Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez KougatKnave3

  1. Na farmię mówię.

    - Można Moon mnie nazywać - powiedziałem i po chwili zostałem wycięgnięty przez Pinkie... a myślałem iż to moja siostra ma krzepę. Idąc do miasteczka nagle odbiliśmy w prawo co mnie lekko zaskoczyło bo tam nie było nic... dopiero po chwili ujrzałem pewien ciekawie wyglądający Dom. Wtem kiedy po zapukaniu przez Pinkie, po dłuższej chwili pojawiło się dobrze znane oko... i świat nagle zwalnia.

    Już czuje jak mi mózg odpływa w silną dal trzymając teczkę z podpisem "Lekcje Kapitana na temat Asertywności oraz Etyki Gwardzisty" mówiąc "Powodzenia". Stoje tak chwilę cały czerwony gdyż widzę Fluttershy, tą która mi się cholernie podobała w źrebięcych czasach. Po chwili usłyszałem mój typowy dla dawnych czas charakterystyczny sposób wymowy.

    - C... cz... cześć... F... Flutt.... Fluttershy... - rzekłem jąkając się jak chollera. No... Shining mnie zabije jak siędowie o tym. - T... to... to ja... Moon... 

  2. Poczułem okropną ulgę kiedy ściągnęła ten kosz. Spoglądam na AJ i mówie - Zawsze do usług - powiedziałem z uśmiechem. Nagle przedemną pojawiła sie mała klaczka. Walka hyh? Miałem jedno małe starcie... bardziej personalne...

    - Tak. Miałem jedno małe starcie tydzień temu. Pewna grupka jednorożców zaczepiała źrebaki. Śmiali się iz już sa tak stare a nie mają znaczków. Podeszłem i poprosiłeb by przestali, przeprosili i poszli sobie. Cała trójka rzuciła się na mnie ale szybko ich obezwładniłem. Nie umieli kompletnie walczyć. Zaprowadziłem ich więc do aresztu by ochłoneli. A tak to poza tym mam zazwyczaj spokojną pracę - powiedziałem do niej i potem mówie do wszystkich.

    - jestem Szeregowy Moonlight Meadow. Miło mi was wszystkich poznać - rzekłem z uśmiechem.

  3. Podaje jej kopyto z uśmiechem. Potem przyjaźnie salutuje.

    - Szeregowy Moonlight Meadow. Przeniesiono mnie tutaj z Canterlotu jako członek... chyba istniejącej... Gwardii Twilight. Od dzisiaj będę odpowiedzialny... no za to samo co każdy gwardzista ale bardziej będę pod "zarządem" Ks... Twilight Sparkle. Miło mi cię poznać Applejack - powiedziałem i rozglądam się po owej farmie. Następnie mówię...

    - Ładnie tutaj macie. Tak spokojnie. Tak miło. Chyba polubię pracę tutaj. Mam nadzieje też na współpracę w przyszłości. Jak będziesz czegoś potrzebować, albo pomocy albo czegoś innego, wystarczy zapytać. Od tego tu jestem - powiedziałem z przyjaznym uśmiechem. W sumie ona z wyglądu przypomina mi ciotkę. Tej kategorii co zawsze ci przynosi prezenty. Nie obrażając jej oczywiście nie mówię tego na głos.

  4. - Nie mam pojęcia. Wiem tylko tyle iż Kapitan dał mi list i powiedział "Od następnego tygodnia mieszkasz oraz pracujesz u Twilight. Masz wykonywać wszystkie jej rozkazy oraz prośby... BEZ ŻADNEGO WYJĄTKU". Bardzo podkreślił to ostatnie. Co do tytułu... jak zaczynałem to miałem takiego kapitana, nazywał się Shining Armor. Mieli wszyscy do niego szacunek, ja też, ale jak dochodziło do "Etyki" to potrafił nieźle dać za skórę. Nim wpoił mi iż "Do każdej księżniczki trzeba zwracać Per księżniczka oraz jaśnie oświecona" minął miesiąc. Do tego podczas treningu uznałem iż dobre wychowanie prócz mówienia tytułu, to też odpowiednia prezentacja, zachowanie względem innych oraz jak się wysławiasz przy innych. Twilight prosiła mnie bym nie nazywał ją tytułem, ale po treningu Shining Armora raczej szybko nie uda mi się tego wykonać. Jak na razie to zwiedzam, oraz zapoznaje się tutaj ze wszystkimi - powiedziałem. No... muszę przyznać. Plotki od gwardzistów co tutaj byli były prawdziwe. Klacz zdecydowanie na 15/10. No nic.

