Skocz do zawartości

Talar

Brony
  • Zawartość

    1041
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    33

Wszystko napisane przez Talar

  1. Koniec sezonu... taki piękny.

    1. Rexumbra

      Rexumbra

      Zależy kto co oczekiwał ale nie można zaprzeczyć,to było godne zakończenie.

  2. Wielki finał... Nie, on nie był wielki... On był kurna olbrzymi! Ta wielgachna góra na Marsie nie dorasta mu do regla górnego. No było bombowo, jednym słowem. Wszystko w tym odcinku było takie, jak powinno być, a nawet lepiej. Fabuła świetna i logiczna, postacie wyku*wiają, a niektóre sceny są epickie jak mało co. Po prostu aż mam ochotę wyjść na podwórze i strzelać w niebo fajerwerkami! Takie to było zaje*iste! Ach, od czego by tu zacząć? Może od początku, czyli od samej fabuły. Od ciągu przyczynowo-skutkowego. Twilight smuta, że jako Księżniczka nie ma co robić, w porównaniu do reszty alicornów. W sumie racja, przecież przez cały ten sezon praktycznie nic takiego "księżniczkowego" nie zrobiła. Jednak Celestia wraz z Luną i Cadence wspierają naszą protagonistkę, śpiewając i robiąc kółka w powietrzu, co od razu poprawia humor Twilight. W dodatku, Księżniczki zapewniają jej, że przyjdzie czas, w którym się wykaże. I w sumie ten czas szybko przychodzi, gdyż ujawnia się super zły Tirek, którzy zżera manę innych kuców jak wściekły. Celestia wystawiła przeciwko niemu Discorda, który ulega centaurowi i przechodzi na jego stronę. W tym samym czasie Twilight, dzięki wcześniejszym wskazówką Draconequusa, odkrywa, że te wszystkie itemy, jakie do tej pory otrzymały jej przyjaciółki, to tak naprawdę klucze do tajemniczej skrzynki. Niestety, otwieraczy jest pięć, a dziurek sześć. Przygarnięty za złą stronę Discord wraz z Tirekiem pustoszą Equestrię, wyżerając kucom moc. Księżniczki, w obawie, że Tirek pochłonie ze smakiem i ich magie, postanawiają przekazać swoje moce Twilight, gdyż antagonista może nie wiedzieć, że istnieje czwarta księżniczka. Ma to sens, lecz można powiedzieć, że przecież Discord mógł popsuć całą zabawę i wyjawić, że jednak jest jeszcze jeden alicorn. Zresztą, czemu one wszystkie cztery nie mogły stanąć do walki i go pokonać? No chyba, że to by nie wystarczyło i chciały ratować, co się da. Tak czy siak, ja w tej sprawię nie marudzę i podoba mi się pomysł twórców. Co dalej? Tirek dowiaduję się, że jest jeszcze jedna księżniczka i wraz z Discordem porywa i więzi jej przyjaciółki, a tuż po tym wbija swojemu kompanowi nóż w plecy, więżąc i jego. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tej zdrady. Tirek przez cały czas wydawał się lojalny Discordowi, ale cóż... myliłem się. Twilight, wku... a koniec z tym przeklinaniem. Twilight wkurzona tym, co zrobił centaur, staje do epickiej walki na śmierć i życie. Jednak po dłuższej wymianie ognia, obaj stwierdzają, że to napieprzanie nie ma sensu, więc postanowili zrobić dila. Tirek uwolni jej pozbawionych mocy przyjaciół, a Twilight odda mu swoje nabyte od księżniczek i własne umiejętności. Ku mojemu sprzeciwu, klacz się zgadza, tracąc pałera, lecz uwalniając z mydlanych baniek swoich najbliższych oraz Discorda, który w zamian za ten gest hojności obdarowuje ją wisiorkiem Iluminatów. Okazuje się, że jest to ten ostatni klucz. Po otwarciu nim skrzynki, wyłania się z niej tęczowa moc, która zmienia wygląd mane 6 i tworzy olbrzymią na całą mapę Equetsrii fale, która pokonuje Tireka i wpiernicza go znowu do Tartaru oraz usuwa wszelkie zło, jakie po sobie pozostawił. Skrzynka nagle lewitując i wnika w spaczoną ziemie, na której wcześniej urzędował dom Twilight, tworząc tam wspaniały zamek. Później wszyscy się radują, Twilight ma własną siedzie, wspólne śpiewanie, koniec! Cała fabułą jest po prostu cacy i nie mam żadnych zastrzeżeń. Te wyżej wymienione elementów fabuły, które nie został przeze mnie skrytykowane, uważam za logiczne i świetne. Fabuła jest po prostu dopracowana, logiczna i epicka. Czego chcieć więcej? A to dopiero początek. O Twilight raczej krótko, bo trochę już omówiłem. Jej użalanie się, że daje ciała i nie ma co robić było logiczne, choć można się na upartego doczepić, że dopiero teraz na to zwróciła uwagę. Przy pomocy Discorda i swojego intelektu odkrywa, że owe podarki od spotkanych przyjaciół są kluczami. W dodatku, zgodziła się wziąć całą odpowiedzialność na swoje barki, przechowując magie reszty Księżniczek. Gdy Tirek ją zaatakował, stanęła dzielnie do walki. A propos walki i samej Twilight, zauważyłem, że niektórzy narzekają, że Twalot jest OP, gdyż zna tyle mocy itd. No ja pier*ole, ma przecież wszystkie moce pozostałych księżniczek + swoje własne, które przebijają o głowę nie jednego przeciętnego zjadacze chleba. Czy dla was umiejętności i moce alicornów, czyli pewnie najpotężniejszych istot, jakie są, zatrzymują się na podniesieniu książki??? No raczej nie. Według mnie, alicorny są pełne mocy, a zebranie tego wszystkie w i tak już uzdolnionej postaci powiększa jej zdolności magiczne do maksimum. OP? To nie jest OP, to jest skill. Nabyty skill. Ale wracając do tematu, nie wiem, co sądzić o decyzji