Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Wszystko napisane przez Zegarmistrz

  1. Kim chcesz - ale nie może to być postać opiekunowa no i postać już istniejących graczy.
  2. Poczytaj zasady - dobra rada zanim zaczniesz zadawać takie pytania xD Palisz opiekunów - jesteś opiekunem?
  3. Oczywiście. Event zrobiono tak, że możesz dołączyć nawet na godzinę przed ostatnim głosowaniem xD
  4. Powiedz mi, jak to możliwe, skoro mamy to wszędzie rozreklamowane, masz ogłoszenia, masz nawet mini banner nad SB, który naprawdę ciężko przegapić ._.'''
  5. Luna przybyła do tawerny później aniżeli chciała. Musiała odwiedzić bibliotekę zamkową, bowiem ostatnie słowa Twilight coś jej przypomniały. Mijając drzwi została poinformowana przez Minotaura, że czeka na nią gość. Zaskoczona, bowiem wyraźnie kazała nikomu nie wchodzić, udała się do głównego pomieszczenia. Tam widząc dziadka usiadła na swoim miejscu, skrzydłem wskazując siedzenie naprzeciwko. - Zapraszamy. Księżyc sam jeden wie, że teraz przydało by nam się towarzystwo.
  6. Widzisz, rzecz w tym, że wiele osób założyło sobie jakiś poziom roleplay. A prawda jest taka, że grać nie musisz wcale, o ile będziesz się tylko trzymał zasad. Na przykład, na początku napiszesz "wchodzę tu czy tam" i to już jest wystarczające żeby dało się to czytać i wiedzieć o co chodzi. A reszta przyjdzie sama. Siedzę w RPG już naście lat - nie byłem mistrzem od pierwszego rzutu kością
  7. Raz jeszcze przyjdzie jej wykonać swoje obowiązki. Raz jeszcze zmuszona będzie zrobić to, co konieczne. Ile jeszcze, zanim pozwoli samej sobie zapaść się w koszmar? Ilu jeszcze? - Do naszego powrotu nikt nie ma prawa tu wejść. Kiedy tylko drzwi zamknęły się za nią, udała się na Wzgórze Ognia.
  8. Tym razem spojrzała na kuca jakby ten urwał się z choinki. - Nie możliwe żeby to jeszcze istniało...jak to możliwe? Chwyciła księgę i zaczęła ją kartkować. Szybko dotarła do ostatniej strony. - To naprawdę ona. Na Słońce i Księżyc. Słuchaj uważnie. Tysiąc lat temu jakiś bliżej nieznany nikomu kuc przybył do pałacu obu sióstr z książką. To co było w tej książce, masz przed sobą. Kto by pomyślał, że to przetrwa aż tak długo. Upiła trochę soku z dyni, kartkując kolejne strony. - Tu, tutaj też. I tu. Bez wątpienia, treść ta sama. Spojrzała na Doctora jakby wyrwana z transu. Tak, jak gdyby nie siedział tu już od dłuższego czasu. - Wolumin który tutaj dziś widzisz to książka dodawana do edycji kolekcjonerskiej gry planszowej Krasnykuce z Mroźnylandu. Gry, którą z siostrą 1000 lat temu uznaliśmy za kompletnie bezwartościową. Ale kuc który ją opracował nie poddał się. Z pokolenia na pokolenie przekazał wiedzę, której teraz jesteś świadkiem. I nawet dostali się do druku, kto by pomyślał. Przechyliła butelkę soku, lecz niestety nic w niej nie zostało. Skinęła głową na barmana, który niepostrzeżenie podmienił butelkę na nową. - Ale to akurat mało ważne. Czy chciałbyś wiedzieć coś jeszcze? Jeśli nie, udaj się do Zecory.
  9. Władczyni Nocy raz jeszcze spojrzała na książkę. - Z pewnością nasza siostra by wiedziała czyja to książka. W końcu kto lepiej niż ona zna swoich poddanych? Ewentualnie Twilight, bowiem jej wiedza książkowa jest niepodważalnie wielka. Luna zamyśliła się, tym razem patrząc jakby w dal. - Technicznie, mogłybyśmy rzucić zaklęcie które wskazało by kto ostatnio dotykał księgę. Ale to by wymagało eliksiru, który tylko Zecora potrafi ważyć. Zdobądź dla nas eliksir, a powiemy ci więcej.
