-
Zawartość
32 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
8
Marudkeł's Achievements
Źrebaczek (1/17)
192
Reputacja
Aktualizacja statusu
Zobacz wszystkie aktualizacje Marudkeł
-
Witajcie moi drodzy, z tej strony Pan Maruda, pogromca zabawy i uśmiechów dzieci, a dzisiaj chciałbym napisać o temacie rzeka. A konkretniej, adaptacji Jeża Sonica, która wyszła całkiem niedawno i trafiła do kin.
Będę całkowicie szczery. Już przy pierwszym trailerze filmu z 2019 byłem zachwycony, jarałem się. Pominę tą nagonkę na pierwszy desgin Sonica, bo już wszystko zostało o tym powiedziane, jednak... Postanowiłem, że sam wyrażę własne zdanie. Jego desgin w moich oczach był okej. Nope. Wzrok was nie myli. Naprawdę tak uważałem. Według mnie nie był taki zły, ba! Podobało mi się to, że wyglądał naprawdę realistycznie i bardzo przypominał prawdziwego jeża. Niestety, zgodzę się z tym, że mimo wszystko nie było w nim zbyt wiele samego Sonica, ale mimo wszystko... Nie przeszkadzało mi to. Kiedy dowiedziałem się, iż gruchnęła informacja o re-desginie Sonica, poczułem się naprawdę zmartwiony. Bałem się, że przez to film może się nie udać, gdyż nie dopracują odpowiednio CGI i nie wiedziałem, jak będzie wyglądać nasz niebieski przyjaciel. Na szczęście jednak moje obawy okazały się niesłuszne, gdyż nowy Sonic wyglądał kapitalnie, był mega uroczy i aż chciało się go pomiziać po futerku. Twórcy osiągnęli idealny balans między kreskówką a światem rzeczywistym, dzięki czemu nie dość, że Sonic wygląda kozacko, to jeszcze wiarygodnie. To właśnie w tamtym momencie mój hype wzrósł o całe 300% i radością zacząłem odliczać dni do premiery. I cóż, jak w mojej opinii film wyszedł?
Opinie o tym filmie są naprawdę różne. Niektórzy uważają go za arcydzieło, inni za cudowne kino familijne, ale są też opinie mniej pochlebne, które mówią, iż film jest przeciętny i sztampowy, jak cholera. I cóż, ciężko mi się nie zgodzić, jednak... Mi to w ogóle nie przeszkadzało. Dlaczego?
Nie miałem wygórowanych oczekiwań względem filmowego Sonica. Nie oczekiwałem ekranizacji gry 1:1, jedyne czego chciałem, to prostej, przyziemnej fabuły i żeby film był prostym, przyjemnym w oglądaniu, ciepłym kinem familijnym. I ludzie... Moje oczekiwania zostały spełnione. To co najbardziej cenię, jest fakt, iż nad filmem pracowali ludzie autentycznie zajarani Soniciem, co widać bardzo wyraźnie. Widać tą miłość, serce włożone w stworzenie tej adaptacji i że naprawdę twórcom zależało. W filmie pojawia się mnóstwo nawiązań do popkultury, memów, ale... Czy szkodzi to w jakimkolwiek stopniu samemu filmowi? Absolutnie nie! Mimo iż pojawiają się wstawki z takim Kenau Reevesem, karykatura samego Sonica, lub taniec z Fortnite'a, nie przeszkadzało mi to. Ba! Śmiałem się, kiedy odnosił się do tego tytułowy bohater filmu. Kiedy wykonywał taniec z Fortnite'a, śmiałem się. To było zabawne. A czemu? Sam Sonic jest osobą, która stara się poznać świat ludzi, ich kulturę, popkulturę i ją po prostu naśladuje, bo dla niego to super zabawa. Nie przeszkadzało mi to tym bardziej, iż sam Sonic jest młodzikiem, który chce się po prostu bawić i naśladuje to wszystko. Dla niego to super zabawa.
W mojej opinii, to naprawdę dobra adaptacja Sonica. Bawiłem się przy niej kapitalnie, nie raz śmiałem się do łez i w żadnym stopniu nie żałowałem czasu spędzonego przy tym filmie. Bo ma on ogromne serducho, które znajduje się po dobrej stronie. Postacie, które są sympatyczne, które zapadną w pamięć i będziemy je ciepło wspominać. Najbardziej da się chyba polubić samego Sonica, oraz Doktora Robotnika granego przez Jima Carrey'a. Ich starcia, konfrontacje dają ogrom frajdy i z zapartym tchem śledzimy, co wydarzy się dalej.
Jeż Sonic kończy u mnie z oceną 8/10 z serduszkiem. To cudowne kino familijne, przy którym można się doskonale bawić.
Na dziś to tyle, trzymajcie się i cześć ^w^