    - Mimo wszystko, to zaszczyt poznać ciebie, Rarity.

  5. Przed wejściem do butiku wciąż próbuje się ogarnąć... wkońcu jakby niepatrzeć gadała do mnie szybciej niż Moja siostra a ta gada bardzo szybko. Po chwili wchodzę i widzę klacz która jest znana jako Rarity do której połowa mojego starego garnizonu stawała na baczność... w innym pojęciu. Zaczęła mnie obchodzić i mówić o tym iż ta zbroja nie pasuje do mnie itp... to akurat wiem, bo nasłuchałem się od swojej siostry iż w niej wyglądam jak biedak. Po chwili jak się zapytała mnie o imię z dopiskiem "słodziudki" to trochę się zaczerwieniłem... no... nigdy nie słyszałem tego słowa kierowanego do mnie.

    - J... jestem M... Moonlight Meadow - kłaniam się lekko. - Miło mi cię poznać, Rarity - rzekłam i wyciągam kopyto w wiadomym geście. Jeśli poda kopyto to całuje je... jak dzentelcolt.... Po tym już śmielej mówię.

    - Zostałem tutaj przeniesiony na rozkaz samej księżniczki Celestii. Mam zasilić szeregi tutejszego Garnizonu Jaśnie Oświeconej Księżni... znaczy Twilight jako Gwardzista... z tego co wiem Jedyny. Co do umundurowania to nowa zbroja robiona "specjalnie dla mnie z oznaczeniami Księżniczki Przyjaźni" dojdzie do tygodnia. Do tego czasu muszę w tym tkwić. I zgadzam się, nie jestem fanem tej zbroji.

  6. Hmm... ciekawe czy je kiedyś jeszcze spotkam. Rainbow Dash podobno ma się dobrze bo dołączyła do Wonderboltów, a Fluttershy też jest jednym z elementów... może je tu spotkam? Byłoby fajnie. O ile przy Shy nie spalę buraka tak czerwonego iż będzie to widać przez moją sierść. Mimo wszystko jednak mam nadzieje ich spotkania. Hyh? Spoglądam na Pinkie.

    - Tak. Dzięki za Babeczki - powiedziałem biorąc je. Następnie spoglądam na nią.

    - Więc prowadź. Pokaż mi najlepiej wszystko - powiedziałem z przyjacielskim uśmiechem. No... teraz się zacznie zwiedzanie dłuższe niż tego zamku. Dzięki Twi za oprowadzenie... ale wciąż się chyba będę gubił.

  7. - Dobrze więc. Dziękuje za ofertę, będę szczęśliwy za takie towarzystwo - powiedziałem z uśmiechem, a następnie myślę nad babeczkami. Po chwili jednak nabrałem na nostalgiczny smak dzieciństwa i powiedziałem.

    - Jeśli można to poprosiłbym Babeczki o smaku Waniiliowo-Czekoradowym. Za dzieciństwa zajadałem się z nimi z LTQ oraz z... zresztą nie będę cię tym zanudzał. Babeczki o smaku Waniliowo-Czekoladowym na wynos- powiedziałem czerwony cały. Następnie siadam gdzieś w rogu i czekam na swoje zamówienie oraz na klacz która ma mnie tu oprowadzić. Może nie duże to miasto, ale nie chce walnąć gafy takiej jak pierwszego dnia w Canterlocie gdzie przez przypadek wpadłem do Gryfiej ambasady zamiast do koszar.