Twilight w sprawię uwolnienia jej przyjaciół. Postąpiła raczej dobrze, lecz ja chyba walczyłbym dalej, no chyba, że zagroziłby on zabójstwem więzionych przyjaciół. Twilight rzadko wypada słabo, i w tym odcinku nie jest inaczej. Jestem wręcz zachwycony postawą naszej fioletowej klaczy! Tak trzymaj, najlepsza żeńska osobo w MLP! Następny w kolejce jest nowy (choć tak naprawdę nie nowy) antagonista, zwany Tirek. Ogólnikowo postać jest dobra, bardzo dobra. O ile z wyglądu wpierw przypominał mi tego małpiszona z Króla Lwa (zresztą, nie tylko mi), to jego późniejsza forma kojarzyła mi się a Axem, herosem z Doty 2. W ogóle cieszę się z tego, że jest centaurem, a nie kolejnym złym kucem. Jednak lekko nie spodobało mi się to, ze pod koniec był wyższy od niejednej góry. Głos miał fajny i pasujący, lecz jakiś super wrażeń na mnie nie zrobił, w przeciwieństwie do Sombry. Z charakteru jest git. Żądny władzy, bezwzględny, inteligentny i potrafiący przerzucić kogoś na swoją stronę oprych. Myślałem, że będzie można mu jeszcze przypisać uczciwość, gdyż wpierw wynagradzał Discorda, lecz później jednak dopuścił się zdrady. Historia owej postaci wraz z jego bratem była niezmiernie ciekawa i wciąż zastanawiam się, co teraz porabia ten Scorpan. Jego moc wysysania many z innych również prezentuje się nieźle. Ogólnikowo mogę powiedzieć, że postać jest naprawdę fajne, lecz wciąż z tych złych na pierwszym miejscu stoi Sombra. Kolejną postacią wartą dłuższego komentarza jest Discord. Musze przyznać, że we wszystkich odcinka, w jakich do tej pory ukazała się ta postać (wliczając w to epizod, w którym się on pojawił), w tym wyszedł on zdecydowanie najlepiej. Zresztą, w końcu został podany powód, dla którego go nawrócono na dobrą stronę. W pierwszej śmieszył mnie jak nigdy, natomiast w drugiej części, szczególnie po zdradzie przez Trikia, zachowywał się na prawdę świetnie (o ile takie słowo tutaj pasuję). Jeśli chodzi o tego śmiesznego Discorda, to szczególnie spodobało mi się to, iż pomimo bycia natrętnym, nakierował ich na właściwy trop. Natomiast jego (nieudany) sposób schwytania centaura również mocno mnie rozbawił. Jeśli chodzi o jego postawę w drugiej części, to co tu dużo mówić? Zachowywał się tak, jak powinien. Pomógł Twilight, wręczając jej klucz i wystąpił jeszcze na grupowym zdjęciu pod koniec odcinka. Takiego Discorda lubię! Po odcinku Three's A Crowd poczułem do niego lekką niechęć, lecz ten odcinek zadrobił to z nawiązką. A co do tego Shipingu do Celesti pod koniec, to pomimo, iż nie lubię robienia takich rzeczy dla bronies, to tutaj zachowuję neutralność. Czas na prawdziwy majstersztyk, czyli scenę walki. Mogą ją opisać jednym słowem: EPICKA przez duże E, P, I, C, K, A! Sama walka zaczyna się od potężnego ciosu dla Twilight, czyli zniszczenia jej domu. Bardzo spodobał mi się ten motyw, że rzecz, która praktycznie przez cały serial była stała i niezmienna, w kulminacyjnym momencie została zniszczona. To jak śmierć Hedwigi w ostatniej części Harrego Pottera. Następnie mamy efektywne promienie o grubości kilku domów postawionych w rzędzie, które zamienił pobliską okolice w zgliszcza, strzelanie laserami w stylu "In your face!", ciśnięcie małym kucykiem w oddaloną o kilka kilometrów górę, o którą Twilight się nieźle rozmaśliła, cios przebijający klacz przez ową górę, wbicie centaura w ziemie niczym łopatę w suchy piach i dobicie go laserem, wyrzucanie Twilight ze sporym kawałkiem ziemi, wystające z ziemi kamienne kolce oraz ostateczne epickie zderzenie dwóch rodzajów magii, które doprowadziły do wybuchu podobnego do tego z Czarnobyla! No po prostu wyleciałem z bamboszy, jak to zobaczyłem. A myślałem, że scena walki na ślubie była zaje*ista... To było tak kurna niesamowite, że szczękę musiałem zbierać z piętra niżej! Cieszę się jak głupi z tego, co zrobili dla nas twórcy. Chwała wam za to! Sprawa klucza i zawartości skrzynki. Musze przyznać, że bardzo spodobał mi się motyw, ze to Discord ofiarowuję ostatni element układanki Twilight. W dodatku, był to przecież ten medalion, który Draconequus otrzymał od Tirika, jako oznakę wdzięczności. Co do samej zawartości skrzynki, to wkurzył mnie fakt, że twórcy wyjawili nam prawie wszystko już dawno temu, ale już dobra. Wygląd tego drzewa po włożeniu kluczyków był fajny, natomiast samych kucyków już trochę mniej, i o ile taka Rainbow Dash wyglądała epicko, to Rarity wyszła fatalnie. Fala odczarowująca wyglądała dobrze, lecz samo odczarowanie w przypadku pegazów było... głupie? Uskrzydlone kuce po przeleceniu fali po prostu wstają i odlatują, jak gdyby nigdy nic. Pokonanie Tirecka jakoś mnie nie zaskoczyło. Myślałem, że będzie to wyglądać bardziej tęczowo, ale takie coś mi wystarcza. Później mamy bladą tęcze, do której wnika skrzynka. Tęcza kończy się w miejscu, gdzie wcześniej stał dom Twilight, tworząc na prawdę zaje*isty zamek. Niestety, tęczowa moc znika z kucyków niezwykle szybko. Sam zamek, zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz, wygląda fenomenalnie. a w dodatku... dat trony! Ogólnie wygląd tej tęczowej mocy jest fajny, lecz o niej samej