Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. KURWA A TYLKO SPRÓBUJ! Powoli rozpoczynam poruszać członkami patrząc na nią z uśmiechem. Dawno... dawno tego nie robiłem z nią. I na realu. Ostatni raz na live robiłem to, kiedy Twi miała załamke.
  2. Szkoda tylko, że urodziny mam dopiero w Listopadzie. Tak czy siak. Ocieram wejście, by potem będzie taka możliwość, wsadzam w oba wejścia. Czas na zabawę...
  3. Po pewnym czasie wyjmuję rękę i do dzieła wchodzi mój członek... Zaczynam nimi ocierać o wejście Milly. No... jak widać, nie zdziwiła się, na widok dwóch... DZIĘKI LUNA! Wada... muszę do kibla częściej zapieprzać.
  4. Powoli lecz z gracją ściągam z niej ubrania. Ja z siebie też. Po ściągnięciu drugą wolną ręką zaczynam masować jej wejście. Nie przerywam masażu tyłka i całowania.
  5. Poinformowałem je o kryjówce... tam mogły by się ukryć na pewien czas. I poza tym wiem że są bezpieczne. Mówiłem, ci że gdybym w nie nie wierzył, to by nie było mi. Koniec tematu... Przekręcam się by ona była na dole i koonyunułuje całowanie, w między czasie, ręka która masowała plecy... schodzi do tyłka.
  6. Znam je. Pewnie są teraz w jakiejś kryjówce i opracowują plan zemsty... nie dały by się złamać, znam je. Inaczej, zamiast tu siedzieć i obściskiwać się z Milly to już bym siedział w Heli z niecierpliwiony. Powoli opadamy na łoże i kontynuuje moje pocałunki.
  7. - Zaraz wrócę - powiedziałem i Daje ją do pokoju zabaw by miała jak się obudzi zajęcie. Potem wracam i obejmuje s powrotem Milly. Teraz jesteśmy tylko my... nasza dwójka.
  8. 5... kurwa 5... ale wciąż mi brakuje do Legendarnego Hugha Hefnera. Ten to miał chatę... i sporo dziewczyn. Nawet Capo tyle nie zaliczył... na razie. Tak czy siak... kładę jej rękę na plecy. - Może byśmy coś... nadrobili?
  9. Odrywam swoje usta... - To... co teraz? - spytałem się patrząc na nią z uśmiechem. Capo... thix wielkie. Całe 8 lat mi wmawiałeś, że jej nie zobaczę, a teraz się z nią tulę...
  10. Ja przytulam ją mocniej i odpowiadam całusem... teraz zobaczymy jak odpowie... mam nadzieje, że w korzystny dla nas sposób. Więc czekam jak Milly odpowie na moją odpowiedź...
  11. Westchnąłem. - Mogłem się spodziewać. Tak czy siak, nie zmieni tego nic. Jesteś moją, żoną a ja twoim mężem. Oboje nie zginęliśmy... znaczy, ja tylko na chwilkę... ale to wciąż znaczy, że jesteśmy razem. Nawet Capo po tobie płakał... choć nie wiem, czy dlatego, że umarłaś, czy nie zdołał cię w porę zaliczyć, czy z obu, nie myślę o tym. Tak czy siak... zaczniemy od nowa? Wierz mi... może obecna rodzinka jest... specjalna, ale da się z nią wytrzymać... Capo ma nawet stałą dziewczynę, więc wiesz... zmieniają się czasy.
  12. - Wiem... chciałem przetrzymać to... chciałem by to uczucie minęło, jednak... nie dało się. Ona była ZA bardzo do ciebie podobna. W kilku chwilach nawet myślałem, że to ty... Ghost uświadomił mi w podziemiach pewnego miasta... że ciebie już nie odzyskam, że straciłem cię na zawsze. Pogodziłem się z tym, że nigdy już cię nie zobaczę. Więc postanowiłem zaryzykować. A tu się okazuje, że moja żona, żyje i nie dawała mi znaku życia... czemu? Nie wiem.
  13. Westchnąłem. - Możemy teraz otwarcie pogadać... powiedz mi co ci leży na sercu, nic nie stoi nam na drodze. Chodzi o to, że od urodzenia byłem w PLR? To ci przeszkadza?
  14. - Co zrobisz... po tym wszystkim. U mnie wciąż jesteś mile widziana - powiedziałem do niej z uśmiechem. Druga wspólna rzecz. Oboje mamy hopla na punkcie czystego wyposażenia.
  15. Więc zatroskany ojciec. Systematycznie podaje jej wodę. Następnie idę szukać Milly i od razu się pytam jak się z tym czuje... wciąż jesteśmy małżeństwem... więc muszę się jej spytać.
  16. Patrzę na to z nadzieją... mam nadzieje, że nie spieprzy się w połowie drogi. Proszę, proszę, proszę proszę, proszę, niech się to uda, BŁAGAM!
  17. Więc wstaję tak by nie obudzić Milly i podaje Deli jeśli się obudzi galaretkę. Mam nadzieje, że pomoże, nie chce by znów cierpiała przez kolegów w szkole.
  18. Więc kładę się i obejmuje Deli. Mam nadzieje, że ta galareta wypali. Nie chce by z Deli znów się nabijali... jak to Turkus rzekł. Ona jest najważniejsza dla mnie, nawet od rodzonej matki...
  19. Więc... sprawdzam czy Milly z nami spać będzie. Tak czy siak, Deli będzie. Jestem jej ojcem i musi dzisiaj być przy mnie. TAk więc Sprawdzam czy Milly już śpi.
  20. Z uśmiechem ją tulę... i sprawdzam czy jej stan pozwala wyjść poza ambulatorium, a o łaźni nie wspomnę. Milly i tak jest na mnie obrażona... więc, pewnie spać ze mną nie będzie dzisiaj chciała.
  21. Więc powoli ją biorę do łazienki i zaczynam myć. Ciekawe co myśli sobie Milly o Delicate... i co porabia reszta. Milly się nie tego pewnie spodziewała, ale... nie musi z nami być.
  22. Więc siedzę z nią cały dzień... ciekawe czy Milly przyjdzie. Tak czy siak, zajmuje się nią do czasu, aż trzeba będzie jej podać tą galaretkę. Mam nadzieje, że będzie dobrze.
  23. - Dobra... widać nie ma tulenia, że żyje - powiedziałem trochę smutny i robię według instrukcji Mamusi. Robię tak by się najadła i Napojiła a następnie idę na strzelnice, by poćwiczyć.
  24. Prowadzę matkę do Deli i czekam, aż coś zrobić lub zdiagnozuje. Czekam z niecierpliwiony na wyniki. Mam nadzieje, że Deli będzie do uratowania... nie wiem, co by było bez jej skrzydła.
  25. Więc udajemy się w miejsce gdzie wiadomo mamy dojść do domu Turkusa. - Ciesze się, że znów cię widzę, mamo. Zaufaj mi, u mojego Pracodawcy nie stanie się wam krzywda. To dzięki niemu w końcu żyje... lecz... widzisz, że wróciłem do dawnego wyglądu.
×
×
  • Utwórz nowe...