Skocz do zawartości

W.B.

Brony
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez W.B.

  1. W.B.

    Wasze fotografie natury

    Młody krętogłów: Młoda dymówka, która postanowiła wlecieć do zamkniętego pomieszczenia i walić w okno: Chrząszczyk przypominający pszczołę: Motylki:
  2. Pribytki (Rosja) ok 60 km od Tambowa. Mamy tylko jedną ulicę.
  3. Od niedawna zbieram winyle, nie mam ich zbyt dużo, około 20. Posiadam też kilka instrumentów: akordeon, didgeridoo, złamaną gitarę, pojedyncze kawałki zestawu perkusyjnego, kastaniety, skrzypce (XIXwiek), struny do gitary basowej i akustycznej. Dodatkowo dwa gramofony, patefon, walkman Unisef, współczesne radio Phillips, dwa kaseciaki. Mam spory zbiór płyt CD różnych zespołów oraz małe pudełko z kasetami. Upolowałam kiedyś bardzo interesujący metalowy stojak na 20 płyt w kształcie saksofonu. Mój brat zbiera stare radia Unitra, Diora i ma już ich całkiem sporo. Ostatnio upolował Marconiphone z lat 40. Dużo tego jest, niestety zdjęć nie wstawię, przynajmniej nie teraz. Właśnie się przeprowadzam i cały ten chłam zabieram niewielkimi porcjami.
  4. Nie mogę pozbyć się z umysłu tego kawałka. To pianino z końcówki tkwi w mojej głowie już od tygodnia.
  5. Nikt nie wkurwił mnie tak bardzo jak dzisiaj rektor, wywalił mnie z gabinetu i wykazał się absolutnym niezrozumieniem sytuacji. Zadawał pytania i sam sobie na nie odpowiadał, a to co mówił mijało się z prawdą. I jeszcze miał mordę w kawałkach ciasta ubrudzoną. Niestety skończyła się moja przygoda z uniwersytetem w Woroneżu. W przyszłym roku spróbuję się wepchnąć do Moskwy. I wszystkie plany szlag trafił, znowu :fluttersad:

  6. W.B.

    Wasza przyszłość

    Po niezadowalających wynikach maturalnych,które nie dawały mi szansy na przyszłość nie mam za bardzo czym się zająć, oprócz cholernego rolnictwa którego nienawidzę. Teraz zabieram się do jakiejś papierkowej roboty na uniwersytecie z nadzieją że jak odpracuję rok to może mnie przyjmą z tymi nędznymi wynikami. Miesiąc temu przeprowadziłam się do Rosji i skończyłam na zawsze z uprawą czereśni. Teraz mam pyry, drzuzgawki i przeklęte jabłka. Najgorsze że w tłumaczeniu na Rosyjski moich dokumentów przeinaczyli moje nazwisko na Szwarc W Polsce nazwisko też sprawiało problemy, mimo że to nazwa zwykłego grzyba, ale takiego numeru jeszcze nie było.
  7. Znam przypadek śmierci spowodowanej przez ukąszenie żmii zygzakowatej. Dziewczynka, około 4 lat biegała nad brzegiem zalewu niedaleko wioski do jakiej się przeprowadzam. Była w samym stroju kąpielowym i nadepnęła na żmiję. Niestety nie przeżyła. Zdarzenie miało miejsce w Rosji. W tym regionie oprócz tej zygzakowatej można natknąć się jeszcze na bardzo podobną żmiję łąkową.
  8. Nigdy nie spotkałam żmii, ale czekam na to. Chcę zrobić zdjęcie. Jak dotąd uchwyciłam na fotografiach tylko zaskrońce. Uwielbiam węże, pająki, skorpiony i inne tego typu zwierzaczki
  9. W.B.

    Yerba Mate

    Zdarzyło mi się raz pić taki napój. Właściwie nie raz, bo zalewałam wielokrotnie. Smaczne to, ma bardzo przyjemny smak. Niestety nie pamiętam co to konkretnie było, bo piłam około dwóch lat temu. Z pewnością jeszcze kiedyś skosztuję.
  10. Na rysunku niestety prawie nic nie widać, postaraj się zrobić wyraźniejsze zdjęcie, bo nawet nie widzę czy to co jest na głowie Twojego kucyka to róg czy ucho. Będzie nieco lepiej jeśli dodasz kolory do swojej pracy. Przydałaby się historia postaci Jakby co to nie krytykuję, staram się tylko pomóc.
  11. W.B.

    Wasze fotografie natury

    Młode pustułki :-) Pewnie szkolą umiejętności lotu.
  12. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję że wszystkie filmy i seriale są w Rosji z dubbingiem. Lektor tutaj  to naprawdę rzadkość.

