Film znam i cenie, choć dawno nie widziałem i dużo się zapomniało (prawie wszystko). Moment w 2:20 skojarzył mi się z Orphaned Land, ale do rzeczy. Powiem tak, do połowy utwór te wydawał mi się być takim typowym musicalowym czymś, który i tak o dziwo nie wkurza, lecz iście dobry też nie jest. Po połowie, gdy wbili ci nabuzowani tancerze, zaczęło się robić lepiej i zostało tak do samego końca. Rzecz dobra, nie powiem, lecz nie na tyle, by słuchać tego dla przyjemności. Daję 6,5 uśmieszka na 10. Dzisiaj skończyłem grać w South Parka: Kijek Prawdy (9,5/10, nieziemska gra) i pod koniec pojawili się oryginalni autorzy z serialu. Zanim zacząłem rozmyślać, jaka ta gra jest wspaniałą, utwór towarzyszący autorom sprawił, że rozpuściłem się na krześle. Nie jest to coś super fajnego czy coś, lecz po prostu pasuję to idealnie do zakończenia czegoś tak nieprzewidywalnego, pokręconego i zaje*istego, jakie mogą być odcinki South Parka (bądź gry, jak tutaj miałem). Super sprawa, moim zdaniem.