Skocz do zawartości

Ever3Tree

Brony
  • Zawartość

    410
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Ever3Tree


  1. Widać jest jakiś powód, że Dżewo nie odpisuje, a jakbyś grał u mnie i tak narzekał, sprawiłbym że blaszana noga zaczęłaby Ci rdzewieć, albo chociaż paskudnie skrzypieć (EverTree, to mój pomysł, nie wolno Ci go podbierać :P). Trochę cierpliwości.

     

    Powód jest... Z tym, że prozaiczny i potwornie facepalmogenny.

    Zapomniałem :facehoof:

    Pewnie cieżko w to uwierzyć, ale po nadrobieniu odpisów po mojej nieobecności byłem święcie przekonany, że wypowiedziałem się we wszystkich wątkach/sesjach które tego ode mnie wymagały. I przeoczyłem Tempestris... Za co szczerze przepraszam wszystkich tamtejszych graczy - i naprawdę, jeśli znowu dostanę ataku ślepoty, to nie bójcie się delikatnie mnie szturchnąć i jakoś miło zapytać o to, co wyrabiam, że tak długo nic się w wątku nie dzieje.

    Scroll - widzę, że zabierasz wszystkie fajne pomysły :<

     


    (nawiasem, ostatnio jak wymieniłeś swoje RPGi ze zdziwieniem odkryłem, że we wszystkie wspólnie gramy, ale jak to mówią "it's not... creepy")

    Since we're not related it'll be ok :crazytwi:
    Na swoją obronę powiem jeszcze tylko, że do NLR dołączyłeś później niż ja ^^

  2. Pierwszy raz spotykam się z tak irracjonalną dziedziną sportu :rainderp:

    Teoretycznie znalazłoby się nawet kilka osób które z dzikim śmiechem powitałyby możliwość okładania przeciwników wiosłem... Jednakże biorąc pod uwagę, że jest to nie tylko szalone, ale i wygląda na nielicho zabawne, to na myśl nasuwa mi się tylko jedna osoba - DiscorsBass. Nieodrodny awatar Pinkie Pie na pewno nie przegapiłby takiej okazji do śmiechu.

  3. Tak, to istotne pytanie - otóż, chcąc nie chcąc, jakkolwiek nie byłbym wielkim wrogiem robienia z Twilight alicorna, to muszę pogodzić sie z faktem, że wedle kanonu tuż po pojawieniu się Kryształowego Królestwa następuje uskrzydlenie uczennicy Celestii.

    A skoro mamy kryształowego kuca, to musimy przyjąć, że jest już po przemianie i na Południu (zgodnie z punktem widzenia Sykstusa) są już trzy księżniczki.

  4. Widok rzeki nieco poprawił mu humor - jej delikatny szum, pływające beztrosko kaczuszki i ogólny nienaturalnie wręcz sielankowy nastrój sprawiły, że niemalże zapomniał o wszystkich rzeczach na które utyskiwał przez całą drogę i westchnął z zachwytem.

    - Si! To jest to, tego było trzeba! - Uśmiechnął się i odwrócił, by spojrzeć na pozostałych towarzyszy - Może moglibyśmy zrobić tu nawet jakiś corto postój... - Zaczął, lecz przerwał mu okrzyk nieznajomego. Estalijczyk dopiero teraz zauważył, że nie są sami i lekko podskoczył słysząc niespodziewany głos. Zaraz jednak na jego usta powrócił uśmiech, nieznajomy wyglądał na całkiem niegroźnego i uprzejmego człowieka.

    - Hola! - Krzyknął na przywitanie, unosząc jednocześnie prawą dłoń i pozdrawiając gestem wędkarza. Nim zdążył cokolwiek dodać, odpowiedź na pytanie kapelusznika została udzielona przez ich łysego kompana. Federico uśmiechnął się więc tylko kolejny raz i odczekawszy na swoją szansę na wypowiedź krzyknął jeszcze.

    - Nie wiesz może, señor, gdzie tu jest jakaś dobra droga? Lub chociaż bród?