    1. Syrth

      Syrth

      To i lepiej. Nieznoszę lektora!

  13. Na RTL 7 leciało "Czy boisz się ciemności?". Oglądałam to z mamą i bratem i do teraz zostało mi w pamięci.
  14. W.B.

    Wasze fotografie natury

    @ByczekPazerny, mała sarna siedzi sama, ponieważ jest bezzapachowa. Dorosłe nie chcą aby drapieżnik ją wyczuł.
  15. W.B.

    Wyżal się.

    Właśnie straciłam wszystkich swoich znajomych. Nie trzymam z nikim kontaktu już od około dwóch i pół miesiąca. Nikomu nie powiedziałam że wyjeżdżam za granicę. Myślałam że już mi się do niczego nie przydadzą, a jednak czasami mam ochotę z kimś pogadać. Trochę mi teraz głupio i już kilka tygodni zwlekam z napisaniem do nich czegokolwiek. Brakuje mi konkretnych powodów, bo bez powodu odzywać się nie wypada, może to być źle zrozumiane jako natarczywość. Niestety należę do tych osób które siedzą na tyłku i czekają na rozwój zdarzeń, nawet kilka lat.
  16. W.B.

    Wasze fotografie natury

    Motylki: Łatczyn: Morda jakiegoś kózkowatego: Może nie widać za bardzo, ale na tym zdjęciu jest sowa błotna (ten czarny ptaszek w locie):
  17. W.B.

    Dyskusja o Snach

    Dobrym sposobem na zapamiętywanie snów jest ich zapisywanie. Ja od około 8 lat zapisuję swoje sny, lubię je czytać, są naprawdę pokręcone. W ogóle takie zapisywanie snów poprawiło moją pamięć. Też czasami mam coś podobnego, jakbym oglądała film. Najczęściej w snach jestem jakąś dziwną wersją siebie, która ma kilkunastu znajomych nieistniejących w rzeczywistości. Ci znajomi mają swoje charaktery i pamiętają wydarzenia z poprzednich snów w których występowali. Ja też w snach pamiętam poprzednie sny, ale jako rzeczywiste wydarzenia. Wiem że mogę przenikać między miastami i często korzystam z tej możliwości. Co ciekawe różne lokacje w snach, które nie istnieją w rzeczywistości, nie zmieniają za bardzo swojego miejsca i wyglądu, nawet jeśli od ostatniego snu z tą lokacją minął ponad rok. Od kiedy zapisuję sny zyskałam większą kontrolę nad tym co robię we śnie, jest większa płynność między zdarzeniami a sceny nie uciekają już mi tak często. Kiedy byłam mała miałam duży problem z odróżnianiem snu od rzeczywistości. Teraz zdarza mi się to bardzo rzadko, najczęściej objawia się tym że czegoś nie zrobię, bo zrobiłam we śnie, albo zrobię coś niepotrzebnego bo nikt tego w rzeczywistości nie zlecał, itp. Jestem bardzo ciekawa czy ktoś jeszcze ma coś takiego. Dziwnie się z tym czuję. Jednak ma to też zalety,bo to sny inspirują mnie do tworzenia, niestety ostatnio miałam ich bardzo mało.
  18. Witam, przedstawiam kilka moich niedokończonych prac. Dlaczego niedokończonych? Wydaje mi się że tego nie zrobię bo prawie nigdy nie kończę swoich prac. Ale istnieje cień szansy że coś z tego kiedyś będzie. Szkice z Fluttershy (możliwe że są trochę krzywe, ale to dlatego że nie umiem dobrze ustawić papieru na skanerze) :
  19. W.B.

    Wasze fotografie ^^

    Świeczki robione podczas zimowej nudy i końskie oko chyba z wystawy w Poznaniu w 2017.
  20. W.B.

