Skocz do zawartości

Moonlight

Brony
  • Zawartość

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    9

Wszystko napisane przez Moonlight

  1. Bloody upadła, ciężko oddychając. Za pomocą magii zasklepiła małą rankę od scyzoryka. Wstała i jęknęła cicho i przed pobiegnięciem w głąb lasu, spojrzała jescze raz w oczy pegaza. Było w nich niezwykłe szaleństwo, które przemawiało jednorożce do duszy. -Czemu Ty zawsze wpakujesz się w coś takiego- skarciła się mamrocząc pod nosem. Zwolniła tępo i uspokoiła oddech, koło jej boku pojawił się zdyszany Spero. -Miluś, pani nie ma teraz czasu na zabawy, miałeś zareagować szybciej - Skierowała puste słowa w stronę wilka, jej głos był pozbawiony uczuć. Zakradła się do grupki, w której znajdował się Darkness. Westchnęła przeciągle - Przepraszam...- Powiedziała bezgłośnie i uniosła ogiera za pomocą magii nie dając mu możliwości wyrwania się. Lewitując pegaza kilka metrów przed sobą zaczęła biec do miejsca, w którym oczekiwał jej tajemniczy ogier. Jej wilk podąrzał za nią. Bloody nie wiedziała czemu to robi... Chciała pomóc szaleńcowi, yo było zupełnie wbrew jej zasadą. Coś niezwykłego było w tym ogierze... Ranka na szyi zaczęła ją palić. -Głupie scyzoryki...Czemu są takie ostre. - Zaklęła i zatrzymała się przed Insane. - O to Ci chodziło? - Spytała szukając jego wzroku. Pegaz był do niej odwrócony tyłem.
  2. Dziękuje wam ^ ^ Nareszcie skończyłam request dla Bellaminy... mam nadzieję, że się spodoba: I dodatkowo narysowałam OCka Hippisa... Oto Insane Stroke
  3. Bloody otworzyła oczy i momentalnie poczuła ostry ból głowy. -Nigdy więcej takich akcji- Wymamrotała, wstając z posłania. Zabrała swoje rzeczy i zrobiła krótkie oględziny swojego wyglądu. Prawie cała pokryta była krwią ogiera śpiącego pod jej kopytami. -No pięknie...- Powiedziała, wywracając oczami i wyszła z namiotu. Nabrała w płuca nocnego, zimnego powietrza. Poczuła się przez to nieco lepiej. Rozciągnęła się i zaczęła szukać wzrokiem przyjaciółki. Gdy wpatrywała się w drzewa, coś mignęło jej między pieniami. Wytężyła wzrok i skupiła się na poruszającej sie plamie. Po chwili postać odsłoniła się lekko, dzieki czemu klacz mogła określić, że jest to pegaz. Hmmm, ciekawe kto to- Pomyślała i cicho podreptała w kierunku tajemniczej postać. Gdy była już przy palikach okalający obóz, zobaczyła go...Był to umięśniony ogier...Gdy spojrzała w jego oczy kolana się pod nią ugięły, dreszcz przebiegł przez jej ciało i sparaliżowana wpatrywała się w żółte oczy pegaza.
  4. Insane Stroke, opierając się o głaz, bawił się swoim scyzorykiem. Na jego pyszczku można było zobaczyć, typowy dla niego, mrożący krew w żyłach uśmiech. W pewnym momencie odlepił wzrok od zabawki i zaczął wodzić po drzewach w poszukiwaniu ofiary. Na drzewie na przeciwko siedziała wiewiórka. Pegaz obliczył prowizorycznie odległość od zwierzątka, wycelował i rzucił scyzoryk. Chybił... Narzędzie, które miało zadać ból, poleciało kilka metrów dalej, znikając w mroku. Ogier wstał i niechętnie pobiegł po scyzoryk. Gdy się pochylił do jego nozdrzy dobiegł intensywny zapach krwi. Bez namysłu złapał nożyk w zęby i podążył do źródła zapachu. // To tylko wprowadzenie nowej postaci do gry, nie nowa tura. Dołącza do nas Hippis, jego kartę możecie zobaczyć w temacie na zapisy. ^ ^
  5. Bloody z wściekłością patrzyła, jak ten idiota ucieka z krwawiącą nogą w las. Przez chwile zapomniała co miała zrobić, lecz Jun wyrwała ją z zamyślenia, swoim spostrzeżeniem. - Nie ma na co czekać. To właściwie nie będzie operacja, tylko bardzo skomplikowane zaklęcie, które powinno być używane w ostateczności. - Ostentacyjnie wypuściła całe powietrze z płuc i przyłożyło kopytko do czoła Cloudsa. - To może zaboleć... Hmm może zaciśnij zęby na tej gazie.... - Powiedziała spokojnym głosem i włożyła gazę ogierowi do pyszczka.- Tylko tyle mogę dla Ciebie zrobić. Uśmiechnęła się niepewnie i zrobiła 2 kroki w tył. - Jun odsuń się proszę, bo mogę niechcący trafić w Ciebie. Jej róg zajaśniał ostrym zielonym światłem, które uformowało się w coś na kształt noża, a oczy zalał szkarłat. Szybkim cięciem pozbyła się niechcianej kończyny z ciała pegaza, jednocześnie zasklepiając ranę. Uniosła pacjenta, owinęła jego klatkę bandażem, po czym wykończona upadła na ziemię i straciła przytomność.