  5. Zastanawiam się, kto by najlepiej przebierał kończynami w warunkach polowych... I mam dziką ochotę wpakować w tę sytuację black_scrolla. Jest dziką zebrą, toteż bezdroża mu niestraszne. Potrafi doskonale kreować klimat Warhammera, więc błoto też nie powinno mu być straszne. No i od razu widać, że dobry byłby z niego przedzierający się przez gąszcze długodystansowiec.

  6. A mi się wydaje, że do tematyki unde mallum pasuje jakiś zielony moderator. W gruncie rzeczy to oni, banując i warnując za nieprzestrzeganie regulaminu muszą sobie często zadawać pytania skąd w ludziach tyle zła i chęci do łamania przepisów :rainderp:

    A że Warmen ma już swoją lekturę, to proponowałbym dostarczyć to dzieło Domine.

  7. Zachwycony właściciel żegnał cię energicznymi ukłonami i przebąkiwał delikatnie coś o "... ponownej wizycie, oczywiście kiedy tylko jego majestat zechce, progi zawsze będą otwarte..." uśmiechając się przy tym usłużnie. Na wieść o poleceniu zakładu znajomym omalże nie zemdlał z zachwytu.

    Na rynku, pomimo zbliżającego się już wieczora natrafiłeś na spory tłum kuców, jednorożców i pegazów. Liczne barwne stragany oferowały najróżniejsze towary i smakołyki, panował nieznaczny gwar. By dotrzeć do interesujących cię miejsc musiałeś nierzadko niezbyt elegancko przeciskać się pomiędzy zgromadzonymi klaczami i ogierami, czasem tracąc przy tym na chwilę orientację w terenie. Niemniej, było tu wszystko, czego tylko mógłbyś zapragnąć.

    Mogłeś dokonać teraz ostatnich zakupów i pozwolić sobie na ostatnie chwile zwiedzania zanim ruszysz na miejsce spotkania z Księżniczką.

  8. Ujmę to tak - wspomnienia alfy i omegi mogą mieć wpływ na sen, jednakże w przeciwieństwie do wspomnień konstruktorów, architektów i fałszerzy nie będą one pojawiały się we śnie w sposób kontrolowany. Każde silne emocje, zwłaszcza te negatywne mogą prowadzić do zacierania granicy między świadomością śpiącego a kucami. A to doprowadzi do przenikania wspomnień...

    Przekazywanie wspomnień? Cóż... Spróbujcie pobawić się waszymi darami od Luny ;)

  9. Gdyby nie fakt, że Golden Shield był gwardzistą przyzwyczajonym do stawiania czoła niebezpieczeństwom, zapewne cofnąłby się natychmiast po ujrzeniu znajdującego się za drzwiami piwnicznego korytarza. Pogrążone w półmroku surowe, betonowe ściany przyozdobione jedynie rdzawymi zaciekami, wszechobecny kurz i plątanina rur oraz kabli tuż pod sufitem tak niskim, że każdy kuc o wzroście choć trochę przekraczającym przeciętny zmuszony był się schylać - wszystko to sprawiało iście upiorne wrażenie i nie napawało optymizmem.

    Czekając na zbierającego najróżniejsze graty Thunderlighta i nieco onieśmieloną roztaczającymi się przed wami ponurymi widokami Vixen mieliście jednak czas, by w słabym, mrugającym agonalnie blasku nierównomiernie rozlokowanych świetlówek rozejrzeć się wokół i nabrać nieco pewności. Żadne podejrzane dźwięki nie zakłócały ciszy, w której słychać było delikatne echa szumu dalekich, ukrytych gdzieś w tej rozległej piwnicy maszyn, delikatne obłoczki które wydostawały się z nieszczelnych w paru miejscach rur nie wyglądały na szkodliwe. Przede wszystkim zaś Sysktus dostrzegł wyblakłe, lecz wciąż widoczne na jednej ze ścian duże, czerwone strzałki. Wskazująca drogę w lewo podpisano "Kotłownia". Prawa, zgodnie z umieszczonym pod nią napisem powinna prowadzić do "Pralni"...

