Skocz do zawartości

Ever3Tree

Brony
  • Zawartość

    410
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Ever3Tree

  1. Znikam na trochę czasu przechodząc w tradycyjny, zimowy stan wegetacji w oczekiwaniu na wiosnę, a temat całkowicie, niezaprzeczalnie, haniebnie umiera w odmętach forum. A przy shoutboxie, który jakimś cudem absolutnie za każdym razem odmawia współpracy ze mną, to jedyne miejsce, gdzie mogę porozmawiać i zintegrować się z innymi użytkownikami forum. Tak bez zobowiązań. Bez zbędnego skrępowania. I żeby być modnym i ekologicznym, bez konserwantów.

     

     

    Pragnę wrócić do tematu drzew.
    Oficjalnie wielbię kasztanowce, bo nie dość że są genetycznie czaderskie, to jeszcze dają nam KASZTANY. A za kasztanami kryje się dobro w czystej postaci, czad, moc i magia. Kto nigdy nie zebrał chociaż jednego, małego kasztanka, nie może czuć się fajny i niechaj do czasu zebrania owego kasztanka porzuci nadzieję na chwałę i wieczną pamięć o nim.
    Oprócz Czystej Esencji Zarąbiaszczości lubię też buki, bo po prostu są ładne. I dżewa iglaste, bo ładne i ładnie pachną.

     

    Niewiele osób pewnie pamięta, jak wielką przeprowadzono kampanię społeczną i batalię z administratorstwem, aby temat miał taką nazwę, jaka widnieje do dziś. Niektórzy stwierdzą pewnie, że to były Stare Dobre Czasy. Właściwie sam pewnie tak stwierdzę, kiedy złapie mnie paskudny humor wywołany brakiem czekolady w zasięgu ręki. Ale powinniśmy wyznawać zasadę "Umarł król, niech żyje król!" i jakoś zaangażować obecne zasoby userskie do zaktywizowania wątku i rozpętania cudnych, pokręconych jak gałęzie wisielczego drzewa dyskusji.

     

    Ad citatum - każde drzewo ładnie pachnie, jeśli tylko zrosi się je odrobiną wiosennego deszczu.

  2. Jakkolwiek paskudnie to nie brzmi, nadal żyję.

     

    Zdaję sobie sprawę z beznadziejnego rozprzężenia wątków, bałaganu, dezorientacji i wszelkich innych problemów jakie mamy w obecnej sytuacji. Ogarnięcie tego jest możliwe, ale wszystko zależy nie ode mnie, tylko od Was.

    Pierwszym zagadnieniem jakie należy poruszyć, jest dalsza chęć uczestniczenia graczy w projekcie. Prosiłbym, aby wszyscy, którzy mają ochotę kontynuować wypowiedzieli się w wątku i chociaż pokrótce wyjaśnili, czego oczekują od rozgrywki - czy żądają zmiany Mistrza Gry, czy chcą kontynuować rozpoczętą akcję, czy są zwolennikami starych, czy na nowo rozpisanych Kart Postaci. Wreszcie, czy chcą zmiany jakiegokolwiek elementu mechaniki.

    Druga sprawa, po części poruszona już wyżej. Czy Waszym zdaniem nadaję się na MG, czy raczej powinienem zająć się poszukiwaniem kogoś, kogo można by było wtajemniczyć w ideę scenariusza i kto przejąłby całą tą imprezę.

    Trzecia sprawa, także związana z prowadzeniem rozgrywki jest znacznie bardziej delikatna. Wydaje mi się, że w razie potrzeby można zmienić to wszystko w sandboks, pozostawiający większość świata kreowanego graczom, z marginalną rolą MG. Są ku temu środki, jest parę pomysłów. Jeśli odpowiadałoby Wam takie rozwiązanie, również dajcie znać.

    • +1 1

  3. Domyślam się, że w swojej wypowiedzi nie miałeś na myśli asów, ale chciałam się upewnić.

    Przyznaję rację, moja wypowiedź mogła zabrzmieć nieodpowiednio. Spieszę zatem z krótkim wytłumaczeniem ;)

    Zwracam honor każdemu, kto mógł się z powodu poprzedniego postu poczuć urażony i przepraszam, za zbyt niedbałe poprowadzenie ciągu skojarzeniowo-skutkowego. Powodem dla którego wyciągnąłem zza pazuchy wiązankę "chorób psychicznych, kryptodewiacji czy innych groźnych dla społeczeństwa zachowań" nie jest fakt, iż uznaję aseksualizm do którejś z tych kategorii. Wprowadziłem je przez lekką atmosferę grozy, jaka zapadła po stwierdzeniu, że mamy do czynienia ze związkiem niekonsumowanym. Nagle zapanowało tak wielkie poruszenie, że każdy zaczynał szukać jakichś teorii które mogłyby wyjaśnić anomalię, chwytając się najróżniejszych wytłumaczeń. Zatem moja wypowiedź nie była nawiązaniem do poprzednich, a jedynie uprzedzeniem (oczywiście poddanym hiperbolizacji ;)) nadchodzącego toku dyskusji.

  4. Ależ ja nie twierdzę, że ktoś przyszedł, spojrzał, skrzyknął kumpli i zaczął wszędzie wciskać sprawy domowej alkowy.

    Rozbroił mnie jedynie fakt, że na hasło "No bo oni od tylu lat i nic i jak to tak" pojawiła się cała masa mniej lub bardziej prawdopodobnych spekulacji, nie obejmujących chyba jedynie interwencji Rosji i stwierdzenia, że "To wina Tuska". Nie robię żadnych personalnych wycieczek i nie krytykuję, a tylko wskazuję na to, że nie powinno to wzbudzać podobnych sensacji ^^

    • +1 1
  5. I w tym momencie dochodzimy do ciekawego momentu w którym związek zaczyna być utożsamiany z seksem.

    Wy, ludzie, zawsze musicie się pakować innym do łóżka i zaglądać pod kołdrę, żeby ocenić "powagę związku"? Paradoksalnie im mniejsze pożycie tym bardziej wzniosłe może być uczucie, nie należy wyszukiwać od razu chorób psychicznych, kryptodewiacji czy innych groźnych dla społeczeństwa zachowań :v

    • +1 5
  6. Po to jest temat, żeby dyskutować i szukać rozwiązań. Zaproponowałem moją wersję, trzon, który można na razie dowolnie modyfikować i ulepszać w taki sposób, aby był lepszy i bardziej klimatyczny. Nie zamierzam twierdzić, że to najmojsza i najlepsza wersja :)

    Prosiłbym tylko, żebyś rzucił ze swojej strony jakimiś innymi rozwiązaniami - znaczy, kiedy ma nastąpić zimna wojna i spadek narodzin jednorożców (jaki przedział czasowy), oraz jak widzisz dokładniej miejsce Celestii. Na śmierci Twilight, szczerze mówiąc trochę mi zależy z powodu konieczności (według mojego założenia) śmierci Pierwszej Generacji Elementów.

  7. Kalendarium

     

    Temat poświęcony jak najbardziej szczegółowemu ustaleniu osi czasu, z jaką będziemy mieli do czynienia w uniwersum NLR vs SE. W temacie niech wypowiada się każdy, kto tylko będzie miał jakiekolwiek pomysły na rozwiązania fabularne, alternatywne wersje zdarzeń, czy jakiekolwiek znaczące sytuacje warte uwzględnienia i wpływające na uniwersum. Wszystkie sugestie, przedyskutowane i wspólnie zaakceptowane lądować będą w pierwszym poście w formie jak najbardziej zwięzłego, ale też i bogatego kalendarium które pozwoli nam wypracować dalsze szczegóły tego pogrążonego w konflikcie świata.

    Ku pamięci poległych i tych, których już nie ma wśród nas!

     

    Ok. Myślę, że najlepszym sposobem na spróbowanie tego, jest po prostu wzięcie historii naszej sesji, na której to oprzemy i rozpisanie szczegółów. Albo wręcz stworzenie ich. Wszelakie pomniejsze wydarzenia, frakcje, bitwy, ustalenia, opisy sytuacji... Mówiąc szczerze oprócz kręgosłupa można robić wszystko, byleby w dłuższej perspektywie miało to sens. Ktoś tu wspominał kalendarium... wręcz w takiej formie można to zrobić.

     

    Miałem kiedyś taką małą książeczkę, gdzie były wszystkie ważniejsze daty jedna po drugiej, od początków istnienia ludzi aż po czasy obecne. Do tego opis w postaci maks. paru linijek z zaznaczeniem na co ważniejsze osoby. Nawiązując do historii:

     

    Rok 0 - Powrót Władczyni z wygnania.

     

    ...

     

    614 - Oskarżenie Luny o działania przeciwko państwu i ponowne Wygnanie.

