Skocz do zawartości

W.B.

Brony
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Wszystko napisane przez W.B.

  1. Przepraszam za moją dłuższą nieobecność, ale komputer mi się zepsuł i dopiero teraz jestem w stanie z niego (prawie) normalnie korzystać.
  2. Zrobiłam przegląd produktów spożywczych w celu przygotowania śniadaniokolacji.

    Znalazłam w lodówce: trzy marchewki, pół litra owsianego zamiennika mleka, sos serowy i worek pełen owocowych mordoklejek. 

     

    Po chwili namysłu szybko wyszłam po niezastąpiona chińską zupkę. 

     

    Niestety zawsze jak kończy mi się chleb i idę na zakupy, to wracam z pełną torbą rzeczy które do siebie nie pasują. I oczywiście zawsze bez chleba :twilight5: 

     

    1. Decaded

      Decaded

      Też mam ten problem jak robię zakupy - kupuję wszystko, tylko nie to, po co poszedłem.

      Może pora zacząć robić jakieś listy zakupów? :ming:

    2. Sowenia

      Sowenia

      No to ja mam inaczej. Kupuję to, co miałam kupić + sporo zbędnych rzeczy :fsscream:

  3. W.B.

    Spotkania z ptakami

    Rzeczywiście smutna historia Jeśli gniazdo spadło to najprawdopodobniej była to jaskółka oknówka, a nie jerzyk. Jerzyk ma takie gniazda, które nie mają prawa spaść. Znajdują się np. w otworach wentylacyjnych, szczelinach. Brawa dla taty, że próbował pomóc pisklakowi. Miałam dużo jerzyków, jednego zapamiętałam w szczególności, bo leżał na asfalcie w mieście i nie mógł samodzielnie się wzbić w powietrze. Samochody na d nim przejeżdżały, on leżał niedaleko przejścia dla pieszych. I tak stanęłam i czekałam aż się któryś samochód zatrzyma, a tymczasem jerzyk pełzał i był w coraz bardziej niebezpiecznym położeniu. Nikt się nie chciał zatrzymać i weszłam na drogę. Samochody nie jechały zbyt szybko, ale stuknięcie byłoby bolesne. Na szczęście nic nikomu się nie stało. Zmierzyłam ptaszkowi skrzydło i było jeszcze odrobinę za krótkie, musiał z jakichś przyczyn znaleźć się poza gniazdem wcześniej. Niestety ta historia też jest smutna, okazało się że jerzyk miał obrażenia wewnętrzne i wylew krwi po zderzeniu z asfaltem (gniazda jerzyków znajdują się bardzo wysoko). Niestety nie przeżył.
  4. Podczas życia codziennego nie sposób nie zauważyć ptaków. Są wszędzie, kręcą się koło naszych domów, bytują w naszych sadach i ogrodach, nie brakuje ich nawet w dużych miastach. Niektóre spotkania z ptaszyskami zapadają w pamięć na dłużej lub są po prostu interesujące z różnych powodów. Mimo że nie mamy odradzającego się z popiołów feniksa takiego jak Philomena, to ptaki w naszym świecie mogą być równie ciekawe W tym temacie możecie opowiadać różne historie związane z ptakami jakie Was spotkały, mogą być takie które szczególnie zapadły w pamięć, ale też bardziej codzienne, które są równie dobre, szczególnie jeśli dotyczą jakichś niecodziennych okazów lub sytuacji. Mile widziana będzie właściwie każda historyjka związana z jakimkolwiek ptakiem. Zacznę od historii o bliskim spotkaniu z myszołowem. Robiłam sobie kilometry na rowerze. Jechałam już w stronę miasta w którym wtedy mieszkałam. Zostało mi jakieś 10 km. I wtedy, na zaoranym polu zauważyłam jak siedzi myszołów. Normalnie siedział, jak to one mają w zwyczaju. Trochę mnie zdziwiło że nie uciekał, więc zatrzymałam się. Chciałam zrobić mu zdjęcie, a on w tej chwili spróbował się zerwać do lotu. Niestety coś mu nie wyszło i zaczął się oddalać na piechotę, pomagając sobie skrzydłami na nierównej ziemi. Poszłam za nim, wyciągnęłam bluzę żeby go nakryć. Nigdy nie przypuszczałam że myszołów może być takim szybkim biegaczem. Goniłam go prawie do środka pola, zanim udało mi się go złapać. Jego żółta stopa uzbrojona w ostre pazurki na dzień dobry wbiła mi się w dłoń. Musiałam jeszcze wrócić do roweru, zawinąć drania w bluzę i wieść pod pachą 10 km. To było najdłuższe 10 km jakie dane mi było przejechać. Ptak się kręcił, wiercił, wyślizgiwał, czasem udało mu się wyswobodzić głowę i dziobnąć, czasem nogę i drapnąć. Miał zwichnięte skrzydło po kolizji z autem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ptaka odwiozłam do domu, tam go przepakowałam i zawiozłam do ośrodka rehabilitacji. Tego spotkania nigdy nie zapomnę, została mi blizna po tym skurczybyku
