcąca się wokół dysonansu poznawczego Sweetie Belle. Gdyby nie multum czynników, które spowodowały przeciągnięcie procesu twórczego o przeszło rok, pozostałe wątki pewnie nawet nie zdążyłyby mi przyjść do głowy. Aha, i tam wcale nie jest powiedziane, że wszyscy kochają dzieci, tylko że to akurat cecha wspólna Sióstr Dyrektorek. 3) Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale "sztampowość w przedstawieniu bohaterów" pojawia się głównie we fragmentach z perspektywy Luny, która przecież nie zna dziewczyn tak dobrze, jak one siebie nawzajem, więc jest skazana na patrzenie od zewnątrz. Gdyby główną bohaterką była któraś z Rainbooms, pewnie bardziej bym weszła w psychologię. 4) Twilight fangirluje swoją nową dyrektorkę, ponieważ... no właśnie, słowo-klucz to "nowa". Całość dzieje się pod koniec roku szkolnego, w którym rozegrały się wszystkie cztery filmy. Wydarzenia z "Igrzysk Przyjaźni" są jeszcze stosunkowo świeże w pamięci Twilight (i nie tylko). Otacza Celestię "kultem", bo jest jej po prostu wdzięczna za to, że ta niejako "przygarnęła" ją do swojej szkoły mimo incydentu Midnight Sparkle. Zresztą, jak by nie patrzeć, Sci-Twi jest jeszcze nastolatką. Z czasem dojrzeje. Kiedyś tam. 5) Co do samej Luny... mam dokładnie zarysowaną wizję jej dotychczasowego życia. W tę historię wplotłam kilka aluzji, ale ujawnienie całości zostawiam sobie na nieokreśloną jeszcze przyszłość. 6) Uwaga, spoilery.
  15. ...czyli fik, który miał być szybką, króciutką komedyjką (Pinkie-słowo!), a skończył jako pisany przez ponad rok, dwurozdziałowy SoL z zabarwieniem humorystycznym, zajmujący przeszło 30 stron w Wordzie. ^_^' Centrum handlowe. Ogromna przestrzeń, pełna najróżniejszych sklepów. W takim miejscu znalezienie idealnego prezentu urodzinowego dla rodzonej siostry, którą znasz całe swoje życie, powinno być dość łatwe… prawda? Ta, jasne. Pod warunkiem, że twoją siostrą nie jest Celestia. Na szczęście galeria handlowa jest też miejscem świetnej rozrywki, nawet jeśli twoja starsza siostra wybrała się do sklepu, którego nie lubisz. Kto wie, może przy okazji uda ci się zrobić z niej gwiazdę dzięki przypadkowo poznanemu facetowi, który twierdzi, że gra w kapeli rockowej? Przecież oni wszyscy tam łażą w podartych ciuchach, więc nie ma się czym przejmować, prawda? Ta… jasne. Pod warunkiem, że wicedyrektorka, przed którą drży przynajmniej pół szkoły, nie zjawi się nagle nie wiadomo skąd i nie zrobi ci awantury. Ale zaraz, zaraz. Dlaczego poza szkołą wydaje się jakaś inna? Jakby… milsza? O co tu chodzi? Rozdział 1 Rozdział 2 Bonus: Baner urodzinowy Tekst i korekta własne. Konsultacje i prereading: @Lyokoheros. Miłego czytania!
  16. Dla porządku: Luna cały czas była księżniczką, tylko przez 1000 lat nieobecną. Jak dla mnie ten argument o dystansie i "niedostępności" Celestii jest jednak słaby. Nie mamy wprawdzie wystarczających danych, by określić, jak to było w okresie wygnania Luny, ale w przeciągu ośmiu sezonów i filmu Celestia dała się poznać z bardziej... no, może nie "ludzkiej", ale osobistej strony, z zaletami i wadami.
×
×
  • Utwórz nowe...