     

    W miejsce tych kropek można wymyślić tyle ciekawych informacji, że aż mi się po prostu CHCE. Miejscami popytać sympatyzujących z nami userami czy pozwolą umieścić tam swoje nicki... Już widzę jakiś Przewrót Wiosenny z główną rolą elektryka spod Canterlotu, Irwina :rainderp:

     

    Częśc historii:

     

     

    HISTORIA

     

    Po powrocie z Pierwszego Wygnania, Księżniczka Luna powróciła do czegoś, co wtedy nazywała "prawdziwym domem" - do Equestrii. Wszystko było pięknie, pogodzenie ze starszą siostrą, odkrywanie na nowo przyjemności życia...

    ... Gdyby nie wspomnienia. A dokładnie jedno uczucie, jeszcze z czasów wygnania na Księżycu. Zupełnie nieświadomie błąkając się po lodowatej powierzchnii satelity Equestrii, wyczuła coś o  niebywałej sile magicznej. Nie była to energia wyczuwalna na dużą skalę - raczej potężne skupisko w jednym, konkretnym punkcie. Mimo wielu prób, nie udało jej się dociec, skąd dochodzi i czym jest ów magia. Po wielu latach zapomniała o tym zjawisku... Aż do teraz. Znów to czuła, wołało ją z Ksieżyca. Celestia zdawała się niczego nie wyczuwać. Luna musiała coś z tym zrobić...

     

    394 lat po ponownym pokonaniu Nightmare Moon.

     

    Kolonia Księżycowa, Sektor Centrum 1. Pałac Gubernatora.

     

    Luna siedziała samotnie w pięknym, owalnym pokoju, wspominając co doprowadziła ją do tej sytuacji. A raczej... czy sama do tego nie doprowadziła. Pamiętała, jak osłabł jej kontakt ze swoją starszą siostrą. Jak otaczają ją obce kucyki, nie spokrewnione z nią i nie mające do niej spraw innych niż czysto biznesowych. Był to czas gdy Solarna Księżniczka zaczęła już podupadać na zdrowiu. Doskonale wiedziała, że wszystko ma swój początek i koniec. Krąg Życia. Jej powoli się zamykał. Pogodziła się z tym już dawno, nic nie zwiastowało, żadnych zmian w jej planie. Następczynią zostanie jej młodsza siostra. Jej doradcy silnie jej to odradzali, jednak wiedziała, że tylko skandaliczne zachowanie mogłoby odsunąć Władczynię Nocy od przejęcie władzy nad Equestrią. Oni jednak, nie zamierzali tego tak pozostawić...

     

    220 lat po powstaniu Kolonii Księżycowej. Canterlot.

     

    Szok i niedowierzanie towarzyszyły kucykom zgromadzonym przed Sądem Królewskim Equestrii. Ich Księżniczka, przyszła prawowita władczyni, została oskarżona o zdradę stanu, działanie na szkodę państwa i czyny lubieżne. Perfekcyjnie działająca na polecenie doradców Celestii machina sądownicza nie dawała jej żadnych szans na obronę, mimo braku jakichkolwiek dowodów. Jednak Luna nie zjawiła się na rozprawie... wściekła postanowiła odwiedzieć prywatną Kolonie Księżycową. Gdy przekroczyła jej próg, Srebrny Kryształ, odnaleziony przez naukowców obiekt wspomnień Luny, potężny artefakt o nieprzewidywalnej sile wstrząsnał księżycem. Dało się poczuć potężne oddziaływanie magii, po czym satelita Equestrii został odcięty od planety na ponad sto lat.

     

    Tak narodziła się Nowa Lunarna Republika.

     

    Kolonia ta, zbudowana kilkadziesiąt lat po powrocie Luny z wygnania, była zaawansowaną technologicznie kopułą na Księżycu, podzieloną na różne placówki. Była tam ogromna kolonia karna, zajmująca blisko połowę powierzchnii całej kolonii, koszary dla wojsk pilnujących więźniów, wysokiej klasy laboratoria oraz kompleks mieszkalny dla naukowców i zwykłych kucyków, zapaleńców i ochotników, gotowych pójśc za Luną na koniec świata.

     

    Z czasem to co nazywamy Kolonią Księżycową zmieniło się nie do poznania. Przez lata narodziły się nowe pokolenia, społeczeństwo jest w większości wolne. Rządy w teorii są dzielone między parlament, specjalistów i Lunę, jednak w obecnej sytuacji jest to raczej teoria. Władczyni Nocy od zawsze była otaczana tu boskim kultem i stała symbolem dobra. Wszelkie decyzje i reformy parlamentu niezbyt bliskie jej zdaniu byłyby zbyt niepopularne w społeczeństwie, by ktoś próbował wprowadzić. Wynikało to też z tego, że w Republice uważano Lunę za boginię i największy autorytet.

    Największą bolączką jest niedobór surowców na księżycu, co zmusza do handlu z innymi państwami. Armia charakteryzuje się dużym naciskiem na jakość jednostek kosztem ich ilości Walka w imię ideałów takich jak wolność i równość jest na stałe wpisane w życie codzienne mieszkańców.

     

    ORH - Organizacja Rozwoju i Handlu


    r3F8K2X.jpg

    Założona pierwotnie w celu ułatwienia handlu i rozwoju biedniejszych regionów, ewoluowała do postaci ogólnoświatowego układu polityczno-gospodarczego. Z czasem państwa członkowskie podpisały Akt Kolonizacyjny ustalający podstawowe reguły dotyczące kolonizacji kosmosu, dzięki czemu ominięto niepotrzebny wyścig szczurów i bunty społeczne wynikające z ograniczenia dostępu do innych planet, jedynie dla najbogatszych. Od tej pory kolonizacją zajęły się firmy prywatne, pod nadzorem odpowiednich organów ORH.

     

    Organizacja zatrudnia kolonistów “oficjalnie” bez względu na płeć, rasę, pochodzenie, tożsamość, religię czy orientację seksualną, z wyłączeniem podstawowych limitów. W praktyce jednak często nabór jest jedynie fikcją, a całe grupy osadników składają się z podobnych sobie osobników, popieranych przez rywalizujące ze sobą potęgi. W skład ORH wchodzą wszystkie państwa w układzie gwiezdnym, dysponujące technologią galaktyczną.

     

     


     

    Człowiek rzadko wyciąga lekcje z historii, a narody nigdy.

    - Erik von Kuehnelt-Leddihn

     

     

    Legenda

    Tekst pogrubiony - Ważne wydarzenia

    Tekst pogrubiony pomarańczowy - Ważne odkrycia technologiczne

    Tekst pogrubiony niebieski - Ważne przemiany społeczne

     

    0 - Powrót Księżniczki Luny z wygnania

    1 - Twilight Sparkle, powierniczka Elementu Magii przechodzi inicjację i staje się Alicornem

    64-74 - Czarna Dekada, wszystkie powierniczki Elementów Harmonii z wyjątkiem reprezentantki Magii umierają ze starości. Pomimo intensywnych poszukiwań, w kolejnych latach nie udaje się odnaleźć ich następczyń

    268 - Rok Skłóconych Serc. Na osłabioną brakiem harmonii Equestrię uderzają Windigoes, doprowadzając do silnych rozruchów, protestów, a nawet walk. Aby odizolować dotkniętych szaleństwem mieszkańców i powstrzymać nadchodzącą Wieczną Zimę, Celestia podejmuje decyzję o zesłaniu znacznej ilości kuców na księżyc

    275 - W wyniku demoralizacji społeczeństwa, kara zesłania zostaje oficjalnie obowiązującą za wiele wykroczeń

    314 - Księżniczka Luna po raz pierwszy od Roku Skłóconych Serc decyduje się na odwiedzenie księżyca i odnajduje tam zdezorganizowane, pogrążone w marazmie i rozpaczy masy kuców

    315 - Kontrowersyjne odrzucenie wniosku o amnestię przez Departament Sprawiedliwości Equestrii. Księżniczka Luna, nie mogąc znieść patowej sytuacji w jakiej znalazła się siostra, decyduje się na stałe przenieść na księżyc.

    394 - Księżniczka Celestia zaczyna podupadać na zdrowiu. Dzięki staraniom Luny i dużym zaangażowaniu sił magicznych na księżycu, w miejscu dawnych kolonii karnych zaczynają prosperować nieduże placówki skupiające potomków dawnych wygnańców, którzy za nic w świecie nie chcą powrócić do miejsca, skąd tak obcesowo zostali zesłani.

    427 - Księżyc zostaje oficjalnie pozbawiony statusu kolonii karnej, staje się Nocną Gubernią.

    16 grudnia 452 - Wysokie podatki nałożone na mieszkańców Księżyca doprowadzają do licznych protestów. W czasie jednego z nich, mieszkańcy satelity Equestrii rozbijają duży transport skrzyni z ładunkiem jabłek i jeden z portali łączących Nocną Gubernię z macierzystą planetą.

    453 - Po raz pierwszy w historii uczelnie technologiczne przewyższają pod względem ilości adeptów uczelnie magiczne.

    455 - Po długich i pełnych gróźb rokowaniach Księżniczka Luna ucina konflikt i oficjalnie bierze pod skrzydła mieszkańców księżyca, zostając nową gubernator.