  6. Bloody otarła łzy z policzka i oderwała wzrok z oczu Cloudsa. - Macie racje... Ta amputacja jest konieczna...- Wyszeptała drżącym głosem. Dopiero teraz spostrzegła, że jej pacjent ignorując jej polecenie o niewierceniu się, zaczął czołgać się w stronę lasu. - Jak mam wam pomóc, kiedy cały czas gdzieś łazicie!- Powiedziała ze zdenerwowaniem zasłaniając dramatycznie pyszczek. Za pomocą magii podniosła ciało Cloudsa i powoli lewitowała je w kierunku namiotu, podążając w tym samym kierunku. - Jun przesuń się proszę, abym mogła wprowadzić Twojego przyjaciela do środka - Powiedziała to dziwnie spokojnym i miarowym głosem, po czym odwróciła głowę i krzyknęła do gryfa. - Corrie zaprowadź Darknessa do naszego szałasu, jak skończę tu, to się nim zajmę. Poprawiła grzywkę, oczekując na reakcje dziewczyn.
  7. Jednorożka za pomocą magii ściągnęła z rany opaskę. Ku jej zadowoleniu, rana przestała krwawić, więc wyjęła z apteczki dziegieć, odkręciła flakonik i wylała zawartość na miejsce gdzie powinno być skrzydło. - Usunąć drugie powiadasz? Nigdy nie usuwałam skrzydła za pomocą magii... To dla mnie barbarzyństwo. Spojrzała w oczy Cloudsa i przełknęła zalegającą w pyszczku ślinę. - Przeprowadzałam już magiczne amputowanie...Ale tylko na martwych kończynach, których nie dało się odratować. Zakłopotana Bloody wstała i otworzyła swój plecak w celu odnalezienia książki - Mam gdzieś zapisane to zaklęcie... Kopytka zaczęły jej się trząść. Skarciła się za to w myślach i wyjęła z plecaka książkę - Wolałbym przymocować Ci tamto skrzydło niż amputować to. - Otworzyła księgę na odpowiedniej stronie i ponownie spojrzała w oczy ogiera, po czym rozpłakała się.
  8. - Jezówkę, wspomaga gojenie się ran...Proszę nie wierć się tak... To Ci wcale nie pomaga - Skarciła ogiera i usiadła, wlepiając wzrok w zakrwawioną opaskę uciskową. - Z Jun na pewno wszystko w porządku, jest tylko lekko przeziębiona. Dostała leki...nie musisz się o nią martwić. - Po raz n-ty odgarnęła grzywkę z oczu - Tak pomogłeś Darnessowi, że teraz jesteś na granicy przeżycia, a on na granicy szaleństwa....A ta podróż miała być taka sielska.... Wzrokiem poszukała Corrie, która całkowicie zignorowała jej asystenta. Czarno-biały wilk niepewnym krokiem oddalił się od gryfa i zniknął pomiędzy drzewami. "Zuch chłopak"- pomyślała Bloody i ponownie skierowała wzrok na opaskę.
  9. Pacjent uświadomił ją, że zrobiła błąd jak jakaś początkująca - W kopyto...- Odrzuciła od siebie gazę i założyła na ranie opaskę uciskową- Lepiej...- Wymamrotała do siebie - Corrie weź proszę Spero i idź w stronę tego popaprańca ze strzała w nodze i podaj mu środek nasenny, jest w pierwszej przegrodzie apteczki, w strzykawce. Uniosła ostrożnie magią rannego i ułożyła go tak, aby krew spływała z powrotem do ciała. wyjęła z torby kilka kwiatków Jeżówki i włożyła je do pyszczka Cloudsa- Pogryź i połknij. - Uśmiechnęła się, próbując jakoś pocieszyć pegaza.
