-
Zawartość
1041 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
33
Wszystko napisane przez Talar
-
Wyraziłem swoje obawy. Czy to jest aż tak złe? Zresztą, mamy tu idealny przykład tego, co niektórzy tutaj skrytykowali. Bierze mnie za kompletnego debila "ty przeczytałeś to co napisałeś? Wiesz, tak przed wysłaniem?". W dodatku, twój ton wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia. Myślałem, że Inkwizytor ma być takim wzorem do naśladowana. Ty jesteś za to strasznie niemiły i wręcz chamski. Na miejscu Arjena czy kogoś tam innego wlepiłbym Ci poważne ostrzeżenie, które dotyczyłoby twojej dalszej roli jako Inkwizytor. Zresztą, biorąc pod uwagę bardzo niemiłą historie (którą mogę tutaj omówić, jakby ktoś chciał), jaką z tobą miałem, aż dziw mnie bierze, że wciąż jesteś Inkwizytorem. Jedną z rzeczy, które chciałbym, aby były warnowane, są takie niemiłe i nie kulturalne odzywki. Nie chciałem tworzyć tego typu dyskusji. Widać, że praktycznie żadna sprawa nie może obyć się bez jakiś bzdurnych konfliktów.
- 242 odpowiedzi
-
- 2
-
-
- regulamin
- nowelizacja
- (i 5 więcej)
-
Wtrącę się na chwilę. Cieszy mnie to, że każdy podaje jakieś tam zachowania, które powinny być karane. Lecz obawiam się, że z tego wszystkiego, co zostało i jeszcze nie zostało wypisane, "jakaś grupka osób z wyższej półki" wybierze sobie to, co im bardziej odpowiada, a to, co jest dla nich niewygodne, wyrzuci do kosza. Proszę was, zróbcie tak, abym się mylił. Bardzo bym chciał uniknąć tego typu sytuacji.
- 242 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- regulamin
- nowelizacja
- (i 5 więcej)
-
Nick: Nie podoba mi się. Za długi, trudny w skróceniu i nie oryginalny, no chyba, że chciałeś być oryginalny w swojej nieoryginalności. Avatar: Okropny. Gdybym mógł, to blokowałbym tego typu, nawet, gdyby nie ukazywałyby one kucyków. Sygnatura: To samo, co wyżej. W dodatku, jest ruchoma, przez co cały czas mruga mi przed oczami, jak piszę. User: No muszę przyznać, że nie przepadam za bardzo za tobą. Rozumiem, że lubisz shipingi i inne tego typu rzeczy, ale nie musisz wstawiać tego jako avatary i sygnatury, aby wszyscy musieli o tym wiedzieć. Niektórym się to może nie podobać. Zresztą... em... Nie chcę cię urazić, ale... powiem tak, że do bystrych raczej nie należysz, a niektóre twoje posty i wypowiedzi są... mało mądre. Jednak jesteś dość miłą osobą, co jak najbardziej cenie. Tylko nie bij mnie za te słowa, ok?
-
Nick: Bardzo charakterystyczny i fajny, lecz dość niewygodny to używania w wołaczu. Avatar: Herb Ukrainy? Zapewne chcesz okazać sprzeciw Putinowi. Mało Ci to da, ale ważne, że coś chcesz tym pokazać (o ile chcesz). Sygnatura: Sam obrazek jest średni, gdyż całkowicie dynda mi to, czy ktoś jest "lewakiem" czy "prawakiem". Jednak jego ułożenie po środku mi się nie podoba. Link to ficka, jak najbardziej na miejscu. Jeśli chodzi o cytat, to sam jestem za młody, aby zaznać prawdziwego życia. User: Czerwonoarmista, dysydent i zapluty karzeł reakcji. A tak na serio, to koleś sam w sobie jest spoko, lecz lubię u niego to, że nie wpieprza swojego poglądu politycznego, jakim jest komunizm, na każdy możliwy krok. A nawet jak już, to nie w tak agresywny i gloryfikujący sposób, jak wielu innych zwolenników tegoż poglądu politycznego. Brawo Ci za to.
-
Mógłbyś to rozwinąć, nie robiąc jednocześnie offtopu?