    456-630 - Rozkwit kolonii na księżycu, dzięki licznym wprowadzonym przez Księżniczkę ulgom i prawom mającym na celu zasiedlenie większego terytorium i zwiększenia samowystarczalności Nocnej Gubernii, na satelitę napływa coraz większa ilość kuców. Powstają pierwsze komputery.

    11 marca 635 - Odcięcie, Księżniczka Luna zostaje oskarżona o zdradę stanu i pozbawiona praw do tronu. Wściekłość monarchini doprowadza do jej nieumyślnego zerwania wszelkich połączeń pomiędzy Księżycem a Equestrią.

    636 - Powstaje Nowa Lunarna Republika

    636-892 - Okres Wielkiej Separacji. Równolegle w Equestrii i na Księżycu odbywa się proces silnej industrializacji, obie strony konfliktu przechodzą przez złoty wiek odkryć technologicznych. Celestia nawiązuje liczne stosunki dyplomatyczne z pozostałymi nacjami planety.

    899 - Po raz pierwszy w historii zauważa się wyraźny spadek ilości nowo narodzonych jednorożców.

    902 - Zarówno na Księżycu, jak i na ojczystej planecie kuców trwa budowa pierwszych statków kosmicznych.

    906 - Zniknięcie podmieńców. Nikt nie wie, gdzie podziały się wszystkie zamieszkujące macierzystą planetę kuców roje.

    910 - Ponowny kontakt Equestrii z księżycem, przedstawiciele Celestii dostają się na teren republiki żądając jej ponownego dołączenia do państwa. Spotykają się z odmową. W wyniku spowodowanej krnąbrnością Księżyca fali oburzenia wśród mieszkańców zostaje obalony dotychczasowy rząd. Powstaje Solarne Imperium.

    911 - Na Księżycu powstaje IveNet Systems.

    912-932 - Embargo handlowe pomiędzy NLR i SE, na którym w dużym stopniu traci Republika. Okres intensywnych zbrojeń. W Equestrii zauważa się zanik klasy średniej oraz coraz bardziej pogłębiające się różnice majątkowe pomiędzy najbogatszymi a najbiedniejszymi warstwami społeczeństwa.

    1 marca 933 - Zawalenie - zbrojne i całkowite przejęcie władzy w Wielkich Equestriańskich Kopalniach - setki Diamentowych Psów ginie w walce, rasa staje się siłą roboczą o charakterze niewolniczym.

    934 - W wyniku tajemniczego zamachu umiera księżniczka Cadence, zwolenniczka rozejmu i przebudowy ustroju Imperialnego dzięki któremu większość władzy przechodziła w kopyta arystokracji i wojskowych. Na miejscu morderstwa śledczy odnajdują łuski po pociskach stosowanych przez lunarne wojsko.

    938 - Wybucha Wojna Sióstr, zakończona zamknięciem księżyca w uniemożliwiającej teleportację bańce stworzonej przez Lunę. Księżniczka kupuje mieszkańcom Republiki czas, lecz zdaje sobie sprawę, że nie zdoła utrzymać bariery wiecznie.

    938-956  - Trwa wojna szarpana, podejmowana w momentach w których Luna aby odpocząć usuwa bariery.

    12 kwietnia 956 - Noc płonących gwiazd - Pierwsza bitwa statków kosmicznych, druzgocąca niemal doszczętnie siły obu stron konfliktu.

    23 czerwca 956 - Traktat w Canterlocie - W wyniku patowej sytuacji i braku środków (a także wyjątkowo słabej sytuacji gospodarczej), dzięki mediacji Twilight Sparkle oba skłócone państwa zawierają pokój.

    956-1029 - Zimna Wojna. Powstaje wiele korporacji, które dzięki swoim majątkom powoli wywierają zyskują coraz większą swobodę gospodarczą, powoli wyrywając się jurysdykcjom państw. Na księżycu jedne z większych to m.in. zajmująca się niemal wyłącznie militariami Mirrage Lunar Company, oraz dominujący rynek farmaceutyczny koncern BioMoon Health. Equestria może pochwalić się potentatem energetycznym Solar Prom Energy oraz pracującą nad genetycznymi ulepszeniami roślin inGen Innovations.

    1030 - Walki na najwyższych szczeblach władzy Solarnego Imperium. W wyniku politycznych przepychanek znacząco spada poziom życia ludności. Na jaw wychodzą tajemnicze zniknięcia dużych ilości kuców, które władza starała się tuszować. Celestia tworzy Sztab Kryzysowy.
    28 października 1032 - Godzina Oświecenia - Młody, szlachetnie urodzony jednorożec Tarreth odkrywa, że Solarny Minister Wojny jest podmieńcem i cudem uchodząc z życiem dociera z tą informacją do władczyni Equestrii. Oszust zostaje aresztowany i wtrącony do lochu, w całym pałacu zostają podjęte działania mające na celu oszacowanie zagrożenia.

    29 października 1032 - Demaskacja - W całej Equestrii ujawniają się setki tysięcy podmieńców. Roje wyłażą w najbardziej newralgicznych miejscach wielu krajów - pałacach, garnizonach, placówkach wojskowych i za pomocą doskonale skoordynowanych ataków w ciągu pierwszych godzin z zaskoczenia przełamują wiele linii obrony. Okazuje się, że ponad 3/4 kuców sprawujących wysokie stanowiska w administracji Imperium jest zmiennokształtnymi. Rozpoczyna się Wielka Wojna Domowa.

    1033 - Większość sił SE zostaje zepchniętych do rozpaczliwej obrony. W sytuacji, w której wydaje się, że nie ma już szans na wygraną Tarreth, ten sam jednorożec który uprzednio zdekonspirował powolne przejmowanie władzy przez podmieńce znajduje sposób na skuteczną walkę z żywiącymi się miłością stworami - czystą nienawiść.

    1035 - Elitarne oddziały walczące z błogosławieństwem Celestii i zgodnie z naukami Tarretha przełamują kryzysową sytuację. NLR w tym czasie prowadzi ożywioną lustrację w swoich własnych szeregach oraz wysyła nieduże oddziały szpiegów starając się wykorzystać jak największą ilość okazji podczas wojennej zawieruchy. Udaje im się obrabować kilka wielkich bibliotek i placówek badawczych.

    1040 - Zakończenie Wielkiej Wojny Domowej. Weterani walk pod wodzą Tarretha stają się fundamentem świeżo powołanej przez Celestię Imperialnej Inkwizycji, posiadającej niemal nieograniczone wpływy i zajmującej się wyłącznie śledzeniem wrogów Imperium oraz unicestwianiem ich. Solarni wyruszają na pomoc pozostałym państwom borykającym się z podmieńcami, przy okazji anektując wiele z nich.

    1052 - Pochwycenie Chrysalis i spalenie jej na stosie na głównym placu Canterlotu. Ostateczne zażegnanie kryzysu i powolna stabilizacja sytuacji w całej Equestrii.

    1084 - W wyniku licznych szkód spowodowanych wojną Imperium otwiera się na nowo na współprace z Republiką.

    1130 - Do życia powołana zostaje Organizacja Rozwoju Handlu (ORH).

    Początek Ery Gwiazd

    1131 - Technologia pozwala na pierwsze załogowe podróże dalekosiężne.

    1134 - Na Draune powstają pierwsze przyczółki NLR oraz SE, choć obie siły jak na razie powstrzymują się od jakichkolwiek deklaracji względem nowych terytoriów. Świat jest świadkiem Wielkiej Migracji zebr, które ogłaszają, że nowa planeta jest ich ziemią obiecaną.

    1138 - ORH ogłasza pierwsze przetargi na kolonizację niedużego skrawka Terragonu. O możliwość wybudowania tam swoich fabryk i placówek walczy wiele czołowych firm specjalizujących się w najnowszych technologiach komputerowych.

    1149 - Nowa Lunarna Republika wraz z licznymi inwestorami z Solarnego Imperium podejmuje się budowy niezależnej placówki handlowej i stacji kosmicznej o nazwie Ishimine.

    1152 - W związku z rozwojem chirurgii i elektroniki pojawiają się kliniki wyspecjalizowane w implementowaniu wszczepów poprawiających wydolność organizmu.

    1160 - Terregon okazuje się dla wielu firm rajem podatkowym i energetycznym. Choć większość planety pozostaje nadal nieskolonizowana, w miejscu pierwszej kolonii, Dorpatu, powstaje ogromne państwo-miasto Cashair, gdzie - z racji na niezdatną do życia atmosferę - płaci się nawet za powietrze. W ciągu kolejnych lat aglomeracja "wgryza" się w ziemię, tworząc pod powierzchnią planety wiele pięter biurowców, fabryk i przedsiębiorstw i szybko osiąga populację bliską stolicy NLR i kilku największych miast SE.

    1166 - IveNet Systems staje się najbogatszą i najbardziej wpływową korporacją w Republice.

    1242 - Zakończenie budowy stacji Ishimine. Organizacja Rozwoju Handlu przejmuje kontrolę nad tym ogromnym węzłem komunikacyjnym.