    Dyskusja o Snach

    Niedawno miałam straszny koszmar. Był dzień, byłam nad rzeką. Zobaczyłam niewielkie stworzenia wyglądające jak krzyżówka krowy z psem. Trochę się ich bałam, ale moja mama która pojawiła się znikąd zapewniała że można je pogłaskać. Miziałam je sobie, gdy ujrzałam za sobą stadko koni pociągowych z futrem z jaków. Chciałam pogłaskać najmniejszego, ale nagle urósł i był największy. Gdy wyciągałam do niego rękę nadjechał Jeep w którym siedzieli John Rambo i Indiana Jones. Odskoczyłam w bok aby nie zostać przejechana. Poszłam z mamą do sklepu i kupiłam koryto lodów jagodowo-śmietankowych. Gdy doszłyśmy do domu musiałam włożyć lody do zamrażalnika, aby ojciec nie widział. Otwieram zamrażalnik, a tam 4 koryta już leżą, do tego jedno takie samo jak właśnie kupiłam. Przypominam sobie, że kupiłam je w poprzednich snach i jeszcze nie zjadłam. Wsadzam lody i zamykam lodówkę. Poszliśmy do innego miasta, do stodoły w której mama zaprojektowała nowoczesny zamek do drzwi w nowo powstającym centrum ogrodniczym. Towarzyszył nam mój kolega (który czasami pojawia się w snach, ale w rzeczywistości nie istnieje). Zamek do drzwi wypełniał pół stodoły, była to drewniana spirala o średnicy około 3 metrów. Na spirali nałożone były drewniane pierścienie, które po przesunięciu otwierały zamek, który otwierał drzwi. - To nie pyknie - Powiedział kolega. Poszliśmy zajrzeć do silosu. W środku były ułożone drewniane prostokąty z dziurami i za pomocą długiego kija popychało się metalowe kule które uderzały o ściany. Zabawa polegała na tym żeby wszystkie kule trafiły do dziur, ale żeby nie wyszły myszy. Gra nazywała się Kule&Myszy. Kolega zaproponował mamie aby otworzyła centrum handlowo-rozrywkowe skoro ma takie atrakcje. Przypomniało mi się że muszę iść do swojego liceum, bo jest promocja dla absolwentów na dodatkowe punkty na studia. Poszłam na salę gimnastyczną. Siedziały tam na trybunach dwie dziewczyny które stale się ze sobą użerały. Jedna miała szare kręcone włosy, a druga długie i zielone. Pierwszy raz je widziała. Ale one mnie znały. Marta (ta z kręconymi) powiedziała bym jej coś przyniosła z drugiego końca sali. Kiedy wracałam zaczęła się parada. Byłam już połowie drogi. Musiała się co chwila zatrzymywać aby przepuścić jadące po okręgu kolumny motocyklistów, samochodów, maratończyków, husarii, Jeepów z reporterami. Na szczęście udało mi się dojść. Zielonowłosa powiedziała że musimy iść na basen. Na miejscu miałam trudność ze znalezieniem damskiej szatni. Zabłądziłam dwa razy, ale znalazłam. Zostawiłam ubrania przed szafką i poszłam. Skoczyłam z deski i wpadłam do wody. Wyrzuciło mnie 3 metry nad wodę. Skakałam jak delfin. Kiedy poszłam się przebrać nie mogłam znaleźć swojej szafki. Szłam korytarzem, ściana była cała w szafkach. Błądziłam naprawdę długo, ale nie udało mi się znaleźć. Przyszły dziewczyny i powiedziały że zaraz będą zajęcia z reniferem na dodatkowe punkty. Zawinęłam się w ręcznik i poszłyśmy po schodach. Dziewczyny miały kartki niezbędne aby dostać się na zajęcia. Ja nie miałam i musiałam szybko uciec, żeby renifer nie zauważył.Renifer to stary nauczyciel z Prawniczej Szkoły Rurociągowej ubrany w kostium świętego mikołaja z rogami renifera. Gdy schodziłam po schodach zauważyłam że idzie za mną jakaś nieznajoma dziewczyna w szerokich ciemnozielonych spodniach z fioletowymi prostokątami na kolanach. Powiedziała że nie ma kartki i pomoże mi szukać ubrań. Idziemy więc po korytarzach obłożonych białymi płytkami. Kilka razy po tych samych. W pewnym momencie dostrzegłam na murku przed szafkami słoik z kolorowymi kamyczkami i dużą rzekotką w środku. Były też mniejsze. Miały różne kolory, na ogół przeźroczyste z kropkami niebieskimi lub różowymi. Żaba zaczęła się wydostawać ze słoika, ięc wpychałam ją z powrotem. Kręcił się tam jeszcze jakiś szczeniak, a obok leżał plecak. Niedaleko siedziała grupa dziewczyn w wieku około 15-16 lat. - Czy to twoje żaby? - Zapytałam. - No, moje - Powiedziała jedna z dziewczyn. - Włóż je do terrarium. - Nie chce mi się. - Ale one nie przeżyją bez odpowiedniej wilgotności i naświetlenia. - Nie używaj wobec mnie słów których znaczenia nie znam. - Miałam ochotę rozkwasić tej ignorantce mordę. - Jakich słów nie rozumiesz?Wilgotność? Naświetlenie? - Dopytywałam. - Nie. Chciałam się oddalić, bo było już od dawna ciemno a ja nie miałam w dalszym ciągu swoich ubrań. Jak się obudziłam to nie mogłam dojść do siebie przez jakiś czas. Dobra rada: nie odpalajcie sobie na noc kadzidełek. Sprawdzałam kilka razy ich działanie i za każdym razem wychodzą takie pokręcone koszmarki.
  21. W.B.

