- Pragnę przypomnieć, że miałem wtedy wyciągniętą broń. Musiał zrozumieć, że chcę ją zabić. Inaczej pewnie by się nie rzucił - powiedziałem ogrzewając się.
Pomagam wstać Lunie i idziemy pod kominek się ogrzać. Wciąż nie rozumiem czemu to się stało. - TO jest cień. Pamiętajcie, że one wykonują tylko rozkazy swoich właścicieli.
- Czemu tutaj przyszedł. Sądzicie, że Rarity miała coś z tym wspólnego? - spytałem się, spoglądając na nie. Jeśli tak... to właśnie nazywa się Zerwanie.
- Ku... co się dzieje? - staram się wciąż rozwalać lód. Jeśli nic to nie da to spoglądam kto to mógł zrobić. Musi być nie daleko, bo inaczej nie było by tak mocnego lodu.
- Wszyscy z Wody - wyskakuje z niej. Cholera. Ktoś nie zapłacił za ogrzane Jacuzzi. No chyba, że to jakiś zamach... nie byłbym zaskoczony, gdyż mam sporo wrogów.
Więc obejmuje je jakoś. Przyjemnie jest wrócić. Ciekawe czy są jakieś propozycje o zrobienie pałacu. Bo rzekomo są tacy zwolennicy. Jak co, mi tron pasuje.
Pytam się Luny czy to moja nie obecność mogła to spowodować. Jeśli tak, to stworzyłem najstraszniejszego członka rodziny Ever. Nawet mój pra dziad jest łagodny.
Wejdziemy do jej snu zdalnie. Więc chwytam się za tą robotę i czekam aż coś się wydarzy. Wciąż mnie gryzie ta sprawa z Rarity. Wybrała, i w pełni rozumiem...