w zasadzie nic nie wiemy. To jest moc harmonii, przyjaźni czy może tęczy? Skąd wiedziało, że jest potrzebny zamek? Skąd ta skrzynia w ogóle wiedziała, że ten przedmioty były ofiarowane z takich intencji? Ale to jest tylko takie czepianie się. Tak naprawdę, nie widzę w sumie w tym żadnych poważnych wad. Czas na piosenki, których w tym finale jest wyjątkowo mało, bo tylko dwie, lecz mi to w zupełności wystarcza. Pierwsza z nich, You'll Play Your Part, jest śpiewana przez wszystkie księżniczki, co należy raczej do niecodziennych rzeczy. Oczywiście połowa fandomu jest zachwycona, bo Luna śpiewała, ale mniejsza z moimi bóldupami. Sama piosenka jest dość dobra. O ile początek jest lekko smętny, to refren naprawdę wpada w ucho, tak samo jak druga zwrotka. Podobnie jest zresztą z Let the Rainbow Remind You. Piosenka jest przyjemna do słuchania i mogłaby być bardzo dobra, lecz jest jedno "ale", a ściślej mówiąc, jej długość, która nie poraża. Utwór był zbyt krótki i skończył się dość nagle, przez co mógłby być o wiele lepszy, lecz i tak kawałek robi swoje. No i na koniec te wszystkie drobne, lecz zaje*iste elementy, które sprawiają, że ten odcinek jest jedynym w swoim rodzaju. Na początku rozśmieszył mnie kryształowy posąg Spike'a oraz komentarz AJ skierowany do marudzącej Rainbow Dash. Z tajną wizytą do Kryształowego Imperium przybyli Książę i Księżna z Maretonii. Absolutnie nic to nie wniosło do fabuły (no może oprócz machania Twilight), lecz przynajmniej wiadomo, kim są ci kolesie, którzy zasiadali na wyższej loży podczas igrzysk, a sam ten odziany w dywan koleś miał fajny głos. Świetną animacje zorzy polarnej (chyba to była zorza) przyjmuje zawsze z otwartymi ramionami. Trochę zaciekawił mnie fakt, że Luna śpi w nocy. Fajne nawiązanie do poprzednich odcinków, że ucieczka Tireka miała miejsce najprawdopodobniej wtedy, gdy na wolność wydostał się Cerber. Osobiście się ciesze, gdyż na chwilę znów widzieliśmy Flima i Flama Te klucze wyglądały bardzo fajnie i w pierwszej chwili skojarzyły mi się z kluczami w Neverhoodzie. Bardzo zaciekawił mnie fakt, że Tirik, wysysając moc nie tylko z jednorożców, ale i z pegazów i ziemniaków, wyniszcza całkowicie Equestrię, gdyż nikt nie będzie pilnował pogody oraz uprawiał ziemi. Przekazywanie magii Twilight było bardzo efektowne. Żeby fabuła była jeszcze bardziej logiczna, z gry wykluczono Shining Armora. Podobała mi się smuga, którą zostawiała za sobą nakoksowana Twilight. Widzieliśmy przez chwilę Tartar. Rozśmieszył mnie fakt, iż Tirek dowiedział się o czwartym alicornie, spoglądając na witraż w sali tronowej. Podczas rozdupcenia domu Twilight, klacz wyleciała z niego wraz z Sowalicją, o której ja kompletnie zapomniałem, lecz na szczęście, twórcy nie. I na koniec miło było widzieć te wszystkie postacie, które wręczyły mane 6 klucze. No, może poza Silver Shillem, bo on spierniczył odcinek, który miał być najlepszy. Podsumowując: Zalety: - Niesamowita, epicka, logiczna i zwyczajniej świetna fabuła. - Twilight wyszła ponad przeciętnie. - Tirek to dobra postać, która przypadła mi do gustu. - Discord mocno się popisał w tym odcinku. - Niesamowicie epicka scena walki. - Sprawa ostatniego klucza. - To, co kryła w sobie skrzynka i jakie były skutki jej otwarcia. - Dwie, dobre piosenki. - W wielu momentach perfekcyjna animacja. - Nawiązania do poprzednich odcinków. - Na sekundę pojawili się Flim z Flamem. - Ciekawa historia Tireka i jego brata. - W końcu zresocjalizowany Discord na coś się przydał. - Ukazane postacie wręczające klucze. - Fakt, iż finał sezonu jest tak świetny. Wady: Jest kilka, lecz są one tak miniaturowe, że nie opłaca się ich wypisywać, gdyż i tak nie mają żadnego wpływu na ocenę. Ocena: 10/10 Finał sezonu lepszy, niż kiedykolwiek! Epickość po prostu wylewała mi się z ekranu! Nie ma takich słów na świecie, które opisałby, jaki ten odcinek był dobry. Wszystko jest wykonane w 120% poprawnie. Począwszy od niesamowitej fabuły, świetnych postaciach i wielu ciekawych momentów, a skończywszy na epickiej walce, zawartości skrzynki i niebiańskim zakończeniu. Ten odcinek zasługuje na honorowe pierwsze miejsce najlepszego odcinka w serialu My Little Pony: Friendship is Magic, które zajmuję wraz z epizodem The Super Speedy Cider Squeezy 6000. Po prostu lepszego końca sezonu być nie mogło! Kłaniam się w pas twórcom, za wykonanie czegoś tak świetnego. Ten odcinek powinien przejść do historii. Pomimo, iż końcówka 4 sezonu była raczej średnia, tak jego zakończenie jest legendarne. Jestem o wiele bardziej, niż całkowicie usatysfakcjonowany. Ten odcinek to coś pięknego i z niecierpliwością oczekuję sezonu piątego (choć wcześniej zobaczymy również przeze mnie wyczekiwaną, drugą cześć Equestria Girls) W końcu już nie muszę pisać tych chędożonych recenzji i będę mieć wolną niedziele...
  3. Najnowszy ściano-papier: Jak jest napisane, tapeta z Rubickiem, postacią z (a to niespodzianka) Doty 2.
  4. Dlaczego wszystkim śnią się porno-sny z kucykami? Jak sobie przeglądam temat o kucykowych snach, to prawie każdy pisze, że w ich snach są sceny "wiadomo jakie".

