-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- "Czekaj... ich "Królowa" chce na pokład." - "Nie mów tak, bo się jeszcze obrażą. Nie wiem czy się za takie słowo obrażą, więc trzymaj mordę w kuble. I wpuść tą panią... przekaż im" - "Nie muszę... ich radia są nastawione tak jak nasze, i słyszymy to co oni, a oni to co my..." - "I dopiero mi to teraz mówisz półgłówku? Słyszeli jak Alenko śpiewał?" - "Na całe szczęście nie" - "To dobrze... Nie wiem co sobie, Kaidan myślał dając tutaj swojego kuzyna" Kopia powiedziała, że możecie już lecieć na tą stacje. Macie pozwolenie na Lądowanie w Doku 23-b.
-
Więc idę tam by zobaczyć co się tam dzieje. Jeśli to ten o którym myślę... będzie kurwa duel, na Lightsabery. Biegnę mając nadzieje, że Drony złapały Twi i powstrzymały napastnika.
-
- O nie... chyba wiem co to... - powiedziałem i podniosłem komunikator do ust by mówić do droidów - BANDO NIEKOMPETENTNYCH DURNIÓW! JEŚLI NIE ZABEZPIECZYCIE TWILIGHT I NIE PRZYPROWADZICIE JEJ DO ZAMKU JĄDRA (Galax Castle), TO WAS OSOBIŚCIE ROZMONTUJE I MOŻECIE ZAPOMNIEĆ O FLAPPY BIRD'IE NA ŚWIĘTA!
-
- To dobrze, możemy już za... - coś przerwało, a to konkretnie, że coś się dzieje na korytarzu. Jeśli jest to ten o którym myślę... TO BARDZO MA WOLNY CZAS REAKCJI! Spoglądam na Spika. - Ktoś chyba idzie...
-
Uciszam dzieciaka... spoglądam na Spika. - To bardzo prosta funkcja. Potrzebuje kogoś, kto będzie mi pomagał w organizacjach... itp. Bez obaw, dostaniesz ułatwienia, przy których nawet nie poczujesz pracy - powiedziałem mu. Już same te ułatwienia powinny go przekonać. Pamiętam jak Allan widział, jak on musiał notować dla Twilight... biedna ręka...
-
- W nich są seny z użyciem tego naboju. To nabój Sceniczny. Powoduje że jak strzelisz z niego z obojętnie jakiej broni, i trafi dajmy na to w głowę... ona daje iluzje że znika... i powoduje utratę przytomności od 30... do 40 minut. Jednak pewnie nie będziesz chciał, więc... - kieruje pistolet w Górę i strzelam... by Twi oddali słyszała, że robię tą egzekucje. - ... Teraz "Nie Żyjesz". Mam nawet dla ciebie funkcje w moim nowym Narodzie, jeśli cię to interesuje.
-
- Postaw go - nakazuje Dronowi, po czym wyciągam nabój i pokazuje mu niemal całkowicie niebieski pocisk. - Oglądałeś Filmy z Federacji, zwłaszcza Sceny z Zabijaniem? - spytałem się Spika.
-
- Dostanie dom, i będzie tam z dzieciakami, ale pod obserwacją stałą - powiedziałem. NO KURWA PRZYJMIJ MOJĄ OFERTĘ! RARITY NIE BĘDZIE CZEKAĆ NA TEN TWÓJ STOSUNEK.
-
- Heh... ja nie zabijam jeńców... poza tym nie błagałeś o litość, itp. Nie zabiłbym tylko zmieniłbym w Karbonit i postawił w ogródku w Galax Castle... czyli dawnym pałacu Celesti. Nawet kurwa nie wiesz, jakie wygodne ma wyro... tron też. I właśnie nie wiem, czemu miała cały czas ten bul dupy... nie ważne. TO jak? Akceptujesz? "Synku"? - podaje mu kopyto.
-
Ściągam hełm. - Zaskoczony? Allan nie miał żadnych oporów oddając mi ciało. Prócz przeklinania na mnie, i bicia... i jebania mi kazań. Ja pierdole, wole już sobie pojeździć na Lucy. A właśnie. Jeśli do mnie dołączysz, to zapewnię ci, że Rarity zrobi TO z tobą.
-
- Nie zapali się... bo wie, że ktoś tutaj jest bliski dla niego - powiedziałem spoglądając na Fira. Jak teraz Spike nie zrozumiał... to też mało rozumie. Ja pierdole, jeśli nie zrozumie, to strzele.
-
- By sprawdzić kogo bardziej kocha. Delicate, jej telepatyczną córeczkę. Czy Spika, jej pierwsze dziecko. Bądźmy szczerzy, wszyscy to potwierdzą, iż Twilight w opini publicznej jest jak twoja matka. Sprawiła, że wyklułeś się na świat, nauczyłeś się wszystkiego od niej... w większości... jest twoją mamą.
-
Chowam pistolet i podchodzę do dzieciaka i zaczynam go uciszać, jestem jego ojcem więc mnie usłucha. Z dzieciakiem na rękach podchodzę do Spika. - Nie zdajesz sobie pojęcia, czemu? Deli i tak by nie zginęła... ja nie zabijam dzieci... i wszyscy o tym doskonale wiedzą - powiedziałem wpatrując się w smoka.