-
Ech... Powiem tak: odcinek ma w sobie wiele, na prawdę wiele ciekawych i fajnych drobnostek, lecz jego główny przekaz pozostawia wiele do życzenia. Odcinek o Spike'u, tak? Można to już wpisać na minus, lecz nie dlatego, iż nie lubię tej postaci, lecz że w ogóle ten odcinek ma jakiegoś głównego bohatera, ale o tym potem. Tak czy siak, Spike. Czy wyszedł dobrze? Trudno w sumie powiedzieć. Problem dotyczący tremy podczas wystąpień przed publicznością jest znany nie od dziś, więc do tego przyczepić się nie mogę. Sam boję się występować nawet przed mniejszą grupą. Zresztą, zapewne nie tylko ja, nie lubię oglądać takich upokarzających scen i o ile zapalanie tego znicza dało się jeszcze przeżyć, tak to śpiewanie hymnu było... Powiem tylko, że zatrzymałem filmik i nie chciałem oglądać dalej, a gdy w końcu się do tego zmusiłem, to ściszyłem dźwięk do minimum, chociaż byłem sam w domu. Strasznie nie lubię takich momentów, przez co trudno będzie mi wrócić do tego odcinka. Lecz muszę przyznać, że scena ta spełniała swoją upokarzającą rolę w stu procentach. Jego heroiczna postawa pod koniec odcinka była git i tak powinno być, lecz w niektórych momentach nasz smok jakby sam nie wiedział, co mu jest oraz wpadał na niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba pomysły. W sumie, to Spike wyszedł raczej średnio. Zrobił parę głupich rzeczy (po co on w ogóle chciał to śpiewać?) i dziwnie się tłumaczył, lecz poza tym, było spoko. A, i lizanie dupy przez kryształową społeczność było śmieszne. W sumie, to jedyne plusy, jakie jeszcze w tym widzę to olbrzymia ilość ciekawych, śmiesznych i po prostu fajnych aspektów, momentów itd. Spoko tekst Scootaloo na początku: "Łinerd or nat, łi styl hef czens tu be ołsom!". Pokazuję on, że nie liczy się wygrana, lecz rozgrywka i ukazanie się z jak najlepszej strony. Że się jest pro gamerem, a nie takim noobem z inteligencją dorównującą zgniłej kalarepie. Wracając do tematu, to muszę przyznać, że RD spisała się całkiem całkiem. Poparła słowa Scoo, cieszyła się ze srebra oraz nie uważała się za stworzoną do wygrywania bogini zaje*isotści. Tak trzymać, Rainbow Dash! Skoro już przy srebrze jestem, to kolejnym plusem jest to, że skład RD wcale nie wygrał. To, że jest ona jednym z głównych bohaterów, nie oznacza, że musi zawsze wygrywać itd. O czymś takim zapomina wiele osób tworzących kreskówki i bajki, przez co są one sztuczne i słabe. Traktowanie Spike'a jak króla, ale o tym już mówiłem. Wygląd wypełnionego po brzegi stadionu to uczta dla oczu. Loża dla ważnych osobistości to również rzadko spotykany rarytas. Oprócz zasiadających tam księżniczek mamy również tyką szlachtę i śmietankę towarzystwa, jak dwóch koniów z Arabii, Blueblooda, jakąś chinkę i dziwaka ubranego w dywan, panią burmistrz... Fancy Pentsa z Pana Dis Lee (którą chyba jest jego żoną) Cherry Jubile (?!?)... oraz starsze państwo ubrane na Napoleona. Na trybunach zasiada jeszcze więcej osobistości, lecz już mi się ich nie chcę wymieniać. O ile zapalenie jego było dość marna, to sam znicz, jak i jego ogień, wyglądał bardzo fajnie. Tylko czekać, aż wyrzuci karteczkę z imieniem "Harry Potter". "Equestria, mamy problem" o ile sam tekst nie był zbytnio śmieszny i do tego momentu tak średnio pasował, to fajnie, że wstawili coś podobnego. Spike jako niedziałająca zapalniczka znowu mnie rozwalił. Spodobało mi się to, że Twilight, zamiast certolić się ze Spikem, od razu wjechała mu z tekstem, że to ona podpaliła ten znicz i że zdolność podpalania rzeczy umysłem to wymysł jej smoczego przyjaciela. Już się bałem, że odcinek będzie o ty, że Spike pewny siebie zacznie robić głupie rzeczy, gdyż Twalot nie powiedziała mu, że wcale tego nie umie. Coś, co najbardziej mi się spodobało, to te blokujące magię bariery. Patent pomysłowy, logiczny i po prostu zaje*isty. Pomysłowe również było lodowe łucznictwo. Dość nietypowe i ciekawe rozwiązanie. Jednak nie wszytko jest tak różowe w tym odcinku. Magiczny czar prysnął wtedy, gdy zorientowałem się, że epizod będzie tylko związany z igrzyskami, lecz główna fabułą będzie obracać się koło jakiegoś bohatera. No kurna, czekałem rok i prawię 3 miesiące na te igrzyska! W tym czasie skończył się jeden sezonu, a kolejny dochodzi już do końca. Po drodze mieliśmy jeszcze trzy odcinki związane z tymi igrzyskami, a w epizodzie o nich opowiadającym mamy ich tyle, ile w tle zmieszczono. Jestem mocno zawiedziony.Według mnie, najlepiej byłoby, gdyby odcinek ukazywał tylko to słynne wydarzenie, bez żadnych zbędnych wątków fabularnych. Żeby ten odcinek ukazywał po prostu te igrzyska. Niestety, tak się nie stało, nad czym ubolewam. A szkoda, bo mogli wymyślić naprawdę wiele ciekawych dyscyplin sportowych, lepiej pokazać rozpoczęcie i zakończenie igrzysk, skupić się na zawodnikach itd. A miało być tak pięknie... Jednak na tym nie koniec listy skarg i zażaleń. Te całe wyścigi sztafetowe były takie... bez emocji. Ten wyścig RD i Spitfire był wręcz kwadratowy... Widzieliśmy w sumie tylko 3, czy nawet 2 konkurencje, lecz ta wada łączy się z tym, co wypisałem wyżej. To wystrzelenie strzały w niebo i trafienie nią w chmurę, która po chwili zamieniała się w olbrzymiego, niezwykle wolno spadającego, kolczastego i wyjętego prostu z zamrażalki ziemniaka było... takie dziwno-głupie. Czułem