    1. Talar

      Talar

      lol.

      To znaczy, ja nie mam do tych ludzi pretensji, lecz kurde każdy kucykowy sen musi się kończyć "wiadomo czym".

    2. nyaa

      nyaa

      Moje się kończą masłem i kremem orzechowym rozlanym na podłodze. Albo poobijaną gębą.

  5. Talar

    MLP i Niekryty

    Frączyk to taki koleś, który śmieje się i strzela głupa na scenie, a poza nią jest raczej wyrozumiały. Na Facebooku już parę razy wspominał coś o fandomie i kucach, lecz nic obraźliwego nie było. Coś mi się wydaje, że jakby miał już zrobić o tym odcinek (a szansa na to jest duża), to wybrałby taki absurdalny odcinek, jak Lesson Zero czy Muad Pie. Pomimo, iż gość ma dość "specyficzny" humor, to nie sądzę, żeby stwierdził, iż bronies to homo itd. Być może nawet ukarze ten serial nie w takim cukierkowym świetle, jak dużo osób myśli, że wygląda. Pożyjemy, zobaczymy.
  6. Wyraziłem swoje obawy. Czy to jest aż tak złe? Zresztą, mamy tu idealny przykład tego, co niektórzy tutaj skrytykowali. Bierze mnie za kompletnego debila "ty przeczytałeś to co napisałeś? Wiesz, tak przed wysłaniem?". W dodatku, twój ton wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia. Myślałem, że Inkwizytor ma być takim wzorem do naśladowana. Ty jesteś za to strasznie niemiły i wręcz chamski. Na miejscu Arjena czy kogoś tam innego wlepiłbym Ci poważne ostrzeżenie, które dotyczyłoby twojej dalszej roli jako Inkwizytor. Zresztą, biorąc pod uwagę bardzo niemiłą historie (którą mogę tutaj omówić, jakby ktoś chciał), jaką z tobą miałem, aż dziw mnie bierze, że wciąż jesteś Inkwizytorem. Jedną z rzeczy, które chciałbym, aby były warnowane, są takie niemiłe i nie kulturalne odzywki. Nie chciałem tworzyć tego typu dyskusji. Widać, że praktycznie żadna sprawa nie może obyć się bez jakiś bzdurnych konfliktów.
  7. Wtrącę się na chwilę. Cieszy mnie to, że każdy podaje jakieś tam zachowania, które powinny być karane. Lecz obawiam się, że z tego wszystkiego, co zostało i jeszcze nie zostało wypisane, "jakaś grupka osób z wyższej półki" wybierze sobie to, co im bardziej odpowiada, a to, co jest dla nich niewygodne, wyrzuci do kosza. Proszę was, zróbcie tak, abym się mylił. Bardzo bym chciał uniknąć tego typu sytuacji.
  8. Nick: Nie podoba mi się. Za długi, trudny w skróceniu i nie oryginalny, no chyba, że chciałeś być oryginalny w swojej nieoryginalności. Avatar: Okropny. Gdybym mógł, to blokowałbym tego typu, nawet, gdyby nie ukazywałyby one kucyków. Sygnatura: To samo, co wyżej. W dodatku, jest ruchoma, przez co cały czas mruga mi przed oczami, jak piszę. User: No muszę przyznać, że nie przepadam za bardzo za tobą. Rozumiem, że lubisz shipingi i inne tego typu rzeczy, ale nie musisz wstawiać tego jako avatary i sygnatury, aby wszyscy musieli o tym wiedzieć. Niektórym się to może nie podobać. Zresztą... em... Nie chcę cię urazić, ale... powiem tak, że do bystrych raczej nie należysz, a niektóre twoje posty i wypowiedzi są... mało mądre. Jednak jesteś dość miłą osobą, co jak najbardziej cenie. Tylko nie bij mnie za te słowa, ok?
  9. Nick: Bardzo charakterystyczny i fajny, lecz dość niewygodny to używania w wołaczu. Avatar: Herb Ukrainy? Zapewne chcesz okazać sprzeciw Putinowi. Mało Ci to da, ale ważne, że coś chcesz tym pokazać (o ile chcesz). Sygnatura: Sam obrazek jest średni, gdyż całkowicie dynda mi to, czy ktoś jest "lewakiem" czy "prawakiem". Jednak jego ułożenie po środku mi się nie podoba. Link to ficka, jak najbardziej na miejscu. Jeśli chodzi o cytat, to sam jestem za młody, aby zaznać prawdziwego życia. User: Czerwonoarmista, dysydent i zapluty karzeł reakcji. A tak na serio, to koleś sam w sobie jest spoko, lecz lubię u niego to, że nie wpieprza swojego poglądu politycznego, jakim jest komunizm, na każdy możliwy krok. A nawet jak już, to nie w tak agresywny i gloryfikujący sposób, jak wielu innych zwolenników tegoż poglądu politycznego. Brawo Ci za to.
  10. Mógłbyś to rozwinąć, nie robiąc jednocześnie offtopu?
  11. Ech... Powiem tak: odcinek ma w sobie wiele, na prawdę wiele ciekawych i fajnych drobnostek, lecz jego główny przekaz pozostawia wiele do życzenia. Odcinek o Spike'u, tak? Można to już wpisać na minus, lecz nie dlatego, iż nie lubię tej postaci, lecz że w ogóle ten odcinek ma jakiegoś głównego bohatera, ale o tym potem. Tak czy siak, Spike. Czy wyszedł dobrze? Trudno w sumie powiedzieć. Problem dotyczący tremy podczas wystąpień przed publicznością jest znany nie od dziś, więc do tego przyczepić się nie mogę. Sam boję się występować nawet przed mniejszą grupą. Zresztą, zapewne nie tylko ja, nie lubię oglądać takich upokarzających scen i o ile zapalanie tego znicza dało się jeszcze przeżyć, tak to śpiewanie hymnu było... Powiem tylko, że zatrzymałem filmik i nie chciałem oglądać dalej, a gdy w końcu się do tego zmusiłem, to ściszyłem dźwięk do minimum, chociaż byłem sam w domu. Strasznie nie lubię takich momentów, przez co trudno będzie mi wrócić do tego odcinka. Lecz muszę przyznać, że scena ta spełniała swoją upokarzającą rolę w stu procentach. Jego heroiczna postawa pod koniec odcinka była git i tak powinno być, lecz w niektórych momentach nasz smok jakby sam nie wiedział, co mu jest oraz wpadał na niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba pomysły. W sumie, to Spike wyszedł raczej średnio. Zrobił parę głupich rzeczy (po co on w ogóle chciał to śpiewać?) i dziwnie