    1267 - Podział wpływów, Imperium zyskuje nieco większą kontrolę nad Draune, podczas gdy Republika zyskuje znaczne wpływy w zarządzie ORH na Ishimine.

    1268 - IveNet Systems rozpoczyna budowę własnej stacji kosmicznej na obrzeżach układu.

    1313 - Solarne Imperium boryka się ze zbyt wielką ilością mieszkańców. Rząd, obawiając się fali emigracji zabrania podróży pozaplanetarnych bez wiz.

    1322 - W Equestrii dochodzi do potężnej katastrofy ekologicznej związanej z testami nowego napędu kosmicznego. Zatruta atmosfera powoduje potężne opady kwaśnego deszczu niszczące znaczną część upraw i doprowadzając do kryzysu ekonomicznego i głodu.
    1327 - Odkrycie Napędu Impulsowego, który zostaje eksperymentalnie wykorzystany w ogromnych międzyplanetarnych frachtowcach.

    1328 - W wyniku niedoboru żywności wojska Imperium zaczynają okupację i wyzysk Draune, w ciągu kilku dni zrzucając dotychczasowych liderów społeczności z ich stanowisk i zastępując ich swoimi poplecznikami. Equestria zaczyna się zbroić.

    18 styczeń 1329 - Tajemnicza eksplozja promu kosmicznego Twilight Sparkle, która jako przedstawicielka Equestrii była w podróży dyplomatycznej mającej na celu załagodzenie konfliktu pomiędzy Imperium i kolonistami na Draune. Jako oficjalną przyczynę katastrofy do opinii publicznej podaje się usterkę eksperymentalnego napędu jaki posiadał statek. Nieoficjalnie mówi się o zamachu.

    14 luty 1329 - Wzrost napięcia społecznego. Wśród mieszkańców Equestrii pojawia się coraz większych agitatorów twierdzących, że śmierć Twilight była zaplanowana przez Nową Lunarną Republikę i miała na celu pogrzebanie szansy na zawiązanie sojuszu z mieszkańcami Draune.

    3 marca 1329 - Wybucha Druga Wojna Sióstr. Imperium przeprowadza zmasowany szturm na Księżyc.

    5 września 1332 - Akcja "Iskra". Placówkami wojskowymi NLR i SE wstrząsa seria eksplozji do których przyznaje się ekstremistyczna grupa Partyzanckich Idealistycznych Niezależnych Komand (PINK), której przywódca przedstawiający się jako Poker podaje się za następce Elementu Śmiechu. Po raz pierwszy od lat ktokolwiek powołuje się na Harmonię.

    2 października 1333- Emerald Gleam, solarna pułkownik oficjalnie deklaruje, że jest spadkobierczynią Elementu Magii.

    11 maj 1334 - Zakończenie wojny spowodowane groźbą Imperium, twierdzącego, że jest w stanie zniszczyć wszystkie orbitujące wokół Księżyca stacje badawcze. NLR zaczyna intensywnie pracować nad technologią osłon, w zamian za pokój zrzeka się praw do wszelkich znajdujących się w układzie planet.

    1348 - IveNet Systems rozpoczyna budowę własnej stacji kosmicznej na obrzeżach układu.

    1351 - Emerald Gleam, solarna pułkownik oficjalnie deklaruje, że jest spadkobierczynią Elementu Magii.

    1352 - Tajemnicze zaginięcie promu "Malya", wiozącego osadników na Deshnę. Śledztwo utyka w martwym punkcie, nie udaje się odnaleźć żadnych szczątków ani śladów katastrofy, także PINK zaprzecza swoim powiązaniom z tą sprawą.

    1454 - Stacja IveNet Systems zostaje ukończona.

    1633 - Korporacja IveNet Systems monopolizuje rynek informacji.

    ...

    1787 - Czasy obecne

     

     

    Na razie tyle, nie mam więcej siły. Jeśli ktoś ma pomysły - piszcie śmiało. Sam mam jeszcze kilka rzeczy które koniecznie chcę wrzucić, ale dziś już nie dam rady :)

    • +1 2
  8. Nie pozostaje nam zatem nic innego jak wręczyć Chemikowi lont, wiaderko chlorku miedzi II i kilka chochli strontu, aby zadziwił nas... No właśnie, jaką barwą iluminacji? Czekamy na profesjonalną odpowiedź KochamChemie na temat tego, jaką barwę uzyskamy mieszając te odczynniki :x

     

    171468%20-%20ALL_OF_MY_LOVE%20animated%2

     

    Wszyscy jednak wiemy, że po podziwianiu okraszonego porywającą muzyką i pięknymi efektami pirotechnicznymi show można bardzo mocno zgłodnieć... Co oznacza, że potrzebujemy osoby odpowiedzialnej za przygotowanie menu i najważniejszych dań. I niech lepiej potrafi przygotować coś, co zadziwi samą Księżniczkę! Rozpoczynamy głosowanie na...

    Szefa kuchni!

     

     

    1. Lokal - Bartis

    2. Muzyka - Triste Cordis & Nicolas Dominique

    3. Fajerwerki - KochamChemie

  9. Zrezygnowany Strawberry usiadł i z zamyśloną miną zaczął kreślić na kartce kolejne możliwe konfiguracje kodu, jednak coś wciąż mu przeszkadzało. Nie mógł określić co wpływało na to, że zaczął się wiercić drażliwie - czy to skrobanie długopisu Twisted, która z miną sugerującą brak zainteresowania sytuacją na własne kopytko bazgrała coś na kartce, czy też Starlight szarpiący się z drzwiami, które pomimo jego wysiłków nie chciały ustąpić. Sfrustrowany zmarszczył nos... I nagle zrozumiał co nie dawało mu spokoju. Kiedy rozrzucał wokół kartki, część z nich wylądowała na jego zadzie i grzbiecie. Zaś dzięki ciepłocie jego ciała kartki te zaczęły wydawać z siebie intensywny zapach cytryn... W tej chwili czuć było je już w całym pomieszczeniu.

    Niestety, zanim zdążył pomyśleć nad tym czy może im to cokolwiek pomóc, dał się słyszeć trzask.

    Twisted już od kilku chwil od niechcenia wpisywała na kartki różne hasła, ignorując pozostałych, z których najwięcej hałasu robił ich dowódca, nie mogący otworzyć drzwi. Spojrzała w jego kierunku i mimowolnie zapisała za pomocą cyfr słowo "Otwórz".

    Drzwi się otworzyły.

    Starlight niemal wypadł na zewnątrz, w milczącą ciemność. Cała reszta drużyny spoglądała z konsternacja po sobie widząc tak nieprzeniknioną ścianę mroku... Tempestris błysnęła kiedy dowodzący kuc wyciągnął ją w kierunku wyjścia... A potem wściekle, nerwowo mrugnęła. Ciemność wlała się do środka.

    - WIERNI PODDANI - Potężny głos odezwał się nagle gdzieś nad waszymi głowami - MÓWI WASZA KSIĘŻNICZKA. JESTEŚMY ZMUSZONE ODEBRAĆ WAM NASZĄ WŁASNOŚĆ - Głos był zdecydowanie władczy, jego siłą wzbudzała niemałe zawirowania powietrza. W ciemności słyszeliście, jak zdmuchniete kartki znów latają po całym pomieszczeniu.

    - POŁÓŻCIE GWIAZDĘ ZA DRZWIAMI - Luna przemówiła nie znoszącym sprzeciwu głosem.

  10. Strzała była widokiem na tyle niespodziewanym, że estalijczyk potrzebował kilku chwil na przeprowadzenie toku skojarzeniowego, nieuchronnie prowadzącego do zdecydowanie mało komfortowej konkluzji, zaakcentowanej dodatkowo nieludzkim rykiem dochodzącym z drugiego brzegu. Federico poderwał się na tyle szybko, na ile mógł w obecnej sytuacji, z niedowierzaniem spoglądając na znajdującą się niedaleko hordę i z lekką konsternacją stwierdzając, że stwory nie są tak głupie na jakie wyglądają i nie zamierzają tak jak on ryzykować skoku do wartkiego strumienia. Nie było jednak sensu poświęcać temu więcej uwagi, gdyż, jak łatwo się było domyślić, mogło się to skończyć szybka śmiercią.

    Niestety estalijczykowi nie dane było nacieszyć się ocaleniem skóry. Kichniecie i dreszcze, jakie go przeszły sprawiły, że gdy tylko się zatrzymali zaczął cicho klnąć w swoim ojczystym języku. Jeszcze tylko tego brakowało... A już miał satysfakcję, że udało mu się wyjść bez szwanku. W milczeniu przyjął podany mu koc i owinął się nim szczelnie, mamrotając niewyraźnie "dziękuje" i pociągając nosem. Potrzebował czosnku, a najlepiej też dużo miodu... Z tym, że w tej dziczy znalezienie czegokolwiek mogącego się przydać w walce z chorobą ograniczyło z cudem. Cóż, przynajmniej pozostali wykazali odrobinę empatii i postanowili rozpalić ogień.