  5. Tak. Nie. Mamy więc zwierzę porośnięte futrem, które nie jest mięsożerne
  6. Zabawy ciąg dalszy! Przypominam reguły gry: 1. Wymyślam konkretny gatunek zwierzęcia, czyli nazwa złożona z dwóch członów, nigdy nie chodzi mi o rasy zwierząt. 2. Chętni do zabawy zadają pytania, na które odpowiedź może brzmieć jedynie TAK i NIE. 3. Każdy może zadać nieograniczoną ilość pytań, ale nie mogą być zadane dwa pytania pod rząd przez jednego użytkownika. 4. Osoba która odgadnie zwierzę dostaje punkt. Punktację będę przyznawać od nowa pod tym postem. Całą zabawę rozpoczynamy od nowa. Tak więc, mam już w głowie jedno zwierzę, więc można śmiało zaczynać
  7. PervKapitan, dziękuję za miłe słowa Też myślałam nad reaktywacją zabaw, bo mi się podobały. Co do quizu to jeszcze nad nim pomyślę, może uda się coś z nim zrobić
  8. Witam W tym temacie będą się pojawiać różne ważne sprawy dotyczące działu, a także informacje dotyczące moich dłuższych nieobecności. Jestem nowym opiekunem Fluttershy na okresie próbnym. Liczę na Waszą współpracę i pomoc przy reaktywacji działu. Na dziś to tyle, pozdrawiam serdecznie
  9. Witam wszystkich Jestem nowym opiekunem działu, na razie na okres próbny, ale mam nadzieję że sprawdzę się w nowej roli. Zamierzam wnieść do działu pewne zmiany, jako że dotyczy on Fluttershy. Jak wiadomo bardzo lubi ona zwierzęta, więc z pewnością chciałaby, aby jej dział dotyczył właśnie tej tematyki Będą nowe tematy zachęcające do dyskusji i wymiany doświadczeń związanych z różnymi stworzeniami, tymi domowymi i dzikimi. Pojawią się też nowe zabawy, a być może także jakiś konkurs. Zastanawiam się nad zrobieniem nowej zapytajki, poprzednia nie cieszyła się popularnością, więc mam wątpliwości co to tego. Mam nadzieję, że będzie mi się powodzić w roli opiekuna Flutterki i jej dział, mimo końca generacji będzie się rozwijał w dobrą stronę. Chętnie wysłucham Waszych pomysłów na nowe zabawy, tematy i inne rzeczy które mogą pomóc reaktywować dział. W kupie siła
  10. O swoich snach mogę pisać dużo, dają mi dużo dziwacznych pomysłów. Zapisuję je od wielu lat w specjalnym zeszycie, kiedy mi się przyśniło, co i w jakim miejscu. Dzięki temu poprawia się pamięć i zdolność zapamiętywania marzeń sennych. Obecnie pamiętam prawie wszystko co mi się przyśni i znajduję w snach powiązania do innych snów, które śniłam wiele lat temu. Postacie które stale goszczą w moich snach, pamiętają wydarzenia z poprzednich snów i to jest dziwne. Jeśli chodzi o kuce, miałam z nimi tylko jeden sen, do tego występowały tam postacie z mojego uniwersum. Cały pomysł na odcinek, a może coś dłuższego (myślę żeby napisać to w formie opowiadania) wyglądałby tak: Jest sobie grupa psów i jeden kot, które wiodą zwyczajne psie życie na przedmieściach. Psów jest ich 6 i są rodzeństwem w różnym wieku (różne mioty). Jest też grupka psów bezdomnych, jeden z nich nieustannie kłóci się z jedną z psich sióstr, Wilgą. Pewnego dnia rodzinny spacer zakłócają dwie siostry, próżne suczki, które mają bzika na punkcie swojej urody. Kłócą się o tajemnicze lusterko, które znalazły. Do bitwy o przedmiot wkraczają pozostali, w tym kotka i bezdomny pies. Rodzi prawdziwa bitwa i ... pyk. Wszyscy lądują w tajemniczej dziwacznej krainie i do tego są kucykami. Każdy trafił w inne miejsce w Equestrii. Nawiązują tam nowe znajomości, stykają się z nowymi problemami i żadne z nich nie wie, że aby dostać się do domu muszą zrozumieć coś bardzo ważnego. Takie coś zrodziło mi się w głowie po jednym śnie. Jest to historia lekko ulepszona, ale głownie na podstawie snu i moich wrażeń podczas oglądania serialu
  11. O Boże, jakie ja mam chore problemy. Przylazł do mnie jakiś koleś, bo chciał mnie poznać, tak to chyba jest w akademikach, że prędzej czy później ktoś się przyplącze. A ja mu powiedziałam że nie mam czasu, bo robię tabelę składników pokarmowych i jak coś może przyjść jutro. I on powiedział, że przyjdzie jutro, a ja nie wiem co zrobić. 