  10. black_scroll - jak na razie jedynie konstruktor może tworzyć jakiekolwiek przedmioty. Architekt może zaś stworzyć odpowiednio wyposażone pomieszczenie, ale musi uważać, aby nie wzorować się na własnych wspomnieniach, gdyż wtedy, tak jak w filmie, mogą się one obrócić przeciwko niemu...

     

    Wolę uznawać, że broń palna jest wynalazkiem gryfów (cóż, jakby nie patrzeć, to jedynie w ich przypadku coś, co posiada spust ma jakikolwiek sens :rainderp:) i jej produkcja jest objęta tajemnicą... W związku z tym wszelka broń palna jest wyłącznie na wyposażeniu gryfich sił zbrojnych i poza ich dominium niezwykle rzadko spotykana.

  11. Wraz ze zniknięciem stwora niemal natychmiast prysnęłą dotychczasowa ponura atmosfera. Choć wydawało się to niemożliwe, wszystko wokół powoli nabierało barw i życia. Pomieszczenie rozjaśniło się zdecydowanie, zamiast korytarza ukazując na powrót stoliki i siedzące przy nich kuce, a także inne typowe dla szpitalnej kafejki szczegóły takie jak choćby najzwyklejsze na świecie kosze na śmieci wypełnione plastikowymi kubkami po kawie.

    Wokół panował niczym nie zmącony, cichy gwar rozmów... Nikt prócz was najwyraźniej nie zauważył przerażającej anomalii, lub po prostu nikt się nią nie przejął. Podświadomość powinna chyba mimo wszystko jakoś zareagować, jeśli to miał być koszmar, to wokół powinna panować potęgująca przerażenie panika, lecz tak nie było. Gdy z konsternacją zdaliście sobie z tego sprawę, pojawiły się pierwsze, niepokojące pytania. Czy to możliwe, że tak naprawdę to umysł któregoś z was wywołał tę niekontrolowaną, koszmarną chwilę? Czy to może znów się przydarzyć? I czy również następnym razem konsekwencje tego was ominą, tak jak to miało miejsce przed chwilą?

    Co jednak ważniejsze, nagła zmiana scenerii kompletnie wytrąciła was z równowagii. Staliście teraz niepewnie wśród stolików, czując na sobie pierwsze, delikatne ukłucia spojrzeń otaczających was tworów podświadomości i powoli zdawaliście sobie sprawę z tego, jak ciężko będzie wam odnaleźć się w tym śnie, kiedy nagle dalekie, przeszklone drzwi otworzyły się ukazując białą klacz o różowej grzywie, która zdecydowanym krokiem ruszyła w waszym kierunku.

    - Tu jesteście! - Prychnęła niezadowolona, choć w jej głosie zdecydowanie zabrakło niezbędnej do prawdziwego gniewu energii - Dlaczego jeszcze nie zgłosiliście się do gabinetu? Opóźniacie kolejkę! - Rzuciła wam groźne spojrzenie, kiedy niepewnie rozejrzeliscie się wokół siebie, kolejny raz ściągając na siebie uwagę wszystkich obecnych wokoło. To zdecydowanie nie było dobre miejsce, zaś dzięki pielęgniarce moglibyście się być może dowiedzieć czegoś ważnego.

     

     

    Od tej pory obowiązuje was limit - jeden post każdego z was na jedną moją wypowiedź, tak jak to już ma miejsce w drużynie Lucida. Solar i Camed - wasze posty są zdecydowanie zbyt krótkie, popracujcie nad ich rozbudoaniem.

    Have fun

  12. Krótka, lecz burzliwa wymiana zdań z tajemniczą klaczą skutecznie przyciągnęła uwagę innych znajdujących się na korytarzu kucy. Nim wreszcie Sky wraz z Oczkiem skutecznie zdruzgotali granatowogrzywą lawiną niekoniecznie miło brzmiących i pokrętnych wyjaśnień, czuliście już na sobie ciężkie i nieco podejrzliwe spojrzenia wszystkich, którzy mieli was w zasięgu swojego wzroku. Z ogromnym wysiłkiem powstrzymaliście się przed drżeniem. Sposób, w jaki was teraz obserwowano do złudzenia przypominał ten, w jaki drapieżnik tuż przed atakiem analizuje siły swojej przyszłej zdobyczy. Dopiero teraz, lustrując korytarz tak naprawdę zdaliście sobie sprawę z tego, w jakiej znaleźliście się sytuacji. Zdani tylko i wyłącznie na siebie, w obcym miejscu, otoczeni wrogami. I to takimi, którzy nie będą gotowi wybaczać ani oszczędzać, którzy gotowi są bezustannie za wami podążać i czekać na najmniejsze potknięcie.

