-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Obejmuje ją. - No już... jestem tutaj - powiedziałem i tak stoimy. No... teraz nie wiem co będzie chciała zrobić, wrócić ze mną czy zostać tutaj.
-
- Tak... to ja. Królowa, co? Jak widzę, nie nudziłaś się podczas mojej... nieobecności - powiedziałem wpatrując się w nią.
-
Serio? Walę w najgłośniejszy przedmiot ówcześnie ściągając hełm. - Pobudka słonko... - nie ma litości, jeśli chodzi o dźwięk.
-
Więc otwieram z kopa... zawsze tak otwieram. Prócz domu... w tym kombinezonie. BO by mnie Twi zabiła za zniszczenie drzwi i pół pokoju przy okazji.
-
Ściągam na chwilę hełm - Dziękuje, przyjaciółko. Wybacz, że celowałem. Mnie tu nie było, on se tylko godzinkę pośpi - powiedziałem, założyłem hełm i ruszyłem do niej.
-
- Gdzie jest Rarity - podchodzę do niej powoli. - Nie próbuj mnie okłamać, wystarczająco dobrze cię znam - dodałem po chwili.
-
Opcja usypiania w broni, poziom słonia. Strzelam w wilka i celuje w Shymin. - Oj nawet nie wiesz jaki - powiedziałem przez hełm który maskuje moją twarz.
-
Jeśli moja teoria jest prawdziwa... szukam Shymin. Jeśli to prawda to powinna tutaj być. Mam broń w gotowości, lecz staram się przekraść jak najciszej.
-
- Lucy, zabierz mnie tam - powiedziałem. Hełm powinien mi zapewnić dostatecznie powietrza by móc dopłynąć tam. Kiedy tam dopłyniemy to mówię. - Lucy albo Twi. Zróbcie jeśli możecie bąbel dla Lily i wypłyńcie do Helikoptera. Resztą się sam zajmę.
-
- Dobra... jest szansa. Wracajcie do Helikoptera, sam to załatwię - powiedziałem i wracam do swojego ciała. Następnie do wcześniej ubranego pancerza, ubieram hełm i zakładam kaptur. Czekam na Twi, Lucy i Lily.
-
Lucy nie można wiadomo co... wiecie czemu. Nakładam na Twi to zaklęcie jeśli mogę i modlę się, by zdołała Lily namieszać na tyle przed rozpoczęciem.
-
Ja wciąż szukam. Jeśli nic nie znajdę to wysyłam do Lily wiadomosć. "Naróbcie trochę hałasu nieopodal miasta. Jeśli mi powiesz, że nie masz ochoty, to spodziewaj się SPORO nowego rodzeństwa"
-
- Nie ma wyboru... musicie TO zrobić. Inaczej będzie nie ciekawie. Spróbuje coś wymyślić, a wy na razie dołączcie. Spokojnie... nic się wam nie stanie. Już o to zadbam - Powiedziałem i szukam sposobu na wyciągnięcie je z tej sytuacji.
-
"Powiedźcie, że jesteście proszone przez Loraxa na stronę. No chyba, że jedna z was chce zostać i odwracać uwagę wilków"
-
- Nie wiem czemu... Wszystko takie... Wiem. Cholera. To... mamy problem, jedna z was... Rarity żyje i... ona nimi włada. Jej strażnikiem jest mój Cień. Jedna z was musi zostać inaczej mój cień się połapie. Pewnie już też coś czuje, ale jeśli nie zrobicie niczego... będzie cool.
-
Zachowujcie się naturalnie. Dopiero co skończyliście, nie wiem. Wymyślcie coś, ja sam nie mam bladego pojęcia co tu się dzieje. Wszystko takie znajome, jak by ze snu... Lorax.
-
- Eeee... ciekawe. Ignorujcie. Widać, że trafiliśmy na... wiadomy okres. Postarajcie się omijać wilki. Inaczej wiadomo co się będzie dziać - powiedziałem. Poznaje te syreny... lecz nie wiem skąd.
-
Więc czekam na to co się stanie. - Nie powiem. Najpiękniejsze z was syreny - skomplementowałem je. Teraz mi pozostaje czekać i obserwować.
-
- Dobrze. By się nie zdemaskować musicie być jak syreny, to wiadomo. Jesteście gotowe? - spytałem się ich. No... ciekawe jak to będzie.
-
to przymocowuje do jednej kamerę by ci tutaj mogli widzieć a do drugiej wchodzę. Wcześniej mówię. - Lily. Odlećcie na bezpieczną odległość i bądźcie na wszelki wypadek gotowi - powiedziałem, następnie wchodzę do którejś klaczy. Która?
-
- Musimy być w kontakcie. Jak mniemam nie wzieliście czasem wodo odpornej kamery, tak? - powiedziałem. Następnie sprawdzam do której klaczy mogę "wejść" Będę tylko obserwował, nic więcej.
-
- Dobrze. Nie możemy podejść, bo jest ich zdecydowanie za dużo a nie chce mi się wierzyć, że są pokojowi. Skoro są syreny, a one przypominają klacze. Jedna z was albo się na jakiś czas zmienia w syrenę albo robimy Nocny Desant.
-
Nie staramy się ujawnić. Skoro to Deadzona... Twi, Lucy i Lily będą BARDZO popularne. Staram się zobaczyć czy coś jeszcze jest.
-
Not Bad... Więc powoli startuje i lecimy nieopodal miejsca sygnału. Dobrze, że znaleźli jej sygnał... ale myślałem że pójdzie coś dłużej. - Miejcie się na baczności... coś za szybko to idzie - powiedziałem. Gdyby serio nie żyła... to by sygnał był słabszy i dopiero by za minimum 3 miechy jeszcze go dostalibyśmy.
-
Zakładam. Lily jest dobra w takich nazwach, więc niech ona wymyśli. Więc jedziemy na lotnisko, w drodze... - Lily. Wezwij jeszcze z kilku Czarnych Strażników. Przyda nam się wszelka pomoc jeśli dojdzie do konforntacji - powiedziałem. Następnie wsiadamy do Helikoptera, ja pilotuje.