się, jakbym oglądał jakiś film katastroficzny na Pulsie. Zamiast cokolwiek zrobić, wszyscy, wliczając w to księżniczki wraz z Twilight oraz jej utalentowanym bratem, stali i krzyczeli. Rozumiem, że jest to bajka itd. oraz jak to napisał Nicolas, Twalot zastyga w miejscu w takich sytuacjach, lecz bardziej oburzyło mnie coś innego. Shining Armor zrozpaczony rozkazał, aby usunięto zaklęcie blokujące czar, na co dostał odpowiedź od jednego (zresztą, fajnie ubranego) ochroniarza, że niema czasu... Jak to kurna czasu niema?!? Rozumiem, że zdjęcie tej blokady wymaga odrobiny czasu, lecz ten teks był całkowicie głupi. Już o wiele lepiej byłoby, gdyby ten goryl powiedział, że nie uda im się zdążyć tego zrobić czy coś w tym rodzaju. W dodatku, wypowiedział to bez akcentu paniki w głosie oraz nawet nie podszedł pomóc. Brzmiało to tak, jakby śpieszył się na imieniny do cioci... Wiem, że w sumie czepiać się teraz głupich rzeczy, ale gdyby nieco zmienili ten tekst, to scena ta wyszłaby o wiele lepiej. Roztopienie tej lodowej chmury było nieco nielogiczne, lecz pozostawię to już w spokoju. Zawiodłem się również na ilości zapowiadanych fajerwerków. Niby miało tego być dużo, a tak naprawdę mamy 12 czy tam 13 zwykłych petard z Lewiatana. I jeszcze na koniec jedna rzecz: wcześniej cieszyłem się z tego, że RD i jej zespół zajął drugie, a nie pierwsze miejsce. Niestety, na koniec sytuacja się odwraca i Ponyville zyskuję jakieś 30 medali, wygrywając Igrzyska. Wolałbym, gdyby nasze skromne miasteczko uklasyfikowało się na jakimś tam 4 czy 6 miejscu, ale niech już będzie. Summa summarum: Plusy: - W końcu te upragnione igrzyska. - Problem tremy. - Heroizm Spike'a pod koniec. - Rainbow Dash zachowuję się przyzwoicie. - Fajny i mądry tekst Scootaloo. - Loża dla kucyków wyższej rangi. - Bariery magio-blokujące. - Zachowanie kryształowego ludu w stosunku do Spike'a. - Twilight z grubej rury wjeżdża Spikowi, zamiast się z nim pierniczyć. - Gwiazdy strzelają na lodzie. Minusy: - Minus przez duże "M": Igrzyska, a właściwie ich brak - Spike czasem dziwnie się zachowywał. - Trochę bez życia konkurencje. - Dziwny pomysł z zamarzniętą chmurą. - Bezużyteczne łyse karki, które zamiast pomóc, tłumaczą się głupim i wyssanym z nie powiem czego tekstem. - Mizerna ilość petard. - Ponyville jednak wygrywa. - mini minus: W zasadzie, wszystkie zalety obracają się wokół szczegółów, a wady dotyczą nieco ważniejszych rzeczy. - minus tak zły, że aż powtórzony: Igrzyska, a raczej ich brak. Ocena: 5/10 Niech już będzie ta piątka. Spodziewałem się super-duper świetnych igrzysk, a dostaliśmy odcinek z takim sobie wątkiem fabularnym, a same igrzyska pieprznęli w kąt. Epizod zawiera wiele świetnych aspektów i szczegółów, lecz jego ogólny przekaz dupy nie urywa, a za spierniczenie tego jakże światowego wydarzenia powinny należeć im się baty. Naprawdę żałuję, że tak mało mieliśmy tych upragnionych igrzysk... ech... Wszystkie odcinki już za nami. Pozostał tylko wielki finał. Zapnijmy pasy i wyczekujmy tegoż wręcz świętego wydarzenia.
-
Odniesienia do MLP w innych filmach, książkach, grach itp.
temat napisał nowy post w Ogólna dyskusja na temat kucyków
Pamiętam, że już wcześniej NRGeek dawał takie jakby "dziwne" znaki np. w odcinku o Supermanie mówił, że "lata jak na kredensie". -
Kilka dni temu brat przywiózł mi mój spóźniony prezent na urodziny (tak kurna, na urodziny które miałem w marcu). Tak czy siak, dostałem 2 numery oficjalnych komiksów MLP do mojej kolekcji. Oto one: Pierwszy z nich (ten po lewej) zawiera kilka raczej krótszych komiksów, z których tylko jeden rysowany jest tą charakterystyczną kreską, która swą epickością rozrywa skarpety na pięcie. Pierwsza historyjka o CMC opowiada o tym, że naszej 3 dziewuszki znalazły dziwny klejnot z oczami, który potrafi zmieniać kształty: Kolejna jest o Celestynie i jakiejś jej starej koleżance, która naucza w akademii. W trzecim Spike hoduje sobie w akwarium jakieś dziwne zwierzątka, które (a to niespodzianka) wymykają się spod kontroli. I w ostatnim, narysowanym już w tym fajnym stylu, Luna bierze na swe barki "dzienne" obowiązki swej siostry. Jest to jedyna historyjka z tego komiksu, która została "wyreżyserowana" i narysowana przez te osoby, które w głównej mierze zajmują się tymi komiksami. Te poprzednie to jakieś przypadkowe działa przypadkowych pseudo-amatorów Natomiast ten drugi numer zawiera w sobie już tylko dwa komiksy, podzielone na dwie części. W pierwszej, Big Mac, poszukując gwoździ, trafia na festiwal pożegnania lata. Śmieszne jest to, że pierwszą część tej historii (wraz z komiksem o powrocie Kryśki) dostałem już wcześniej, w formie osobnej, cieniutkiej gazetki. Teraz mam ten komiks kompletny i nie wiem, co z tą pierwszą częścią zrobić. Tak czy siak, kilka screenów: Drugi z nich opowiada natomiast o tym, w jaki sposób Shining Armor poznał Cadence na studiach czy tam w liceum i jak się w sobie zakochali. Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony z tych komiksów. Wszystkie z nich (w szczególności ten o Lunie, Big Macu i Cadence z Armorem) są śmieszne oraz bardzo ciekawe. Są one jak papierowe odcinki, tylko że dłuższe i bardziej szczegółowe, oraz pokazują wiele sytuacji z serialu, tylko że z innej perspektywy. Polecam i pozdrawiam: Krzysztof Hołowczyc.
