Skocz do zawartości

KougatKnave3

Brony
  • Zawartość

    3487
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez KougatKnave3

  1. Nie jest aż tak źle... tak czy siak, trzeba znaleźć zajęcie do rana. Może poczytam jakąś książkę... biorę obojętnie jaką (Znając Twi, są tu jakieś) i ją zaczynam czytać....
  2. Staram się go jakoś przeczyścić, potem patrzę na raporty o zniszczeniach. Kurwa, serio on także sprzęt elektroniczny? Pewnego dnia, to mu odda pięknym tym samym, że się tak wyrażę.
  3. Heh... aż dla ciekawości może ja tek tak spróbuje pospać. No wiecie. Mam przecież w sobie poniekąd Crystaliańską krew... tak sądzę. Ale to jutro... eee znaczy dzisiaj wieczór. Siadam i przeglądam na tablecie raporty.
  4. Jeśli miałbym twarz człowieka, to bym zrobił to na widok jej "łóżka"
  5. Jem swoją porcję... mam nadzieje, że to będzie ostatnia wojna w której uczestniczę. Nie mam ochoty walczyć... zwłaszcza gdy mam teraz rodzinę, odnalezioną matkę... KURWA! Tak dla ciekawości, sprawdzę co u niej.
  6. Piwo to ja rozumiem... ale kiełbasa? Na cholerę mi kiełbasa? Tak czy siak robię im coś do jedzenia, by Bolt nie zaczął płakać, że głodny. Pamiętam ilość skarg od sąsiadów na ten temat.
  7. Patrze na Bolta i Deli. - Ekchem... czy wy czasem nie powinniście być w łóżkach? - spytałem się dzieciaki. Przecież Bolt umie mówić płynnie, więc czemu się do mnie nie odzywa? Obraził się czy co?
  8. Eeee... ja pierdole... co to kurwa było? No nic, pewnie mi się przywidziało. Tak czy siak, robię to co zamierzam, czyli idę po coś do żarcia. Kurwa głodny jestem tak, że zjadłbym konia z kopytami... Eee... z moim ciałem zabrzmiało to dziwnie, nie?
  9. Nigdy nie zrozumiem tajemnic mojego mózgu wspomaganego przez włócznie Lucjana. Naprawdę to jest niepojęta siła. Tak czy siak, wstaję delikatnie i idę sobie zrobić coś do jedzenia.
  10. Wstaje delikatnie z łóżka... pierwsza miła chwila umysłowa od tak dawna. Nareszcie... spoglądam na Twilight czy jeszcze śpi koło mnie. Już się nie mogę doczekać końca wojny... trzeba to zakończyć.
  11. - Zrozumie jak dorośnie - powiedziałem po pocałunku, patrząc na Lily. No nic, jest już późno i trzeba się kłaść spać. Siadam na łóżku i z lekkimi obawami zasypiam tuląc Twi.
  12. - Jak co dzień podczas wojny. Słuchaj... razem z patykiem ustaliliśmy, że to nasza ostatnia wojna. Później już się nie będziemy angażować... - powiedziałem do niej z uśmiechem.
  13. Zamykam książkę i odkładam córeczkę do kojca. Postanowiłem... porzucam walkę, i patyk też się będzie z tego cieszyć. Ta wojna z USA będzie moją ostatnią wojną... ostatnia bitwa... ostatnia walka. Potem fairant na zawsze.
  14. - Tak... tu jest plostokąt - powiedziałem z uśmiechem. I dalej powinno być już z górki. Ten sposób zadziałał ostatnio, i zadziała tym razem, gdyż inaczej uznam, że los serio się na mnie uwziął.
  15. Rozpoczynam starą taktykę. Robię tak by poczuła się pewnie, gdyż jak się czuje pewnie to bardziej stara się rozpoznać owy kształt i jej to wychodzi. Tak więc robię i zobaczę jakie będą skutki.
  16. Heh... podchodzę do Deli i tłumaczę jej, że robię to dla dobra wszystkich i, że on robił wiele złych rzeczy przeciw dobrym rasom. Jeśli mi uwierzy, to biorę ją do domku na czytanie i lekcje kształtów i czytać jej, informując strażników by mieli typa na oku i uważali na niego, zamykając jego cele na 5 spustów.
  17. Daje jej jakiś znak by poczekała kilka minut aż skończę pracę... jeśli mi się uda, to wracam i wdzieram się do mózgu z zdwojoną siłą, tak by nie zabić przesłuchanego. Jeśli nie... dalej tłumaczę.
  18. Podchodzę do niej i wynoszę ją z pomieszczenia. Patrze na nią z przekonaniem. Łańcuchy blikują magie tym bardziej komunikacyjną. Nic się nie stanie... i tak jego los już przesądzony jest. - Za chwilkę ci poczytam, złotko. Tatuś pracuje.
  19. Patrze w stronę spodziewając się Twilight... tak by mnie życie znów udupiło. Ono mnie lubi upokarzać i niszczyć psychicznie... przyzwyczaiłem się... gdyż nic już sensu nie ma.
  20. Patrze się na to bez namiętnie. Już mnie nic nie może wystraszyć, zniszczyć psychicznie... i tego typu. Za czę sto się to powtarza. Kręcę głową. - Możesz se robić co chcesz... nie złamiesz łańcuchów. W sumie, nawet ciesze się, że pokazałeś swoją prawdziwą twarz... więc... będziesz współpracował? Mogę tu siedzieć cały dzień, i nigdy nade mną nie zatriumfujesz. Możesz co jakiś czas się wyrywać moim mocą ale wiem, że wkońcu się złamiesz... nie ma idealnej istoty - powiedziałem po czym wracam do czytania w myślach... tym razem dla niego z bólem (Działa jako przeciwwaga i nie będzie mógł się skoncentrować na wyzwoleniu), a łańcuchy UTRZYMAJĄ go. Sam o to zadbałem projektując je i tworząc. Cztery miech mi to zajęło.
  21. - Wiem co sobie myślisz... ale wiem co robicie. W tym świecie jesteście intruzami, niechciani. Jednak... jesteście zazdrośni... zazdrościcie, że ktoś dostał coś lepszego od was. Nawet odpowiadać nie musisz... wiem, że to prawda. W końcu... sam u was służyłem przez pewien czas.
  22. - Naprawdę jesteś żałosny... myślisz, że podbijając inne kraje dostaniecie nowy dom? - rechoczę - oj mam Deja Vu... a no tak. Powiedz mi... czemu atakujecie, molestujecie, gwałcicie i inne sprawy w tym świecie.
  23. Więc robimy tak... skoro jest człowiekiem to znaczy że jest podatny na moc patyka... więc, robimy przestawienie. - Skoro nie chcesz nic powiedzieć... to sam sobie to zabiorę - powiedziałem po czym przy użyciu patyka wchodzę do jego umysłu by przebadać jakie ma informacje. Nie daruje amerykańcom, lokalizacja ich baz... WSZYSTKO!
  24. Widać że to wszystko przechodzi poza logikę, gdyż Twilight mi mówiła że nie da się skopiować magi i dać do istot nie magicznym, w tym wypadku ludzi. TO musi być technologia. Przesłuchuje go NAWET przy użyciu siły i patyka.
  25. Idę więc z Amerykańcem do medbay by go przesłuchać. Trzeba się dowiedzieć jakim cudem oni to zdobyli... gdyż nie mogę tego zostawić.
×
×
  • Utwórz nowe...