  10. Luna poczekała aż ten ułożył księgę przed nią na stoliku. - Księga jak każda inna. Nie wyczuwamy niej niczego nadzwyczajnego. Czemuż pytasz? Wyrwana z przemyśleń, zdawała się być zaciekawiona. Doctor zawsze przynosił specyficzne wieści. Specjalnie teraz. - Ale z pewnością masz więcej pytań. Zatem pytaj. Czas nas nagli, my wyjątkowo nie mamy ochoty na jego marnowanie, prawda?
  11. Barman bez słowa wskazał na poduchy, gdzie obecnie przebywała księżniczka. Ale zanim Doktor wstał ten złapał go za kopyto. - Zasadniczo to nie moja sprawa. I nie powinienem się mieszać. Ale uważaj na słowa. Mało kto rozumie, jak bardzo ona obwinia siebie. Tak, barman zawsze musiał wszystko wiedzieć. W końcu, taka była jego rola. Doktor mógł zauważyć zaś, że kotara został odsłonięta, wręcz zapraszając gości do środka.
  12. Zegarmistrz

    Zapytaj Lunę

    Nie wiemy kim jest ta Lulu, o której wspominasz. Może powinieneś udać się na jej poszukiwanie, skoro tak bardzo chcesz zadawać jej pytania? Em...on chyba miał na myśli ciebie...powinnaś bardziej się cieszyć że ktoś przychodzi z pytaniami. Pozwól że wstrzymamy swój entuzjazm. Ale skoro już tu jesteśmy. 1. Twilight to inteligentna klacz. Z pewnością rzecz tak prosta jak szkoła nie jest niczym trudnym dla niej. 2. TO silna klacz jeśli kiedykolwiek widzieliśmy taką. Nie jest aż tak potężna magią jak My czy nasza siostra. Ale wystarczająco silna by osiągnąć to, czego chce. 3. Nie siedzimy z nosem w starych historiach. Wolimy za to tworzyć nowe, z dnia na noc. Są te łatwiejsze i te trudniejsze. Naszym zadaniem jest radzić sobie ze wszystkimi. Nawet tymi, khm, bardziej nieprzyjemnymi. Każdy potrafi. Fakt że nie w cudze, ale jednak każdy. Siostra jest ostatnimi czasy zajęta prowadzeniem dnia. Ale mamy też więcej dni, gdzie spędzamy je wspólnie. To miła odmiana. Wiele razy, po ciężkim dniu czasami ciężko o dobry sen. Naszym zadaniem było dać jej możliwość wypoczynku, zwłaszcza we własnym śnie. Nie jest męczące. To tak jakbyś pytał, jak męczące jest wbicie gwoździa młotkiem, albo otworzenie drzwi kluczem. Gdybyśmy poprosiły cię żebyś zmienił narzędzia z poprzedniego zdania i próbował wykonać te same rzeczy - to mogło by być męczące. Mamy stosowne zaklęcia, stosowną ilość mocy magicznej i stosowny talent do zadania, z jakim staje nam się zmierzyć każdego wieczora. Zatem nie ma mowy o byciu męczącym.
  13. Jej kroki odbijały się echem w ścianach. Tak pustym jak jej uczucia. Właśnie pozwoliła na niewybaczalny czyn, który będzie nawiedzał ją przez kilka kolejnych nocy. Już teraz wiedziała, że jeśli wejdzie w sen, Koszmar zdominuje ją kompletnie. Czuła ciemność która ją otaczała, tak jak czuć można dym w powietrzu. Lepki i smolisty. Zarówno barman jak i odźwierny wiedzieli lepiej, nie odzywając się nawet słowem. Udała się znowu na poduchy, przy których wyśniła samej sobie koszmar. A nadchodzące tygodnie miały przynieść więcej ofiar.
  14. Luna patrzyła jak przybyli opuszczali teraz przybytek. Bogatsi o drobne piaski wiedzy, które im podarowała. Wstała, odziała się w płaszcz i sama skierowała się do wyjścia. Dzisiaj bowiem miał być dzień palenia, zatem wypadało by znaleźć się na wzgórzu. - Niech nikt nie będzie tu wpuszczany, aż do naszego powrotu. Wszystkich chętnych odsyłajcie do Zecory, na Wzgórze Ognia.