-
Obejrzałem i muszę przyznać, że nie było źle. Było coś o sensie istnienia fandomu, fanach, ich relacjach itd. Trochę przyjaźni tu, trochę miłości tam. Dużo było o OC-kach i rysowaniu oraz o cosplayach. Jednak w miarę szczegółowo nie było. Zresztą, jako "przewodników" wybrał sobie nietuzinkowe osoby. Niektórzy wyglądali jak stereotypowi nerdzi i tacy bezpłodniacy, a zachowywali się dość dziwnie. Jednak sam fakt, że w takiej "prawdziwej" telewizji rzucają słowem o naszym fandomie, wychodzi na plus. Ogólnie fandom wypadł dość dobrze, lecz ludzi wyszli na takich pryszczatych, długowłosych nołlajfów itd.
-
Rainbow Dash jest tak niesamowita, że odebrała swój własny poród. Rainbow Dash jest tak niesamowita, że aż można zastąpić jej imieniem słowo "niesamowity". -----//----- potrafi rzucać zaklęcia i czarować skrzydłami. -----//----- udało jej się przekonać Goździkową do Apapu. -----//----- raz zjadła cały tort, zanim reszta kucyków powiedziała jej, że w środku ukryty jest ogier-niespodzianka. -----//----- ma więcej fanów niż Luna. -----//----- tak naprawdę cały czas stoi w miejscu, a sam świat się dla niej przemieszcza. -----//----- potrafi zawiązać buty mając na kopytach rękawice kuchenne. -----//----- po podzieleniu zera przez zero wyszło jej jeden. -----//----- potrafi mieć 10 fragów i 3 pentakille. -----//----- wymyśliła wynalazki. -----//----- żaden komar nigdy jej nie ugryzie. Niewyobrażalna dawka zaje*istości w jej krwi rozsadziłaby owada na strzępy, z których wyrosłyby drzewa wypuszczające inne drzewa zamiast liści i tak dalej. -----//----- wymienia lampę, a nie żarówkę. I na sam koniec: Rainbow Dash jest tak niesamowita, że potrafi usiąść na własnych kolanach.
-
Po kilkudniowym okresie "bez książki" wypożyczyłem sobie z biblioteki "Stracie Królów" Martina. Kniga będzie najgrubszą, jaką w życiu przeczytałem i raczej wątpię, aby to 1000 stron mnie zawiodło.
-
Power Poniec też, lecz praktycznie każdy jest pod koniec.
-
Deweloperzy w sumie trochę olali Spike'a w tym sezonie. Nie dość, że pierwszy (i jedyny) odcinek poświęcony tej postaci jest w sumie ostatnim z takich "normalnych", to w każdym poprzednim epizodzie albo go nie było, albo stał jak wycięty z tektury, nie mając żadnego wpływu na przebieg odcinka, albo psuł wszystko, na co spojrzał. Może i odgrywał jakąś tak "główniejszą" role w Power Ponies, lecz nasze odziane w lateksowe stroję bohaterki także miały tam dużo do powiedzenia. Tak czy siak, pierwszy odcinek o Spike'u pod sam koniec sezonu. Czy to nie dziwne, że odcinki o naszym smoczym pomagierze są zawsze pod koniec każdego sezonu? 1 sezon - odcinek z sową był 3 od końca, 2 sezon - smocza wyprawa 6 od końca, licząc wesele jako dwa, 3 sezon - 3 (o zwierzętach) i 5 (nieważne o czym, ważne, że gówniany) od końca i teraz sezon 4 - 4 od końca. Ale kogo to tam obchodzi. Czas się wziąć za dzisiejszą parę kalosz. Ano tak: Spike. Zawsze lubiłem tą postać. Uważam go za kogoś wiernego i mądrego (odcinek z Kryształowym Imperium najlepiej to ukazuję), a jego szczerość zawsze mocno mnie śmieszyła, lecz często pakuję się w kłopoty i jest lekkomyślny. Dlatego właśnie cieszę się z faktu, że ów odcinek jest poświęcony jemu. Najwyższa pora, lecz co z tego wyszło? No muszę przyznać, że nie jest źle. Pomimo kilku scen, w których zachowywał się zbyt lekkomyślnie, raczej jest dobrze. Jak zwykle próbował zaimponować Rarity, co jak najbardziej popieram. Chciał jej pomóc i zrobił to, i nie chodzi mi tutaj o to, że przyniósł jej tą knige (chociaż to też) lecz powiedział jej "nie" na końcu, ratując ją przed obłędu. Bardzo spodobała mi się jego postawa w tej sytuacji: wpierw chciał jakoś "wydymać system", zabierając jej książkę, aby nie robić sobie kłopotu, lecz jak to nie wypaliło, wziął się w garść i obrzucił ją gnojem szczerości. Tak trzymać! Ogółem Spike wychodzi tutaj na plus. Jednak Rarity