Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Więc jem sobie samemu śniadanie... Forever Alone. Po zjedzeniu śniadania, znajduje sobie jakieś zajęcie... obojętnie jakie, praca domowa... nie ze szkoły oczywiście... naprawa czegoś, czy papierkowa robota.
  2. Lol... widać, że dobrze dobrałem ich... no cóż, w pracy są spokojni, więc nie ma się o co martwić... tak więc robię śniadanie...
  3. Moje Małe Ćpunki... no nic, mają wolne dzisiaj rzekomo, więc mają dobrze... ciekawe co na to Twilight, jak zobaczy te dzieciaki w takiej pozycji...
  4. Hehe... - Nie siedźcie długo... - powiedziałem do dzieciaków, po czym też zmęczony natłokiem pracy, kładę się spać... nie boje się o dzieciaki... są odpowiedzialne...
  5. Wow... zjadam swoje monety... jak to zabrzmiało... potem idę sprawdzić co u reszty dzieciaków... mam nadzieje, że wszyscy mieli tak udany dzień jak ja...
  6. Niezły sklep... widać, że jej się spodobały takie frykasy... ciesze się na widok, że jest szczęśliwa... będzie miała dobre dzieciństwo... ja się o to postaram...
  7. - Dobrze sobie radzisz... jeszcze paręnaście lekcji i będziesz lewitować jak tatuś - powiedziałem z uśmiechem... ważne by podnieść ją na duchu...
  8. - A... wybacz, pomyłka... twoje kieszonkowe raz - powiedziałem z uśmiechem. Niech sobie je żuje, je, czy co się z nimi robi... w miedzy czasie pouczymy się tego co wcześniej wspomniałem.
  9. ... Co? Wyciągam ten papier... - Nie... to nie jest do jedzenia... choć, zrobię ci pyszny posiłek... - powiedziałem i idę z Delicate do kuchni zrobić z jej posiłek. Potem uczę jej magii, słów itp, by była jak normalne dziecko... prawie normalne, bo jasnowidzenia tu nie wliczam.
  10. Wiem... cza będzie kupić im prezenty... ale nie teraz... bo znajdą i będzie kicha z niespodzianki... witam swoją córeczkę...
  11. Czyli dobrze... jednak jej nie odrzucił... jak mnie. Nie ważne... jak nadchodzi ten czas, to mówię cześć rodzince i idę do Restauracji... dzisiaj rozpoczyna się normalny dzień pracy.
  12. Wiem, że sam nie wiem co mówię... ale nawet skuteczny ten budzik... dzięki... więc idę sobie zrobić coś na śniadanie... dzisiaj cza do restauracji... pomiędzy szykowaniem się, a pójściem... sprawdzam jak poszło mamie i Ojcu...
  13. Więc ustawiam sobie pobudkę na 7 bo o 9 trzeba do restauracji iść... za bardzo zmęczony nie jestem, więc nie powinienem zaspać...
  14. - Nic... po prostu koszmar miałem... - powiedziałem na nią z troską... - A ty? Jak się czujesz? - spytałem się... pewnie ją obudziłem... inaczej, tak wcześniej by nie wstała... heh, ciekawe czy Mama i Tata porozmawiali ze sobą...
  15. Spoglądam na nią... wiem, że pewnie się obudziła bo przeżywałem ten sen... co on oznacza? Sam nie wiem, ale trzeba będzie zabezpieczyć dom...
  16. - Odpocznij sobie... ja wrócę do spania - powiedziałem i ruszyłem do sypialni by wrócić do spania... mam nadzieje, że sen się nie powtórzy...
  17. Kładę go, by mógł sobie odpocząć... - Mama cię przysłała... tak? - spytałem się... nie zdziwiłbym się, gdyby potwierdził... inaczej co by tutaj robił?
  18. Robię tak by sobie usiadł... on nas pilnuje? Matko... mama na serio się martwi... więc daje motylkowi trochę wody... jeśli może, bo znając życie to jakiś Crystalianin...
  19. Spoglądam na niego... pewnie ma coś mi do przekazania. Delikatnie wstaje z łóżka i podchodzę do tego motyla... mam nadzieje, że nie spierdoli...
  20. Dychałem nie wiedząc co powiedzieć... Jak Nightmare Moon maczała w tym palce... znaczy kopyta... to nie ręczę za siebie... sprawdzam która godzina...
  21. Westchnąłem z rozpaczą... wiedząc, że nie udało mi się jej uratować... podbiegam do koca i sprawdzam co tam jest...
  22. Staram się ugasić cały pokój... następnie jak się uda to patrzę co się tam w koncie paliło... nie wiem, ale mam przeczucie, że to widok który mnie załamie...
  23. Biegnę w tamtym kierunku gasząc wszystko na swojej drodzę... Nie... Nie... Nie... NIE!! Co się dzieje! Muszę szybko działać.
  24. - Wiem... tatuś musiał coś załatwić... chodźmy spać - powiedziałem. Idę i kładę się na łóżku i obejmuje Twi i Deli... bo znając życie, ona też się położy koło mnie... następnie zasypiam...
  25. Ja wciąż na biurku opieram się o nie i trzymam się za łeb... tyle poświęcenia... myślałem, że mi podziękuję... nawet nie wiedziałem jak bardzo się myliłem... Walczyłem... tworzyłem i troiłem się, by wszystko było jak teraz... a on nawet nie podziękował za przywróceniem życia...
×
×
  • Utwórz nowe...