O żesz ja chromolę... Aż nie wiem, co powiedzieć... Tak dobrego odcinka nie było od niepamiętnych czasów... Naprawdę pod koniec oglądania zatkało mnie. Podobnego uczucia doświadczyłem, gdy po raz pierwszy przeszedłem Bioshocka Infinite, tylko że tam było to o wiele silniejsze.
Samo przedstawienie fabuł jest jak najbardziej na plus. Pewna siebie Rainbow Dash sądzi, że zda egzamin z kopytem w... nieważne. Tak czy siak, oczywista prawda wyszła na jaw, iż RD tak naprawdę G wie i jeśli podeszłaby z taką wiedzą do egzaminu, to by zrobili z niej nowy mem na uczelni. Reszta mane 6 stara jej się pomóc, lecz ich metody są bezskuteczne. RD wyjawia później swoją super moc, o której opowiem później, a Twilight wykorzystuje ja, aby wbić do pustej główki naszej tęczowej klaczy najważniejsze informacje. Metoda skutkuje i Rainbow zadaje egzamin. Już sama fabułą dodaje dużo punktów odcinkowi, a przecież nie wspomniałem jeszcze nic o jej perfekcyjnym ukazaniu.
Główną bohaterką tegoż epizodu jest Rainbow Dash, której sympatią raczej nie darzę. Jest ona, według mnie, głupia, lekkomyślna i lubi się przechwalać, a jej cała "coolowość" jest dość irytująca. Dlatego też prawie wszystkie jej odcinki do udanych nie należą. Mówię tutaj o takich zaje*istych tworach, jak począwszy od tragicznego "The Mysterious Mare Do Well", poprzez "Wonderbolts Academy", aż na katastroficznym "Daring Don't" kończąc, odcinki są bardzo słabe, a bohaterka przyprawia o białą gorączkę. I w sumie muszę przyznać, że z początku dzisiejszego odcinka jej zachowanie nie różniło się od tych z poprzednich epizodów, to była tak tylko przed openingiem. Później, o dziwo, było spoko. Pomimo ciągłego bycia zbyt pewną siebie, oglądał mi się ją nawet przyjemnie. Nawet śmiałem się z jej paniki, a później użalania się nad sobą i pesymistycznego nastawienia na wszystko. Wybaczcie mi moje chamstwo, ale cieszyłem się jak dziecko, gdy RD w końcu przyznała, że jest głupia Nie wiem, dlaczego, ale w tym odcinki nasza tęczowa klacz, pomimo iż wciąż lekko mnie irytowała, wyszła nawet fajnie. Jednak o wiele bardziej spodobał mi się motyw, iż RD w locie w wiele bardziej się skupia a jej mózg pracuje o wiele bardziej wydajniej. Dostrzega wiele drobnych szczegółów, potrafi dobrze zanalizować (Gimbus: he he he Powiedziałeś "anal" he he) swoje otoczenie i to, co miało tam miejsce itd. Super moc bardzo ciekawa. W dodatku, do postaci tej pasuje jak rękawiczka. Rainbow Dash w locie dostaje + 3 do Inteligencji, percepcja podnosi się do 10, ma zwiększoną szanse na obrażenie krytyczne oraz na jej kompasie wyświetlają się niewidzialni wrogowie. Bardzo się ciesze, że twórcy wstawili tutaj tak ciekawy aspekt.
Jednak pomimo, iż pierwsze skrzypce gra Tęczowe Uderzenie, to w sumie mamy tutaj ukazane całe mane 6. Twilight już od pierwszych sekund zachwyca swoim zachowaniem. Jako jej wielki fan, mogę przyznać, że w tym odcinku wyszła wręcz idealnie. W dodatku, jej metoda nauczania także idzie na plus. Podkreślanie, wykłady i te dziwne fiszki. Sam preferuje bardziej metodę chodzenia po całym domu, wydzierania się na głos i gadania do zwierząt, ale jak kto woli. Tak ogółem, to podczas tych jej lekcji lałem ze śmiechu, głównie z tego, jak Twilight reagowała na zachowanie RD itd. Jako fan Twilight, czuje się spełniony. O reszcie kuców z mane 6 będzie już trochę mnie, bo nie odegrały one aż tak znaczącej roli. FS w sumie wjechała z buta w tym odcinku, gdy tylko się pojawiła. Jej głos był trochę za bardzo przesiąknięty "wkur*em, lecz dobrze widzieć, że lekcje Iron Willa jednak coś dały. Jej sposób był... noooo mógłby być skuteczny, ale nie był, tak powiem. Lecz przyznam szczerze, że bez lekkiego śmiechu z mojej strony się nie obyło. O Pinkie Pie potem się wysłowię. Rarcia jak zwykle po "rarciemu", czyli albo ciuchy, albo ubrania, albo szaty, albo części garderoby. Jest git, bo te jej uniformy była bardzo ładne. Jeśli chodzi natomiast o Applejack... Można wywnioskować, że słowo nauka jest jej obce... Jednak i tak, żadna z postaci nie ukazała się w złym świetle. Wszytko było jak najbardziej na miejscu.