to już inny kaliber. Muszę powiedzieć, że była mocno nierówna. O ile na samym początku było spoko, tak po surowej krytyce grubasa z kukiełkami zachowywała się już mocno głupio. Wiem, że jest ona wrażliwa na wszelkie komentarze i wpada w doła równie łatwo, co golfowa piłeczka do krateru w Meksyku. Tak mocno rozpaczać z tak błahego powodu? Można powiedzieć: "W końcu to Rarity", lecz no kurde, bez przesady. Zresztą, Rarcia w tym sezonie wpada w histeryczną rozpacz już 3 czy nawet 4 razy! Na początku to lubiłem, ale dajcie spokój. Który raz mam oglądać niemal to samo i to z coraz głupszych powodów? I jeszcze to obżeranie się lodami? Twórcy zapewne chcieli zrobić taki myk, że takie zakompleksione labadziary często obżerają się jak świnie podczas depresji itd. ale tutaj to w ogóle nie pasuję. Dosłownie dno dna. Jednak jeśli chodzi o zachowanie pod wpływem tej książki, to było to... dziwne. Te jej zielone oczy i magia wyglądały bardzo fajnie, lecz mogliby to zrobić jakoś lepiej. Po prostu... jej zachowanie w niczym mnie nie zachwyciło. Była... średnia. Jednak tuż po zdjęciu zaklęcia Rarcia powróciła do swej byłej, fajnej formy. Niestety, większość czasu nasz jednorożec był pod wpływem złej, zielonej mocy, przez co w ogólnym rozrachunku Rarity w tym odcinku wypadła słabo. Morał w sumie jakiś był. "Bądź szczerzy dla przyjaciół". Niby wszystko git, lecz nie lepiej być szczery dla wszystkich, a nie tylko dla osób bliskich? Ten laleczkowy grubas też był szczery i co?, Rarcia zdołowana. Co prawda, była to chamska prawda, lecz i tak reakcja powinna być inna. Ja bym na miejscu tego kolesia powiedział, że wózek jest zły w wielu powodów, lecz i tak dziękuje za pomoc. Tak czy siak, morał jest dobry, lecz moim zdaniem, trochę "niedociągnięty". Gagów i ciekawostek było pod sporym dostatkiem. W pierwszych scenach widzimy rodziców Rarity i SB oraz Hardkorowego Kuca. Musze powiedzieć, że polubiłem tego kolesia z teatrzykiem. Fajnie wyglądał, a zachowanie nawet mi odpowiada. Często animacja oraz wygląd wielu przedmiotów dawał się pozytywnie we znaki. Nawet wspomniana był Cadence i (ech) Luna. Scena z Twilight pod koniec mocno mnie rozbroiła. Jednak dostrzegłem w tym odcinku kilka pomniejszych wad. Skąd Spike wiedział, że ta kamienna książka w jakimkolwiek stopniu pomoże swojej wybrańce serca? Równie dobrze mógłbym wyciągnąć z biblioteki byle jaką książkę i zanieść koledze, który ma problemy finansowe. W dodatku, to całe "odczarowanie" Rarity było... mizerne. Za szybkie i zbyt nagłe. Nie oczekiwałem żadnych wybuchów i laserów, lecz... wolałbym zobaczyć coś innego. Zbierając wszystko do kupy: Plusy: - Spike w końcu ma własny odcinek. - Nasz smoczy pomagier wyszedł dość dobrze. - Fajna czarna magia, w szczególności jej wygląd. - Morał nawet spoko. - Nawet dużo śmiesznych śmiesznostek i ciekawych ciekawostek. - Jak zwykle, ładna animacja i wygląd wielu rzeczy. Minusy: - Chyba jedyny odcinek o Rarity, w którym wyszła słabo. - Zachowanie Rarci mnie nie porwało nawet w calu (ta scena z lodami była okropnie głupia). - Kilka niedociągnięć i dziwnych scen. - Szczerze, to spodziewałem się czegoś lepszego... Ocena: 6/10 No trochę się zawiodłem. Widząc w zapowiedziach Rarity w zielonymi gałkami ocznymi spodziewałem się solidnej ósemki, lecz wyszło, jak wyszło. Nie jest źle, choć odcinek miał mocny potencjał. W dodatku, zdołowało mnie to, kto jest odpowiedzialny za ten twór. McCarthy oraz Corey Powell zawsze mieli dobre odcinki, a teraz razem stworzyli coś... średniego i bez polotu. Przynajmniej mamy odcinek, w którym pierwsze skrzypce grał Spike. Lecz teraz żarty się skończył. To był ostatni, normalny odcinek tego sezonu. Został na tylko epizod z i potem tylko wielki finał. Szkoda, że tak szybko, lecz pozostały nam już tylko same perełki, więc nie ma co marudzić. Oczekuję następnych niedziel z niecierpliwością.