    Już miał się usadowić wygodnie w jakimś miejscu i czekać aż reszta rozpalić ogień, kiedy nagle krasnolud ruszył w las.

    - Nie czuję nic nadzwyczajnego - poskarżył się pociągając kolejny raz nosem, ale natychmiast ruszając za Torgrundem - Jesteś pewien, że to nie będą kolejne monstra?

  11. Podoba mi się...

    Ale dlaczego ta historia kojarzy mi się z Past Sins?

    Hm, a kojarzy się? Niemal zupełnie nie czytam fanficów, możesz powiedzieć co jest zbieżne żebym mógł to ewentualnie nieco zmienić?

    Dosć ciekawe Oc i momo że alicorn, podoba mi się, jej życie nie jest cukierkowe [...] Jedyne co mi nie pasuje to, to że ma charakter zbyt podobny do Twilligt.

    Hm, śpieszę z wyjaśnieniem. Być może nie udało mi się w pełni przekazać w poście pełni charakteru i faktycznie przypomina nieco Twilight.

    Różnice są następujące:

    - Twilight opiera się na wiedzy książkowej, ufa zgromadzonej w nich wiedzy, podczas gdy Dusty gdy tylko jest okazja sprawdza wszystko empirycznie (czyt. Kiedy wyczyta, że niebieskie kwiaty wywołują opuchlizne języka, natychmiast idzie ich trochę nazrywać)

    - Twilight specjalizuje się w jednej dziedzinie - magii. Wszystkich innych rzeczy uczy się tylko kiedy są potrzebne, podczas gdy Dusty wchłania informacje na każdy, nawet nieistotny temat.

    - Dusty zbiera informacje dla przyjemności, nie z przekonania, że jest ona kluczem do potęgi itp.

  12. Krztusił się. Kaszlał. Charczał. Właściwie korzystał z tego, że nic nie wlewa mu się do płuc i z dziką satysfakcją wydawał wszystkie dźwięki, jakie tylko były w obecnej chwili możliwe, a które brzmiały w przeważającej większości chlupotliwie. Nie miał pojęcia, co się stało, ani ile czasu minęło, odkąd zdecydował się na próbę ocalenia własnej skóry od pewnej śmierci w walce z nienaturalnymi monstrami. A potem niewyraźnie usłyszał głosy...

    - ¡perdón! Compadre... - Sapnął, autentycznie zażenowany swoim postępowaniem wobec krasnoluda - Nie... Miałem... Zamiaru... - Wydusił z siebie, dopiero teraz zaczynając zdawać sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje. Nie był już w wodzie. Dlaczego? Mimo silnego namysłu nie potrafił odpowiedzieć sobie na to pytanie. Wiedział za to, że okazał się kompletnym idiotą nie myśląc o odpięciu ciężkiego pasa przed skokiem do nurtu. Myśli kołowały szaleńczo w głowie estalijczyka, kiedy próbował unieść się do półleżącej pozycji. Nadal słyszał w uszach szum kotłującej się nieubłaganie wokół niego wody i kręciło mu się w głowie, toteż jego percepcja ograniczała się jedynie do najbliższej okolicy.

    - Kto mnie wyłowił? - Zapytał powoli obmacując swoje kieszenie i pas, sprawdzając, czy nic nie zniknęło - I co z tymi horrible stworzeniami? Gdzie jesteśmy..? - Na powrót opadł na trawę, nie mając dość samozaparcia, aby podjąć próbę poprawienia swojego stanu. Leżenie wydawało mu się jedynym sensownym wyjściem. W końcu skoro enano jest spokojny, to znaczy, że nic im już nie grozi... W chwili obecnej liczył tylko na to, że ktoś wpadnie na błyskotliwy pomysł rozpalenia ognia.

  13. Iron Wood

    Biorąc pod uwagę skalę zniszczeń, jaka zdążyła powstać podczas zaledwie kilkunastosekundowego starcia, ucieczka wydawała się jedynym rozsądnym pomysłem. Sky Shield walczył dobrze, niepokojąco agresywnie i pewnie, ale, ku twojemu lekkiemu zadowoleniu, ale i przerażeniu, stwór który stanął na waszej drodze niemal nic sobie z tego nie robił. Upewniwszy się, że dół jest bezpieczny, ewakuowałeś się. Spadłeś...

    ... Wprost do gabinetu dentystycznego. Lądowałeś twardo, ale pewnie, udało ci się powstrzymać kopyta przed rozjechaniem na wszystkie strony. Zadowolony z siebie rozejrzałeś się wokół i nadziałeś wprost na zaskoczone spojrzenia klaczy trzymającej nieduże wiertło i siedzącego tuż przed nią na fotelu młodego kucyka z rozdziawioną szeroko szczęką. Wokół roztaczał się typowy dla tego typu gabinetów nieprzyjemny zapach, z rodzaju tych od którego zęby same zaczynają boleć.

    - Chwila, moment, co pan tutaj tak wpada? - Zapytała ostro klacz w kitlu, nieprzyjemnie kanciastym ruchem kierując oskarżycielsko wiertło w twoim kierunku. Zawahałeś się, lustrując otoczenie, lecz nie dostrzegając nic prócz standardowego wyposażenia tego typu miejsc - wózka z masą wierteł, kilku strzykawek ze znieczuleniem... Na głowę zaczęła kapać ci woda z wciąż otwartej w suficie dziury. Szybko przeistoczyła się w mały wodospad, który najwyraźniej dodatkowo rozjuszył lekarkę.

    - Proszę się wytłumaczyć! - Powiedziała z naciskiem, kiedy z zakłopotaniem uniosłeś wzrok ku górze... Chciałeś odpowiedzieć, ale nagle poczułeś coś dziwnego. Ten potwór, tuż nad tobą... Zdałeś sobie sprawę, że czujesz z nim swego rodzaju więź... Przez chwilę próbowałeś przypomnieć sobie, kiedy jeszcze czułeś coś podobnego... I niespodziewanie wszystko stało się jasne. Wszystko wskazywało na to, że on także był architektem! Mógł zmieniać rzeczywistość! Stąd pochodziła jego odporność na ciosy!

     

    Reszta

    Sky walczył. I to nawet nie o zwycięstwo, a o zwykłe przeżycie... I wiele wskazywało na to, że mu się nie uda. Dolton leżał nadal nieprzytomny, jego stan wydawał się pogarszać z każdą chwilą. Oddychał ciężko, coraz bardziej powoli... Oczko stała niezdecydowana, w kompletnym bezruchu, obserwując jedynie poczynania białego ogiera. Jedynie Gray starała się jakoś wspomóc walczącego, zachowując jednocześnie na tyle przytomności, by kątem oka dostrzec ucieczkę architekta. Tymczasem pomieszczenie zmieniło się w jedną wielką, chaotyczną arenę walki dwóch potężnych gladiatorów. Walczyli wśród odłamków ceramiki, rozprysków wody i metalicznego dźwięku uderzeń rur. Szala zwycięstwa przesuwała się to na jedną, to na drugą stronę, jednak już po pierwszych ruchach plamistego demona było wiadomo, która strona zostanie zepchnięta do defensywy. Zwłaszcza w momencie, kiedy czarna kula wpadła w furię...

    Płytki, jedna po drugiej, pękały wypełniając pomieszczenie trudnym do określenia hałasem. Woda ograniczała nie tylko pole manewru, ale i widok. Sky jednak miał jedną przewagę. Sokole Oko.

    Zdawało się bezużyteczne w tym świecie, zbyt rozproszone odbieraniem zewsząd sygnałów. Ale teraz, w czasie walki... Pomimo dynamizmu z jakim się ścierali, pomimo amorficzności przeciwnika - Sky dostrzegł. Cieniutką, niemal niewidoczną nić aury zapętloną tuż za lewym okiem stwora. Taki mały supełek, który niezależnie od zmiany pozycji i stopnia rozmycia zawsze pozostawał w tym samym punkcie. I w to właśnie miejsce niemal odruchowo, bez zastanowienia uderzył, rezygnując z beznadziejnej obrony i wyprowadzając kontrę w odpowiedzi na nieunikniony, miażdżący atak przeciwnika.

    Uderzył powietrze.

    Stwór rozmył się tuż przed zderzeniem z mieczem, lecz nim zdążyłeś otrząsnąć się z szoku już materializował się z powrotem, po twojej lewej stronie w formie przypominającej upiornego pająka o długich, patykowatych odnóżach i opasłym odwłoku... posiadającym paszczę i oczy. Wydając z siebie paskudny wizg ruszył na wpół po ścianie, na wpół po podłodze w kierunku pegaza

  14. Zapanowała wśród was wyraźna konsternacja, jedynie Strawberry zdecydował się podjąć działanie i zaczął nieco zbyt nerwowo przerzucać leżącą dotąd na biurku stertę papierów. Wkrótce zapisane najrozmaitszymi wzorkami kartki latały po całym pomieszczeniu, lądując na podłodze, świecących kontrolkach i waszych głowach. Jak na złość, ogier nigdzie nie mógł znaleźć czegoś, co byłoby zapisane zwykłymi literami lub liczbami, choć, co ciekawe każda kartka miała narysowany cutie mark jednej z sześciu klaczy będących elementem harmonii... Nie wydawało się jednak, aby którykolwiek pojawiał się częściej niż inne.