A teraz przyszedł czas na to, co sprawiło, że szczęka mi opadła na ziemie. Coś, przez co wyleciałem z bambosz. Coś, co sprawiło, że moja ulubiona skarpeta z misami pękła na prawej pięcie. Chodzi mi tutaj o lot Twilight i Rainbow Dash oraz o to, co działo się na ziemi. To było tak epickie, że szczękę przez cały czas miałem rozdziabioną. No po prostu... cudo. I jeszcze ta muzyka... Oficjalnie stwierdzam, iż jest to jednej z najlepszych i najbardziej epickich momentów w cały tym serialu.Ta scena była... magiczna i po prostu wygrała ten odcinek. Aż trudno to opisać słowami.
Kolejnym olbrzymim plusem jest cała ta historia Wonderbolts. TYLE WIEDZY!!! W bardzo fajny sposób dowiedzieliśmy się mnóstwa informacji nie tylko o samej drużynie lotników, ale i o dawnych losach Equestrii. Das gut!
A teraz czas przyszedł na piosenkę. ... ... ... ALE FAZA, JA PIER*OLE!!! Jedyny komentarz, jaki ciśnie mi się na usta. No czegoś takiego w życiu się nie spodziewałem. Pomimo, iż nie jestem zwolennikiem tego rodzaju muzyki, to wykonanie jest perfekcyjne. I jeszcze ten "teledysk". Nie powiem, żeby sama piosenka była fajna, lecz samo jej wstawienie i to wykonanie to istne mistrzostwo. Mózg rozje*any.
Mogę jeszcze dopowiedzieć, że sam odcinek przepełniony był ogromem licznych gagów i śmiesznostek. Nie będę wymieniać ich wszystkich (leń), więc podam tylko kilka wybranych. Po raz pierwszy widzimy, jak Twilight stoi na chmurze. Tekst Applejack, że pokaz mody Rarity też by jej nie nauczył mocno mnie dobił, a mina Rarici to już w ogóle: miała być fotos z odcinka, ale go nie znalazłem... Podobał mi się także widok Ponyville z lotu ptaka. Chodzi mi o ten moment, w którym widać było CMC i sprzedającego koks Big Mac'a. Cienie szybujących postaci były doskonale wykonane. Już wiadomo, na co poszedł hajs z zabawek hłe hłe. Dostrzegam jednak w tym odcinku dwie, strasznie malutkie wady. Mniejszą z nich jest to, że AJ została (a to niespodzianka) zepchnięta na bok. Druga sprawa to strasznie nagłe zakończenie, lecz owe błędy zanikają na tle całości tegoż epizodu.
Reasumując:
Plusy:
- Rainbow Dash wyszła nawet fajnie, a to rzadkość.
- Umiejętność Rainbow lepszego skupienia w locie.
- Twilight sama w sobie.
- Metody nauczania każdej z postaci z naciskiem na Twilight i Pinkie.
- Rap.
- Plus przez duże "P", czyli sposób, w jaki Rainbow nauczyła się tej całej historii.
- Lekcja historii.
- Sama fabuła odcinka.
- Olbrzymia ilość śmiesznych żartów itd. Przez cały odcinek się w sumie śmiałem.
- Sam fakt, że odcinek o Rainbow mi się spodobał.
(mini)Minusy:
- AJ jak zwykle tło, ale coś mi się wydaje, że to już taki troll od twórców.
- Zbyt nagłe zakończenie.
Ocena: 9,5/10
Owacje na stojąco. No tak wysokiej oceny jeszcze w tym sezonie nie było. Przez to, że spierniczyli poprzedni odcinek, ten jak na razie stoi na pierwszym miejscu. Epizod na prawdę perfekcyjny. Nie spodziewałem się aż tak dużego sukcesu. Wszystko jest takie, jak powinno. W szczególności ta ostatnia scena z RD i Twilight zasługuje na gromkie oklaski. Po mocno rozczarowującym, poprzednim odcinku dostajemy teraz coś tak epickiego. Pomimo, iż sezon 4 chyli się już ku końcowi, to moje szczęście byłoby bezgraniczne, gdyby ten poziom pozostał do wielkiego finału.