-
Myślałem na początku, że to taki smutny ambient, lecz po połowie otrzymałem całkiem fajny i zapewne klimatyczny utworek. 7/10 Kawałek gra podczas walki z każdym bossem w grze Medievil, starej przygodówcę na PSX'a.
-
Doczekując autobusu, doczytałem do końca Makbeta. Książka średnia, gdyż fabułę miała bardzo prostą, a samo wykonanie w formie dramatu za bardzo mi nie odpowiada. Czas zabrać się za.... nie wiem. Albo wypożyczę Stracie Królów, albo zabiorę się z jakiegoś dłuższego ficka...
-
Czas na moją listę najutworków, a ponieważ w skalach czy różnych wyliczankach preferuje tylko liczby dziesiętne, zamiast 5, dam 10 kawałków. Pomimo 10 miejsc, wszystkie lubię mniej więcej tak samo. 10. Megadeth - Holy wars... The Punishment Due Chyba pierwszy kawałek Megadeth'u, jaki usłyszałem i zresztą jeden z niewielu, jaki do tej pory słuchałem (a mam całą ich dyskografie derp). Początek i końcówka to w ogóle gwałcenie gitary. Jak można tak szybko po tych strunach napieprzać? Respekt dla gitarzysty i w ogóle dla całego zespołu, że stworzyli coś tak zaje*istego. 9. Rammstein - Wu Will Nicht Sterben Za najlepszy refren ever! A kawałek od ok. 3 07 to już w ogóle mistrzostwo! Jednak reszta piosenki jest taka sobie, przez co tylko dziewiąte miejsce. 8. Blue Stahli - Shotgun Senorita Kawałek wpadł mi w ucho i to bardzo mocno. Usłyszałem go w jednym filmiku ze skillami w Docie i do dzisiaj często puszczam sobie tamten moment. 7. Iron Maiden - Ghost of the Navigator Nie jest to mój ulubiony zespół, ale posiada on wiele legendarnych kawałków, takich jak "Fear of the Dark" czy tam "Seventh Son of a Seventh Son", jednak nierówna się to z tym utworkiem. 6. Muse - Supermassive Black Hole Utwór-arcydzieło. Brat przywiózł mi ze studiów i od razu mi się spodobał. Szkoda, że wykorzystali go w Zmierzchu 5. Led Zeppelin - Ten Years Gone (chyba)Ulubiony kawałek mojego ulubionego zespołu. Brzmienie po prostu niesamowite, a moment od 5 17 to po prostu epickość w najczystszej postaci. Aż całe ciało ciary przechodzą. 4. Metallica - Fuel (niby)Słaby album, ale kawałek zaje*isty. Na początku, jak go usłyszałem, to nie wydawał mi się on tak fajny, lecz po jakimś czasie znowu go wysłuchałem i po prostu się rozpłynąłem. 3. Motörhead - Ace of Spades Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego ten kawałek jest na tak wysokim miejscu. Był to chyba pierwszy utwór, który wysłuchałem, kiedy zacząłem się interesować metalem. 2. Atlas Plus - Truth Be Know Poznałem ten utwór dzięki serii "Top Plays Weekly" na DotaCinema. Powiem szczerze, że utwór to mistrzostwo, a dopasowanie go do oglądania skill z doty to mistrzostwo jeszcze większe. Polecam sobie zobaczyć jakiś odcinek. 1. Daniel Ingram - Equestria Girls (Helping Twilight Win The Crown) (Aviators Remix) W sumie, to mam drobne wątpliwości, czy jest to mój ulubiony kawałek, ale dobra. Ten remix to jest po prostu jakieś cudo! Już sam oryginał jest niesamowicie świetny, a ten remix jest tysiąc razy lepszy! Nie ma takich słów na świecie, które mogłyby opisać te dwa ostatnie refreny. Ten utwór... to dzieło... jest po prostu... wykurwiste!
-
Trochę irytuje mnie fakt, że za niektórymi OP userami lgną watahy innych użytkownik. Wystarczy, że taki Op user napiszę jedną "pierdołę", a już jest zalewany tekstami, jaki on jest mądry itd.
- Pokaż poprzednie komentarze [15 więcej]
-
Zresztą, brzydal Chemik wyrobił sobie o mnie oponie, bazując na 2-3 moich hejterskich postach. Bardzo nieładnie, panie kochasiu.
-
-
-
Strażnik RNK nawet fajny, lecz lewy bok jego maski jest jakiś taki... zły. Dodaj do tego nierówne "oczy". Lecz w ogólnym rozrachunku, jest dobrze. Problem w tym, że odrysowywać jest łatwiej. Stwórz coś swojego, plagiacie jeden!