     

    Mam problem w rozmowach, cały czas pouczam i ludzie mówią, że jestem nudna i nie umiem się bawić. Nie wiem o czym z nimi rozmawiać. Gdybym wiedziała że spotka mnie taka sytuacja to bym wzięła ze sobą książkę z rozmówkami. A teraz jestem w czarnej dupie. I jeszcze mam problem z podziałem silosowanej kukurydzy. Co za pech.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Sowenia

      Sowenia

      Trochę rozumiem, też mam problem z rozmowami z ludźmi. Teraz już co prawda znacznie mniejszy niż kiedyś, ale nadal. Ja bym spróbowała się przemóc. A nóż okaże się, że się dogadacie i zakolegujecie ^^ 

    3. W.B.

      W.B.

      Ten koleś to najnudniejsza osoba z jaką dane mi było rozmawiać. Jest młodszy ode mnie. Nie czyta książek wcale. Na każde pytanie odpowiada jednym słowem. Taki przymulony strasznie, albo był naćpany, albo jest niedorozwinięty. Musiałam go wyrzucić, bo coś sobie ubzdurał i chciał mnie objąć. Ci ludzie nie umieją się zachować. Już znam dwie osoby tutaj i obu nie lubię (jedna dziewczyna zostawia za sobą ścieżkę z gotowanego makaronu i ryżu i nie używa spłuczki).

       

      W Polsce nie miałam problemu z rozmowami, prowadziłam kilka wykładów, chodziłam na debaty. Teraz tylko tak mi się zrobiło od przeprowadzki za granicę. 

    4. Sowenia

      Sowenia

      Ałć...no to niee, jak ziomek nie szanuje twojej przestrzeni osobistej to nie ma co próbować. Udawaj, że cię nie ma i tyle. Pewnie ze stresu nowym miejscem tak masz. Ja mimo, że znam angielski to jak przyjdzie mi rozmawiać w tym języku to nagle pustka w głowie. Eh te ludzkie mózgi... Muszą wszystko komplikować. 

  12. Głodna jestem. Chciałam sobie zrobić zupkę chińską, wstawiłam wodę, wsypuję makaron, jest olej. Tylko do jasnej cholery, zapomnieli dodać proszku :despair: 

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [2 więcej]
    2. Sowenia
    3. W.B.

      W.B.

      Zalałam sobie herbatkę i kubek pękł. Zastanawiam się co będzie dalej.

    4. Sowenia

      Sowenia

      Masz jakichś wrogów? Bo może ktoś na ciebie klątwę rzucił :sunburst2:

  13. W.B.

    Odcinek 9: Sweet and Smoky

    Oglądałam sobie ten odcinek i było wszystko w porządku, dopóki nie okazało się że brat Smolder to ten paskudy drań, którego bardzo nie lubię od kiedy po raz pierwszy go pokazali w serialu. Ale dalej, jak szła akcja i zaczęło się wyjaśniać dlaczego tak postępuje to nienawiść ustąpiła obojętności. Gdyby ktoś zaczął mi wyskakiwać z taką formą poezji to też bym się śmiała. Niby artysta, ale poziom tych tekstów kojarzy mi się z niektórymi ludżmi o niskim ilorazie inteligencji. Podobała mi się scena z Fluttershy przy jajkach i Ember, jak chciała naśladować jej podejście. Fluttershy całkiem dobrze gra na bębenkach Odcinek całkiem fajny, mimo mojej niechęci do Garbla. 7/10
  14. Złapał mnie nocny głód, jest już za chwilę 1 w nocy, więc stwierdziłam że zaparzenie zupki to kiepski pomysł. Zrobiłam sobie kanapkę z ikrą kabaczkową. I jak coś mi rąbło w drzwi to aż się zakrztusiłam i mi z kanapki tej ikry na laptop wyciekło. 