    W szale przeszukiwania dokumentów wasz towarzysz dopadł też do szuflad w biurku, lecz i tam czekało go rozczarowanie - to na co tam natrafił to jedynie świeczka, długopis, kilka zupełnie pustych kartek oraz buteleczka w której - zgodnie z etykietą - znajduje się 6 miligramów wapnia.

  15. Głośne trzaski dały wam do zrozumienia, że obrót osiągnął punkt krytyczny. Z niemą fascynacją mogliście przyglądać się temu, jak potężne pralki bardzo powolutku, milimetr po milimetrze poddają się grawitacji i z metalicznym zgrzytem zaczynają przesuwać się ku dołowi, by was zmiażdżyć, kiedy zupełnie nagle stało się coś niewytłumaczalnego. Po przekroczeniu granicy około osiemdziesięciu stopni, przytwierdzone do podłogi maszyny zamarły w kompletnym bezruchu. Wyglądało na to, że obecny stan, jakim było znajdowanie się na ścianie, stał się dla nich zupełnie normalny.

    Niestety, wszelkie inne obiekty nie przyklasnęły temu zachowaniu i absolutnie wszystko, co jakimś cudem się uchowało, spadało teraz prawdziwymi kaskadami na wasze głowy. Pościele, detergenty, a nawet zabłąkane dotąd praczki lądowały z dziwnym mlaśnięciem na znajdującej się kilkanaście metrów pod wami podłodze...

     

    Golden Shield

    Usłyszawszy ostrzeżenie jednorożca, nieco sceptycznie odsunąłeś się i niemal natychmiast usłyszałeś świst. Kilka włosków opadło z twojej grzywy, niemal zdmuchniętych przez siłę ciosu jaki został wyprowadzony kosą przez twojego towarzysza, który z niepokojącym zawzięciem zaatakował krępujący go kabel, a następnie przeszedł do ofensywy. Broń kreśliła w powietrzu zamaszyste łuki, siekąc na plasterki wszystkie przewody w okolicy, kilkakrotnie pozostawiając też dość głębokie szramy na powierzchni pobliskich pralek. Zauważyłeś nawet, że wpadając w wywołujący mimowolne dreszcze trans zranił sam siebie i nie przywiązał do tego nawet cienia uwagi. Kierując się zdrowym rozsądkiem odleciałeś na bezpieczny dystans, lecz wtedy właśnie Scythe zakończył swój taniec śmierci i uniósł wzrok ku temu, co teraz pełniło rolę sufitu, po czym przeniósł spojrzenie wprost na ciebie. Spoglądałeś jak zahipnotyzowany, nie wiedząc co z siebie wydusić, gdy nagle wokół ciebie zapanowała kompletna ciemność.

    Prześcieradło. Obserwując poczynania Omegi kompletnie zapomniałeś o tym, jak niebezpieczna stała się okolica i zupełnie się odsłoniłeś... Pech chciał, że z góry zlatywał właśnie kawał materiału, który spadając ci na głowę nie tylko zaskoczył i oślepił, ale i zaburzył rytm pracy skrzydeł, przez co niemal natychmiast runąłeś w dół.

    Pozostała ci tylko nadzieja, że napotykając podłogę usłyszysz nie głuchy trzask, ale mlaśnięcie...

     

    Thunderlight

    Kabel owinięty wokół twojej nogi najwyraźniej próbował doprowadzić do bolesnego dla ofiary ucisku, jednak w chwili obecnej jego wysiłki spełzały na niczym. Uśmiechnąłeś się w duchu widząc jego nieporadne ruchy, jednak nie było czasu na rozrywkę jaką była obserwacja skonsternowanego kabla. Vixen niczym szmaciana laleczka zwisała bezwładnie, ale stabilnie na twoim grzbiecie, zaś do podłogi pozostało jeszcze, zgodnie z systemami, dokładnie 11,44876 metra. Sądząc po tym, jaką barwę i konsystencję przybrało podłoże nie powinno ci się nic stać... Nie wiadomo tylko, co z twoją pasażerką.

    Miły impuls aktywowania systemów awaryjnych przepłynął wzdłuż całego twojego ciała. Jak na złość, nigdzie nie mogłeś dostrzec nikogo z drużyny.

     

    Sykstus

    Praczka, po wgramoleniu się na twoją prowizoryczną platformę głęboko i kilkakrotnie odetchnęła z autentyczną ulgą i spojrzała na ciebie z wdzięcznością. Przez ułamek sekundy poczułeś, że jej spojrzenie ogniskuje się idealnie na twoich oczach. Klacz otworzyła usta, jak gdyby chciała coś powiedzieć, lecz mrugnęła i automatycznie skierowała wzrok gdzieś ponad twoje lewe ucho.

    - Dziękuję. Pralki zawsze się psuły, ale to pierwsza tak duża awaria... Nie da się pracować w takich warunkach... - Zawiesiła głos, słysząc twoje kolejne pytanie - Wyjście? Było blisko sufitu, Teraz powinno być... O, tam - Wskazała kopytem przeciwległą ścianę. Faktycznie, znajdowały się na niej swego rodzaju podwieszane metalowe chodniki dla techników zajmujących się konserwacjami zainstalowanych tam rur.

     

    Scythe

    Dałeś się porwać, czułeś to wyraźnie. Świat wokół się zamazał, stał się nieistotny, liczyły się tylko twoje ruchy, twoje cięcia. Nim przywołałeś się do porządku, cała okolica została naznaczona długimi bliznami spowodowanymi twoimi cięciami, wokół walały się stosy szczątek przewodów. Odwróciłeś się do Goldena, który odleciał na bezpieczną odległość, lecz mimo to dostrzegłeś niewielki ubytek włosów na jego grzywie. Najwyraźniej ściąłeś ją podczas jednego z zamachów... Wpatrywał się w ciebie i już chciał coś powiedzieć, gdy nagle na jego głowę opadło zabłąkane prześcieradło. Skrzydła pegaza straciły rytm, a on sam, kompletnie zdezorientowany runął ku ziemi.

  16. ~ Dusty Cloudlet ~
    Cieka­wość przy­pomi­na we­sołego ko­legę, które­mu nie można zaufać. Pod­puści cię, ile może, po­tem w od­po­wied­nim mo­men­cie się zmy­je. A człowiek sam mu­si da­lej so­bie radzić, próbując zeb­rać się na odwagę.
     

     - Haruki Murakami

    debrza.png

     

     

     

     

    Słowem wstępu

    Jak pewnie wszyscy zdążyli już zauważyć (i przeczytać - postanowiłem zadbać o odpowiednie ostrzeżenie już w samym tytule wątku) postać jest alicornem. Wszystkich obawiających się herezji, łamania tabu i malowania fallicznych symboli na ścianach pragnę jednak uspokoić, że jest to postać reprezentująca tak zwaną "sztukę dla sztuki". Co to oznacza? Nie zamierzam upychać jej w żadnych fanficach, czy wciskać do wszelkich innych mniej lub bardziej ambitnych prób literackich czy artystycznych - nie ma więc obawy, że uniwersum zostanie zbeszczeszczone kolejnym "pegazorożcem". Po prostu tworzenie OC mnie w pewnym sensie odstresowywuje, a rozpisywanie ich i wrzucanie do przysłowiowej szuflady nie ma większego sensu, bo, nie ma co się oszukiwać, chcę zobaczyć czy moja wizja zyskałaby szerszy poklask. Nie przynudzam więc dalej i zapraszam do czytania.

     

     

    Miłe złego początki

    Co tak napawdę wiemy o alicornach? Niewiele. Czy można się urodzić jako przedstawiciel tego gatunku, czy trzeba, tak jak Twilight Sparkle, stworzyć własny rodzaj magii, z którego pochodzić będzie niedostępna innym smiertelnikom moc? Można przekopać się przez najrzetelniejsze i najobszerniejsze canterlockie roczniki, ale nie sposób znaleźć dokładnego rodowodu Celestii i Luny, obie księżniczki mają tak wiele lat, że sposób w jaki osiągnęły swoją boskość ginie w mroku historii.

    I choć pozostaje to zazwyczaj skrzetnie unikanym tematem, w całej Equestrii są kuce, jednorożce i pegazy, które wciąż zadają sobie pytanie: "jak to mozliwe". A ciekawość to często pierwszy stopień do piekła...

    Dusty Cloudlet była urodzoną w Canterlocie energiczną, nieco zbyt roztrzepaną klaczą, która całe swoje życie poświęciła nauce. Nigdy jednak nie potrafiła zatrzymać się nad konkretną dziedziną, zawsze nim dogłębnie się czegoś nauczyła, jej uwagę odwracało kolejne, nieznane i nowe zagadnienie. Nim się spostrzegła, zaczęła chłonąc jak gąbka, wszystkie, nawet najbardziej nieistotne informacje i zbierać często bezużyteczne ciekawostki - od wagi przeciętnej cegły aż po liczbę zębów w paszczy dorosłego smoka. Przy czym rzadko kiedy mogła się powstrzymać, żeby nie sprawdzić danej informacji osobiście, co czasami skutkowało naprawdę zbyt bliskimi spotkaniami np. z łuskowatymi przedstawicielami zionącego ogniem gatunku...