-
Muszę powiedzieć, że odcinek miał potencjał, gdyż zwierał kilka elementów, które po prostu lubię, lecz w ogólnym rozrachunku jakoś mnie nie zachwycił. Ale od początku. Pierwszym plusem jest wielowątkowość odcinka. Fluttershy pomaga zdobyć Rainbow Dash super unikatową książkę, chodząc od sklepu do sklepu i próbując targować się ze sprzedawcami. Rarity wraz z Applejack chcą wspólnie złożyć się na coś, lecz obie wolałyby kupić sobie coś innego. Twilight natomiast chce sprzedać książkę, a Pinkie pomaga przeszkadza jej w tym. Lubię takie wielowątkowe historyjki; prawie jak Gra o Tron. Jednak o ile sam schemat jest fajny, to same te watki już mniej. Pomimo, iż FS z RD dają rade, to motyw Rarci z AJ jest trochę głupi i przejawia się on w bodajże 3 scenach. To samo tyczy się Pinkie przebranej za Flama i Twilight. Niby śmieszne, a tak naprawdę oglądałem to z poker facem. Kolejnym lubianym przeze mnie aspektem jest to, co spotkało Rainbow Dash i Fluttershy, czyli ciągłe odsyłanie do innej osoby, gdyż ta persona ma coś, co obiekt docelowy chce. Zapętlijcie to dziewięć razy i już mamy przepis na idealny odcinek, który bardzo przyjemnie wspominaj z jednego epizodu Ed, Edd i Eddie. Jednak czar prysnął, gdy motyw ten zakończył się mniej więcej w połowie odcinka, a szkoda, bo bardziej cieszyłbym się, gdyby pociągnęli go dalej. W sumie, to najbardziej w tym odcinku spodobali mi się ci sprzedawcy, zwłaszcza ten treser zwierząt, który do bólu kojarzy mi się z Kratosem, oraz steampunkowy sprzedawca lamp, który był do tego inwalidą :OOOO Zresztą, zabawny sprzedawca kamiennych kur też był smieszny, zwłaszcza to jego szklane arcydzieło, które tworzył. Tak w ogóle, to sam motyw takiego targu już mi się spodobał. Lubie takie miejsca. Trochę żal mi jest tego gwizdka, który upuściła Fluttershy. Nie lubię gubić rzeczy, bardzo nie lubię, dlatego widok leżącego na ziemi przedmiotu należącego do FS była dla mnie strasznie przytłaczający. Jednak jakoś to się ułożyło i pod koniec odcinka wszyscy wyhandlowali coś dla kogoś innego, dzięki czemu każdy kucyk na czymś zyskał. Zakończenie ładne, tylko jakoś takie, dziwne. Sam nie wiem, dlaczego. Sumując: Plusy: - Wielowątkowy odcinek. - Odsyłanie RD i FS z okienka do okienka. - Fajni sklepikarze. - W pewnym momencie widzimy zkucykowanych bliźniaków Lutece, a ponieważ gra Bioshock Infinite należy to moich ulubionych, fakt wstawienie ich do serialu jest dla mnie czymś zaje*istym. - Twilight jako Księżniczka i sędzia pod koniec. - Nawet miłe zakończenie. Minusy: - Jakoś tak... dziwnie mi się oglądało ten odcinek. - Jedynie wątek RD i FS był w miarę udany, reszta była kiepska. - Mogliby nieco przedłużyć te odsyłanie RD i FS - Zgubiony gwizdek... Ocena: 6/10 Dziwnie się oglądało, lecz źle nie było. Ogól jest nawet fajny, lecz mogliby go trochę podrasować. Jako iż bęben mam pełny od wielkanocnego żarła, a dzisiejsza pogoda jest wręcz usypiająca, dzisiejsza, cudzysłów, "recenzja", wyszła na raczej niskim poziomie. Tak czy siak, nie mam już o czym pisać, więc na tym zakończę moje wywody dotyczące tegoż odcinka.
-
Po pierwsze: jakiej odpowiedzi wymagasz od ludzi? "Ja ją poznałem w odcinku. O, ja też. I ja. Ja również"? Ta, cudzysłów, "dyskusja" nie ma w ogóle racji bytu. Ludziom się podobał temat o Lunie? Oni tam się w większości nabijali z tego. W dodatku, Luna jest na tyle "specyficzną" postacią, że jej fani łykną każdą zabawę czy tam dyskusję, nieważne, jak głupia może ona być. Za spamowanie bezsensownymi tematami już powinieneś dostać parę punktów. Dodać do tego gwałcenie klawisza Enter oraz brak reakcji na zamykanie poprzednich tematów i już powinieneś dostrzegać zagrożenie banem. Spasuj, chłopie i to szybko.
-
Ej, ale bez kłótni, panowie. Każdy ma własne zdanie i nie trzeba zmuszać innych do jego zmiany. Za kilka postów ten temat znów wyląduje w koszu. Feather, zamknij język w swoich ustach i tyle. Jeśli Aglet ma inny punkt widzenia, nawet jeśli jest on błędy, to co z tego? Niech se ma i tyle. To się również ciebie dotyczy, Agleciku. W kłótniach typu "kto ma racje" nikt nie ma racji. Więc zachowajcie kulturę i zakończcie to dyskusje, bo zamienia się ona powili w kłótnie, których nikt nie lubi.