  8. Biore wdech. - nie bedzie żadnego ataku. Zarówno ja, jak i ona nie wiemy czemu tu mnie przeniesiono. Wiemy tylko iż od dzisiaj mam być jej gwardzistą. Umiem obsługiwaç każda maszyne i jak zajdzie pora to odeprze atak. Zasadniczo tak, umiem stać bezruchu cały dzień i spać z otwartymi oczyma. A zdjecia można robić o ile nie bedzie to mocno dekoncentrowało. A co do babeczek, jakie macie obecnie tutaj? - zapytałem się. Gada jak moja siostra wiec idzie ja zrozumieć. Ale tak czy siak... - Jak wiesz jestem tutaj nowy... nie znasz może kogoś kto by mnie mógł oprowadzić po mieście? Jaśnie oświeconej... znaczy Twilight przeszkadzać nie chce tak jak jej asystentowi -zapytałem się.

  9. Wchodząc do środka, niemal odrazu przed oczyma pokazała mi się ta o której mnie ostrzegano przed wyjazdem. Zaskoczony jej tępem wymowy oraz natłokiem pytań spoglądam na statszą parę zmieszany. Po chwili odpowiadam wracając wzrokiem do różowej.

    - Jestem szeregowy Moonlight Meadow choć można mi mówić Moon. Przyjechałem wczoraj przed 22. Zostaje tutaj na długo. Tak jestem gwardzistą który został tutaj przeniesiony z Canterlotu. Od dzisiaj jakby jestem gwardzistą w zamku tutaj... z tego co wiem jedynym. A co do babeczek to też je lubie bardzo. Miło cie poznać Pinkie. Co do samej zbroji d końca tygodnia dostane sprzęt bardziej odpowiedni dla gwardzisty księżniczki Twilight.

  10. Cukrowy Kącik? Pewna część mnie nie wiem czemu chciała mnie powstrzymać przed pójściem tam, ale jako iż zainteresowała mnie nazwa, to uznam iż jednak warto się tam udać oraz zobaczyć co tam jest. No cóż, może jednak będzie tam coś ciekawego. Co do samego miasteczka, wszystko wydaje się tutaj spokojne i miłe. Księżniczka miała jak narazie racje, choć wolę się nie nastawiać na to iż będzie taki właśnie wieczny spokój. Do moich obowiązków jako strażnik należy mniej więcej móc przewidzieć następne wydarzenia by skutecznie chronić szefową... 

  11. W sumie i tak mówiła iż jest zajęta, a dobrze jest wiedzieć gdzie się pracuje, więc postanawiam zrobić oględziny zamku pod względem zabezpieczeń i upewnić się czy te legendarne mity o "Drzwiach otwartych nawet w nocy" oraz innych pogwałceń Kodeksu Obronnego mają tutaj miejsce. Jeśli tak... to ALBO ona ma rację i nic się nie dzieje... albo jest na tyle OP iż każdego włamywacza wysyła na księżyc nim wkroczy tutaj... albo oba naraz. Po oględzinach zostawiam notkę Twilight iż idę zwiedzić miasteczko. Następnie tak robię, wychodząc.

  12. - Rozumiem. Jeśli chodzi o porządek to proszę się nie martwić. Umiem utrzymać czystość - powiedziałem do niej z uśmiechem i następnie mówię - Dziękuje za gościnę oraz za oprowadzenie. Obiecuje iż mimo mojej obecności tutaj, będziesz miała tak jak dawniej - Powiedziałem do niej a następnie wziąłem możliwie pokój blisko schodów na górę. No... pierwszy raz będę mieszkał blisko zamku. 

    - Jeśli będziesz potrzebować w czymś pomocy to zawsze jestem chętny do pomocy - rzekłem do niej z uśmiechem a następnie wchodzę do wybranego przeze mnie pokoju. Następnie zaczynam się rozpakowywać, upewniając się czy mój bok jest zasłonięty dobrze. Nie chce by się ujawniło iż nie mam jeszcze znaczka. Może nie od niej, ale zawsze się znajdzie kuc który mi przerobi z życia piekło.

  13. Spoglądam na zamek. W sumie... nawet może być oprowadzanie.

    - Jeśli można to poprosiłbym o oprowadzenie mnie. Coś czuje iż bym się tutaj zgubił. Jeśli to nie problem oczywiście. Oraz dziękuje za gościnę, księ... znaczy Twilight - powiedziałem do niej.