  15. Mam na ręce kod który Zandi wrzucił, jeśli jeszcze działa, wyślę go na PW pierwszemu chętnemu, tak jak zawsze.
  16. Dźwięk pękającego szkła. Tak można było określić odgłos, który rozszedł się wśród zebranych gdy zaklęcie Luny z trzaskiem opadło. Świetlista kula rozpadła się na tysiące mniejszych fragmentów, by te potem znikły niczym piaski snu. Luna opadła na poduchę, ciężko oddychając. - Witajcie, nie spodziewałyśmy się tylu osób. Chwyciła za butelkę napoju, stojącą nieopodal, po czym upiła kilka głębokich łyków. - Zakładamy że wszystkich was sprowadza tutaj jeden cel. Zatem powiemy wam, czego się dowiedzieliśmy. Luna zaczerpnęła powietrza, po czym zaczęła roztaczać zaklęcie, dzięki któremu pozostałe kuce i niekuce mogły zobaczyć to, co i ona. - Ciemność kompletna, mara złowroga. Niebo pokryte chmurami, w których kłębi się burza. Ptaki spadające z nieba, ich ciała zniszczone głodem. Na końcu zaś za chmur, wyjrzało zaćmienie. Nie wiem do kogo należał ten koszmar, ani czy śnił go tylko jeden kuc. Ale wiem, że śniący wiedzieli o naszej obecności, bo potem zostałyśmy ze snu tego wyrzucone. Jeśli macie pytania, to mówcie śmiało. Czas nas nagli.
  17. Barman spojrzał na nowo przybyłego. Podmieniec, jakich pełno było ostatnimi czasy wszędzie. Ale wiedział po co przybył, a to już coś. - Kiepski moment kolego. Księżniczka jest chwilowo zajęta. Ale możesz podejść i popatrzeć. W końcu, niewielu to widziało. Wskazał przybyłemu kotarę zza której obecnie emanowało jasne światło. Luna otoczona kokonem utkanym z jej magicznej mocy przeglądała sny i koszmary wszystkich kucy. - Zazwyczaj schodzi jej to do rana, także proponuję ci wypocząć, ułożyć się na poduchach opodal. Wbrew pozorom, śniadania podajemy nawet niezłe.
  18. Księżniczka odpowiedziała skinieniem głowy, jednocześnie wskazując poduchę naprzeciw niej. - Wiemy. Wiemy także, że spora liczba kucyków ma nocne koszmary. Gorsze, niż kiedykolwiek. Jesteśmy przekonane, że to sprawka wiedźm i ich okrutnej magii. Luna przerwała na chwilę, bowiem dreszcz który ją przeszedł był widoczny gołym okiem. - Ale nie poddamy się. Nie możemy, inaczej to będzie koniec. Musimy wejść w te koszmary, być może będą w nich jakieś wskazówki, by wiedzieć, kto stał się wysłannikiem Koszmaru. Zamknęła oczy i pozwoliła sobie na głęboki wdech. Wiedziała z czym się mierzy, ale prosić o to zwykłego kucyka? Nie, to będzie jej zadanie. Ale wiedziała jak może jej pomóc ten kuc. - Udaj się do Zecory. Powinna być obecnie na wzgórzu ognia. Powie ci więcej o rytuale. Być może jego składowe doprowadzą nas do wiedźm. A następnej nocy wróć do mnie. Powiem ci czego dowiedziałam się z koszmarów.
  19. - Czy my się znamy? Dałbym zęby że już gdzieś cię widziałem. Wdech wydech kolego. Nie wiem co cię tu przygoniło, ale w tych komnatach jesteś nietykalny. Tak długo jak nie zrobisz czegoś bardzo nie przemyślanego. Kucoperz odstawił trzymany przez siebie kufel na półkę, po czym podał przybyłemu butelkę wody goździkowej. - To na lokal. Odetchnij chwilę. Księżniczka siedzi tam - wskazał ciemną sylwetkę skrytą za jedną z zasłon na prawo od kuca. Jak na komendę, zasłona odsłoniła siedzącą tam ksieżniczkę. - Witaj, zapraszamy, czas nagli a sprawa nie robi się ani trochę łatwiejsza.