-
No nie mogłem przejść koło tego tematu obojętnie. Ci, co mnie znają, potwierdzą me słowa. Ale do rzeczy. Kiedyś słynąłem z olbrzymiej nienawiści do wszystkiego, co łączy MLP z rule 34, nawet w najmniejszym stopniu. Byłem bezgranicznym hejterem, który otwarcie nienawidził zarówno samych clopów, jak i ludzi z tym powiązanych. Jednak jakiś czas temu moja nienawiść względem clopów zmalała. Dlaczego? Nie wiem. Wciąż ich nie lubię, lecz nie wyznaję już zasady "Hejcę clopy, więc jestem". Same te obrazki czy tam ficki raczej do dobrych nie należą. Owszem, seks to rzecz ludzka, lecz przerabianie kucyków na pornografie to już trochę inna sprawa. Jednak takie "w miarę" normalne clopy są o wiele lepsze, niż takie obrzydliwe abominacje, od których nawet Trynkiewicz spadłby z krzesła. Takie brzydkie są bebe, takie "normalniejsze" też są bebe, lecz w mniejszym stopniu. Muszę nawet powiedzieć, że bardziej irytują mnie saucy, niż clopy. Dlaczego? Clopy są na tyle pochrzanione, że nie przypominają mi w ogóle bajki, na której są wzorowane (być może przez piersi, penisy, macice itd.). Natomiast gdy przypadkiem natknę się na jakieś saucy na deviancie, to mocno przypomina mi to tego kucyka, którego widzę w serialu. W dodatku, takiego clopa trzeba sobie wyszukać, a na saucy można natknąć się z łatwością na normalnych stronach. Co sądzę o ludziach, którzy to oglądają i robią inne rzeczy przy tym. Kiedyś kazałem takich ludzi przywiązać drutem kolczastym do drutu kolczastego, oblać ich gorącą smołą i wrzucić do beczki wypełnionej pinezkami i kaczym gównem, po czym stoczyć ich ze wzgórza wysokiego jak sam chu... Teraz powiem po prostu, że każdy ogląda, co chce. Jak lubi, to niech se lubi. Co im do tego? Zresztą, zdaje sobie sprawę z tego, że wielu ludzi lubi takie... nie wiem, czy to słowo dobrze do tego pasuje, ale "dziwne" porno, typu: kobiety z penisami, jakieś macki, dużo nasienia itd. W sumie, to sam fakt, że są to konie czy ich zhumanizowanie wersje może się wydać dla kogoś dziwnie podniecający. Każdy może "mieć" coś takiego i być może tacy ludzie wolą oglądać takie kucykowe porno, niż ludzkie, lecz nie znaczy to, że woleliby zerznąć konia, niż człowieka. Niech ludzie fapują do tego, ile wlezie. Mnie to gówno obchodzi. Jednak ewidentnie wkurzający są ludzie, którzy jak to Alberich napisał, albo bezgranicznie to bronią, albo wciskają to, gdzie się da. Wpychanie na siłę swoich "innych" zainteresowań oraz uparte bronienie tego powoduje białą gorączkę i o ile z takim komunizmem czy mniejszym fetyszem da się przeżyć, to "Ja oglądam porno kucyk z człowiekiem i nie wstydzę się tego, a ci, co mnie hejtują, to po*eby jakich mało, ponieważ..." zamienia mózg w przysmażoną frytę. Każdy lubi, co chce i w niektórych przypadkach nie musi się tłumaczyć, dlaczego. A skoro jestem już przy absurdach związanych z clopami, to clopficki to po prostu żenada jakich mało. Mają te same wady, co filmy porno puszczane z telewizji. Fabuła to tragedia w pięciu aktach, a sam styl często pozostawia wiele do życzenia. Autorzy to najczęściej dzieci, którzy chcą zapewne zasłynąć i tyle. Jak jestem już przy autorach, to trochę smuci mnie fakt, iż wielu ludzi "niby" tworzy normalne arty, lecz zajmuje się też clopami itd. Akurat z kucykami występuje u mnie zasada "albo rybka, albo pipka". Koleś niby wstawia normalne, nawet fajne arty, lecz do wielu z nich widnieje smutny odnośnik. Podsumowując, clopy do świętych nie należą, lecz słowo "złe" również nie pasuję. Clopy same w sobie są tak absurdalne, że w sumie to, czy jest na nim kucyk czy nie, niema większego znaczenia. Jak ktoś lubi, to niech se ogląda. Jak ktoś fapuje, to niech se fapuje, co mnie obchodzi, co kto do czego robi. Powiem szczerze, że bardziej mnie irytują saucy, niż clopy, a jeszcze bardziej niż te pornosy, irytuje mnie "wielbienie" Luny, ale to już inna para kaloszy. W sumie, to mogę tutaj dodać wszystko to, co Alberich napisał, gdyż zgadzam się z nim w 100 procentach.
-
A ja powiem tak. Niech se ludzie robią takie ultra OP alicorny. Niech się mienią kolorami i wzorami, niech strzelają fireboolami z dupy i niech rozwalają wrogów jednym mrugnięciem. Mi to całkowicie zwisa. Niech każdy tworzy takie OC, jakie chce. Ja nie mam żadnego i dobrze mi z tym. Jak ktoś chce, to niech se tworzy. Co mi do tego? Hejtowanie i śmianie się z oceków innych to jak śmianie się, że ktoś jest np. rudy czy tam trochę mniej inteligenty od nas. Owszem, można powiedzieć "Nie lubię takich oc alicornów, więc twój OC mi nie podchodzi", ale nie trzeba od razu tego hejtować? A ci, co twierdzą, że trzeba, mają za duży przeciąg między uszami. Wolicie być hejtero-gimbusami, czy porządnymi ludźmi? Dajcie ludziom robić to, co chcą. Co wam do tego? Czy taki OP alicorn rujnuje wam życie? Mi nie, więc dynda mi to.
-
Filmu nie widziałem, a zwolennikiem tego typu muzyki nie jestem, lecz kawałek jest miły i przyjemny. Jąder nie urywa, lecz posłuchać można. Naciągane 7/10 Filmu nie trzeba przedstawiać, a muzykę chyba każdy kojarzy.