się tłumaczył, lecz poza tym, było spoko. A, i lizanie dupy przez kryształową społeczność było śmieszne. W sumie, to jedyne plusy, jakie jeszcze w tym widzę to olbrzymia ilość ciekawych, śmiesznych i po prostu fajnych aspektów, momentów itd. Spoko tekst Scootaloo na początku: "Łinerd or nat, łi styl hef czens tu be ołsom!". Pokazuję on, że nie liczy się wygrana, lecz rozgrywka i ukazanie się z jak najlepszej strony. Że się jest pro gamerem, a nie takim noobem z inteligencją dorównującą zgniłej kalarepie. Wracając do tematu, to muszę przyznać, że RD spisała się całkiem całkiem. Poparła słowa Scoo, cieszyła się ze srebra oraz nie uważała się za stworzoną do wygrywania bogini zaje*isotści. Tak trzymać, Rainbow Dash! Skoro już przy srebrze jestem, to kolejnym plusem jest to, że skład RD wcale nie wygrał. To, że jest ona jednym z głównych bohaterów, nie oznacza, że musi zawsze wygrywać itd. O czymś takim zapomina wiele osób tworzących kreskówki i bajki, przez co są one sztuczne i słabe. Traktowanie Spike'a jak króla, ale o tym już mówiłem. Wygląd wypełnionego po brzegi stadionu to uczta dla oczu. Loża dla ważnych osobistości to również rzadko spotykany rarytas. Oprócz zasiadających tam księżniczek mamy również tyką szlachtę i śmietankę towarzystwa, jak dwóch koniów z Arabii, Blueblooda, jakąś chinkę i dziwaka ubranego w dywan, panią burmistrz... Fancy Pentsa z Pana Dis Lee (którą chyba jest jego żoną) Cherry Jubile (?!?)... oraz starsze państwo ubrane na Napoleona. Na trybunach zasiada jeszcze więcej osobistości, lecz już mi się ich nie chcę wymieniać. O ile zapalenie jego było dość marna, to sam znicz, jak i jego ogień, wyglądał bardzo fajnie. Tylko czekać, aż wyrzuci karteczkę z imieniem "Harry Potter". "Equestria, mamy problem" o ile sam tekst nie był zbytnio śmieszny i do tego momentu tak średnio pasował, to fajnie, że wstawili coś podobnego. Spike jako niedziałająca zapalniczka znowu mnie rozwalił. Spodobało mi się to, że Twilight, zamiast certolić się ze Spikem, od razu wjechała mu z tekstem, że to ona podpaliła ten znicz i że zdolność podpalania rzeczy umysłem to wymysł jej smoczego przyjaciela. Już się bałem, że odcinek będzie o ty, że Spike pewny siebie zacznie robić głupie rzeczy, gdyż Twalot nie powiedziała mu, że wcale tego nie umie. Coś, co najbardziej mi się spodobało, to te blokujące magię bariery. Patent pomysłowy, logiczny i po prostu zaje*isty. Pomysłowe również było lodowe łucznictwo. Dość nietypowe i ciekawe rozwiązanie. Jednak nie wszytko jest tak różowe w tym odcinku. Magiczny czar prysnął wtedy, gdy zorientowałem się, że epizod będzie tylko związany z igrzyskami, lecz główna fabułą będzie obracać się koło jakiegoś bohatera. No kurna, czekałem rok i prawię 3 miesiące na te igrzyska! W tym czasie skończył się jeden sezonu, a kolejny dochodzi już do końca. Po drodze mieliśmy jeszcze trzy odcinki związane z tymi igrzyskami, a w epizodzie o nich opowiadającym mamy ich tyle, ile w tle zmieszczono. Jestem mocno zawiedziony.Według mnie, najlepiej byłoby, gdyby odcinek ukazywał tylko to słynne wydarzenie, bez żadnych zbędnych wątków fabularnych. Żeby ten odcinek ukazywał po prostu te igrzyska. Niestety, tak się nie stało, nad czym ubolewam. A szkoda, bo mogli wymyślić naprawdę wiele ciekawych dyscyplin sportowych, lepiej pokazać rozpoczęcie i zakończenie igrzysk, skupić się na zawodnikach itd. A miało być tak pięknie... Jednak na tym nie koniec listy skarg i zażaleń. Te całe wyścigi sztafetowe były takie... bez emocji. Ten wyścig RD i Spitfire był wręcz kwadratowy... Widzieliśmy w sumie tylko 3, czy nawet 2 konkurencje, lecz ta wada łączy się z tym, co wypisałem wyżej. To wystrzelenie strzały w niebo i trafienie nią w chmurę, która po chwili zamieniała się w olbrzymiego, niezwykle wolno spadającego, kolczastego i wyjętego prostu z zamrażalki ziemniaka było... takie dziwno-głupie. Czułem się, jakbym oglądał jakiś film katastroficzny na Pulsie. Zamiast cokolwiek zrobić, wszyscy, wliczając w to księżniczki wraz z Twilight oraz jej utalentowanym bratem, stali i krzyczeli. Rozumiem, że jest to bajka itd. oraz jak to napisał Nicolas, Twalot zastyga w miejscu w takich sytuacjach, lecz bardziej oburzyło mnie coś innego. Shining Armor zrozpaczony rozkazał, aby usunięto zaklęcie blokujące czar, na co dostał odpowiedź od jednego (zresztą, fajnie ubranego) ochroniarza, że niema czasu... Jak to kurna czasu niema?!? Rozumiem, że zdjęcie tej blokady wymaga odrobiny czasu, lecz ten teks był całkowicie głupi. Już o wiele lepiej byłoby, gdyby ten goryl powiedział, że nie uda im się zdążyć tego zrobić czy coś w tym rodzaju. W dodatku, wypowiedział to bez akcentu paniki w głosie oraz nawet nie podszedł pomóc. Brzmiało to tak, jakby śpieszył się na imieniny do cioci... Wiem, że w sumie czepiać się teraz głupich rzeczy, ale gdyby nieco zmienili ten tekst, to scena ta wyszłaby o wiele lepiej. Roztopienie tej lodowej chmury było nieco nielogiczne, lecz pozostawię to już w spokoju. Zawiodłem się również na ilości zapowiadanych fajerwerków. Niby miało tego być dużo, a tak naprawdę mamy 12 czy tam 13 zwykłych petard z Lewiatana. I jeszcze na koniec jedna rzecz: wcześniej cieszyłem się z tego, że RD i jej zespół zajął drugie, a nie pierwsze miejsce. Niestety, na koniec sytuacja się odwraca i Ponyville zyskuję jakieś 30 medali, wygrywając Igrzyska. Wolałbym, gdyby nasze skromne miasteczko