    Pewnego dnia pchana swoją dociekliwością ruszyła na poszukiwanie rozwiązania zagadki istnienia alicornów. I nie wiedzieć czemu, czy to poprzez wyjątkowo dobre kojarzenie najmniejszych faktów i wskazówek, czy niespotykaną wcześniej pośród badaczy energię przy poszukiwaniu wszelkich wzmianek w zwojach i księgach, udało jej się natrafić na ślad wiekowego zaklęcia, takiego, które było stare i zapomniane już za czasów Starswirla Brodatego. Zapisane fragmentarycznie, niejasno i wymagające kilku dość rzadkich artefaktów było wartościowym, ale niezbyt przekonującym znaleziskie, wystarczyło jednak, by zainteresować niespełna 25 letnią klacz do tego stopnia, iż wykorzystując swoje znajomości w antykwariatach (które regularnie odwiedzała w poszukiwaniu nowych, niezwykłych rzeczy do zbadania) zebrała niezbędne rzeczy i w ramach eksperymentu mającego potwierdzić jej teorię postanowiła przygotować w swoim domu owo zaklęcie.

    Jedną z podstawowych zasad bezpieczeństwa jest ta mówiąca, że nigdy nie należy odczytywać zaklęcia do końca, lub przynajmniej zmieniać losowe samogłoski. Jednak podekscytowana współdziałaniem magii i zgromadzonych przedmiotów jednorożec zupełnie zapomniała o środkach ostrożności. Nim zdała sobie z tego sprawę, błysnęło swiatło i sytuacja wymknęła się spod kontroli.

     

     

    Jej wysokość

    Można wyobrazić sobie masę gorszych konsekwencji niż przebudzenie z nieplanowaną parą skrzydeł, jednak dla Dusty, która niezwykle szanowała księżniczki, przemiana w alicorna była nie lada szokiem. Nie planowała czegoś takiego, pragnęła jedynie sprawdzić, czy zaklęcie ma jakąkolwiek siłę, tymczasem stała się - w swoich własnych oczach - uzurpatorką, odrzucającą wszystkie od dawna ustalone w equestriańskiej społeczności prawa. Przecież nie można zostać ot tak kimś pokroju Celestii czy Luny, nie powinno się samowolnie wtrącać do spraw wywyższonych. Klacz była przerażona, zaś strach spotęgował fakt, że gdy spróbowała unieść za pomocą magii znajdujące się w kałamarzu niedaleko niej pióro (mimo wszystko uważała, że należy dokładnie zapisac wynik eksperymentu), zamiast dobrze jej znanej szarej magicznej poświaty, jej róg zabłysnął żywą, pomarańczową barwą. Zaskoczona zaprzestała próby, a po chwili postanowiła podjąć ją na nowo. Tym razem kolor był zielony...

    Zdezorientowana, przekonana o swojej winie, zdecydowała się na ucieczkę. Zarzucając na siebie jedynie ubranie i płaszcz maskujący skrzydła natychmiast ruszyła byle jak najdalej od Canterlotu i księżniczek. Postanowiła spędzić resztę życia w odosobnieniu, jednak jej ciekawość była silniejsza od postanowień. Nie wytrzymała w samotności nawet tygodnia, w krótkim czasie powróciła na cywilizowane tereny, aby dalej zbierać fakty i wiedzę, którą mogłaby zapisywać w targanych przez nią specjalnie przygotowanych pustych książkach. Oczywiście w żadnym miejscu nie pozostaje zbyt długo, skrzydła zaś skrzętnie ukrywa przed wzrokiem wszelkich innych kuców.

     

     

    Ponura prawda

    Zaklęcie rzucone przez Dusty nie jest oryginalnym, prawidłowym zaklęciem, jakie doprowadziło do wyniesienia do rangi księżniczki Twilight Sparkle, a jedynie jego nieudolną kopią wymyśloną przez pragnących władzy i potęgi dawnych magów. Owszem, klacz zyskała olbrzymie rezerwy magii i skrzydła, a także (częściową) długowieczność, jednak odbyło się to wielkim kosztem. Cloudlet dzięki swojemu analitycznemu i szybko kojarzącemu fakty umysłowi na podstawie obserwacji zmieniającej się barwy swojej magii zaczęła - słusznie zresztą - podejrzewać, że jest swego rodzaju pasożytem, żerującym na mocy magicznej znajdujących się w pobliżu istot, jednak prawda jest znacznie gorsza.

    Czar połączył klacz magicznymi więzami ze wszystkimi, którzy w trakcie jego rzucania znajdowali się w promieniu kilku kilometrów od niej. Od tej pory stali się nieświadomie zbiornikami, z których może bez problemu czerpać moc oraz energię życiową potrzebną do długowieczności. Zatem im więcej potężnych zaklęć rzuca, tym bardziej nadwyręża siły pechowych mieszkańców Canterlotu, zaś wraz ze śmiercią ostatniego z nich zniknie też jej nieśmiertelność. Lecz nie należy zapominac, że nawet Celestia i Luna nie uniknęły niszczycielskiego wpływu czaru i one także zostały związane z młodą jednorożec.

    Dusty wiedząc, że coś jest nie tak, zaprzestała używania magii w ogóle, co było o tyle kłopotliwe, że musiała zupełnie od podstaw nauczyć się pisania tylko przy pomocy pyszczka. Zatem chociaż jest alicornem unika zarówno latania, jak i korzystania z magii - chyba, że następuje sytuacja zagrażająca jej lub czyjemuś życiu.

     

     

    Uzupełnienie

    Pomimo wyraźnie zauważalnej nerwowości ruchów i niepewności wobec kuców, które zbyt długo się jej przyglądają (paranoicznie wręcz boi się wyjścia na jaw prawdy o skrzydłach), jest miła i optymistycznie nastawiona do świata. Często się uśmiecha, stara się żartować, choć z racji na znaczne braki w obyciu towarzyskim spowodowane notorycznym siedzeniem pośród książek jej dowcipy często bywają zupełnie niezrozumiane przez innych. Nigdy nie przepuści okazji do rozmowy na jakiś interesujący temat, nierzadko sama wręcz podstępnie wciąga postronne osoby w rozmowy dotyczące nieznanych jej faktów i nim nieszczęśnik się zorientuje, co się święci, wyciąga pióro i zaczyna notować wszystko, co tylko usłyszy, co jakiś czas przerywając skrobanie by nieco sepleniąc poprzez trzymane w pyszczku narzędzie pisarskie zadać pytanie dotyczące jakiejś nieścisłości. Jest energiczna, chętna do działania i bardzo porywcza.

     

    cdn.

     

     

    Jeśli ktoś ma taki kaprys, może zapoznać się z moim wczesniejszym OCkiem

    http://mlppolska.pl/watek/1912-amorous-eye/

    post-1175-0-78113300-1380308621_thumb.pn

    • +1 1
  17. Federico stał oniemiały, wybałuszając oczy na wyłaniającą się z lasu hordę. Ilość i wygląd bestii wzbudzały trwogę, jakiej jeszcze chyba nigdy nie zaznał. Pobladły przesuwał spojrzeniem po zwierzęcych sylwetkach, rejestrując nagle wszystkie najmniejsze szczegóły, takie jak pałające czystą żądzą mordu, pozbawione litości oczy i spienione, dzikie, wygladajace na bezmyślne paszcze. Ciało estalijczyka przeszedł niekontrolowany dreszcz kiedy zakorzeniony gdzieś głęboko w psychice impuls sprawił, że ogarnęła go panika.

    - Loco! - Wyszeptał oblizując wyschnięte nagle wargi - Zginiemy. To jest pewna muerte, co wy w ogóle chcecie osiągnąć? - Zadrżał i cicho, szaleńczo zachichotał - Przypilnować żeby ci nie przeszkadzali w walce? - Zwrócił się do człowieka który najwyraźniej zamierzał rzucić się na dowodzącego sforą olbrzyma - Idź do diabła! - Wrzasnął, odwrócił się na pięcie i bez zastanowienia rzucił wprost w nurt rzeki. To był jedyny sposób, aby mieć choć cień szansy na przeżycie...

  18. Federico z autentycznym szokiem spoglądał na rozgrywającą się przed nim scenę. Właśnie przed chwilą dwójka kochanków doprowadziła do kompletnej zguby ich wszystkich.

    - Si, si... - Odpowiedział bezwiednie krasnoludowi, wciąż szeroko otwartymi oczyma spoglądając na człowieka, który odebrał im ostatnią nadzieję na przetrwanie. Dopiero po chwili ściągnął skonsternowany brwi, zdając sobie sprawę z tego, co usłyszał.

