-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
Robię podmuch lodu, który zgasi ogień i używam błyskawic by ją powalić. Następnie wyskakuje w powietrze z zamiarem zadania ciosu. - Będziesz MOJA!
-
Czwarte przecina pnącze a pozostałe trzy blokują atak. Po przecięciu pnącza, czwarte ostrze ma zamachnąć się na nią, by pozbawić ją kopyta, a tym i równowagi. Nie obchodzi mnie cała Twilight...
-
Spawnuje dwa ostrza z czystej energii. Dzięki czemu mam teraz cztery ostrza. Dwa z nich sprawiam w ciągły ruch, co powoduje widoczne ślady na posadzce. Ruszam powoli w Twilight. Nareszcie po tylu miesiącach... wreszcie mi się uda - Świta... zajmijcie się dwójką zdrajców - powiedziałem.
-
Staje na dwóch kopytach i włącza miecze świetlne. - No cóż... ułatwiłaś mi zadanie. - Ustawiam się w bojowej pozycji i zapraszam ją kopytem - Panie przodem - zaśmiałem się. Nie ma zemną szans.
-
- Ma ktoś maść na ból dupy? Komuś się tu przyda - powiedziałem wstając. - Jak ty się tutaj dostałaś, co? - spytałem się zaciekawiony. Tylko jedna istota przychodzi mi na myśl.
-
Spoglądam na świtę. - Oh oh oho... patrzcie kto przybył. Czyż to nie, Księżniczka Twilight z jej słynnego Ruchu Oporu? Jak tam Major Brzęczyszczykiewicz? Wciąż połamany po pojedynku z AppleJack?
-
Patrzę się na to zdziwiony. KTO ŚMIE PRZERYWAĆ ROZMOWĘ Z MOIMI DUPAMI! Poprawka, Moją Usługą Seksualną Na 24/7... nie wciąż Alfonsowato brzmi. Tak czy siak, patrze kto to jest.
-
Wtulony w nią, odbezpieczam pokój i kładę się spać. Nic już nie zepsuje mojego życia... zostanę Imperatorem. Na zawsze, i po wsze czasy, z Piękną Pegazicą przy boku, i naszym dzieckiem.
-
Przyśpieszam swoje ruchy i po paru minutach wystrzeliwuje w nią swoje zapładniające płyny. Patrzę po chwili na nią spełniony. No cóż, teraz jesteś już moja...
-
Więc siadam, a ona na mnie. Chwytam ją za biodra i zaczynam ją podnosić i opuszczać. Trzeba będzie zrobić wiele rzeczy... bo za niedługo będzie nowy bachorek. Nie przerywam jej lizania mojego rogu.
-
A JEJ OJCIEC MIAŁ TĘCZOWĄ GRZYWĘ, NARRATORZE! Pięknie... przez to zasrane ciało, słyszę narratora. A pierdole to. Znów ją całuje i kładziemy się. Korzystam z tego, że jej otwór jest rozciągnięty i wsadzam tam ponownie, tym razem z wielką łatwością. Zdejmuje zabezpieczenie przed ciążą.
-
Serio? Zgodziła się? - Szczerze... nie sądziłem, że się zgodzisz - powiedziałem całując ją. Mam nadzieje, że nie zmieni zdania po dwóch godzinach... od tego nie ma odwrotu.
-
- Mam... ale jestem gotów nawet setkę przetrzymać - powiedziałem uśmiechając się do nie. Tak samo jak ostatnio: Jak się zgodzi to nic, jak nie, to trudno. Jak Wkurwi... POZYCJA PANCERNIKA!
-
- Bo... my jesteśmy już ze sobą długo... i chciałbym mieć TO z tobą - powiedziałem jasno wskazując na dziecko. Teraz będę musiał robić szybkie reakcje. Jak się zgodzi to nic, jak nie, to trudno. Jak Wkurwi... POZYCJA PANCERNIKA!