  10. Herby zagwizdała na Spero, który momentalnie do niej podbiegł. - Miluś pani potrzebuje twojej pomocy. Przypilnuj mi proszę tamtego postrzelonego pegaza, żeby nie zrobil nic głupiego, dobrze? - Zamknęła oczy i próbowała się uspokoić, gdy opanowanie powróciło, zwróciła się do Cloudsa- Nie odejdę, jestem medykiem i spróbuję uśmierzyć Twój ból - Mówiąc to wyjęła z apteczki strzykawkę i wbiła ją w okolicy krwotoku - Zaraz ból minie.- Zapewniła- Byłam już u Jun, zajęła się nią jednorożka, spokojnie - Uśmiechnęła się niepewnie do krwawiącego ogiera i przyłożyła do rany kolejną warstwę gazy.
  11. Bloody bez namysłu pobiegła w stronę ogierów. - Czy wyście powariowali! Pozabijać się chcecie! To nie jest zabawne! - Wrzeszczała, szukając w apteczce gazy, bandaży i opaski uciskowej. - Corrie zabierz tę agresja z dala od pacjenta! - Krzyknęła przez łzy, próbując zatamować krwotok.
  12. Spero usłyszał zamieszanie i zaczął straszliwie wyć, budząc wszystkich dokoła. Bloody słysząc wilka, oderwała się od skrzydeł Corrie i wybiegła z szałasu w pośpiechu łapiąc apteczkę i plecak. Spojrzała na dwa ogiery - Co tu się na Celestę wyrabia!? - Wbiegła do szałasu i wyciągnęła z niego gryfa. - Pomóż mi ich uspokoić!
  13. Usiadła na szalu i wbiła wzrok w skrzydła Corrie - Przeziębienie, lekkie przeziębienie. Nie powinno opóźnić podróży. Herbata z imbirem działa cuda. - Przymrużyła oczy i przybliżyła się do towarzyszki- Mogłabym dotknąć twoich skrzydeł? - uśmiechnęła się lekko- Są niezwykłe! Słyszałam że pióra gryfów maja lecznicze właściwości - Zrobiła minę szczeniaczka i całą jej silę skierowała na "biało piórą" - Postaram się ich nie uszkodzić - Nie zmieniła pozycji, oczekując na odpowiedź
  14. Klacz przyłożyła patyczek do języka Jun i skierowała na niego strumień latarki, by lepiej obejrzeć jej gardło. - Nie wygląda źle, jest tylko lekko zaczerwienione. - Wyszła z namiotu i wrzuciła zużyty patyczek do ogniska. Wróciła do środka i znowu napisała coś w notatniku.- Na szczęście jesteś tylko lekko przeziębiona. Z pomocą moich ziół szybko wrócisz do zdrowia, tylko nie wyziębiaj mi się - Zakryła szczelnie pacjentkę derką - Powinnaś 3 razy dziennie wypić herbatę z miętą, krwawnikiem pospolitym i kwiatami czarnego bzu, miodem oraz szczyptą imbiru - Mówiąc to wyjęła wszystkie składniki z plecaka. - Na kaszel zalecam liście podbiału, które powinny być w formie wywaru, ale nie będę w ciebie tyle wlewać. - Uśmiechnęła się pod nosem - Po dwa liście, rano i wieczorem. - Bez pytania prze lewitowała dwa liście do pyszczka Jun, resztę położyła koło składników na herbatę i utkwiła zamyślony wzrok w towarzyszkę jednorożki - Zaopiekuj się nią i przypilnuj żeby się nie odkrywała. Ma się wypocić i wypić cały wywar...A właśnie...wywar...- Podrapała się kopytkiem po głowie- Mogłabyś zaparzyć jej herbatę? - Zabrała swoje rzeczy i dość głośno ziewnęła - Jakby coś jestem w szałasie obok - Skinęła na Spero i razem z wilkiem wyszła z namiotu. Wciągnęła w płuca chłodne, rześkie, wieczorne powietrze i powoli wypuściła je ustami, wydając przy tym przyjemny dla ucha dźwięk. Ostatni raz spojrzała na namiot Cloudsa i wślizgnęła się do szałasu, zostawiając na zewnątrz zwiniętego w kłębek wilka, na kocyku.
