-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Spoglądam na Lily - ... To, że poprzednie klasy przeszłaś z trudem, a ostatni semestr na warunkowym... mam nadzieje, że nie okłamujesz mnie - powiedziałem kończąc swoją kanapkę. Staram sobie przypomnieć o której jest ta wywiadówka.
-
Wiem... ja się tam modlę by nie Lily została na drugi rok... Pytam się każde dziecko czy mają wszystko zdane... GŁÓWNIE LILY SIĘ PYTAM... ją szczególnie muszę pilnować.
-
Eeee... nie przypominam sobie by... zaraz chwilę... znam tylko jedną różową kulkę... Lily? Dobra, nie komentuje tego... odę robić śniadanie dla całej rodziny. Zobaczymy jak im zasmakują Kanapki z masłem orzechowym dla dzieciaków i sałatka dla żon.
-
Tym razem... moja kolej na wywiadówkę i słuchanie kogo to tym razem Lily chciała znokautować... w jej dzienniczku Pochwał i Uwag... choć tych pierwszych, raczej bym nie szukał. Więc wstaję odkładając delikatnie Delicate... i ubieram się.
-
Idę spędzić resztę czasu tutaj z resztą rodziny... poczekam w między czasie, aż odbudują dom i jak odbudują to wtedy wrócimy do domu. Więc... dzień z rodziną, czas zacząć.
-
Zdziwiony jestem. - Już wszystko będzie wporządku... nie powinno już być problemów z Afrą... - powiedziałem patrząc na Twi z uśmiechem... czekam na odpowiedź Twi, biorąc Deli na kolana.
-
Ma mój numer... wysyłam jej wiadomość "Mam nadzieje, że już nie porozumień i gróźb już nie będzie... jak nie, to istnieje szansa na wspólne współżycie... nie chodzi mi o stosunek, ale o wspólne istnienie dwóch narodów..."
-
- Cieszę się... - powiedziałem i przytuliłem obie klacze... sprawdzam kiedy będziemy musieli wrócić do domu. Jeśli sprawa z Afrą jest już załatwiona i wypuściła oczywiście, jeńców?
-
- I jak się czujesz, kochanie? Jakaś poprawa? - spytałem się. Proszę... proszę... proszę... proszę... Proszę niech to pomoże... BŁAGAM NA MATKĘ KSIĘŻYCA! (Choć w zasadzie, powinienem mówić, Na Moją Żonę)
-
Daje jej lodowy kompleks... kompleksiki... lubiłem je za młodu jak się wkurzałem na brata... dawała mi ulgę. Tak czy siak obejmuje Twi i Delicate...
-
- Nic... zaraz będzie dobrze - powiedziałem biorąc lód i po tym jak będzie już dobrze, to wybudzam ją i daje jej okład. Następnie sprawdzam czy coś się zmieniło.
-
- Idzie Deli... wytrzymaj... dosłownie minuta - powiedziałem i wybudzam się i następnie idę do Deli zanim wejdzie do pomieszczenia i zobaczy to na własne oczy.
-
Spokojne... nie wróci jeszcze przez parenaście minut... do tego czasu, Twi skończy. Podchodzę do Twilight i ją obejmuje - To już ostatnia prosta... i już wszystko będzie dobrze... obiecuje.
-
Więc wchodzę i tworzę jej piękny sen... jeśli się uda, to razem oboje stoimy na małej wysepce i uświadamiam jej co się dzieje i dodaje by była spokojna...
-
Wchodzę do snu i sprawdzam o czym ona teraz śni... muszę się dowiedzieć, jeśli mam przezwyciężyć jej sen i dać jej spokój podczas wypuszczania węża.
-
Daje jej zadanie by wyszła i poszukała czegoś zimnego... przyda się do tego, by Twi mogła ochłonąć i też pozbędę się Deli na czas "Porodu". Chwytam twi za kopyto.
-
Więc spędzam z nią czas, do czasu, aż Twi zacznie wypuszczać tego węża... muszę być wtedy przy niej... nie ważne co się stanie. Więc bawię się z nią.
-
Więc biorę jej mażenia senne i robię z nich podstawę świata w jej śnie. Potem spędzam z nią noc bawiąc się, i odpoczywając. Wcześniej jednak udajemy się do Lucy i tuląc ją, zasypiamy.
-
Choć pewien etap przednią. Z tego co rozumiem, każde dziecko... bez... wyjątku... w pewnym wieku zaczyna mieć TO uczucie do rodzica... z czasem przechodzi na szczęście, ale niestety musi to być. Nie wiem tylko kiedy... dowiem się, jak Lily zacznie się do mnie przymilać.
-
Więc opowiadam jej bajkę którąmoja mama mi opowiadała. Bajka o Księżniczce i żebraku. Różni, ale połączyła ich miłość i razem byli przepiękną parą. Jeśli ktoś chce dać tutaj porównanie do Deli (Księżniczka) i do Storma (Żebrak) to proszę wyjść.
-
Powinna odpoczywać... jutro ma ciężki dzień. Jutro powinna mieć już z głowy tą przypadłość, więc szafa gra. Tak czy siak, czekam z nią do nocy, bawiąc się tak by nie obudzić Twi.
-
- Nie przejmuj się tym... już niebawem wszystko wróci do normy... przyrzekam ci to - powiedziałem i wpadam na pomysł. - Pamiętasz jak ci kiedyś wszedłem do snu, i obroniłem cię przed Bubblem? Mogę też tak robić, by spędzić z kimś sporo czasu. Muszę być teraz przy Twi... w nocy... jak pójdziemy lulu, to we śnie spędzimy całą noc, bawiąc się i szalejąc jak tylko oboje lubimy... dobźe?
-
- Już niedługo skarbie... za niedługo - powiedziałem odwzajemniając uścisk... dziwnie się czuje... nie wiem, co powiem Deli jak Twi się już nie obudzi... nie wiem co ja ogólnie powiem...
-
Tłumaczę jej powoli i wtraźnie tak by nie rozpłakała się, nie uciekła ani nie zaczęła nas o coś posądzać. Oczywiście niektóre szczegóły kryje... patrze następnie na jej reakcje.
-
- Martwi mnie obecna sytuacja... - powiedziałem scierając łezkę z jej słodkiej twarzyczki. Następnie się do niej uśmiecham... nie chce ją martwić snem... który jest tylko snem...