    A sąsiadka po prostu potknęła się o pasek od szlafroka :twilight5:

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [3 więcej]
    2. W.B.

      W.B.

      O dzięki :NjdaT:  Przez to że prawie nie mam kontaktu z Polakami ostatnio, zapomina mi się wiele słów.

    3. Starlight Sparkle

      Starlight Sparkle

      Jak wiesz jak, to mogłabyś zdjąć klawiaturę i spróbować wyczyścić... :hBB25: Mnie to kiedyś poratowało sytuację, ale to w przypadku laptopa znajomego, który chciałby mu sprawdzić, dlaczego klawisze nie działają... zaklejone nikotyną. 

    4. Syrth

      Syrth

      Ja ostatnio zalałam klawiaturę colą... Cała szklanka mi się wylała... Miałam przeczyścić, ale do dziś tego nie zrobiłam, tylko używam starej :drurrp:

  15. W.B.

    [Zabawa] Twój ulubiony...

    Żołna Twoje ulubione jedzenie?
  16. Mam dwa pytanka. Nie mogę dostać książki w której o tym piszą, ale może ktoś ma taką wiedzę. Jak powinna pachnieć silosowana kukurydza pierwszej klasy, a jak trzeciej klasy? Jakie pH ma silosowana kukurydza pierwszej, drugiej i trzeciej klasy?
  17. W.B.

    Odcinek 8: Frenemies

    Widziałam że wyszły już ostatnie odcinki, więc pora rozpocząć nadrabianie zaległości z serialu. Chyba to tutaj stanęłam. Ten odcinek jest wyjątkowo dobry. Twórcy spisali się na medal umieszczając antagonistów w jednym odcinku. Fajnie, że zaczyna się rodzić między nimi zalążek przyjaźni. Z całego trio najbardziej polubiłam Cozy Glow. Czasami się zastanawiam czy ona w ogóle jest kucykiem, taka złowieszcza jest. Tirek wcale nie jest takim palantem na jakiego wyglądał, a Chrysalis zachowywała się jakby nie była do końca zła. Ten kozioł wydaje mi się dość nierozgarnięty. Jest potężny itd., ale sprowadził trzech największych złoczyńców i jakoś słabo ich pilnuje, często się oddala i zostawia ich samych. Nie podejrzewa że mogą coś knuć przeciwko niemu, nawet ułatwił im to każąc współpracować. Rozbawiła mnie scena jak nabijali się z Twilight przy ognisku i jak śpiewali piosenkę (która nie była taka zła). Dałam odcinkowi najwyższą ocenę i jest on na razie moim ulubionym z dziewiątego sezonu.
  18. W.B.

    Co robiłeś 5 minut temu?

    Zjadłam gotowego czebureka (taki wschodni specjał) z farszem, który przypominał gumę. Fuj.
  19. W.B.

    Co robiłeś 5 minut temu?

    Skończyłam kleić podartą książkę.
  20. Kurczę blade... To jest istny chaos. Plan zajęć dostałam niedawno, nikt nie może mi wydać sensownego spisu podręczników. Na razie wzięłam dwa z biblioteki, jeden "Normy karmienie zwierząt hodowlanych" jest w stanie całkiem znośnym. Drugi "Anatomia i fizjologia" to już inna historia. Nie jest to jakaś stara książka, właściwie nie wiem z jakiego jest roku bo brakuje tych stron. Najpewniej koniec lat 70 lub lata 80. Tak zmaltretowanej książki jeszcze nigdy nie widziałam. Nawet takie przedwojenne, gnijące latami w opuszczonych domach były w lepszym stanie. Luźne poszarpane kartki, twarda oprawa w kawałkach. Brakuje połowy stron. Ostatnia to początek rozdziału o laktacji. Nie wiem kim trzeba być aby zamienić książkę w takie strzępy.