  15. -To jest Spero, mój asystent- Wskazała na wilka, który podszedł do Jun i położył jej łapkę na czole, wyjął z apteczki termometr, stetoskop oraz pudełko z patyczkami i podał go Bloody. Klacz założyła stetoskop, odkryła jednorożkę i zaczęła ją osłuchiwać.-Hmmmm- Zdjęła przyrząd z głowy i podała go asystentowi. Wyjęła z plecaka notatnik i zapisała w nim obserwacje, po czym podeszła do pacjentki z patyczkiem i zapaloną latarką - Proszę otwórz szeroko usta i powiedz "Aaaaa" - Odgarnęła Włosy z oczu, oczekując na wypełnienie prośby.
  16. Spero ze snu obudziło małe zamieszanie koło miejsca jego legowiska. Wstał, przeciągnął się dokładnie i wślizgnął się do szałasu. Ziewając podreptał do Bloody i polizał ją po policzku, co wyrwało ją z zamyślenia. -Co się stało pysiaczku? - Klacz wlepiła swój wzrok w wilka, który położył się na grzbiecie i zaczął dramatycznie kasłać. Klacz podniosła się i magią chwyciła apteczkę, którą założyła Spero na grzbiet. - Tak myślałam, te kichnięcia było słychać w szałasie. - Jednorożka otrząsnęła się z trawy i przełożyła przez bok swój plecak, po czym zwróciła się do Corrie - Za chwilkę wracam, rozgość się. - Odchyliła gałązki i wyszła z szałasu. - Miluś, prowadź do pacjenta Wilk wzdrygnął się i szybkim krokiem podszedł do namiotu Cloudsa. Spojrzał na właścicielkę i zaczął delikatnie trącać materiał łapą. Klacz weszła do namiotu i z przejętym wyrazem pyszczka spytała - Czy ktoś tu potrzebuje pomocy?
  17. Moonlight od dłuższego czasu przyglądała się parze rozmawiających uczniów i nieco się zdziwiła, gdy oboje podnieśli swoje kopytka. Przeszła po klasie i zebrała 3 gotowe prace, położyła je przed panią profesor i wolnym krokiem podeszła do zgłaszających się uczniów. Jesteście tu nowi i nie przeszliście zadania integrującego. Polega ono na dowiedzeniu się jak najwięcej rzeczy o partnerze zadania. Gdy zbierzecie wszystkie potrzebne informacje zapiszcie je na kartce w dowolnej formie. Uśmiechnęła się i spojrzała na Hippiego. Dla Ciebie będę miała jeszcze jedno zadanie, ale to innym razem. Odwróciła się od uczniów, zabrała dziennik z biurka i poszła zanieść go do sekretariatu. Przestańcie się obijać cukiereczki! Coś mało dostałam tych kartek... Dla spóźnialskich nie będzie niespodzianki.
  18. -Asystent i najlepszy przyjaciel, był moim pierwszym pacjentem. Dzięki Spero odkryłam swój znaczek- Mówiąc to zalała herbatę dla Corrie nadal gorącą wodą -Sądząc po obserwacji grupy mamy tu kilka pegazów...Może któryś byłby tak miły by pokazać Ci ta niezwykłą sztukę. - Podała kubek towarzyszce i znowu położyła się na plecach. Z oddali do jej uszu doszedł odgłos kichnięć - Coś czuję, że szykuje się robota. W lesie bardzo łatwo o chorobę. - Ponownie poprawiła niesforną grzywkę i spojrzała w szafirowe oczy gryfa - Ostrzegam Cię, że mój wilczuś lubi spać na miękkim puchu, a że teraz jesteś nim pokryta, nie zdziw się jeśli obudzisz się rano z wilkiem przy boku. - Uśmiechnęła się łobuzersko i ponownie zamknęła oczy.
  19. Dziękuję ^ ^ CM przedstawia czerwony krzyż wkomponowany w kwiatek z odciskiem podkowy i łapki pomiędzy płatkami. Krzyżyk reprezentuje jej zamiłowanie do pomocy innym (wolontariat) i talent medyczny, kwiatek zdolności zielarskie, a podkowa z łapką wszechstronność w tych działaniach. Trochę mi zajęło wymyślenie tego znaczka
  20. - Może źle do tego podchodzisz? Pomyśl sobie, że...to ciało to Twój tymczasowy dom, który jest miły, przytulny i cieplusi. A latanie to podobno świetna sprawa. Może ktoś Cię nauczy. Usiadła i odgarnęła grzywkę, która spadła jej na oczy. Do szałasu dobiegło głośne chrapanie Spero Jaką herbatę sobie życzysz? Mam owocową, miętowa, z melisą, rumiankową, szałwiową, z czekoladą... mam prawie wszystkie, jak na zielarkę przystało- Wzięła w kopytka swój plecak i wlepiła oczekujący wzrok na Corrie. - Chciałabym potrafić latać...no niby potrafię zrobić taki eliksir, ale boję się przemiany. Z twojego opisu brzmi to dość znośnie. Może kiedyś... Spojrzała na sklepienie szałasu, przełknęła ślinę i ponownie spojrzała na gryfa.