    Dowodzący drużyną Sky nie pozostawił jednak wiele czasu na tego typu rozmyślania i zdecydowanie ruszył korytarzem, rozglądając się na wszelkie możliwe strony, wyraźnie starając się trzymać was z dala od niebezpieczeństw. Jak dotąd, wszystko co zauważył przemawiało na jego niekorzyść - pojawiające się mniej więcej w regularnych odstępach wiodące na boki korytarze wyglądały identycznie jak ten, który właśnie przemierzaliście, wypełnione były ławkami na których zasiadały schorowane kuce i rzędami bliźniaczych, różniących sie jedynie numerami drzwi. Fakt, że ostatnie, które minęliście zaopatrzono w tabliczkę na której napisano "s. 76254-a" nie napawał zbyt wielkim optymizmem, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie natrafiliście ani na żadne znaki prowadzące do wyjścia czy konkretnych bloków szpitalnych, ani na najmniejszą choćby namiastkę planu budynku. Pocieszające było natomiast to, że wraz z oddalaniem się od sali operacyjnej z której wyszliście, malało też natężenie z jakim was obserwowano. Jedynie niezaaferowana zanadto całą waszą misją Oczko zauważyła, jak zimnym i twardym spojrzeniem obrzucany jest od czasu do czasu Sky i poczuła z tego powodu delikatne, niezrozumiałe ukłucie niepokoju. Iron niecierpliwie wertował kartkę, majac za plecami nieco zniecierpliwionych Gray i Doltona, którzy co rusz próbowali zajrzeć przez ramię brązowego jednorożca. Przestudiowanie papierów nie było jednak łatwe, gdyż miast przejrzystego spisu ktoś zdecydował się zestawić wszystko w absurdalne kolumienki segregujące pacjentów według sal, wieku, talentu i jadłospisu. Potrzebowaliście jakiegoś spokojnego miejsca, w którym moglibyście sie nad wszystkim zastanowić i rozgryźć tę zagadkę.

    Nagle, z jednego z korytarzy wyszedł zagradzając wam drogę szarogrzywy kuc ubrany w lekarski kitel. Obrzucił was spokojnym, nieco zmęczonym spojrzeniem, jednak na widok Oczka jego pysk rozjaśnił delikatny uśmiech.

    - Och, hej! - Zwrócił się do niej nieco przymilnym głosem - Akurat cię szukałem. Ordynator pilnie musi się z tobą skonsultować w sprawie jednej z pacjentek. Jest podobno bardzo ważna... - Zawiesił w powietrzu głos, wciąż nie spuszczając z oczu turkusowej klaczy i nie zaszczyczając nawet przelotnym spojrzeniem reszty drużyny - Twój zespół i tak ma na razie przerwę... - Uśmiechnął się blado, jednocześnie gestem wskazując drogę.


    Krótka, lecz burzliwa wymiana zdań z tajemniczą klaczą skutecznie przyciągnęła uwagę innych znajdujących się na korytarzu kucy. Nim wreszcie Sky wraz z Oczkiem skutecznie zdruzgotali granatowogrzywą lawiną niekoniecznie miło brzmiących i pokrętnych wyjaśnień, czuliście już na sobie ciężkie i nieco podejrzliwe spojrzenia wszystkich, którzy mieli was w zasięgu swojego wzroku. Z ogromnym wysiłkiem powstrzymaliście się przed drżeniem. Sposób, w jaki was teraz obserwowano do złudzenia przypominał ten, w jaki drapieżnik tuż przed atakiem analizuje siły swojej przyszłej zdobyczy. Dopiero teraz, lustrując korytarz tak naprawdę zdaliście sobie sprawę z tego, w jakiej znaleźliście się sytuacji. Zdani tylko i wyłącznie na siebie, w obcym miejscu, otoczeni wrogami. I to takimi, którzy nie będą gotowi wybaczać ani oszczędzać, którzy gotowi są bezustannie za wami podążać i czekać na najmniejsze potknięcie.

