Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Auuuuu... jakie słodkie... pierwszy raz od dawna mam przyjęcie urodzinowe... nie mogę się powstrzymać od łezki czy dwóch. Szkoda tylko że Dash i Galaxa nie ma... patrzę na to z uśmiechem...
  2. Łapie go telekinezą... i przywołuje go spowrotem. Kładę go na fotelu, i łącze go z fotelem koło Cloudi - Księżniczka Shymin, władczyni syren pomogła nam... więc odwzajemniłem się jej parasolką z oka Jeleniocyklopa... własnoręcznie upolowaną... i Skraplaczem - powiedziałem i kładę ją na moim Fotelu... ja jestem solenizantem i muszę usługiwać gościom... poza tym, mój fotel ma taką tapicerkę więc nie powinno jej się stać nic w płetwy (wciąż pamiętam groźby Trytonów Summonerów)
  3. No to idę do kuchni, biorę Shymin na plecy i przedstawiam ją całej grupie moich przyjaciół i żon. - Przyjaciele... chciałbym przedstawić Księżniczkę która nam pomogła z tymi potworami w Changei. Księżniczka Shymin.
  4. Ale pewnie foch bo wydałem sekret... i jest gąsienicą... kładę go koło Cloudi - Proszę... popilnuj go, inaczej deseru niebędzie - powiedziałem i idę pomóc Twilight i Shymin w kuchni. Dziękuje jej za przyjście...
  5. Biorę go za nogi... i prowadzę go znowu do Cloudi... - Zachowuj, się bo powiem o RPG w pokoju Brown - powiedziałem. RPG... niechodzi mi bynajmniej o grę planszową... A o wyrzutnie rakiet...
  6. Przełykam głośno ślinę... może lepiej ucieknę do innego wymiaru... bo wszędzie mnie znajdzie... a wtedy... I am Dead... not big surprise. - Cześć Shymin - powiedziałem machając do niej z uśmiechem...
  7. - Ups... - powiedziałem i idę do kuchni z Twilight by pomóc jej w jedzeniu... - Jak bardzo mam przerypane? - spytałem patrząc się na nią miną pieska...
  8. Powolutku chowam karabin... - Nic nie widziałaś... nie było tego tutaj - rzekłem patrząc na Twi i robiąc gesty... - Ja nie mogę, a Capo i Ghost mogą... to trochę nie fair... ale dzięki że przyszliście...
  9. Patrzę w osłupieniu... ledwo się powstrzymałem od wyciągnięcia Karabinu za obrazu... o nie... odruchowo zdążyłem już go w połowie wyjąć... a obiecałem Twi, że pozbędę się broni z domu... jak patrzy?
  10. Podnoszę głowę i idę do niej - O co chodzi skarbie? - spytałem się wchodząc do salonu. Co znów się stało? Jak Lily znów w napadzie złości rozpieprzyła TV to tym razem odetnę jej kieszonkowe.
  11. Więc ja czekam, na to co się stanie wykonując swoje obowiązki... no... za 13 godzin północ i koniec kolejnych urodzin bez imprezy. Wracam do roboty...
  12. Więc znajduje czas w biurze i wykonuje formalności z Obiema restauracjami, państwem i moim miastem. Ach... robota papierkowa... o dziwo... tęskniłem za tym.
  13. - Dobrze... nie będziemy cię już niepokoić. Do następnego razu - powiedziałem i biorąc Deli wracamy do domu. Po powrocie mówię... - I jak spotkanie z Shymin...
  14. Więc włączam się do rozmowy. Dobrze, że Capo nie wie o Syrenach. Mówi "Syreny to najseksowniejsze laski świata"... znienawidziły by mnie, gdybym sprowadził tu capo... powtórzyła by się historia z wioską i 30 minutami...
  15. Dzisiaj moje urodziny... ale nie przejmuje się tym. I tak imprezy nie robimy, więc spoko. Wracam do Deli i Shymin i sprawdzam jak się dogadują.
  16. Z uśmiechem patrzę na to... poza tym... - Ja sprawdzę co ze skraplaczem, czy zdaje egzamin. Wy się zapoznajcie - powiedziałem i idę sprawdzić skraplacz.
  17. Ja patrzę na to. Syreny na powierzchni... są wolniejsze od żółwi. Więc jeśli by chciała do mnie wpaść... to musiałbym ją nosić. Tak czy siak, przyglądam się i komentuje... - Śmiało Deli...
  18. - To nie Fluttershy. TO Księżniczka Shymin. Kiedyś ci czytałem bajeczkę, że syreny mają wyglądowe odpowiedniki na powierzchni. Okazuje się, że Fluttershy ma swoją wersje Syreny - powiedziałem i ją trochę pcham do przodu... leciutko, by mogła zrobić pierwszy krok...
  19. Delikatnie ją ściągam. Wstaję i idę się przygotować. Potem czekam na Delicate. Pomagam jej się przyszykować i idziemy na spotkanie z Shymin... ciekawe jak się zachowa widząc syrenkę...
  20. - Dobranoc... to jutro o tej samej porze i w tym samym miejscu - powiedziałem oddalając się. Więc przenoszę się do domu i kładę się spać...
  21. Przewidziane... wodoodporny garniak... za często mnie wrzucała do wody ze śmiechem... wiele garniaków zginęło tamtego miesiąca... jeśli mnie puści to z uśmiechem patrzę na nia... jak nie... to wstrzymuje oddech bo znów mnie pewnie wciągnie.
  22. Więc obejmuje ją po przyjacielsku jak pozwoli, odwzajemni? - Drobiazg... po prostu chce by wasz piękny i fascynujący gatunek przetrwał... poza tym... jutro też wpadnę, z moją córką którą tak chciałaś poznać - powiedziałem z uśmiechem.
  23. - To mój obowiązek jako przyjaciela. To Skraplacz. Maszyna jest używana, do szybszego porostu roślin, polepszając jej smak, lecz nie niszczy przy tym wartości odżywczych i tego typu podobnych. Teraz możecie krócej hodować rośliny, i będziecie ich mieć więcej... do jej działania... potrzebna jest woda. Chyba z paliwem nie będzie problemu - powiedziałem rozglądając się.
  24. - A tak bez okazji. Tak naprawdę, to usłyszałem, że urodziłaś się 26 Grudnia... a skoro jeszcze dzień się nie skończył... to proszę - powiedziałem dając jej prezent.
  25. - Cześć Shymin - powiedziałem podchodząc i stając koło niej z zapakowanym prezentem. - Mam prezent dla ciebie - powiedziałem patrząc na nią i pokazując jej paczkę.
×
×
  • Utwórz nowe...