  21. Ja też powiem jedno. Dziękuje ^ ^ No to czas na małe uaktualnienie... Robiłam ostatnio suchoryt na konkurs i nie mogłam zrobić requestów... Przepraszam za opóźnienia, postaram się nadrobić zaległości. A oto wyryta blacha: I mój nowy OCek, Bloody Herb... jestem z niej zadowolona ^ ^
  22. Bloody zdjęła swój szal i rozłożyła go na ziemi, po czym wyciągnęła z plecaka kilka kadzidełek z lawendy, wbiła je w ziemię i podpaliła- Uwielbiam lawendę, nie będzie Ci przeszkadzać ten zapach? Mi pomaga zasnąć. Choć wątpię, że z tych emocji dam radę zmrużyć oko. Uniosła kubek z herbatą i zaczęła powoli popijać jego zawartość. -A tak w ogóle to nie ma za co. Lubię pomagać, to moja życiowa misja. Dramatycznie opadła na szal, unosząc kopytko do czoła -Świat jest taki szary..Trzeba go odrobinkę podkolorować...- Zamknęła oczy - Mogłabyś mi opowiedzieć, jak to jest zmienić postać? No i.. napijesz się herbatki?
  23. -We dwójkę będzie nam w środku duuużo cieplej. No i... nigdy nie widziałam gryfa z bliska. Jesteś taka piękna- Mówiąc to, okrążyła Corrie patrząc na nią z zachwytem, po czym stanęła przed nią, zamyśliła się przez chwilę patrząc na jej dziób.- Ale Ty chyba tak nie uważasz, co? - Przekręciła głowę na bok, tak jak miał to w zwyczaju robić Spero, gdy coś od niej chciał - Hmm dokończmy naszą rozmowę w szałasie, zdecydowanie robi się coraz zimniej. Złapała gryfa za łapę i zaprowadziła do środka przytulnego schronienia.
  24. -Taki mały kwiatek narobił takiego zamieszania... Te ziółka z każdym dniem robią się coraz ciekawsze. Już 2 godziny? Twój czas pędzi niczym Express do Canterlotu. Mi wydawało się, że minęła niespełna godzina od założenia obozowiska. Wstała i ostrożnie zalała wrzątkiem herbatę, po czym odstawiła kubek na bok. -Mi nie jest zimno. Może dlatego, że jestem przyzwyczajona do spania na dworze. Lubię ten chłodny wietrzyk muskający mój pyszczek. To jest takie orzeźwiające. Bloody z zaciekawieniem patrzyła na świeżo upieczonego gryfa. Biedaczka trzęsła się z zimna. - Bardzo miło się gawędziło, ale Applejack kazał żebyśmy po godzinie byli już w namiotach, a ja nie chcę podpaść już pierwszego dnia. Miłej warty życzę. Uścisnęła Jun na pożegnanie, chwyciła magią czajniczek oraz kubek i dość energicznym krokiem podeszła do byłej jednorożki. -Um..Hej, przykro mi z powodu Twojej przemiany. Chciałabym Ci jakoś pomóc. - Mówiąc to spojrzała na swój ogromny szałas. -Chciałabyś zostać moją współlokatorką? Widzę, że jest Ci zimno, a mój szałas jest przestronny. - uśmiechnęła się i wyciągnęła kopytko- Jestem Bloody.
  25. -Mi również bardzo miło- uścisnęła wyciągnięte kopytko Jun- Jestem Bloody Herb, ale mów mi Bloody lub Herby, zresztą... Mów na mnie jak chcesz. Nie przestając się uśmiechać postawiła swój czajniczek na statywie i wsypała mieszankę ziół do kubeczka. -Hmmm mogłąbyś mi wyjaśnić, dlaczego wszyscy są tacy poważni? Wszyscy oprócz podskakującego ogiera -Wypowiadając ostatnie słowa Bloody zaśmiała się pod nosem i usiadła koło nowej znajomej. - Myślałam, że na takich wyprawach jest ciut weselej.
×
×
  • Utwórz nowe...