-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Nie próbowałem... zwykle przybierałem postać zwierząt gdyż ich obecnośc głównie nie wzburza podejrzeń. Ale spróbuje - powiedziałem, i staram się przemienić w Kuca hmmm... ze skrzydłami jakie Twilight ma. Lekko wyższego od Fluttershy, o barwach zieleni i granatowej grzywie... po próbie spoglądam na klacz... - I... jak wyszło?
-
Uśmiecham się i wstaję lekko wychodząc z objęć Twi i Lucy. Następnie idę do pokoju Deli i otwieram leciutko drzwi. - Skarbie, wiesz, że dziś Wigilia i za godzinkę będziecie otwierać prezenty? Co chcesz na śniadanie?
-
Delikatnie głaskam główkę Deli by się nie wybudziła... spoglądam która godzina. No... udany sen... tak czy siak... na wszelki wypadek... szykuje się na niespodziewanych gości, bo takowi zdarzają się w Wigilie.
-
Raczej nie... jest jeszcze pokoi. Tak czy siak, przyśpieszam znacznie ruchy by potem wypełnić ją swoimi sokami. Spoglądam potem na nią... z uśmiechem. Ciesze się, że wtedy wykiwałem Nightmare Moon...
-
Więc szepczę jej do uszka - Jutro po Kolacji Wigilijnej... mam nadzieje, że wpadniesz do mojego gabinetu... jest parę spraw... do omówienia - powiedziałem przyśpieszając powoli.
-
- Wymóg pierwszy: Musisz kochać tego z którym będziesz brzemienna. Wymóg Drugi: Na czas noszenia dziecka, twoje moce przejdą w czas nieaktywny prócz podstawowych i do komunikacji z Partnerem. Wymóg trzeci: Będzie tej samej płci co Artefakt, tutaj tu, i będzie miała barwy ojca... czyli będzie granatowa piękna klacz... bo urodę będzie po tobie miała.. i wymóg... czwarty: Od tej chwili łączysz swoje istnienie NA STAŁE z tą rodziną. Nikt cię nie porwie i nie wykorzysta, bo tylko twój posiadacz będzie udzielał zezwolenia, a także dawał następców.
-
- Jest możliwość by to było możliwe... - powiedziałem. Nie mogę się doczekać... jak Lucy będzie wyglądała. - Jest możliwość, i nawet wiem jakie są tego konsekwencje... choć nie są tragiczne...
-
Odrywam usta... - Co byś chciała... tak najbardziej na świecie niż ten prezent? - spytałem się. Jeśli dobrze kumam... jest szansa... jak ona chce... by zaszła w ciąże... ona nie wie, ale ja tak... ukryłem to przed nią, ale łatwo nie było.
-
Powoli lecz z uczuciem wsadzam do obu wejść swoje członki. Po tym jak wejdą zaczynam posuw i znów stykamy nasze usta w pocałunku. Trzeba nadrobić to i owo, nie?
-
Bardzo biedna. Ale będę przy niej... nie opuszczę jej ani na krok. Wracając, pora pobawić się członkami. Zabieram już wilgotną od jej płynów rękę, i zaczynam masować jej delikatne skrzydła, jej wejście i anal ocieram członkami.
-
Mruczę, i tą lewą ręką zaczynam ją drapać za uchem. Palce prawej ręki wsadzam w jej wejście i zaczynam tam ją masować, a moje pocałunki stają się bardziej intensywniejsze.
-
Ręką zjerzdzam niżej, i zaczynam ją tam masować przy wejściu. Ciekawe czy pamięta, że właściwości rogu są teraz na lewej ręce, także Czułe Miejsce. Tak czy siak masuje i całuje.
-
Zaczynam ją masować po plecach i wsadzam język i chwytam nim język Lucy by zaczęły tańczyć ze sobą. Powoli opadam, by Lucy była na górze. Nie przerywam masaży i całowania...