-
Wpierw... - Słuchaj... mam pewne pytanie - powiedziałem, schodząc z niej. - To... dość osobiste pytanie - dodałem po chwili. Ja... chce potomka, z nią. Wiem, dziwnie to brzmi w tym ciele, ale ona się nadaje. Lucy też się nadaje, ale ona jest bezpłodna i nawet te nanity co dałem Candace nie pomogą.
-
Klacz odprowadziła cię wzrokiem z wyraźnym zaciekawieniem. Ona wie, że większość czasu lenichujesz, ale to nie oznacza, że w ogóle czegoś nie robisz. Ogier też cię odprowadził, i westchnął. - Chyba mnie nie za bardzo polubił.... - Dalej już nie słyszałeś. Wszedłeś do swojej pracowni, która też robiła ci za dom. Nie wiedziałeś co teraz robić. Wrzuciłeś zakupy do kuchni i... co teraz? Zleceń nie masz, a wyjść nie możesz, bo wcześniej dowiedziałeś się, że znajomi twoi są niedostępni dzisiaj.
-
Przyśpieszam masaż, łaskotki i posuw członkiem. Nie wiem, czemu ale mam pewną propozycje dla Dashie. Chce by była moją królową... rządziła ze mną... albo ładnie wyglądała, jak woli. Po chwili przyśpieszam i wystrzeliwuje w nią swoje soki które nie zapłodnią ją.
-
Nie szkodzi... ja już jestem zadowolony. Lekko przyśpieszam swoje ruchy, i jedno moje skrzydło niech łaskocze ją za uchem. Nie robiłem tego jej nigdy, więc nie wiem jaka będzie reakcja... ale zaryzykuje.
-
Po kilku minutach takiego ocierania. Następnie zaczynam powoli wsadzać. Po wsadzeniu zaczynam powoli nim poruszać zbliżając swój brzuch by zetknął się z jej brzuchem i zaczynam ją całować od szyi aż do ust.
-
Za przekaźnikiem Macedonia Lambda Prime - Adam Volsky (peros81)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
- Postaram się. Przyślijcie transport. Przyślijcie te 4 Karabiny Motyka, którzy właściciele nie przeżyli lądowania tutaj. I wróci ze mną czwórka - powiedziałem i podaje swoje koordy. Spoglądam na kuca - Leci wahadłowiec i będziecie mieli 4 sztuki. Reszta jest nam potrzebna do obrony. Teraz wy idźcie po czwórkę - powiedziałem patrząc na niego. -
Więc zaczynam powoli ocierać swoim członkiem o jej wejście, i oba kopyta masują jej skrzydła. Masuje ocierając się, robiąc kółka moim czubkiem Itp, itd. Uśmiecham się do niej...
-
- Chce ci przedstawić mojego kuzyna. Black Knave... jest muzykiem jak ja, ale Rockowym. Ma znakomity - powiedziała. Ogier się zawstydził. - Bez przesady...nie jest idealny - powiedział. To jej kuzyn, więc można odetchnąć z ulgą. Teraz można powiedzieć, że wielce jesteś spokojny. - Przyjechał tutaj, podpisać kontrakt płytowy z wytwórnią. Będzie tu najbliższy Weekend - powiedziałą.
-
Też mruczę, nie przerywając masażu skrzydeł i jej tunelu. Z nią i Lucy, mógłbym to robić 24/7, ale fizyczna siła mnie powstrzymuje... ZNOWU! Nie przerywam swoich masaży, lecz lekko je przyśpieszam.
-
Kładziemy się, tak by ona leżała na plecach a ja nad nią, nie przestaje jej całować. Allan... nie wiem, co złego w niej widziałeś, ona jest dobra. Podczas pocałunku, jednym kopytem, schodzę niżej i zaczynam masować jej tunel.
-
- Bardzo chętnie - powiedziałem zabezpieczając pokój i siebie. Zaczynam ją namiętnie całować, kierując ją w stronę łóżka. Przy okazji masuje jej lekko skrzydła swoimi.