Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Zabierzcie jego do Celi, a ją do oddziału medycznego. Potem, wsadźcie ją do niego - powiedziałem do dronów i idę szukać Bolta i Deli... potem razem z nimi idę szukać Lily i starać się przekonać ją, że robię to w dobrej wierze.
  2. Udaje niewzruszenie, choć całkiem zaskoczony. Wołam po drony by ich schwytały... - Opór nie ma sensu... poddajcie się, a przeżyjecie - powiedziałem beznamiętnie. Prędzej zabiłbym Abdula niż Papillon. Ona to ostatnia osoba, jaką chciałbym zabić...
  3. Rzucam mu pistolet z biomasą. Dzięki temu, zatamuje jej krwawienie. Jeśli będzie miał dość łaski dla niej, czego bym się nie spodziewał. Czekam na to co zrobi.
  4. Zakładam hełm... wchodzę tam i od razu mówię. - Proszę, proszę, proszę. Jednak to ma się jakieś uczucia - powiedziałem stając na dwóch nogach i włączając miecze. Allan zmarnował nanity na tego kolesia... powinien smażyć się w piekle.
  5. Proszę drona Delicate by popilnował dzieciaki. Idę szukać rodziców... tylko oni mi zostali na drodze do władzy nad światem. Nie wszyscy rozumieją moje intencje, więc... będą posągami.
  6. - Nie wiem, synku... nie wiem. Ja to robię, by na świecie już nie było wojny. Ale to niestety wymaga tej ostatniej wojny. Ale mama tego nie rozumie... ja chcę by wszyscy się zjednoczyli i nie było już konfliktów... jednak nie wszyscy zgadzają się z moimi poglądami.
  7. Uśmiecham się i przykucam przy nim - Tak... to ja. Myślałem, że się ucieszysz - powiedziałem do niego smutny. Trochę boli, że dzieciaki nie cieszą się na mój powrót prócz Delicate, i Fire'a
  8. Spoglądam na Bolta... może chociaż on nie będzie wystraszony, albo nie znienawidzi mnie. Jednak Allan mnie czymś zaraził, troską o te dzieciaki. Mam nadzieje, że to nie wpłynie na nasze relacje.
  9. - Zależy co chcecie... to było ostatnie "Wolne" miejsce na planecie. Teraz cały świat jest zjednoczony pod jednym sztandarem, dla bezpieczeństwa innych. Akurat, nie niszczyłem wszystkiego. Nie zabijałem cywili, kazałem atakować tylko tych którzy się rzucają na armię. Parę państewek się przyłączyło i nawet nie zostały otarte o moją armię.
  10. - Powiem to tak. To ciało to twój tatuś... ale to co do ciebie przemawia, już niekoniecznie - powiedziałem z uśmiechem. Biorę Delicate do środka by nic się jej nie stało. - Gonie ją po całym świecie, bo Deli chce się z nią spotkać. Niszczę wszystko, bo oni sami się na mnie rzucają - dodałem będąc w środku.
  11. - Nie chce jej zabić... - Powiedziałem. TYLKO ZGWAŁCIĆ I ZAMKNĄĆ W KARBONICIE. POTEM ODMROŻĘ BY ZNÓW ZGWAŁCIĆ BY ZNÓW ZAMKNĄĆ W KARBONICIE, ITP ITD. - Skąd przyszło ci to do głowy?
  12. Łapię ich za pomocą magii i przyciągam do siebie. Potem ściągam hełm by spojrzeć na nich swymi prawdziwymi oczyma. Uśmiecham się do nich... Lily mnie jebnie w pysk, znając życie...
  13. Czas na cytat z gwiezdnych wojen Panno Lily "Luke Skywalker" Al-Bashir. - Twoje intuicje cię nie mylą ponieważ... ja jestem twoim ojcem - i muzyka drastyczna z Star wars, jak po poznaniu prawdy przez Luka.
  14. - Nic... mamusia uciekła, a Tatuś... czemu obchodzi cię ten "Allan". Wiem że to twój ojciec, ale to wkońcu przestępca, nie? Do tego martwy przestępca - powiedziałem, ona widziała jak mówiłem, o śmierci Allana. Pewnie nie uwierzyła.
  15. - Nie odważysz się - rzekłem powoli do Lily... po czym przygotowuje tarczę, by odbić jej pocisk. Znając Lily, ma w dupie, to co powiem... ale mogę jej pokazać. Czekam na jej reakcje na me słowa.
  16. Nie robię absolutnie nic. Na plecach mam Delicate, a Lily nieważne jak wkurzona, nie strzeli, jeśli na lini strzału jest jej rodzina. Za dobrze ją Allan wychował, bym ją teraz mógł łatwo przechytrzyć. Jak co szykuje się do odbicia pocisku.
  17. Lecę więc tak by stanąć Lily i Boltowi na drodze. Nie spodziewam się, że Lily mnie przywita z uśmiechem... raczej młotkiem i wałkiem. Ale no cóż, trzeba jakoś żyć. Upewniam się, jeszcze, że zabiorą Shininga do Celi do mojego Zamku.
  18. - Ale mama cię zostawiła... nie martw się, masz jeszcze tutaj swojego ulubionego Tatusia. Plawda? - spojrzałem na nią z uśmiechem. Nie ma co, ale ona wie kiedy się uśmiecham. Twilight, ułatwiłaś mi zadanie... a gdzie pozostałe dzieciaki? Lily i Bolt.
  19. Przytulam ją dla pocieszenia, spogladam na Lucy. - Macie rodziców Allana? I niech ktoś przyjdzie po to truchło tutaj - wskazałem na Ogiera. Teraz muszę uspokoić, Delicate gdyż ucieczka Twilight bez niej, to był dla niej wielki błąd w relacjach Matka-Córka.
  20. Strzelam w jego kierunku pocisk obezwładniający, by padł nieprzytomny. Potem podchodzę do okna i sprawdzam czy Lucy złapała Delicate. Mam nadzieje, że tak...
  21. LUCY! ŁAP DELI! - A skąd wiesz? Wskrzeszenie Chrysalis i Abdula, ojca ŚP Allana którego z waszej rodziny tylko Twi kochała, nikt inny go nie lubił. Więc w tej maszynie jest możliwość naprawy genów, czego dowodem jest Delicate, córka Allana, której naprawiono mózg... która właśnie wyskoczyła przez okno.
  22. Blokuje jego ataki, spoglądam na niego - A skąd wiesz? Nie znasz mnie. Możemy się poznać, przy kawie, herbacie... zależy co pijesz - powiedziałem z uśmiechem, i odepchnąłem go od siebie, idę w jego kierunku powoli, całkowicie opanowany.
  23. Lucy... prędzej, wygląda jak by miała teraz skoczyć. - W swoim pokoju, śpi. Czeka na ciebie, bo wczoraj jej wstrzyknąłem Płynne Nanity... i jest teraz Płodna. Wiem, że to było wasze utrapienie.
  24. Wysyłam Lucy by jak co, złapała Delicate. Uśmiecham się w stronę Armora. Lecz wciąż w masce. - Bezpieczna... i posłuszna mnie, bo dałem jej coś, czego nie miała od urodzenia - powiedziałem z uśmiechem. W Zasadzie, dostanie jak wrócę, ale ciii.
  25. - Kapitan Shining Armor... miło cię wreszcie spotkać - powiedziałem stając na dwóch nogach i włączając miecze na krawiszach, i tworząc miecze z czystej Energii, mam teraz cztery miecze.
×
×
  • Utwórz nowe...