Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Więc po tym wszystkim, czyli śniadaniu, biorę dzieciaki, także Beaka na spacer, by pokazać mu trochę LS. Nie jest tu tak jak w Gryfich miastach, ale nie narzekają tutejsze Gryfy.
  2. No to idę z całą rodzinką... z Lucy też, bo to rodzina... na śniadanie Bolta. Jak nie będzie tam Beaka, to idę zanieść mu jego śniadanie. Mam nadzieje, że już wszystko dobrze po tym co wczoraj było.
  3. Fiu... Odwzajemniam pocałunek i wstaję. - Chcecie coś do jedzenia? - spytałem się zarówno Lucy jak i Twi. Ciekawe czy Twi, skapnęła się, że Lucy spała z nami... matko... moje nogi.
  4. - Aha... - mruknął Joker. Nagle coś na czerwono zaświeciło się na konsoli. - Eee... kapitanie. Mamy problem, Admirał Hackett prosi o kontakt - powiedział. - Połącz - rzekł Kaidan i na monitorze pojawił się Hackett. - Alenko, mamy problem. Zwiastun powrócił z swoimi dwoma żniwiarzami - powiedział. - Dwoma? Myślałem, że ma jednego - powiedział Major spoglądając na monitor. - Jak widać, dołączył do niego ktoś jeszcze. Niestety tylko wy macie dobre doświadczenie że żniwiarzami. Możecie się tym zająć natychmiast? Kolonia za niedługo padnie.
  5. Uśmiecham i oczami wskazuje na Lucy - Witaj, dobrze mi się spało, a tobie? - spytałem się z uśmiechem. Twi... proszę pomóż mi zabrać Lucy. Moje... nogi... nie to, że jest gruba... chudsza od znanego mi kucyka, ale matko... ciężka jak trzyma moje nogi.
  6. Teraz Czekam na Twi. Nie wiem co im jest, ale obie są na mnie zwalone. Lucy trzyma nogi, Twi tułów, a Deli trzymała mi głowę. Wyglądało to bez urazy, jak próba zbiorowego gwałtu.
  7. Póki się nie poruszę, mechanizm budzący Lucy się nie otworzy. Udaję, że śpię... do czasu, aż Deli nie wstanie. Bo serio... trochę ciężko wstać, jak się ma córkę na łbie.
  8. Więc idę do swojego łóżka i po wtuleniu w Twi, prawpodobnie też i Deli, zasypiam. Mam nadzieje, że młody będzie szczęśliwy. Niech dostanie szczęście po tym co go spotkało.
  9. - Dobra... pora spać - powiedziałem i Zdjąłem Lamarra z głowy. Potem prowadzę młodego do jego tymczasowego pokoju. Pokazuje mu gdzie co i jak. Potem patrzę na jego reakcje.
  10. Więc biorę ją na plecy i niosę do jej pokoju. Następnie ją kładę i wiem, że dawno tego nie robiłem... ale całuje ją w czułko i idę do pozostałych. - Sytuacja opanowana - powiedziałem wciąż mając Lamarra na łbie.
  11. No to będą miały gdzie sra... one nie srają. Więc robię tak. - Dotknij mnie - powiedziałem i poprosiłem Lucy razem ze mną, by na chwilę zatrzymać czas. Kiedy to robimy. - S... szybko... nie... wytrzymamy... - jeśli się uda oczywisce.
  12. - Lily, uczyłem cię tego zaklęcia. Wyślij go do Klatki HeadCrabów, w Lost Hills. Ja na razie jestem niedysponowany - powiedziałem posiadając na twarzy Lamarra.
  13. Więc magią odsyłam tego headcraba do klatki w Lost Hills. Potem oddycham i sprawdzam czy się udało. W trakcie wysyłania, robię tak, by jednocześnie nie umieścić tam Lily.
  14. Czyli nie sterylizowany. Co on tutaj robi? Przecież wszystkie nie sterylizowane są w Lost Hills. Więc kiwam głową z Lily i idziemy do Łazienki. - Co z nim robimy?
  15. Więc zdejmuje tego Heada z jej głowy. Następnie sprawdzam czy Wysterylizowany czy nie. Jeśli nie, to ma dodatkowe zęby. Jeśli tak, to ma tyle zębów ile Lamarr ma. - Spokojnie, mały... są nie groźne.
  16. Więc łapię z obrotu Lamarra i zaczynam go drapać po grzbiecie - No mój, malutki Headcrabik, mój słodki Lamarr. Co u ciebie - zaczynam się witać z nim, by w końcu dać sobie go na chwile na głowę.
  17. - To myszka jak myszka. Podrasa nie robi żadnej różnicy - powiedziałem mu na temat Alexa. Zaraz... dobra atmosfera... nikt się nie spodziewa... na wszelki wypadek stawiam na małego tarczę ochronną. Lamarr może być niedaleko.
  18. Więc jemy. Staram się też nawiązać rozmowę z Beak'iem, by go lepiej poznać i dzięki temu, znaleźć mu dobrą rodzinę, która się nim dobrze zaopiekuje. Nie chce by trafił gdzieś gdzie nie będzie się czuł dobrze.
  19. Więc po upieczeniu siadamy przy stole i zaczynamy jeść. Mam nadzieje, że będzie dobrze, i Beak się przełamie. Trochę ponuro jest, kiedy jedna osoba jest cicha.
  20. - Dobry pomysł Lily - powiedziałem z uśmiechem i szykuje wyżej wspomniane dla Beaka. Potem idę rozpalić ognisko i podaje Gryfkowi kij z parówką, mając nadzieje, że wie jak się piecze.
  21. Uśmiecham się i siadam koło niego - Rozchmurz się... będzie fajnie - powiedziałem chcąc go jakoś przekonać do tego pomysłu. Może będziemy w stanie z nim się zaprzyjaźnić, by znaleźć dla niego rodzinkę.
  22. Reszta rodzinki przyzwyczaiła się, że ich kochany tatuś i siostrunia, mogę wpierdalać mięso. Nawet Deli... mówię Boltowi, że ja będę robił małemu jedzenie. Potem informuje ich, że będzie ognisko... jeśli chcą.
  23. Przecież Bolt też wie, że ja i Lily mamy możliwość jedzenia Mięsa. Lily od czasu tego epizodu z Wampirami, a ja od czasu przemiany na murach Canterlotu... tylko ja głupi tyle pościłem, bo mi wszyscy pierdolili, że tylko ziele mogę jeść. Nie zapomnę widoku Celesti jak przy niej jadłem Kurczaka na spotkaniu Federacja-Equestria. Ciekawe czy to jest na MovieSite*. MovieSite - Odpowiednik Youtube w Federacji.
  24. Więc spędzam z nią czas, najlepiej jak potrafię. W końcu trzeba jakoś się zaopiekować córeczką. Potem po zabawię, pójdę sprawdzić co u Beak'a.
  25. Siadam koło niej i ją tule - spokojnie. Nie zrobi ci krzywdy. Może spędzimy ten czas razem? - spytałem patrząc się na nią z uśmiechem. Dawno nie spędzałem z nią czasu.
×
×
  • Utwórz nowe...