     

    I jak tu się uczyć kiedy nie ma z czego. Wszystkie podręczniki łaciny wzięła profesorka bo się boi że studenci zniszczą. Na szczęście pożyczyła mi jeden egzemplarz :NjdaT:

     

    Dzisiaj przychodzę na zajęcia, jest 14 godzina, pusto. Przychodzi profesorka i mówi że zadzwoni po innego profesora, bo on znowu nie spojrzał na plan i nie wie że prowadzi dziś lekcje.I nikt nie przyszedł. Potem ona zaczęła prowadzić lekcję karmienia. Kiedy ja rysowałam tabelę składników odżywczych siana, ona razem z innym studentem męczyła się nad programem komputerowym. Serio, to było okropne. Zero organizacji, nigdy nie wiadomo co się będzie działo. Mimo planu zajęć, odbywają się one w innych salach niż jest napisane. Nauczycielka po rozpoczęciu zajęć powiedziała: " Dzisiaj mamy zootechnikę, ale prowadzę z wami też Karmienie, więc zrobimy to drugie." A ja myślałam że dzisiaj będzie zootechnika, całą noc nie spałam tylko zakuwałam te bzdury, a ona sobie robi lekcję o karmieniu. Jak ja nawet zeszytu nie wzięłam. Prawie zawału dostałam. Do teraz strasznie mnie boli i ni jak nie mogę się uspokoić. Nie wiem czego mam się konkretnie nauczyć, a czego nie, więc teraz zakuwam wszystko jak leci i nawet na przód żeby uniknąć zaskoczenia.

     

    Mieszkam w pokoju z dziewczyną której jeszcze nigdy nie widziałam, bo przyjeżdża bardzo rzadko. Okropnie się obawiam jej przybycia. Chyba popadam w jakąś paranoję, bo jak słyszę kroki na korytarzu to mam wrażenie że to ona idzie. A ja nielegalnie uruchomiłam jej lodówkę, bo miałam produkty które by się zepsuły. Chyba mi nie wybaczy jak się dowie. 

     

    Tak się martwię tym wszystkim że dostałam nerwowego tika. Ostatni raz miałam tak kiedy mnie (nie pamiętam już polskich słów i teraz napiszę coś głupiego) zasiedlali w akademiku. Bardzo chciałam być sama, bo nie lubię jak ktoś mi przeszkadza, odwleka od książek i narusza mój rytm.

     

    Coś czuję że to będzie naprawdę ciężki rok. I jeszcze nie ma ogrzewania i jest 13 stopni w pokoju. Nienawidzę tego miejsca.

     

     

    1. Sowenia

      Sowenia

           Brzmi to okropnie, ale może to tylko takie początki. Z planem zajęć to i w Polsce zawsze były cyrki, nieważne do jakiej szkoły chodziłam. Nie wiem o co chodzi z tą lodówką, ale rozumiem, że to z jej powodu boisz się przybycia współlokatorki? Spróbuj na to spojrzeć pozytywnie. Może twoja współlokatorka okaże się być spoko osobą i może nawet będzie miała książki, które się przydadzą, może nie będzie ci zaburzać rytmu, a wręcz przeciwnie? :aj5: 

  21. Nie, tylko pojedyncze kafle. Posiadasz płytę indukcyjną?
  22. W.B.

    Pochwal się.

    Muszą tak leżeć jeszcze przez jakiś tydzień, bo nie mam jeszcze mebli. Dostaną specjalne miejsce na regale. Regał będzie robiony ręcznie, więc jak skończymy to się nim pochwalę w temacie
  23. W.B.

    Pochwal się.

    Wreszcie ją mam."24 Carrots" z 1980 roku, dziewiąty album studyjny Al'a Stewarta. Tylko zanim wezmę ją do ręki minie kilka miesięcy (kupiona w Polsce, a ja jestem w Rosji). Na pewno jeszcze kupię coś tego wykonawcy, jest jednym z moich ulubionych. I kosztuje niewiele. Spory stosik winyli piętrzy się pod moim łóżkiem, a ja nawet nie mam obecnie na czym tego odtwarzać Nie chcę ich mordować starym Arturem, tym bardziej że najcenniejsze egzemplarze (Black Sabbath, Beatles) spłonęły w pożarze, bo jakiś szczur przegryzł kabel. Zdjęcie okładki
  24. Nie, ale kiedyś miałam replikę. Posiadasz motocykl?
×
×
  • Utwórz nowe...