uklasyfikowało się na jakimś tam 4 czy 6 miejscu, ale niech już będzie. Summa summarum: Plusy: - W końcu te upragnione igrzyska. - Problem tremy. - Heroizm Spike'a pod koniec. - Rainbow Dash zachowuję się przyzwoicie. - Fajny i mądry tekst Scootaloo. - Loża dla kucyków wyższej rangi. - Bariery magio-blokujące. - Zachowanie kryształowego ludu w stosunku do Spike'a. - Twilight z grubej rury wjeżdża Spikowi, zamiast się z nim pierniczyć. - Gwiazdy strzelają na lodzie. Minusy: - Minus przez duże "M": Igrzyska, a właściwie ich brak - Spike czasem dziwnie się zachowywał. - Trochę bez życia konkurencje. - Dziwny pomysł z zamarzniętą chmurą. - Bezużyteczne łyse karki, które zamiast pomóc, tłumaczą się głupim i wyssanym z nie powiem czego tekstem. - Mizerna ilość petard. - Ponyville jednak wygrywa. - mini minus: W zasadzie, wszystkie zalety obracają się wokół szczegółów, a wady dotyczą nieco ważniejszych rzeczy. - minus tak zły, że aż powtórzony: Igrzyska, a raczej ich brak. Ocena: 5/10 Niech już będzie ta piątka. Spodziewałem się super-duper świetnych igrzysk, a dostaliśmy odcinek z takim sobie wątkiem fabularnym, a same igrzyska pieprznęli w kąt. Epizod zawiera wiele świetnych aspektów i szczegółów, lecz jego ogólny przekaz dupy nie urywa, a za spierniczenie tego jakże światowego wydarzenia powinny należeć im się baty. Naprawdę żałuję, że tak mało mieliśmy tych upragnionych igrzysk... ech... Wszystkie odcinki już za nami. Pozostał tylko wielki finał. Zapnijmy pasy i wyczekujmy tegoż wręcz świętego wydarzenia.
  12. Pamiętam, że już wcześniej NRGeek dawał takie jakby "dziwne" znaki np. w odcinku o Supermanie mówił, że "lata jak na kredensie".
  13. Kilka dni temu brat przywiózł mi mój spóźniony prezent na urodziny (tak kurna, na urodziny które miałem w marcu). Tak czy siak, dostałem 2 numery oficjalnych komiksów MLP do mojej kolekcji. Oto one: Pierwszy z nich (ten po lewej) zawiera kilka raczej krótszych komiksów, z których tylko jeden rysowany jest tą charakterystyczną kreską, która swą epickością rozrywa skarpety na pięcie. Pierwsza historyjka o CMC opowiada o tym, że naszej 3 dziewuszki znalazły dziwny klejnot z oczami, który potrafi zmieniać kształty: Kolejna jest o Celestynie i jakiejś jej starej koleżance, która naucza w akademii. W trzecim Spike hoduje sobie w akwarium jakieś dziwne zwierzątka, które (a to niespodzianka) wymykają się spod kontroli. I w ostatnim, narysowanym już w tym fajnym stylu, Luna bierze na swe barki "dzienne" obowiązki swej siostry. Jest to jedyna historyjka z tego komiksu, która została "wyreżyserowana" i narysowana przez te osoby, które w głównej mierze zajmują się tymi komiksami. Te poprzednie to jakieś przypadkowe działa przypadkowych pseudo-amatorów Natomiast ten drugi numer zawiera w sobie już tylko dwa komiksy, podzielone na dwie części. W pierwszej, Big Mac, poszukując gwoździ, trafia na festiwal pożegnania lata. Śmieszne jest to, że pierwszą część tej historii (wraz z komiksem o powrocie Kryśki) dostałem już wcześniej, w formie osobnej, cieniutkiej gazetki. Teraz mam ten komiks kompletny i nie wiem, co z tą pierwszą częścią zrobić. Tak czy siak, kilka screenów: Drugi z nich opowiada natomiast o tym, w jaki sposób Shining Armor poznał Cadence na studiach czy tam w liceum i jak się w sobie zakochali. Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony z tych komiksów. Wszystkie z nich (w szczególności ten o Lunie, Big Macu i Cadence z Armorem) są śmieszne oraz bardzo ciekawe. Są one jak papierowe odcinki, tylko że dłuższe i bardziej szczegółowe, oraz pokazują wiele sytuacji z serialu, tylko że z innej perspektywy. Polecam i pozdrawiam: Krzysztof Hołowczyc.
  14. Obejrzałem i muszę przyznać, że nie było źle. Było coś o sensie istnienia fandomu, fanach, ich relacjach itd. Trochę przyjaźni tu, trochę miłości tam. Dużo było o OC-kach i rysowaniu oraz o cosplayach. Jednak w miarę szczegółowo nie było. Zresztą, jako "przewodników" wybrał sobie nietuzinkowe osoby. Niektórzy wyglądali jak stereotypowi nerdzi i tacy bezpłodniacy, a zachowywali się dość dziwnie. Jednak sam fakt, że w takiej "prawdziwej" telewizji rzucają słowem o naszym fandomie, wychodzi na plus. Ogólnie fandom wypadł dość dobrze, lecz ludzi wyszli na takich pryszczatych, długowłosych nołlajfów itd.
  15. Rainbow Dash jest tak niesamowita, że odebrała swój własny poród. Rainbow Dash jest tak niesamowita, że aż można zastąpić jej imieniem słowo "niesamowity". -----//----- potrafi rzucać zaklęcia i czarować skrzydłami. -----//----- udało jej się przekonać Goździkową do Apapu. -----//----- raz zjadła cały tort, zanim reszta kucyków powiedziała jej, że w środku ukryty jest ogier-niespodzianka. -----//----- ma więcej fanów niż Luna. -----//----- tak naprawdę cały czas stoi w miejscu, a sam świat się dla niej przemieszcza. -----//----- potrafi zawiązać buty mając na kopytach rękawice kuchenne. -----//----- po podzieleniu zera przez zero wyszło jej jeden. -----//----- potrafi mieć 10 fragów i 3 pentakille. -----//----- wymyśliła wynalazki. -----//----- żaden komar nigdy jej nie ugryzie. Niewyobrażalna dawka zaje*istości w jej krwi rozsadziłaby owada na strzępy, z których wyrosłyby drzewa wypuszczające inne drzewa zamiast liści i tak dalej. -----//----- wymienia lampę, a nie żarówkę. I na sam koniec: Rainbow Dash jest tak niesamowita, że potrafi usiąść na własnych kolanach.
  16. Talar