    Dowodzący drużyną Sky nie pozostawił jednak wiele czasu na tego typu rozmyślania i zdecydowanie ruszył korytarzem, rozglądając się na wszelkie możliwe strony, wyraźnie starając się trzymać was z dala od niebezpieczeństw. Jak dotąd, wszystko co zauważył przemawiało na jego niekorzyść - pojawiające się mniej więcej w regularnych odstępach wiodące na boki korytarze wyglądały identycznie jak ten, który właśnie przemierzaliście, wypełnione były ławkami na których zasiadały schorowane kuce i rzędami bliźniaczych, różniących sie jedynie numerami drzwi. Fakt, że ostatnie, które minęliście zaopatrzono w tabliczkę na której napisano "s. 76254-a" nie napawał zbyt wielkim optymizmem, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nie natrafiliście ani na żadne znaki prowadzące do wyjścia czy konkretnych bloków szpitalnych, ani na najmniejszą choćby namiastkę planu budynku. Pocieszające było natomiast to, że wraz z oddalaniem się od sali operacyjnej z której wyszliście, malało też natężenie z jakim was obserwowano. Jedynie niezaaferowana zanadto całą waszą misją Oczko zauważyła, jak zimnym i twardym spojrzeniem obrzucany jest od czasu do czasu Sky i poczuła z tego powodu delikatne, niezrozumiałe ukłucie niepokoju. Iron niecierpliwie wertował kartkę, majac za plecami nieco zniecierpliwionych Gray i Doltona, którzy co rusz próbowali zajrzeć przez ramię brązowego jednorożca. Przestudiowanie papierów nie było jednak łatwe, gdyż miast przejrzystego spisu ktoś zdecydował się zestawić wszystko w absurdalne kolumienki segregujące pacjentów według sal, wieku, talentu i jadłospisu. Potrzebowaliście jakiegoś spokojnego miejsca, w którym moglibyście sie nad wszystkim zastanowić i rozgryźć tę zagadkę.

    Nagle, z jednego z korytarzy wyszedł zagradzając wam drogę szarogrzywy kuc ubrany w lekarski kitel. Obrzucił was spokojnym, nieco zmęczonym spojrzeniem, jednak na widok Oczka jego pysk rozjaśnił delikatny uśmiech.

    - Och, hej! - Zwrócił się do niej nieco przymilnym głosem - Akurat cię szukałem. Ordynator pilnie musi się z tobą skonsultować w sprawie jednej z pacjentek. Jest podobno bardzo ważna... - Zawiesił w powietrzu głos, wciąż nie spuszczając z oczu turkusowej klaczy i nie zaszczyczając nawet przelotnym spojrzeniem reszty drużyny - Twój zespół i tak ma na razie przerwę... - Uśmiechnął się blado, jednocześnie gestem wskazując drogę.

  13. U drużyny Lucida zakończyła się tura zapoznawcza i dołączyłem do kolejki jako MG. Do pozostałych drużyn dołącze pod koniec ich obecnych kolejek.

    Ponadto chciałbym poinformować, że jutro wyjeżdżam i będę poza domem do 12 lipca, jednak będę umieszczać odpisy - jeśli tylko będę posiadał zasieg. Jest to jednak niemal pewne, wiec na chwilę obecną nadal nie ma się o co martwić.

    Ponadto w przypadku waszych wyjazdów proszę o pisanie o nich w wątku zatytułowanym "Nieobecności" - i nigdzie indziej.

