-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Więc siadam naprzeciwko Lucy i jem swoją porcję. Następnie idę na trening. Dust pewnie już wydobrzał... będzie krucho na treningu. Po treningu będzie przenoszenie.
-
- Ok... postaram się. Muszę kończyć, pozdrów tam rodzinkę ode mnie - powiedziałem. Następnie idę do stolika gdzie siedzi Lucy i patrzę co nam przyniosła.
-
- Jutro albo po jutro... nie wiem dokładnie. Jak tam w domu? Wszystko gra? - spytałem się. Spoglądam na Lucy, sprawdzając co nam wzięła. W sumie, to samo lubimy.
-
Uśmiecham się. - Jeszcze jedna akcja i przełożeni powinni mi dać wolne na maks dwa dni. Wtedy wrócę i spędzimy razem piękny dzień... obiecuje - powiedziałem z uśmiechem.
-
Bo Lily by nigdy nie zadzwoniła. Więc odbieram - Halo? - spytałem się kto dzwoni Deli, Twi albo Bolt, bo jak mówiłem, Lily nie zadzwoniłaby... za bardzo konsolą zajęta.
-
Więc wstaję. Tak by nie obudzić Lucy, która i tak za 10 min się obudzi. Wciąż jestem trochę smutny, dlatego, że nie zareagowali w ogóle na to, że zmiana poszła w kadrze oficerskiej... ale wygląda na to, że byłem złym dowódcą. Po tym jak Lucy wstanie, idę do stołówki. Dzisiaj wymarsz.
-
- Dobra... pośpieszmy się, bo będzie problem - powiedziałem i wraz z Lucy przyśpieszamy by można było zdążyć przed Godziną policyjną. Potem kładę się na pryczy robiąc miejsce lokatorce i zasypiam.
-
Spoglądnąłem na nią... - Jeśli to ci nie będzie przeszkadzać... to dobrze. W sumie, jak czytałem twoją instrukcji, to mówiono tam, że jak śpimy w odległości 10 m od siebie, to bardziej wypoczęci, silniejsi czy mądrzejsi... nie pamiętam dokładnie.
-
- Wiem, że to może zabrzmieć dziwnie... - zacząłem - Ale tym wypełnieniem, może być Cloudi, albo Visari... mówiłaś, że im ufasz, a oni zapewne już wiedzą o tym co się stało z Dustem.
-
- Zaczną się pytania gdzie polazłaś... - powiedziałem zaczynając myśleć. Trzeba będzie wymyślić coś, co spowoduje, że nie będzie musiała spać w formie włóczni a normalnie.
-
- Musisz czymś innym zapełnić łóżko... by nie mógł już znów ci wleźć - powiedziałem unosząc się i lecąc powoli w stronę obozu. Musimy coś wymyślić - Masz pomysł czym?
-
Po chwili ją puszczam. - Powinniśmy już wracać. Co do tej sytuacji z spaniem... - spytałem się, gładząc się po tyle głowy. Trzeba będzie coś ustalić, by znów nie zaatakowała Dusta.
-
Odwzajemniam, wyjmując swój członek. Po chwili patrząc w księżyc pytam się Lucy. - C... co teraz? - spytałem się głaszcząc ją po głowie. Wciąż... wciąż nie czuje się zdrajcą... co się dzieje?
-
Przyśpieszam do najwyższych obrotów, by po paru minutach wypełnić ją swoimi białymi płynami. Odrywam swe usta i spoglądam na nią, z uśmiechem...
-
Więc nie przestając całować, przyśpieszam swój posuw do średnich obrotów. Z Lucy... czuje się jakoś wyjątkowy, tak samo jak przy Twi... zaraz... chyba nie... nie, na pewno nie.
-
Więc wsadzam język w jej usta, by zaczął tańczyć z jej. Nie przerywam też innych masaży i łaskotek jakie jej robię. Powoli i z gracją przyśpieszam posuw mojego członka.
-
Okeey... wykonała za mnie, część pracy. Więc ja zaczynam poruszać swoim członkiem lekko, nie przerywając masowania, głaskania i łaskotania. Drugim wolnym skrzydłem, też ją obejmuje.
-
Ja zaczynam swoim członkiem ocierać o jej wejście. Jednym skrzydłem zaczynam łaskotać ją za uchem, nie przerywając jednocześnie ruchów kopytami i magią.
-
Może... choć nie lubię jej tak nazywać. Za dużo ma emocji, by ją nazwać normalnym kawałkiem drewna. Trzeba więc ustalić, z tym faktem zrobić. Mruczę, reakcją spowodowaną łaskotkami. Nie przerywam masażów.
-
Nie... nie czułem. Miałem takie przeczucie, że będę. Wtedy też o dziwo nie czułem, ale uznałem to za jednorazowe. Z każdym późniejszym stosunkiem z Lucy... nie pojawiało się to uczucie wciąż. Drugim kopytem masuje jej skrzydła, a magią owijam jej róg i robię jej wiadomo co magią.
-
Więc odwzajemniam masując kopytem jej plecy. Dziwne... będę się musiał później spytać wiarygodnego źródła czemu się tak dzieje... czemu robiąc to z Lucy... nie czuje się jak bym zdradzał Twi.
-
Zaczynam ją głaskać po głowie. - Spokojnie... zaraz złość przeminie - powiedziałem z Uśmiechem. O dziwo... robiąc to, nie czuje się jak bym zdradzał Twi. Nie wiem czemu... może to dla tego, że Lucy jest po części mną... i właśnie robię to sam ze sobą... kurwa, o czym ja myślę?
-
Westchnąłem. - No dobrze... jak to ci poprawi humor - powiedziałem po czym upewniam się, że nikt nie zobaczy i będziemy tylko we dwoje. Trochę mi głupio, że się zgodziłem... ale jak to kiedyś matce powiedziałem... zgwałciła by mnie w nocy...
-
Patrzę się na nią. - E... spokojnie... na pewno tego chcesz? - spytałem się patrząc w jej oczy. Patrząc na nią kiedy jest wkurwiona, to jak patrzeć na Gorgonę... to nie moje słowa... tylko Capo... i serio, potem za karę, go Lucy w kamień zmieniła... musiał się wtedy odezwać.
-
OJOJOJOJOJOJOJ!!!! ZARAZ BĘDĘ PENE... nie, najwyżej to ona mnie zmusi bym ja ją zadowolił... wiem jedno. Przy jej Energii i złości... do wieczora dopiero zakończy ona zabawę.