    Co aktualnie czytamy

    Po kilkudniowym okresie "bez książki" wypożyczyłem sobie z biblioteki "Stracie Królów" Martina. Kniga będzie najgrubszą, jaką w życiu przeczytałem i raczej wątpię, aby to 1000 stron mnie zawiodło.
  17. Power Poniec też, lecz praktycznie każdy jest pod koniec.
  18. Deweloperzy w sumie trochę olali Spike'a w tym sezonie. Nie dość, że pierwszy (i jedyny) odcinek poświęcony tej postaci jest w sumie ostatnim z takich "normalnych", to w każdym poprzednim epizodzie albo go nie było, albo stał jak wycięty z tektury, nie mając żadnego wpływu na przebieg odcinka, albo psuł wszystko, na co spojrzał. Może i odgrywał jakąś tak "główniejszą" role w Power Ponies, lecz nasze odziane w lateksowe stroję bohaterki także miały tam dużo do powiedzenia. Tak czy siak, pierwszy odcinek o Spike'u pod sam koniec sezonu. Czy to nie dziwne, że odcinki o naszym smoczym pomagierze są zawsze pod koniec każdego sezonu? 1 sezon - odcinek z sową był 3 od końca, 2 sezon - smocza wyprawa 6 od końca, licząc wesele jako dwa, 3 sezon - 3 (o zwierzętach) i 5 (nieważne o czym, ważne, że gówniany) od końca i teraz sezon 4 - 4 od końca. Ale kogo to tam obchodzi. Czas się wziąć za dzisiejszą parę kalosz. Ano tak: Spike. Zawsze lubiłem tą postać. Uważam go za kogoś wiernego i mądrego (odcinek z Kryształowym Imperium najlepiej to ukazuję), a jego szczerość zawsze mocno mnie śmieszyła, lecz często pakuję się w kłopoty i jest lekkomyślny. Dlatego właśnie cieszę się z faktu, że ów odcinek jest poświęcony jemu. Najwyższa pora, lecz co z tego wyszło? No muszę przyznać, że nie jest źle. Pomimo kilku scen, w których zachowywał się zbyt lekkomyślnie, raczej jest dobrze. Jak zwykle próbował zaimponować Rarity, co jak najbardziej popieram. Chciał jej pomóc i zrobił to, i nie chodzi mi tutaj o to, że przyniósł jej tą knige (chociaż to też) lecz powiedział jej "nie" na końcu, ratując ją przed obłędu. Bardzo spodobała mi się jego postawa w tej sytuacji: wpierw chciał jakoś "wydymać system", zabierając jej książkę, aby nie robić sobie kłopotu, lecz jak to nie wypaliło, wziął się w garść i obrzucił ją gnojem szczerości. Tak trzymać! Ogółem Spike wychodzi tutaj na plus. Jednak Rarity to już inny kaliber. Muszę powiedzieć, że była mocno nierówna. O ile na samym początku było spoko, tak po surowej krytyce grubasa z kukiełkami zachowywała się już mocno głupio. Wiem, że jest ona wrażliwa na wszelkie komentarze i wpada w doła równie łatwo, co golfowa piłeczka do krateru w Meksyku. Tak mocno rozpaczać z tak błahego powodu? Można powiedzieć: "W końcu to Rarity", lecz no kurde, bez przesady. Zresztą, Rarcia w tym sezonie wpada w histeryczną rozpacz już 3 czy nawet 4 razy! Na początku to lubiłem, ale dajcie spokój. Który raz mam oglądać niemal to samo i to z coraz głupszych powodów? I jeszcze to obżeranie się lodami? Twórcy zapewne chcieli zrobić taki myk, że takie zakompleksione labadziary często obżerają się jak świnie podczas depresji itd. ale tutaj to w ogóle nie pasuję. Dosłownie dno dna. Jednak jeśli chodzi o zachowanie pod wpływem tej książki, to było to... dziwne. Te jej zielone oczy i magia wyglądały bardzo fajnie, lecz mogliby to zrobić jakoś lepiej. Po prostu... jej zachowanie w niczym mnie nie zachwyciło. Była... średnia. Jednak tuż po zdjęciu zaklęcia Rarcia powróciła do swej byłej, fajnej formy. Niestety, większość czasu nasz jednorożec był pod wpływem złej, zielonej mocy, przez co w ogólnym rozrachunku Rarity w tym odcinku wypadła słabo. Morał w sumie jakiś był. "Bądź szczerzy dla przyjaciół". Niby wszystko git, lecz nie lepiej być szczery dla wszystkich, a nie tylko dla osób bliskich? Ten laleczkowy grubas też był szczery i co?, Rarcia zdołowana. Co prawda, była to chamska prawda, lecz i tak reakcja powinna być inna. Ja bym na miejscu tego kolesia powiedział, że wózek jest zły w wielu powodów, lecz i tak dziękuje za pomoc. Tak czy siak, morał jest dobry, lecz moim zdaniem, trochę "niedociągnięty". Gagów i ciekawostek było pod sporym dostatkiem. W pierwszych scenach widzimy rodziców Rarity i SB oraz Hardkorowego Kuca. Musze powiedzieć, że polubiłem tego kolesia z teatrzykiem. Fajnie wyglądał, a zachowanie nawet mi odpowiada. Często animacja oraz wygląd wielu przedmiotów dawał się pozytywnie we znaki. Nawet wspomniana był Cadence i (ech) Luna. Scena z Twilight pod koniec mocno mnie rozbroiła. Jednak dostrzegłem w tym odcinku kilka pomniejszych wad. Skąd Spike wiedział, że ta kamienna książka w jakimkolwiek stopniu pomoże swojej wybrańce serca? Równie dobrze mógłbym wyciągnąć z biblioteki byle jaką książkę i zanieść koledze, który ma problemy finansowe. W dodatku, to całe "odczarowanie" Rarity było... mizerne. Za szybkie i zbyt nagłe. Nie oczekiwałem żadnych wybuchów i laserów, lecz... wolałbym zobaczyć coś innego. Zbierając wszystko do kupy: Plusy: - Spike w końcu ma własny odcinek. - Nasz smoczy pomagier wyszedł dość dobrze. - Fajna czarna magia, w szczególności jej wygląd. - Morał nawet spoko. - Nawet dużo śmiesznych śmiesznostek i ciekawych ciekawostek. - Jak zwykle, ładna animacja i wygląd wielu rzeczy. Minusy: - Chyba jedyny odcinek o Rarity, w którym wyszła słabo. - Zachowanie Rarci mnie nie porwało nawet w calu (ta scena z lodami była okropnie głupia). - Kilka niedociągnięć i dziwnych scen. - Szczerze, to spodziewałem się czegoś lepszego... Ocena: 6/10 No trochę się zawiodłem. Widząc w zapowiedziach Rarity w zielonymi gałkami ocznymi spodziewałem się solidnej ósemki, lecz wyszło, jak wyszło. Nie jest źle, choć odcinek miał mocny potencjał. W dodatku, zdołowało mnie to, kto jest odpowiedzialny za ten twór. McCarthy oraz Corey Powell zawsze mieli dobre odcinki, a teraz razem stworzyli coś... średniego i bez polotu. Przynajmniej mamy odcinek, w którym pierwsze skrzypce grał Spike. Lecz teraz żarty się skończył. To był ostatni, normalny odcinek tego sezonu. Został na tylko epizod z i potem tylko wielki finał. Szkoda, że tak szybko, lecz pozostały nam już tylko same perełki, więc nie ma co marudzić. Oczekuję następnych niedziel z niecierpliwością.
  19. Utwór świetny, jak i sam zespół.
  20. Myślałem na początku, że to taki smutny ambient, lecz po połowie otrzymałem całkiem fajny i zapewne klimatyczny utworek. 7/10 Kawałek gra podczas walki z każdym bossem w grze Medievil, starej przygodówcę na PSX'a.
  21. Talar