    Drużyna Cerastes ma prawo ominąć w swojej kolejce Lisicę (gdyż jak dotąd nie dała znaku życia - możemy zakładać, że ma kłopoty z odnalezieniem Internetu)

  14. Sky pchnął drzwi, jednak ku jego zaskoczeniu nie otworzyły się bez żadnych problemów. NIm udało się je uchylić choćby do połowy, dał się słyszeć krótki okrzyk zaskoczenia i głośny huk spowodowany zderzeniem z czymś ciężkim. Coś pozostającego poza zasięgiem wzroku jęknęło zbolałym głosem i mocnym szarpnięciem pociągnęło z drugiej strony za klamkę, niemal pozbawiając równowagi białego pegaza.

    - Auaaa..! - Waszym oczom ukazał się kuc koloru ciemnego toffi, ubrany w strój typowy dla chirurgów. Kopytem ostrożnie pocierał czoło, na którym powoli formował się już nieduży guz - Nikomu nie chciało się ruszyć z miejsca, żeby zaktualizować listę oczekujących na operacje pacjentów, ale na głupie dowcipy to macie energię! - Mruknął z wyrzutem, groźnie potrząsając trzymanymi papierami, na których zauważyliście wypisane jakieś nazwiska i sale. Nieduży ogier najwyraźniej zamierzał jeszcze pociągnąć tą tyradę, jednak nagle jednak zamarł i wciąż z otwartymi ustami tępo wbił w was wzrok. Pomimo, że gwiazda nie znajdowała się w zasięgu jego wzroku, do jego umysłu powoli przesączała sie straszna wiedza na temat tego, gdzie sie znalazł... A przynajmniej mieliście na to nadzieję. Pełna napięcia chwila ciszy podczas której obserwowaliście uważnie reakcję przybysza i zastanawialiście sie, czy w czasie waszego "przebudzenia" w tym śnie mieliscie równie głupie miny została jednak brutalnie przerwana przez dość młodą klacz o granatowej sierści, która bezceremonialnie odepchnęła stojącego wciąż w drzwiach kuca.

    - Pani doktor! - Zwróciła się wyraźnie przejętym tonem głosu do stojącej najbliżej niej klaczy, jaką była Gray Pencil - Czy operacja się udała? Czy on przeżyje? - Zdradzajac nerwowość, potrząsnęła niezbyt delikatnie młodą członkinią drużyny Lucida i spojrzała na nia z wyczekiwaniem. Podświadomość najwyraźniej nie zamierzała przejmować sie tym, że ktoś posiadający 11 lat nie ma prawa być lekarzem...

    Reszta z was, wraz z kucem koloru toffi który w końcu jasno zdał sobie sprawę ze swojej prawdziwej tożsamości miała za to okazję rzucić nieco okiem na rozciągający się za drzwiami długi, pozbawiony okien korytarz. Po obu jego stronach znajdowały się rzędy drzwi, zaś na ustawionych pod ścianami ławkach siedziały grupki zmizernowanych, oczekujących na zabiegi kuców. Wszystko wskazywało na to, że szpital będzie prawdziwym labiryntem...

     

    Przepraszam za długie oczekiwanie na odpis. Dolritto wkracza. Od teraz już po każdej waszej turze pojawiać sie bedzie mój wpis

  15. EndlessSpace-pc.jpg

     

    Powszechnie wiadomo, że najlepsze gry bawią ucząc i uczą bawiąc. Dzięki tej produkcji nasza wspaniała księżniczka będzie mogła chłonąć podczas satysfakcjonującej rozgrywki podstawy walki w kosmosie i rozwoju galaktycznego imperium. Nie żeby to się miało kiedyś przyznać... Tak po prostu mówię...

    Poza tym to wspaniała strategia turowa! Kto z nas nie ubóstwia takich gier? No kto? :lunaderp:

  16. Zwycięska interpretacja kolejny już raz trafia do kosiary120!

     

    Punkty:

    kosiara120 - 2 punkty

    Daniel_ - 1 punkt

     

     

    Następnym zagadnieniem będą... Koty. Czasem bywają leniwe, czasem zdradzieckie, a czasem tulaśne. Co jednak może oznaczać ich pojawienie się w trakcie snu?

    15-best-cat-memes-ever-meow--3283dd863e.

×
×
  • Utwórz nowe...