-
Więc podchodzę do Lucy - Więc... jak chcesz, to twoja teraz kolej - powiedziałem do niej z uśmiechem. Z każdą jestem z jakiegoś powodu. Wszystkie kocham. Ale u każdej z nich były inne cechy... Luna - No cóż... religijna przywódczyni... i jako jedna z niewielu we mnie wierzyła. Lucy - Dosłownie połączeni, wie o czym myślę, a ja o czym ona myśli. Poza tym, to mały powód ale jak by to Capo powiedział "Seksowna jak diabli" Twi - mądra, piękna... podczas mojego postradania zmysłów w Canterlocie, uspokoiła mnie. Rarity - Tak samo jak u Lucy ostatnie... lecz troszeczkę mniej, bo ona nie ma dostępu do mojej głowy jak Lucy. Przyjemnie mi się z nią spędza czas i mamy parę wspólnych upodobać. Nienawidzę pająków... pikuś Lily w piwnicy mnie przeraża wciąż... Milly - Ona... ona to skarb... znam ją najdłużej, i ma cechy całej reszty. Choć wszystkie są równe dla mnie... nie mam ulubienic.
-
"Dobrze się spisałaś... dziękuje ci z całego serca, kochanie" wysłałem jej i wyciągam członek z Twi, i spoglądam na nią. - Odesłać cię byś mogła odpocząć? - spytałem się.
-
Więc po chwili wsadzam jajo w jej ciało... pewnie mnie też będzie boleć. Tak czy siak przygotowany wsadzam w nią jajo... będzie ból... jak kurwa cholera...
-
Więc przyśpieszam z jednym jajem... chyba tak to się robi. Tak więc przyśpieszam. Kątem oka sprawdzam jak Lucy z mackami się tam bawi... nie mówię, że zaraz jej kolej... ale zaraz jej kolej.
-
Pytam się ile jaj. Pewnie znając życie im więcej tym lepiej. I tak je wypuścimy na wolność, prócz tego pierwszego... bo on raczej nie odejdzie od Twi. Tak czy siak, poruszam powoli...
-
Pewnego dnia... może nie dziś, ani nie jutro... ale pewnego dnia... zapłaci. 7 dni powinny wystarczyć. Będzie trochę boleć, ale innej drogi nie będzie. Tak więc informuje Twi o 7 dniach, i pod koniec zdania... wsadzam w nią.
-
- Ja ciebie bardziej - odpowiedziałem z uśmiechem i pocałowałem ją. Po chwili pokazuje swoje przyrodzenia i zaczynam nimi ocierać o wejście Twi, całując ją czulę... nic nie zniszczy tej chwili.
-
Więc obejmuje ją i zaczynam ją całować masując jej plecy i skrzydła rekami. Moja limonka... moja księżniczka... ostatni raz to robiliśmy... 3 miechy temu. Cza to nadrobić.
-
- Nie dzięki... ziarnem się najadłem. Nie bój się... ja jem tylko ziarno... co jakiś czas jakieś owoce też... ale głównie ziarno - powiedziałem z uśmiechem. Jak na razie dobrze się powodzi... nie uciekła i temu podobnych.
-
- Jestem "Lepianką" dwóch ras. Pochodzących z tego samego świata. Smoków ze Skyrim, i Argorian. Połączenie ich daje widoczny efekt. Mam zdolności smoka i Argorianina. Przez długi czas mogę nurkować, mogę ziać ogniem i używać czarów... lecz głównie kieruje się przysięgą... a dzięki niej nie atakuje przyjaciół i rodziny... tylko tych którzy na to zasługują... a co z nimi się stanie, to już decyzja mojego pana.
-
Więc dla Lucy spawnuje macki by się nie nudziła a ja przybieram wiadomą formę i podchodzę do Twi. Następnie zaczynam ją całować... jak dawno tego nie robiliśmy...
-
Podchodzę do Twi i ją tulę i się pytam czy możemy zrobić to już teraz... strasznie się o nią martwię i boje się, że może jednak być to wcześniej. Lucy nas wspomoże.