-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Ja już ostatkiem sił walczę... widać po moich ruchach bronią. Lucy... ja już se z nią pogadam... walczę więc ostatkiem sił lecz wiem... że już nie mam szans.
-
- Gdzie do cholery jest Lucy? - spytałem jakby do siebie. Wciąż staram się go zabić... już nie powalić. Nie pozwolę by ktokolwiek zadzierał z moją rodziną.
-
Więc podnoszę miecz by zadać mocne cięcie z góry który na pewno go powali. On... jak by znał wszystkie nasze ruchy. Ale jakim cudem? To nie jest możliwe by dosłownie wszystkie znał.
-
Spojrzałem na nią przerażony... - TWILIGHT ZABIERZ DZIECIAKI W BEZPIECZNE MIEJSCE! PORADZĘ SOBIE! - wrzasnąłem do niej i kontynuuje walkę z napastnikiem.
-
Teraz już nie ma nic... tylko gniew. Rzucam się na niego w szale bersekera z zamiarem zabicia go... UJEBANIA MU JEGO FACJATY I SPALENIA NA STOSIE!!!!!
-
Dobywam maczety i wykorzystując sytuacje rzucam się na niego w celu pozbawienia go broni i ogłuszenia. Nie ma on prawa tykać mojej rodziny... NIE MA TAKIEGO KURWA PRAWA!!
-
Lucy... nie czas na żarty... nagle poczyłem coś na zadzie... to ściana. Dosłownie jestem przyszpilony. Wciąż strzelam starając się nie trafić córki za nim.
-
Lucy... przydałoby się wsparcie... Wciąż strzelam i w razie konieczności używam magii. Staram się od niego trzymać na dystans. W MOIM DOMU MNIE NACHODZIĆ!
-
Otwieram do niego serie z Karabinu. Informuje rodzinę o wtargnięciu i proszę... BY JEDNAK ZGODZIMY SIĘ NA TEN PROGRAM OCHRONY SBFu (Siły Bezpieczeństwa Federacji). Jeśli podejdzie za blisko to wyciągam maczetę i atakuje.
-
Spring Love Patrzę na niego z ufnością. - Możesz zakończyć gdzie chcesz... - powiedziałam i pocałowałam go czule. Jak we mnie... to cóż, wychowamy nasze córki, bo dzięki Matronie i jej Eliksiru Rytualnego, mogę tylko Klaczki rodzić... a jeśli na zewnątrz... to nic...
- 449 odpowiedzi
-
- [Violence]
- [Adventure]
- (i 5 więcej)
-
Odskakuje, i z za Telewizora wyjmuje MSBS Kolbową... tak, CAŁY DOM jest usiany bronią. W lampach mamy Maczety... bez wiedzy domowników, tylko ja i Lily wiemy o tej broni.
-
- Chłopie... - odrywam butelkę od jego ust - ... spokojnie. Bo się jeszcze udusisz. Małymi łyczkami - powiedziałem. Matko... jak coś takiego można pić.
-
Odrywam usta... - MATKO KSIĘŻYCA! To jest gorsze od Bimbru Ghosta... A TO JUŻ COŚ! - rzekłem załamany starając się pozbyć tego czegoś z ust.
-
- Najpi się ostatni raz... przyda ci się - powiedziałem patrząc na to coś - I w sumie cię trochę wesprę - dodałem i raz kozie śmierć... spróbowałem.
-
- Wyślemy cię na odwyk. Jak zdasz śpiewająco... to wtedy Rarity da ci całusa. Masz potywacje, a na Odwyku, nikt jeszcze nie ucierpiał... mi znanych. To jak?
-
- Razem przez to przejdziemy... ważne jest by mieć siłę woli... jeśli ci się uda - powiedziałem... beka była by, gdyby ta osoba teraz przechodziła - ... jeśli ci się uda. To Rarity da ci buziaka - powiedziałem. On zrobiłby wszystko, by chociaż dotknąć Rarity...
-
Jakieś zaklęcie wspomagające daje. I zaczynam gadać z nim jak to ma wyglądać... ten jego odwyk. Musi to zaplanować... inaczej pójdzie później w piekło.
-
- Widzisz czym się kończy twoje pijaństwo? Ten alkohol nie jest bez powodu TYLKO dla Gryfów. Więc jak to załatwiamy? - spytałem się... trzeba to ustalić.
-
- Pomogę ci.... ale dla tego będziesz musiał przestać powolutku przestawać... nie można od tak rzucić. Chodź. Idziemy do mnie i tam ustalimy co będzie dalej, i jak cię wyleczymy.
-
- Paul... zawiodłem się na tobie. Rozumiem... skoro dalej chcesz pić, a nie spróbować rzucić... to oznacza, że nie obchodzi cię już nic... nawet Ona - powiedziałem i odchodzę. We mnie stracił już cały szacunek.
-
Rozbijam ją o drzewo. - Capo... czemu to robisz.... CZEMU TO DO KURWY NĘDZY ROBISZ!? Masz dobrą dziewczynę... pieprzyć to idź na inne... teraz alkoholizm. Wcześniej to tolerowałem... jeśli wciąż będziesz pił i tak się zachowywał względem klaczy... to Cloudi od ciebie odejdzie... - powiedziałem. Każdą butelkę jaką tu przyniesie... rozbijam. Lucy, to samo zrób z butelkami w jego domu, pozbądź się ich.
-
- Halo... Capo. Wcześniej nie dam rady... Cloudi do tego czasu trochę się polepszy. Takiej okazji możesz nie mieć. Poza tym widzę, że popadłeś w alkoholizm. Ostatnimi czasami w ogóle cię nie poznaje.
-
- Płynne nanity. Przywrócą ją do funkcjonowania w niecałe dwa dni. Jednak one są drogie w produkcji... a nie mam dostępu już do Maszyny. Jeśli mi pomożesz w obaleniu Dusta... bo Faruk najwidoczniej coś znajdzie... to wepchnę cie na sam początek kolejki.
-
Podchodzę i przytulam go... PRZYJACIELSKO - Cloudi ma się dobrze, gdyby było to coś poważnego, to by Lucy by mi już dawno powiedziała. Cloudi nic nie będzie... jeśli dam jej jedną rzecz...
-
- Słuchaj... ja, Ghost i Mily spędzaliśmy z tobą najdłużej... znamy się na wylot. Ty wiesz, że ja ci nie dam spokoju, do póki ta sprawa nie będzie załatwiona. Ogarnij się... i zostaw to, bo ci i tak już mózg do reszty rozwali.