- Allan Al-Bashir - powiedziałem. Jeśli to córka Dash... to pewnie naopowiadała mnóstwo okropnych rzeczy jej. Nie zdziwię się jeśli od razu mnie zaatakuje.
- Nie wie co stracił - powiedziałem z uśmiechem. - Słyszałaś już o tym co Rarity zrobiła pod moją nieobecność. Kurwa, kraj na całą DeadZone. Z tego nie wyniknie nic dobrego.
- Jesteś pewna? Przemyślałaś wszystko co do tego? Rarity postanowiła nie wracać - spytałem się, spoglądając na nią. OD tej decyzji nie będzie odwrotu...
Westchnąłem. - Nie masz za co. Nie gniewam się, że wolisz zostać z tamtym ogierem. Już przyzwyczajony do tego jestem - powiedziałem starając się zapomnieć o sytuacji z Rarity.
- Nie mam najmniejszej ochoty rozmawiać, kimkolwiek jesteś - powiedziałem. Jeśli to by była Luna, to by weszła przez cień. Na pewno nie Rarity, bo ma za daleko.
Biorę stymulant. Nie mam najmniejszej ochoty dzisiaj spać. Wsiadam przed komputer i całą noc pracuje by odreagować. Świetnie, za parę dni jeszcze mnie Twi albo Lucy zostawi, a jeszcze później druga. Jak widać... jestem zły.
- Całkowicie cię rozumiem. Też mam teraz państwo - powiedziałem wstając podchodzę do drzwi. - Nie będę już przeszkadzać. Spodziewaj się dyplomatów - powiedziałem na do widzenia i idę do Helikoptera.
Chwytam się za bolące miejsce jeśli jakieś zrobił. Następnie staram się po cichutku wyjść. Jeśli to prawda co do cieni... nie ważne co powie Rarity, znów się na mnie rzuci zaraz.
Westchnąłem. - Rozumiem. Nie musisz wybierać mnie... - powiedziałem wstając, następnie kieruje się do drzwi zakładając hełm. I teraz Rarity odejdzie...
Po chwili ją puszczam. Westchnąłem. - Więc? Widzę, że czujesz to samo do Cienia.... - powiedziałem spoglądając na nią. Zupełnie jak z Luną. Do tej pory nie dała mi wiadomości, coś długo się zastanawia... albo po prostu wybrała tamtego ogiera.