    Czy boisz się ciemności?

    Obawiam się trochę chodzić w ciemności, miałam już kilka nieprzyjemnych sytuacji. Gdy tylko się ściemnia bardzo źle widzę, latarka ułatwia sprawę, ale nie zawsze. Kiedy przełaziłam przez uszkodzony płot nadepnęłam na gwóźdź, który przebił mi but i wbił się w stopę (właściwie byłam wtedy w klapkach). Następnie w krzakach upuściłam latarkę i długo dłubałam aby ją znaleźć. Potem nie widziałam w ogóle co chwytam i za co chwytam. W ten sposób uszkodziłam sobie palce niosąc zardzewiały piekarnik. Inna historia wydarzyła się w zeszłym roku. Widziałam jak nad rzeką kilka kilometrów od domu wychodzi wieczorna mgła, nisko przy ziemi, zupełnie jakby ktoś rozlał mleko. Wzięłam aparat i poszłam nad rzekę. Robiłam zdjęcia, zauważyłam drogę w wysokiej trawie. Usłyszałam nade mną jakiś trzask. Spostrzegłam dwie sowy błotne, które wykonywały niesamowity lot na tle zachodzącego słońca i mgły. Porobiłam trochę zdjęć, nagrałam je i poszłam wzdłuż rzeki tą drogą. Idę sobie, nie wiem jak długo. Droga znika w pewnym momencie. Słońce już zaszło i jest coraz ciemniej. Mgła zrobiła się gęstsza i wyższa, a w powietrzu można było wyczuć charakterystyczny zapach wilgoci, jak w piwnicy lub niektórych fortyfikacjach (uwielbiam go). Szłam sobie tą samą drogą, co jakiś czas stawałam aby zrobić zdjęcie. Jeszcze raz zapatrzyłam się na sowy błotne i ich podniebne akrobacje. Podnoszę się z ziemi a mgła była już tak gęsta i biała, że nie widziałam dalej jak na metr. W wiosce w której przebywałam nie działa oświetlenie, więc nie było nic widać. Dostrzegłam czubki drzew wystające ponad warstwą mgły. Ruszyłam przed siebie, potykałam się o cholerne wysokie mrowiska i miałam buty pełne czarnoziemu. W pewnym momencie usłyszałam płynącą rzekę po mojej prawej stronie, a właściwie pode mną. Okazało się że stoję przy krawędzi kilkumetrowego stromego brzegu. Mało nie dostałam zawału jak jeszcze bóbr z hukiem wskoczył do wody. Poszłam dalej na - skoro wracam drzewa, których czubki widzę powinny być po lewej stronie ścieżki. Miałam jeszcze około 2 kilometrów do przejścia. Trawa zrobiła się mokra, co oznacza że czarnoziem w moich butach też. Było to bardzo nieprzyjemne. Ogólne kiedy wróciłam do domu było już po szaszłykach. Takie historie przytrafiały mi się jeszcze kilka razy. Np, 10km, słońce prawie zaszło a ja na rowerze bez świateł bo zapatrzyłam się na żołny. Czuję, że niedługo znowu będę w podobnej sytuacji. Najstraszniejsza historia wydarzyła się około dwóch tygodni temu. Jechałam z rodzicami przez Łotwę. Była noc. Jedziemy dość szybko, za kierownicą był mój ojciec. Mama siedzi i nagle krzyczy, że łoś stoi. Tata zahamował gwałtownie, ale jechał zbyt szybko by całkowicie zatrzymać samochód. Ogromna klępa przebiegła kilka centymetrów przed maską, widać było białka jej oczu. Na poboczu po drugiej stronie drogi potknęła się i przewróciła. Niezdarnie i w pośpiechu podniosła się - najpierw przednie nogi, które od razu niosły ją do przodu, następnie tylne. Odrobinę szorowała kolanami po ziemi, ale nic jej się nie stało i uciekła. Była to kolejna sytuacja zagrożenia życia, ale jedna z niewielu jaka przytrafiła mi się w ciemności. Dlatego obawiam się ciemności, nie widać kiedy i co wyskoczy, nie widać dokładnie po czym idziemy i czy skończy się to tylko lekkimi zadrapaniami, czy też wpadnięciem do jakiejś dziury i złamaniem nogi (ewentualnie czymś gorszym) Zdjęcie z mglistej wyprawy, aby było ciekawiej.
  22. W.B.

    Wasze fotografie natury

    Kilka modliszek: Jaszczurki zwinki: Motylek:
  23. W.B.

    Sucharrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrry!

    Szedł facet koło koparki i dał się nabrać
×
×
  • Utwórz nowe...