-
Wyciągam pistolet... idę do Spika. - Twoja mentorka cię opuściła... jakie to uczucie jak cię osoba, którą znałeś przez całe życie i traktowałeś jak najbliższego przyjaciela... cię porzuca - staje z nim twarzą w twarz.
-
Szeptam do Delicate kiedy ją biorę... - Mama się bawi, całyczas się będziemy bawić. Teraz idziesz do mamusi. Nie martw się, na tym polega zabawa - powiedziałem i podałem Twilight dziecko. Nastepnie niech AJ i Dron który przyszedł z Deli, mają dać jej obroże anty magiczną. Do drona ze Spikiem mówię... - Czekaj tutaj... idźcie wszyscy upilnować by, Księżniczka trafiła tam gdzie jej miejsce. Dronie 3213-2, zostań tutaj i trzymaj mocno by ten smok się nie wyrywał - powiedziałem po czym czekam aż zostanę na sam z botem.
-
- Dlatego proponuje wymianę... - powiedziałem i wyciągnąłem Rewolwer, który Twilight z pewnością rozpozna. To Rewolwer Allana, jeden z dwóch. Drugi zostawiłem w zamku. - Znajomy? A powinien, należał do twojego męż... byłego męża. To takie smutne, jak widział, że nie nic nie robiłaś w jego obronie. Układ taki... jest tylko jedna kula. A dwóch zakładników... wybierz mądrze, który ma pójść w niebiosa... jeśli będziesz zwlekać zbyt długo... AJ ich rozstrzela na twych oczach, NIE MYLĘ SIĘ? - spytałem się AJ. - Jednak jest do tego haczyk. Oddasz się w Ręce Nowego Imperium, i dołączysz do Candance... ona jakoś nie protestuje, widzisz swoje przyjaciółki? Są szczęśliwe, przy mnie.
-
- Myślisz, że ja tu przyszedłem cię zabić? O nie, moja droga... jesteś mi potrzebna do czegoś... innego. Bo widzisz... mam coś, co dawno zgubiłaś... konkretniej wyszło z ciebie jako trzecie... i zaczyna się na D - powiedziałem i włączyłem komunikator - Wprowadzić ich - wcześniej powiedziałem Delicate i zaryzykowałem przy tym. Że jak spotkamy mamę, to powiedziałem że ma udawać wystraszoną i że się boi... taka zabawa, tatuś i mamusia też będą się bawić. Po chwili powinna wejść dwójka Dronów z Delicate i Spikiem.
-
Wchodzę do pokoju... używam bariery magicznej by nie mogła stąd uciec. Na jej widok uśmiecham się, choć nie widać mojej miny przez maskę. - Witaj ponownie, Księżniczko Twilight - powiedziałem, każąc zostać AJ i Rarity by pilnowały drzwi... wchodzę tam z Fluttershy, Lucy i Dashie, która pewnie idzie BARDZO blisko mnie.
-
Uśmiecham się... idę z nimi na wieże. Z tego co pamiętam, nie schwytaliśmy Rodziny Twi, czyli rodziców, brata, jej pozostałych dzieci i jej samej. Poza tym powinni być tam moi rodzice. Jedna tam osoba... sprawiła, że się narodziłem, więc odpowiednio... ODPOWIEDNIO jej podziękuje.
-
Więc razem z Lucy łączymy moc i rozwalamy drzwi główne. Potem idę przodem, zabijając każdego kto stanie mi na drodze. CAŁY ŚWIAT BĘDZIE MÓJ! POZOSTAŁO TYLKO TO MIEJSCE! Nie ukryjesz się Twilight... znajdę cię...
-
Pobłogosławcie Lucy za ten chwalebny prezent. Tak czy siak, sprawdzam czy Powierniczki Po mojej stronie, które są w mojej Gwardii Przybocznej, są koło mnie... w tym Dashie. Czas wejść i wreszcie przechwycić, Twilight... Ostatniego Alicorna który nie podległ mi.
-
Więc zasypiam tuląc, Deli, Dash i Lucy. Jeszcze sporo pracy przed nami, jeśli znajdę Twi, ruszam tam z całą swoją świtą, łącznie z Powierniczkami, w Tym Dashie jak będzie chciała. Świat zjednoczy się pod mym sztandarem...
-
Biorę chusteczkę i wycieram jej nosek. Następnie przytulam... - Będzie dobrze... zobaczysz, że spotkasz się z mamusią już za niedługo. Tylko muszę w pierw ją znaleźć. Znów będziemy kochającą rodziną - powiedziałem do niej z uśmiechem i objąłem ją skrzydłem.
-
- Szukam jej... nie martw się, czy ja cię kiedyś okłamałem czy nie dotrzymałem danego ci słowa? - spytałem się córeczki. Mam nadzieje, że szybko wpadnę na jej trop. Deli nie jest zbyt cierpliwa.
-
Hy hy hy hy... wstaję z wanny i się wycierem, podając też ręcznik Lucy. Kiedy wychodzę, niech ona się już kładzie, ja wysyłam do RADE, by wszystkie oddziały szukały małego zielonego smoka, zwanego Spike. Przyda się do pertraktacji z Twilight. Po powiadomieniu, kładę się i obejmuje Dashie, po lewej, i Lucy po prawej.