    - W sumie to tak, mam parę pytań. Pierwszą jest, czy mieszka ktoś tutaj jeszcze prócz ciebie oraz twojego asystenta? - zapytałem się spoglądając na nią. Zacząłem myśleć. To trochę duży zamek. Trochę ZA duży nawet jak na dwie... no teraz trzy osoby. Można się spodziewać jeszcze z 5 minimum tutaj... no chyba iż ona serio mieszka sama z swoim asystentem.

    - Drugim pytaniem jest to czy mam wam pomagać w innych zajęciach. W innym przydziale nauczyłem się dobrze gotować, sprzątać a nawet prać. Jak to mówił Kapitan "Dobry Gwardzista w razie potrzeby zastąpić może całą służbę". 

  14. - Tak samo słyszałem. Wśród gwardzistów jesteście nazywani "Komandosi Celestii". Przyszedł Kapitan do mnie, powiedział bym się pakował bo dostaje przeniesienie w to miejsce. Nie chciał odpowiadać czemu dokładnie przenosi mnie tutaj. Powiedziano mi tylko tyle bym się pakował i tutaj przyjechał. Też słyszałem iż to spokojna mieścina a jakikolwiek wypadek... nawet taki przez pomyłkę to się dzieje najczęściej raz na pół roku. Kazano mi to zostać - powiedziałem spoglądając na nią. Po chwili mówię bardziej jąkając się...

    - O... oczywiście jeśli to nie b... będzie problemem dla księżniczki... - rzekłem ciszej.

  15. Kłaniam się nisko, a po chwili wstaje. I mówię salutując.

    - Witam wielce, Księżniczkę Twilight Sparkle. Jestem szeregowy Moonlight Meadow i dostałem tutaj rozkaz dostarczenia ci Listu poleconego, prosto w twe kopyta - powiedziałem i po opuszczeniu Salutu, wyciągam jej list i go jej podaje. Czekam na jej reakcje. Ciekawe co kapitan jej napisał. Z tego co wiem, Twilight nie miała prawa wiedzieć iż tutaj jestem przenoszony. Mimo wszystko.

    - P... Poza tym dostałem rozkaz pozostania tutaj jako Gwardzista. R... rozkaz od jaśnie oświeconej księżniczki Celestii.

  16. Staje na baczność i salutuje.

    - Szeregowy Gwardzista Moonlight Meadow, do usług. Mam list polecony do Księżniczki Przyjaźni Twilight Sparkle. List typu iż tylko ona może zobaczyć jego zawartość... tak mi przynajmniej przekazano - powiedziałem stojąc na baczność by po chwili powiedzieć...

    - Czy jaśnie pani jest obecna w zamku? - spytałem się lekko chwiejnym głosem. Nie lubię mówić formalnie... ale taka praca. No nic. Czekam na odpowiedź Smoka MAJĄC NADZIEJE iż będzie tutaj i nie będę musiał przedłużać dłużej dostarczania...

  17. Głodny do Księżniczki nie pójdę... a ona nawet pewnie nie wie o mym przybyciu, bo tak Kapitan mówił, więc mam trochę czasu na jedzenie. Więc udaje się do jadłodajni jakiejś możliwie najbliżej jej zamku a następnie zamówię coś do jedzenia. Coś lekkiego ale też bym się najadł. No cóż... ciekawe jaka ta księżniczka będzie. Na scenie może zachowywać się jak Księżniczka przyjaźni ale tak naprawdę to równie dobrze może być tyranką. No ale nie uprzedzajmy faktów. Może jednak ona będzie naprawdę tak przyjacielska.

  18. Wstając i rozciągając się, myślę o tym co się działo w nocy. Może to był jeden z ptaków? Nie one przecież nie latają w nocy. No nic. Wychodząc staje przed ladą i dzwonię do dzwoneczka. Następnie jak klacz podejdzie to spoglądam na nią bardziej i z uśmiechem mówię.

    - Dziękuje wielce za gościnę - powiedziałem do niej z przyjacielskim uśmiechem. No... trochę mi głupio iż tak wczoraj się śpieszyłem, ale mimo wszystko chciałem szybko się przespać. Zmęczony byłem po podróży...

