-
Zawartość
3487 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez KougatKnave3
-
- Niby czemu? Zabijanie to najprzyjemniejsza rzecz na świecie... dobrze o tym wiesz, poznałaś to uczucie za sprawą Nightmare Moon, jak ja za sprawą mojej historii na ziemi. Widać, że chcesz mnie zabić, więc zrób to... ulżyj sobie.
-
Uśmiecham się... - Oj, nie ładnie nie ładnie - powiedziałem, czy Lucy mi pomoże? - Od tyłu mnie atakować, coś ktoś sobie może pomyśleć - powiedziałem z uśmiechem. - Ah... ah... ah... jak przyjemnie... - zaśmiałem się...
-
Klepie ją po grzbiecie... - Mamy sporo roboty - powiedziałem po czym uruchamiam Generała RADE. Czas rozpocząć budowę Imperium... IMPERIUM GALAXA!!
-
Czekam na jej reakcje, gotowy do ataku gdyby się na mnie rzuciła. Nightmare Moon jest mi potrzebna, bo ona, Lucy, ja i Armia droidów będziemy w stanie podbić świat.
-
Wszyscy przyjęli tą pierwszą opcje. Nie wiedziałaś, czy ci ludzie będą do was agresywnie nastawieni, czy może powitają was z otwartymi rękoma. Jednak trzeba było spróbować, bo to w końcu stwórcy. Po chwili dostałaś komunikat, że wyszliście z tunelu i jesteście w Układzie Słonecznym... miejscu gdzie znajdują się Ludzie. Ich sygnały odbieracie z Ziemi, Marsa, Księżyca, Venus i Księżyców Saturna. Najlepiej byłoby się udać na Ziemie... ale na innych też można się z nimi skontaktować.
-
Stałaś przygotowana na nadejście ewentualnego zagrożenia... jednak to co wyskoczyło z krzaków, zaskoczyło cię. Zobaczyłaś małego klaczkę jednorożca o śnieżno białej sierści i złotej grzywie... nie miała znaczka. Mała spojrzała na ciebie oczami pełnymi strachu, dysząc ciężko... dało ci to znak, że ona uciekała przed czymś...
-
- Witaj znów, Nightmare Moon - przywitałem ją z rozciągniętymi ramionami. NMM znaleźliśmy ostatnio wspólny język... i nawet się CHYBA zaprzyjaźniliśmy. Zaznaczyłem chyba, nie bez przyczyny. Wciąż mam jakieś przeczucie, że któregoś dnia wbije mi nóż w plecy,
-
Mózgu... koniec z gwałtami na Lunie. Za dużo już się nacierpiała. Więc biorę sole trzeźwiące i budzę Nightmare Moon w ciele Luny. Czas zacząć robić nową armie... armię która pokaże Celesti, że nie warto mnie zdradzać.
-
Podchodzę do niej i ją przytulam... - Wybacz... to był ostatni raz - powiedziałem po czym zaczynamy sekcje przeniesienia Duszy NMM do ciała Luny. Będę miał Nightmare Moon po swojej stronie. Ona wraz z Lucy i mną sprawią, że będziemy poważnym zagrożeniem dla Celestii... Zastanowi się dwa razy zanim na mnie naskoczy.
-
- Sam nie wiem. Cza ją przygotować do dania jej duszy NMM. Nie chce by za dużo cierpiała a to rzekomo jedyny sposób. Więc jak? Zaczynamy? - powiedziałem podchodząc do niej...
-
- Coś się stało? Jak nie chcesz, to nie musimy tego robić - powiedziałem, patrząc na nią... jeśli jej to nie pasuje, to mogę przestać. NMM przydała by się, ale skoro Lucy jej nie chce...
-
Nightmare Moon będzie chciała... chyba. Więc przykuwam ją do łoża w MedBay i czekam na Lucy. W między czasie dokańczam Generała RADE i go aktywuje.
-
To akurat prawda mózgu... WIĘC ZASZALEJMY! Kiedy tam będę... to patrze na nią i mówię... - Nie bój się... nawet nie poczujesz... - powiedziałem z szaleńczym uśmiechem i rzuciłem się z zamiarem... wiadomo czego. Robie to do tego czasu aż straci przytomność... potem niosę do MedBay...
-
- Znajdzie się... znajdzie się - powiedziałem spoglądając na schowek... - I już nawet wiem gdzie jedno znajdziemy... - potem się uśmiechnąłem.
-
Może później... mózgu. - Na nią też podziałało. Jest wobec mnie miłą i pomocna... przyda się. Chodź, nie potrzeba dużo by ją przywrócić - powiedziałem i poszedłem do MedBay... kiedy tam już byłem to spojrzałem na Lucy. - Jesteś ze mną?
-
- Lucy, chodź proszę za mną - powiedziałem i wyszedłem z nią. Potem zamykam schowek. Następnie udaje się w stronę MedBay... - Uwalniamy NMM...
-
Szłaś przez las... od dwóch dni błąkałaś się w tym lesie, a o wyjściu ani widu, ani słychu... jedyne co ci pozostało, to liczyć na cud, że znajdziesz kogoś albo coś co ci pozwoli na wyjście z tego lasu. Jednak zanim zaczęłaś się zastanawiać nad dalszą drogą, usłyszałaś nieopodal ciebie dziwne dźwięki pochodzące z krzaków... to chyba nie jest nic dobrego.
-
Stoisz na mostku obserwując jak twoja załoga podróżuje do układu gdzie znajduje się odrodzona ludzkość. Masz nadzieje, że wam przebaczą lecz niektórzy z twoich podwładnych nie za bardzo wierzyli w coś takiego. Ale gdyby nie ty, to by się tamte jednostki same wyłączyły. Pierwsze co musisz zrobić, to jak to ma wyglądać... jak ma wyglądać pierwsze powitanie.
-
Kopytem podnoszę Deli i ją przytulam poza tym wszystko po staremu... - Za 6 miesięcy... koniec... Zjednoczą się... i nas zniszczą... - to były nowsze słowa w moich regułkach. GRYFY PIERDOLONE! ZABIJE JE WSZYSTKIE!
-
Wrzeszczę z całej siły. - TY LEWACKA KURWO! ZAJEBIE CIĘ ZOBACZYSZ! JAK SIĘ UWOLNIĘ TO CIĘ ZGWAŁCĘ MILION RAZY A POTEM OSKÓRUJE!!!
-
Więc idę do schowka i po uprzednim uśpieniu jej, bawię się. Po zabawie wracam do konstrukcji Robota... dzisiaj powinienem już skończyć...
-
Nom... więc po zamknięciu pomieszczenia z Luną, idę na swój upragniony spoczynek zła... naprawdę, spodobało mi się bycie złym... tyle możliwości... tyle fajności...
-
- A pieprzyć to - powiedziałem i po zabezpieczeniu robię jej porządną karę... po zabawie, niosę ją do miejsca gdzie będzie bezpieczna i nie ucieknie... no cóż... nowa zabawka, BUAHAHAHAHA!
-
Nie... do gwałtów się nie posuwam. Tworzę robota nie myśląc kompletnie o Lunie... zdradziła mnie... zasłużyła na moją wrogość...