  20. "Come little children, I'll take thee away into a land of enchantment. Come little children the time's come to play, here in my garden of shadows." Nie musiała pukać i nie musiała czekać. Minotaur za drzwiami był starym przyjacielem rodziny. Wiedział kto się zbliżał. Widział jak cienie nagle stały się długie i tańczące. Jak światła lekko przygasły. - Witaj pani, zapraszam. - Dziękujemy. Musimy odpocząć chwilę, bowiem teraz, gdy stało się nieszczęście, odpoczynku jest coraz mniej dla wszystkich. Ruszyła powoli, z każdym krokiem rozsypując na dywanie gwiezdny proch, który formował się w konstelacje na ścianach. Zasłona zdawała się sama rozsunąć, przez swoją władczynią. Na szczęście w tawernie jeszcze nikogo nie było, więc mogła spokojnie podejść do baru, nie wywołując zamieszania. - Gdyby ktoś chciał się z nami widzieć, wskaż uprzejmie gdzie siedzimy. Ruszyła ku największej z poduch, delikatnie odchylając rogiem zasłony. Rozsiadła się wygodnie, gdy na małym stoliku obok jakby znikąd pojawił się kielich wypełniony sokiem dyniowym. Zakładała, że kuce z Ponyvile będą chciały znaleźć wiedźmy szybko. Ale sam fakt, że wiązało się to ze spaleniem kogoś, mogło ich zniechęcać. W końcu, kto by się na to dobrowolnie godził? Pozostawało mieć nadzieję, że zrobią to, co powinno być zrobione. Niezależnie od konsekwencji.
  21. Zegarmistrz

    Kuźnia Snów

    Wybaczcie za opóźnienia, ale mam w pracy kompletny Bangladesz z kontrolą mienia(taki miły pan co może do ciebie podejść w dowolnej chwili i powiedzieć - pan z nami nie pracuje, tam są drzwi) i wszyscy są spięci jak diabli. Efektem czego mało sypiam, dużo pracuję, ale jak tylko z nas zejdą, wskakuję tutaj i lecimy dalej. W końcu z obietnic trzeba się wywiązywać - prawda? A no prawda. A ty nie powinnaś być o tej porze w tawernie? Nah, idę spać - będę w Nocy.
  22. Schody o kamiennych stopniach prowadziły w ciemność. Cienie zdawały się poruszać w rytm kroków przybyszów. Lecz tylko przez chwilę, bowiem pochodnie na ścianach, rozświetlone nagłym błyskiem, odkryły parę ciężkich metalowych drzwi. Dwie kołatki, po jednej na skrzydło, zdobione były nietoperzami. Nie widząc innego sposobu, trzeba było ich użyć. *Puk, puk, puk* załomotało niczym serce dzwonu. Z ponurym skrzypieniem jedne z ramion bramy zostało otworzone przez stojącego za nimi minotaura. Ruchem dłoni wskazał ci wnętrze, z którego dała się słyszeć delikatna muzyka. Korytarz nie był zbyt długi, zakończony granatową kotarą. Kiedy tylko ta została odsłonięta, ukazało się główne pomieszczenie. Prostokątną piwnice na pół przedzielał dywan, ciągnący się od kotary aż po szynkwas, za którym stał kucoperz przecierający kufle ściereczką. Po lewej stronie sali znajdowały się stoły przyozdobione małymi magicznymi światłami, które dawały światło tylko w obrębie danego stołu, przez co każdy mógł sobie samemu ustalić jak bardzo chciał mieć jasno. Po prawej z kolei, cała masa kotar, skrywająca poduchy dla tych, którzy wolą posłuchać muzyki miast siedzieć przy stołach. Muzyka dochodziła zza parawanu, rozstawionego we wnęce koło baru. Światło było ustawione tam tak, że tylko cienie zespołu, złożonego z 2 kucy i gryfa, były widoczne. Z drugiej strony baru zamiast wnęki był korytarz, ciągnący się aż do pomieszczeń prywatnych. Tam można było się przespać za drobną opłatą, lub też zaprosić kogoś na bardziej intymną rozmowę. Pomieszczenie główne ozdobione było całą masą granatowych wstęg, magicznie odpornych na ogień, wśród nich skrywała się istna armia nietoperzy, zdolna wyrzucić każdego natręta, na polecenie barmana, z obiektu. O ile Minotaur przy drzwiach takowych od razu nie odstraszy. Zatem witaj wędrowcze - w czym możemy ci pomóc? Opis eventu - czyli z czym to się je i o co tu biega.
  23. Ha, Łabędź! @Cygnusbyłby wdzięczny. Cała masa gwiazd, mgławic, istna latarnia pośród ciemności kosmosu. Do spóły z Orłem, gdyż ten też posiada swoje cuda a widy
×
×
  • Utwórz nowe...