  19. No... bar mi teraz nie potrzebny. Poza tym jak mi opadnie zasłona z znaczka to tam mam zazwyczaj przewalone. No nic, wchodzę do środka i zaczynam się rozglądać. Co do zamku to się nie dziwie. W sumie prawie 21 jest więc większość, w tym księżniczki, powinny już spać, no chyba iż ta Twilight to typ nocnego marka... wtedy będę miał ciekawą robotę. Jestem jeszcze bardziej ciekaw jakim cudem ten zamek nie ma straży... ZWŁASZCZA iż tam mieszka księżniczka Twilight. No... może dowiem się jutro jak mnie przywita... o ile mnie przywita. Podchodzę do lady i jak ktoś przy niej będzie, to wynajmuje pokój na jedną noc.

  20. Dyszac ta nagłą akcja sprawdzam dokładnie gdzie jest zamek Twilight, albo ewentualnie popytam kuce które mi tu przemkną. Jeśli uda mi sie go znaleźć. Jeśli sie jeszcze światło bedzie świecić to pukam. Następnie czekam na otworzenie. Jeśli bedzie zgaszone albo nie uda mi sie go jakimś cudem znaleźć albo nikogo nie bedzie to udaje się do jakiegoś baru. Mówili iż ten zamek racze trudno nie zauważyć. Cały z kryształu... w kształcie drzewa. No nic. Jak go znajdę teraz i będzie zgaszony to idę szukać jakiegoś lokum do spania.

  21. [Spring Love]

    Kiedy nastał ranek, wstałam przeciągając się. Następnie poszłam do łazienki by się wykąpać, gdyż trzeba o siebie dbać. Podczas kąpieli zaczęłam się zastanawiać co się dzieje w domu... czy wszystko tam w porządku, czy jest ktoś kto za mną tęskni... nie wiem. Teraz mimo wszystko po kąpieli i wysuszeniu się, wracam na dół i zamawiam sobie coś do jedzenia. Następnie siadam przy wolnym stoliku.

  22. A morał tej bajki jest krótki... i wielu pewnie znany...

    niech twilight poskąpi na straż na zamku, gdyż dosłownie można tam wbić. Wiem iż tutaj nikt nie wbił do zamku ale popatrzcie. Z tym wściekłym tłumem istniało naprawde wielkie zagrożenie wdarcia się tam... a co za tym idzie byłby sajgon. Dlatego dobrym planem dla Twilight na przyszłość byłoby zatrudnięcie przynajmniej 10 strażników... 

     

    A tak poza tym to było spoko... tylko piosenka mi się nie podobała (jak inne ostatnio, nie licząc tej z odcinka o rodzicach Applejack... to było piękne T_T)

    • +1 2
  23. Patrząc po nim jak wychodzi to powoli wzdycham i zamykam drzwi do pokoju. Jak przyjdzie Hardshell to usłyszę... więc idę w międzyczasie wziąć prysznic albo kąpiel jeśli mają tu wannę. Drzwi zamykam bo nie wiem jakie tu są zwyrole czy podglądacze. Staram się wymyć dokładnie by zeszło ze mnie jeszcze to co zostawił tamten demon... wiem iż już nic niema, ale sama świadomość prosi się o to. Kiedy skończę, wychodzę z wanny/prysznica i zawijam ręcznik wokół grzywy i otwieram znowu drzwi. Następnie biorę książkę którą czytałam na dole i kończę ją czytać.

  24. Westchnęłam.

    - Prawda. Boje się. Mimo iż jest jako tako podmieńcem ale nie chcę by poczuł sie źle. Kocham go. Poza tym chyba źle się lekko zrozumieliśmy na dole - zaczęłam niepewnie mówić próbując się niezdarnie bronić. Zawsze tak mam jak ktoś mnie tak atakuje. Zaczynam się z biegiem akcji jąkać oraz peszyć. Spoglądam na niego i westchnęłam. - Z... zrozum. Nie... nie chcę nikogo s... skrzywdzić...

×
×
  • Utwórz nowe...