Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. - Dobrze... ja poczekam - powiedziałem i wracam do konsturkcji robota... RADE będzie później razem zemną konstruował armię droidów, bym mógł dokonać swojej zemsty...
  2. Idę za nią... nie odpuszczę... i ją obejmuje kopytem... - Może masz ochotę się zabawić jak niedawno? - spytałem się, patrząc się na nią dwuznacznie... ona wie o co mi chodzi...
  3. - Allan, chce zabawy - powiedziałem uśmiechając się w stronę Lucy... Teraz rozumiem... ten mrok... jest taki cudowny... wszystko takie piękne i zrozumiane teraz przeze mnie...
  4. - Szaleniec, to takie złe słowo. Co nie, Lucy? Wolę określenie... Myśliciel jutra... - uśmiechnąłem się i spojrzałem na nią... jak widać... już kompletnie straciłem rozum. - Już rozumiem poczynania NMM... rozumiem czemu tak nienawidziła wszystkiego. Wszyscy ją zdradzili... nie nawidzili jej za jej ambitne plany. Pora by do nas dołączyła - powiedziałem i ruszyłem do sali głównej...
  5. - Ufałem tobie, Luno... ale okazało się, że jednak na darmo rzucałem te słowa - powiedziałem i wróciłem do pracy. Już wkródce zobaczą, że zemną się nie zadziera...
  6. - Przytrzymaj i ją zwiąż... nie możemy pozwolić by Celestia się dowiedziała o moim położeniu... nie teraz - powiedziałem po czym ruszyłem dalej konstruować robota...
  7. - Więc dokończ dzieła... Zabij mnie! ZABIJ! NA CO CZEKASZ!? - wrzasnąłem z obłędem i wymieszanym gniewem w oczach. Nikomu, nie mogę już ufać... jestem sam na tym świecie...
  8. Lucy... Pomóż... wiem, że mnie słyszysz... Staram się jakoś uwolnić... czyli jednak trzyma z Celestią... mogłem jej nie uwalniać... i przypłaciłem za to... - Na co czekasz... zabij mnie... ZABIJ MNIE JAK CI SIOSTRA KAZAŁA!
  9. Jebnąłem się w łeb. - Cicho mi tam... - powiedziałem do głosu w mojej głowie i podchodzę i uwalniam Lunę - Wybacz... ale rozumiesz moją ostrożność... - powiedziałem pomagając jej wstać.
  10. - A skąd mam mieć pewność, że mnie nie zaatakujesz? - powiedziałem patrząc się jej w oczy... muszę się upewnić... wiem, że mnie by nie skrzywdziła... ale muszę się upewnić.
  11. Podchodzę do niej z szatańskim uśmiechem z zamiarem zg... Nie! Jebie się po głowie... - Po co tutaj przyszłaś... mogłem cię teraz zgwałcić a potem zabić, gdybym się nie opanował - powiedziałem.
  12. Fabryka ma to samo co mój dom. Czyli jest po mojej stronie... czyli pozostawiam iluzje, mnie rozklejającego się a następnie w niewidzialnośći zachodzę Lunę od tyłu.. NIE W TYM SENSIE ZBOCZEŃCY JEDNI! By ją powalić i przykuć.
  13. /\_/|___________________________________________ (zatrzymanie akcji serca). Parzę na nią przerażony. Ona zawsze jest po stronie swojej siostry, więc jest tutaj tylko z jednego powodu. FORMACJA PANCERNIKA! - Nie BIj... Nie BIj... Nie BIj... Nie BIj... Ja nie chciałem.
  14. No to biorę latarkę i świecę w tamtym kierunku... pewnie to matka chce mnie nastraszyć czy coś. Ale mam wrażenie... że to nie mama.
  15. Czemu ja kurwa nie mogę zasnąć? Pierdole, wstaję i idę robić tego robota... może podczas pracy dane mi będzie zasnąć.
  16. Poczucie winy... dwa razy zdradziłem... matko, to już się robi niedorzeczność. Jutro powiem Lucy, że takich rzeczy będzie koniec... że nie można od razu faceta do łóżka zaciągać. Wpierw kolacja, romantczny nastrój, itp... dopiero później jak się uda to do łóżka.
  17. - Jak ty... z resztą, nie ważne - powiedziałem i ruszyłem by mieć to już za sobą... heh, chyba Celestia to przewidziała.
  18. - Umowa to umowa - powiedziałem do Lucy. Nic nie mówić Twi, Lucy wie, żeby nie mówić... jak powie... to na serio, będę spierdalał na ziemię. Więc wstaję i odwracam się w kierunku wiadomego pokoju.
  19. Więc pałaszuje jedzonko swoje jak bym od dawna nic nie jadł... dwa dni na breji z celi i kaktusach, to można zgłodnieć poważnie...
  20. Podchodzę do niej... - Skąd ty masz kanapkę? - spytałem się niemal zaskoczony tym co ona je. Serio, kanapki się nie spodziewałem.
  21. - Dobra... do następnego razu - powiedziałem i teleportuje się spowrotem do kryjówki... i szykuje się na atak Lucy. Ja się jej zaczynam bać...
  22. - Obiecuje ci... za jakiś czas się to skończy i będziemy znowu szczęśliwą i kochającą rodziną... obiecuje ci to - powiedziałem i ją pogłaskałem po grzywie... ona wie, że nigdy bym jej nie okłamał, ani zwiódł w pole.
  23. Przytulam ją... - Spokojnie... jak to się wszystko skończy, to ci przeczytam całą twoją biblioteczkę bajek... dobze?
  24. - Tak... coś mam przeczucie, że będzie specjalnym dzieckiem. Przyszłość coś mu przyniesie... i to nawet każdy ci powie. Zaraz będę musiał iść... wpadnę za niedługo... i trzymajcie się...
  25. Więc też kładę kopytko... ciekawe o co jej może chodzić. Tak czy siak, jestem szczęśliwy, że mogę być z moją rodzinką... nie ważne, że jestem poszukiwany... muszę pilnować czasu.
×
×
  • Utwórz nowe...