    - Moment... To ty, enano znasz estalijski? - W jego głosie słychać było nutę oburzenia, lecz zdając sobie sprawę, że głośno wykrzyknął ostatnie zdanie, szybko wykrzywił twarz w panice i spojrzał w kierunku, z którego dochodziły odgłosy. Potem przeniósł wzrok na kotłującą się w wodzie dziewczynę.

    - Wydaje mi się, że mógłbym zaryzykować utoniecie, jeśli każda inna opcja to pewna śmierć - Przełknął ślinę - W razie czego, postarajcie się mnie wyciągnąć...

  19. Niestety, kolejny raz z mojej winy zmuszony jestem ogłosić przerwę w prowadzeniu sesji. Jest to związane z znacznym stopniu z problemami jakie wiążą sie ze zmianą szkoły i miejsca zamieszkania i w znacznym stopniu odbije sie na możliwości odpisywania na sesje, w związku z czym na następny post MG musicie poczekać aż do 9 września.

    Za wszelkie kłopoty i niedogodności serdecznie przepraszam ._.

  20. Podczas gdy niczym dobrze naoliwiona maszyna ruszyliście sobie nawzajem na pomoc, zewsząd zaczęły dobiegać pierwsze krzyki zaskoczonych praczek. Z ustawionej teraz już pod kątem ponad 60 stopni podłogi zaczęły sypać się na dół pierwsze klacze, a także najróżniejsze przedmioty, takiej jak proszki do prania czy kosze na bieliznę, które zaczęły głucho uderzać o ścianę mającą przeistoczyć się w podłogę... Jednak ku zdumieniu większości członków drużyny płaszczyzna zaczęła wyglądać na coraz bardziej miękką i nieco... Brunatną? W powietrze wzniósł się zapach toffi, zaś na powierzchnię uplastycznionej ściany z bulgotem wypłynęło kilka niedużych kulistych kształtów przypominających jabłka, które jednak po chwili, w czasie której Sykstus beształ sie za metaforę, na powrót zniknęły z zasięgu wzroku.

    Dowódca Cerastes zdołał chwycić ranionym kopytem dość spory kawałek metalu, który wydawał się bliżej nieokreśloną częścią pralki i strącił w dół. Ku jego satysfakcji zamiast huku, dało się słyszeć stłumione plaśnięcie. Już miał wziąć poprawkę na położenie wszelkich niebezpiecznych przedmiotów i skoczyć, gdy nagle coś chwyciło jego ogon. Odwrócił głowę i spojrzał wprost w przerażone oczy praczki, z którą rozmawiali na temat pościeli.

    - Pomocy... - Wyszeptała bezwładnie majtając kopytami w powietrzu i desperacko przytrzymując się kryształowego ogiera.

    Pozostała część drużyny również miała kłopoty. Zbiegający w dół Thunderlight co prawda utrzymywał pozycję wyprostowaną, lecz ciężar młodej towarzyszki skutecznie ograniczał jego ruchy i zmniejszał refleks. Gdy dostrzegł jeden z kabli, który w ostatniej chwili napiął się wysoko tuż przed jego protezami, było już za późno. W ten sposób podcięty potknął się i zaczął boleśnie koziołkować w dół, tracąc kompletnie orientację w terenie.

    Jedynie Scythe i manewrujący z nierealną wręcz precyzją pomiędzy spadającymi przedmiotami Golden Shield mieli możliwość jasnej oceny sytuacji. Pod nimi podłoga wyraźnie zmieniła konsystencję, lecz prócz najróżniejszych gratów lądowały tam wykreowane przez podświadomośc praczki. Ponad tym złowrogo skrzypiał rzędy pralek wystawionych na niewyobrażalnie wielkie przeciążenie... Nigdzie nie można było dostrzec dowódcy, jednak w pewnym momencie dał się słyszeć metaliczny zgrzyt i na horyzoncie pojawił się turlający z niebezpieczna prędkością Thunderlight wraz z Vixen.

    Scythe poczuł narastający ucisk na tylnym kopycie.

    Wokół jego pęcin powoli owijał się kabel.

  21. Szybka reakcja Starlighta i sprawnośc bojowa Scarlet sprawiły, że cała wasza czwórka zdołała przebić sie przez wrogów i błyskawicznie ruszyć w stronę drzwi. Bieg pomimo niewielkiego dystansu jaki musieliście pokonać całkowicie pochłonął waszą uwagę - nie wiadomo dlaczego, część z was zauważyła na swojej drodze ziejące w podłodze dziury, które na przemian to znikały, to znów się pojawiały, z każdym waszym mrugnięciem zmieniajac pozycje i przeistaczając pomieszczenie w prawdziwy tor przeszkód.

    Dopiero przy samych drzwiach mogliście odetchnąć i spokojnie po raz ostatni spojrzeć za siebie, gdzie wciąż oślepione kotłowały się stworzone przez umysł śniącego kuce. Te które zostały ranne lub powalone leżały bez ruchu na podłodze... I powoli zamieniały się w obłoki pary. Cienkie strużki dymu zaczęły ulatniać się z ich ciał, by już po chwili przeistoczyć niemal całe kuce w delikatny, ciemny obłok błyskawicznie rozrzedzający sie w powietrzu.

    Zadrżeliście. Co prawda widok był zdecydowanie mniej upiorny od widoku krwawiącego ciała, jednak nienaturalność z jaką rozwiały się ofiary ciosów Scarlet dobitnie przypominała o tym, że jesteście w nienaturalnym, niezrozumiałym i rządzącym się własnowolnie świecie.

    Zatrzasnęliście za sobą drzwi.

    Pomieszczenie w jakim się teraz znaleźliście nie było może zbyt wielkie, ale wyglądało na solidne i doskonale nadające się do obrony. Kilka krzeseł, małe biurko zarzucone stertą urzędowych papierów i ogromna konsoleta komputera z dziesiątkami świecących się na pomarańczowo kontrolek. Co ciekawe, nad drzwiami wisiała tabliczka na jakiej zwykle wpisuje się zdania w rodzaju "WYJŚCIE AWARYJNE", lecz na tej, na którą trafiliście ktoś umieścił napis "CYFRA=LITERA". Cichy szum urządzeń niemal zagłuszał krzyki znajdujących się po drugiej stronie ściany kuców, które doszły już do siebie.

    Dopiero teraz zdaliście sobie sprawę, że nie ma z wami Yoake.

  22. - Nie widzę problemu - Trixie uśmiechnęła się i odgarnęła opadający na czoło kosmyk włosów - Chętnie sama bym zaoferowała teleportację, ale moja moc nie jest raczej wystarczająca, aby przenieść nas na jakąś znaczną odległość... - Dodała ze znacznie bardziej kwaśną miną i wstała od stołu, wskazując niedużą przestrzeń pomiędzy kontuarem przy którym siedzieli i pili bywalcy baru, czyli wyglądające na osiłków kuce ubrane w stroje dokerów - Myślę, że tam jest odpowiednie miejsce. Jest na tyle zasłonięte, że znikniemy nim nasz "ogon" zorientuje się, że rzucamy jakieś zaklęcie. Chodź, podejdziemy razem, żeby wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli zamówić coś jeszcze, a jak tylko się tam znajdziemy rzuć zaklęcie - Zaproponowała pociągając cię delikatnie za sobą.

  23. Tym razem najbardziej satysfkacjonująca odpowiedź należała do awatara Twilight, Trica!

     

     

    Punkty:

    kosiara120 - 2 punkty

    Daniel_ - 1 punkt
    Tric - 1 punkt

     

    Skoro zaś były koty, woda, drzewa i cylindry, to naturalne i logiczne jest, że kolejną podlegającą sennej intepretacji rzeczą będzie pizza.

    funny-pizza.jpg

  24. Trixie słuchała w kompletnym milczeniu, jedynie od czasu do czasu odrywając od ciebie wzrok by skontrolować czy pozycje waszych podejrzanych obserwatorów nie zmieniły się w jakikolwiek sposób. Szczęśliwie trójka, która pozostała w barze nie zdradzała jakichkolwiek chęci do ruszania w kierunku waszego stołu czy wszczynania burd i ograniczała się do uważnego nadstawiania uszu. Klacz uśmiechnęła się i nachyliła do ciebie, przysuwając się znacznie bliżej.

    - Pytań brak. To co powiedziałeś, jest na tyle... Intrygujące... Że wydaje mi się, iż powinnam teraz to wszystko na spokojnie przemyśleć - Szepnęła starając się mówić jak najciszej - Tak, wiele rzeczy musze przemyśleć. Ale teraz ważniejsze jest, żebyśmy się w końcu stąd wydostali, bo serdecznie dosyć mam smrodu tutejszych nieumytych ogierów. I proponowałabym wybrać drogę przez kuchnię - Zatrzepotała rzęsami uznajac to najwyraźniej za najlepszy argument przemawiający za jej planem - Pozostaje tylko pytanie, gdzie sie skierujemy, kiedy już dostaniemy się na zewnątrz? I jak zgubimy ewentualny śledzący nas ogon?

×
×
  • Utwórz nowe...