-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Patrzę na mamę pytająco - Zaraz... nie od razu się do mnie przekonałaś? - spytałem się zaskoczony... albo za bardzo dawałem jej w kość, albo długo się przystosowywała.
-
- Dobrze, że chociaż w dniu mojego porodu się do mnie przekonałaś... nie to co tata - powiedziałem biorąc śpiącą Deli...
-
Wyrzucam go z głowy. Czekam, aż wszystko będzie wporządku. Kiedy oglądamy z mamą, pytam się. - Prócz Ojca, ciebie i Chyraslis... kto jeszcze wiedział?
-
Obejmuje ją i przenosimy się do mamy, która jak znów to robi z moim ojcem to ja wykituje. Więc przenoszę się do mamy i powiadamiam ją o stanie Deli, że powróciło.
-
- Cześć... co się stało? - spytałem się obejmując ją lekko. Dobrze, że nie siedzi na mojej nodze... serio, trzeba iść po gips, dla pewności.
-
Obejmuje ją i całuje za uchem... - Dzięki... miłych snów - powiedziałem i z przyciśniętą do ciała Twi... zasypiam. No... pierwsze urodzinowe przyjęcie... udane
-
- Ale i tak byś nie zrobiła tej kary... prawda? - spytałem się z nadzieją... proszę... bardzo, bardzo, bardzo proszę. Inaczej... będzie źle.
-
- Ale trzeba gips... bo może się odnastawić. A co do kary... wiem, że nie miałabyś serca tak mocno mnie skrzywdzić 1800 klapsami packą na muchy wzmocnionymi magią...
-
- Ale tego granatnika RPG na serio nie przyniosłem... - powiedziałem po przebraniu i się kładę koło Twi... - Ale potem, trzeba pojechać do szpitala... chyba złamana... - powiedziałem patrząc na nogę...
-
- Akurat to u Lily to nie moje... pierwotnie tam był tylko pistolet, a co tam robi tamta reszta to nie wiem... poza tym, pamiętasz co było z cesarzem? W Domu nie było skrytek i patrz co się zemną stało... zginąłem i wróciłem w swojej seksowniejszej formie. Ale to nie zmienia faktu że zginąłem, a wy byłyście kurwami Cesarza...
-
- Dobrze, ze cie satysfakcjonuje moja noga - powiedziałem wstając - Czyli za próbę obrony rodziny złamano mi nogę... dobrze... - powiedziałem i sam wchodzę po schodach na górę...
-
Krzyknąłem... sąsiedzi teraz pewnie się zlecieli... i widzą Twi... matko... - Jesteś... zadowolona? - spytałem się ledwo żywy... noga wciąż napieprza...
-
Wciąż staram się wstać... dotykam nogi która mnie strasznie boli... teściowa się będzie pytać... bo chyba nogę złamałem...
-
I noga... boli... - Aua... - rzekłem leżąc w nienaturalnej pozie... z bolącą nogą... tak... z bolącą... BO NIE MOŻLIWE BYM ZLECIAŁ Z TYLU STOPNI I CZEGOŚ SOBIE NIE ZŁAMAŁ!
-
- POMOCY!!! PRZEMOC W RODZINIE!!! - spierdalam do doku. Skręcam za domem i na pełnej prędkości... zapominam, że są schody, więc elegancko wypierdalam się po łącznie 95 stopniach. Au, Au, Au, Au....
-
- EJ EJ EJ!! PRZEMOC W RODZINIE!! NIE PRZY DZIECIACH - powiedziałem wyskakując przez okno... SPIERDALAM GDZIE PIEPRZ ROŚNIE.
-
Cofam się... - to naprawdę zbędne... naprawdę - powiedziałem po czym staram się spierdolić tak szybko jak się da!
-
Westchnąłem. Wchodzę do Sypialni Lily, podnoszę jej łóżko i wyciągam wyrzutnie RPG z 5 pociskami, karabin snajperski, 2 granaty. Potem idę do pokoju Bolta gdzie pod jego łóżkiem i w skrytce w szafie są Kusza z bełtami wybuchowymi, 3 MSBSy, maczeta. Potem idę do sypialni Deli gdzie pod jej łóżkiem są 4 pistolety Walter... [Wszystkie pokoje prócz zbrojowni, później]... wchodzę do naszej sypialni i spod mojej poduszki wyciągam pistolet, i zanoszę go do pokoju gościnnego tam gdzie są inne. Łącznie 924 sztuk.
-
Więc szybciutko sprawdzam co Rodziny Ghosta i Capo sprawdzili. Następnie szybciutko oddalam się od Twi... - Oł... jak późno. Może ja już pójdę spać...
-
Ja się bawie jak nigdy... bo to moja ostatnia noc... potem umrę w furii pięknej alicorn. "Bój się" to oznacza... że czeka mnie straszna... ALE TO STRASZNA KARA!!!
-
Podnoszę ghosta który skampił się za doniczką i szepcze "Jak mam cierpieć... to wy razem zemną" powiedziałem i podchodzę do Fluttershy - Proszę... twoja gąsienica - powiedziałem z uśmiechem. Zatrzymaj broń... mówili. Będzie wporządku... mówili.
-
Obejmuje ją - Dzięki... nie musiałaś - powiedziałem. Albo ona też robi ten "urok" albo powoli coś jest... i wolę to pierwsze, bo Twi bardziej by mnie zabiła. Idę teraz do Fluttershy, Storma i Gąsienicy The Ghosta.
-
Dziękuje całej rodzince... Teraz sprawdzam co ma Shymin... ale żaden nie musiał prezentu przynosić. Tak czy siak, sprawdzam co ona ma.
-
Więc wpierw otwieram prezent od Rodziny... ciekawe co mi kupili, choć czuje... że matka dominowała nad wyborem prezentu... zaraz się dowiem.
-
Uśmiecham się i myślę życzenie "Chciałbym by cała rodzina była szczęśliwa". Następnie zdmuchuje świeczki... a teraz... jak są... PREZENTY!