    Co aktualnie czytamy

    Doczekując autobusu, doczytałem do końca Makbeta. Książka średnia, gdyż fabułę miała bardzo prostą, a samo wykonanie w formie dramatu za bardzo mi nie odpowiada. Czas zabrać się za.... nie wiem. Albo wypożyczę Stracie Królów, albo zabiorę się z jakiegoś dłuższego ficka...
  22. Czas na moją listę najutworków, a ponieważ w skalach czy różnych wyliczankach preferuje tylko liczby dziesiętne, zamiast 5, dam 10 kawałków. Pomimo 10 miejsc, wszystkie lubię mniej więcej tak samo. 10. Megadeth - Holy wars... The Punishment Due Chyba pierwszy kawałek Megadeth'u, jaki usłyszałem i zresztą jeden z niewielu, jaki do tej pory słuchałem (a mam całą ich dyskografie derp). Początek i końcówka to w ogóle gwałcenie gitary. Jak można tak szybko po tych strunach napieprzać? Respekt dla gitarzysty i w ogóle dla całego zespołu, że stworzyli coś tak zaje*istego. 9. Rammstein - Wu Will Nicht Sterben Za najlepszy refren ever! A kawałek od ok. 3 07 to już w ogóle mistrzostwo! Jednak reszta piosenki jest taka sobie, przez co tylko dziewiąte miejsce. 8. Blue Stahli - Shotgun Senorita Kawałek wpadł mi w ucho i to bardzo mocno. Usłyszałem go w jednym filmiku ze skillami w Docie i do dzisiaj często puszczam sobie tamten moment. 7. Iron Maiden - Ghost of the Navigator Nie jest to mój ulubiony zespół, ale posiada on wiele legendarnych kawałków, takich jak "Fear of the Dark" czy tam "Seventh Son of a Seventh Son", jednak nierówna się to z tym utworkiem. 6. Muse - Supermassive Black Hole Utwór-arcydzieło. Brat przywiózł mi ze studiów i od razu mi się spodobał. Szkoda, że wykorzystali go w Zmierzchu 5. Led Zeppelin - Ten Years Gone (chyba)Ulubiony kawałek mojego ulubionego zespołu. Brzmienie po prostu niesamowite, a moment od 5 17 to po prostu epickość w najczystszej postaci. Aż całe ciało ciary przechodzą. 4. Metallica - Fuel (niby)Słaby album, ale kawałek zaje*isty. Na początku, jak go usłyszałem, to nie wydawał mi się on tak fajny, lecz po jakimś czasie znowu go wysłuchałem i po prostu się rozpłynąłem. 3. Motörhead - Ace of Spades Nie muszę chyba tłumaczyć, dlaczego ten kawałek jest na tak wysokim miejscu. Był to chyba pierwszy utwór, który wysłuchałem, kiedy zacząłem się interesować metalem. 2. Atlas Plus - Truth Be Know Poznałem ten utwór dzięki serii "Top Plays Weekly" na DotaCinema. Powiem szczerze, że utwór to mistrzostwo, a dopasowanie go do oglądania skill z doty to mistrzostwo jeszcze większe. Polecam sobie zobaczyć jakiś odcinek. 1. Daniel Ingram - Equestria Girls (Helping Twilight Win The Crown) (Aviators Remix) W sumie, to mam drobne wątpliwości, czy jest to mój ulubiony kawałek, ale dobra. Ten remix to jest po prostu jakieś cudo! Już sam oryginał jest niesamowicie świetny, a ten remix jest tysiąc razy lepszy! Nie ma takich słów na świecie, które mogłyby opisać te dwa ostatnie refreny. Ten utwór... to dzieło... jest po prostu... wykurwiste!
  23. Trochę irytuje mnie fakt, że za niektórymi OP userami lgną watahy innych użytkownik. Wystarczy, że taki Op user napiszę jedną "pierdołę", a już jest zalewany tekstami, jaki on jest mądry itd.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [15 więcej]
    2. Talar

      Talar

      Zresztą, brzydal Chemik wyrobił sobie o mnie oponie, bazując na 2-3 moich hejterskich postach. Bardzo nieładnie, panie kochasiu.

    3. KochamChemie

      KochamChemie

      Prawda boli.

      OP is a faggot today.

    4. Talar

      Talar

      I niech Cię boli, łobuziaku jeden.

  24. Strażnik RNK nawet fajny, lecz lewy bok jego maski jest jakiś taki... zły. Dodaj do tego nierówne "oczy". Lecz w ogólnym rozrachunku, jest dobrze. Problem w tym, że odrysowywać jest łatwiej. Stwórz coś swojego, plagiacie jeden!
  25. Talar

    Odcinek 22: Trade Ya

    Muszę powiedzieć, że odcinek miał potencjał, gdyż zwierał kilka elementów, które po prostu lubię, lecz w ogólnym rozrachunku jakoś mnie nie zachwycił. Ale od początku. Pierwszym plusem jest wielowątkowość odcinka. Fluttershy pomaga zdobyć Rainbow Dash super unikatową książkę, chodząc od sklepu do sklepu i próbując targować się ze sprzedawcami. Rarity wraz z Applejack chcą wspólnie złożyć się na coś, lecz obie wolałyby kupić sobie coś innego. Twilight natomiast chce sprzedać książkę, a Pinkie pomaga przeszkadza jej w tym. Lubię takie wielowątkowe historyjki; prawie jak Gra o Tron. Jednak o ile sam schemat jest fajny, to same te watki już mniej. Pomimo, iż FS z RD dają rade, to motyw Rarci z AJ jest trochę głupi i przejawia się on w bodajże 3 scenach. To samo tyczy się Pinkie przebranej za Flama i Twilight. Niby śmieszne, a tak naprawdę oglądałem to z poker facem. Kolejnym lubianym przeze mnie aspektem jest to, co spotkało Rainbow Dash i Fluttershy, czyli ciągłe odsyłanie do innej osoby, gdyż ta persona ma coś, co obiekt docelowy chce. Zapętlijcie to dziewięć razy i już mamy przepis na idealny odcinek, który bardzo przyjemnie wspominaj z jednego epizodu Ed, Edd i Eddie. Jednak czar prysnął, gdy motyw ten zakończył się mniej więcej w połowie odcinka, a szkoda, bo bardziej cieszyłbym się, gdyby pociągnęli go dalej. W sumie, to najbardziej w tym odcinku spodobali mi się ci sprzedawcy, zwłaszcza ten treser zwierząt, który do bólu kojarzy mi się z Kratosem, oraz steampunkowy sprzedawca lamp, który był do tego inwalidą :OOOO Zresztą, zabawny sprzedawca kamiennych kur też był smieszny, zwłaszcza to jego szklane arcydzieło, które tworzył. Tak w ogóle, to sam motyw takiego targu już mi się spodobał. Lubie takie miejsca. Trochę żal mi jest tego gwizdka, który upuściła Fluttershy. Nie lubię gubić rzeczy, bardzo nie lubię, dlatego widok leżącego na ziemi przedmiotu należącego do FS była dla mnie strasznie przytłaczający. Jednak jakoś to się ułożyło i pod koniec odcinka wszyscy wyhandlowali coś dla kogoś innego, dzięki czemu każdy kucyk na czymś zyskał. Zakończenie ładne, tylko jakoś takie, dziwne. Sam nie wiem, dlaczego. Sumując: Plusy: - Wielowątkowy odcinek. - Odsyłanie RD i FS z okienka do okienka. - Fajni sklepikarze. - W pewnym momencie widzimy zkucykowanych bliźniaków Lutece, a ponieważ gra Bioshock Infinite należy to moich ulubionych, fakt wstawienie ich do serialu jest dla mnie czymś zaje*istym. - Twilight jako Księżniczka i sędzia pod koniec. - Nawet miłe zakończenie. Minusy: - Jakoś tak... dziwnie mi się oglądało ten odcinek. - Jedynie wątek RD i FS był w miarę udany, reszta była kiepska. - Mogliby nieco przedłużyć te odsyłanie RD i FS - Zgubiony gwizdek... Ocena: 6/10 Dziwnie się oglądało, lecz źle nie było. Ogól jest nawet fajny, lecz mogliby go trochę podrasować. Jako iż bęben mam pełny od wielkanocnego żarła, a dzisiejsza pogoda jest wręcz usypiająca, dzisiejsza, cudzysłów, "recenzja", wyszła na raczej niskim poziomie. Tak czy siak, nie mam już o czym pisać, więc na tym zakończę moje wywody dotyczące tegoż odcinka.
×
×
  • Utwórz nowe...